Usłyszałem kiedyś od dyrektora mojej dawnej szkoły, że osobiste prawo człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się drugiego.Blur pisze:Mnie przelotny sex nie dotyczy (tym bardziej z osobami tej samej płci), ale jeśli ktoś to 'lubi'?Jego sprawa jak żyje, jesteśmy wolnymi ludźmi
Jeśli kierujesz samochodem i nastanie wypadek, to jesteś za pasażera odpowiedzialny. Przed lekarzem, policją, sądem, Bogiem. Odpowiedzialność... nie tylko w tego typu kwestiach fizycznych, ale i psychicznych, moralnych...
Jak prześledzisz historię konstytucji, aktów prawnych i paragrafów dla różnych krajów i kultur dostrzeżesz, że na przestrzeni lat bardzo mnożnie ewoluowało prawnie! pojęcie "odpowiedzialności" za drugiego człowieka w kwestiach fizycznych, moralnych i psychicznych. Jest to temat bardzo gruby, wiec nie będę go tutaj poruszał. Moze w innym wątku, jak będą chętni na dyskusję...
Nie wiem więc, czy styl życia "przelotnego seksu dla sportu" jest tylko osobistą sprawą. Jeśli ktoś przez taki akt zachoruje na HIV, to już odpowiedzialność jest sądowa. A jeśli ktoś nie był do końca świadomy, poczytalny podczas stosunku? Życie człowiekowi zmarnować łatwo. Zwłaszcza gdy zalicza się wiele nieznanych osób, a potem gdy rzeczywiście coś się stanie, to gdzie ich szukać, kto poniesie odpowiedzialność? Nie wystarczy mieć dobrych intencji, aby byś szczęśliwym. Nie wystarczy tylko coś lubić, aby ochronić się przez złymi konsekwencjami.
Będę się upierał jednak, ze psychicznie najbardziej jest człowieka okaleczyć. Utrudniając jakąś odnowę. Nie znając drugiego w ogóle...