Tak mnie zebrało na wspominki, z rozrzewnieniem sięgam myślami do dzieciństwa, okresu dorastania i myślę o tym, co kiedyś tworzyło mój świat. Dla wielu forumowiczów lata '80-'90 ubiegłego wieku to okres wielu silnych fascynacji. Ten temat ma służyć utrwalaniu wspomnień, być może przypomnieniu innym o tym, o czym niemal zupełnie zapomnieliśmy z biegiem czasu. A więc, czego słuchaliśmy, jakie filmy oglądaliśmy, co jedliśmy, jak się nosiliśmy, co było na topie, do czego mamy sentyment lub uważamy za kultową pozycję czy znak czasów?
Jako fan Walta Disneya zacznę od komiksów Myszka Miki oraz Kaczor Donald (pierwotnie oba pod angielskimi tytułami), jak również kultowych animacji studio. Myszki Miki już nie ma, Donald stał się bardziej pisemkiem z gadżetami i jakimś cudem wciąż wychodzą nowe Giganty (grube komiksy, których grzbiety kolejnych numerów tworzą obrazki), nawet doczekały się jeszcze grubszych wydań. Pamiętam jak dzisiaj, kiedy byłem z rodzicami w kinie na Bernard i Bianka w Krainie Kangurów, później Pocahontas. Edyta wtedy była mi obcą osobą, było mi wszystko jedno co za pani to śpiewa, a miałem puzzle z Pocahontas na 1000 części, hehe. Króla Lwa katowałem zaś ze 100 razy na domowym magnetowidzie, były kolorowanki i karteczki do kolekcjonowania z postaciami z filmu. W przedszkolu wszyscy się tym wymieniali, każdy chwalił się tym, co udało mu się zdobyć. Miałem też bluzę z wizerunkiem Simby. Ważnym aspektem były wycieczki do wypożyczalni kaset VHS i buszowanie między półkami godzinami. Dziś to relikt przeszłości. Były też soki i gumy Donald (z mini-komiksem w środku), pamiętacie?
To tyle na dobry początek, czekam na Wasze wspominki! Wrzucajcie filmiki, obrazki, opisujcie to, na czym się wychowaliście
Wspomnień czar
- Flux
- VIF czyli Very Important Fan
- Posty: 5550
- Rejestracja: 26 kwie 2009, 11:03
- Lokalizacja: Polska
- Phealer33
- Nieśmiertelni
- Posty: 2159
- Rejestracja: 27 lip 2011, 22:26
- Ulubiony album: Dotyk / MY
- Ulubiona piosenka: Nie zapomnij
- Lokalizacja: Berlin
Re: Wspomnień czar
Poczułem się, jak na Edyty facebooku.Flux pisze:czekam na Wasze wspominki! Wrzucajcie filmiki, obrazki, opisujcie to, na czym się wychowaliście
- Flux
- VIF czyli Very Important Fan
- Posty: 5550
- Rejestracja: 26 kwie 2009, 11:03
- Lokalizacja: Polska
Re: Wspomnień czar
Hehe, podświadomy i mimowolny wpływ. Uprzedzam tylko, że nie jest to temat dla maruderów. A po co to, na co to komu i jaki w tym sens żeby roztrząsać przeszłość, było minęło, co nie jest nie pisze się w rejestr itp. teksty nie są tutaj mile widziane. To temat dla tych, którzy chcą podzielić się wspomnieniami.
Kolejny klasyk, do dziś niezmordowanie powtarzany. Kevin sam w domu oraz jego kontynuacja Kevin sam w Nowym Jorku to niemal idealne kino familijne. Rokrocznie powtarzana emisja, bez której święta Bożego Narodzenia nie mogą się odbyć. Co tam wigilia, co tam opłatek, 12 potraw, przystrojona chójka, worek prezentów i wiekowy brodacz je dźwigający. Bez nich byśmy się obeszli, bez Kevina nawet nie chcę sobie świąt wyobrażać. Bo Kevin to święta a święta to Kevin i jego brak najprawdopodobniej zwiastowałby prawdziwy koniec świata. Ścieżka dźwiękowa autorstwa John Williamsa to również nieodzowny element celebracji, muzyczna definicja ducha świąt. Warto zaznaczyć, że kilka „kolęd” zostało napisanych specjalnie na potrzeby obrazu i w Stanach właściwie weszły do kanonu tego typu pieśni. Macaulay Culkin jako złote dziecko wystąpił jeszcze w kilku produkcjach (także nieco ambitniejszych jak Synalek czy Moja dziewczyna), jednak jego kariera szybko legła w gruzach. Dziś znany bardziej jako przyjarany kumpel Michaela Jacksona niż aktor. Tak kończą młodociane gwiazdy. Chrisa Columbusa, reżysera filmu, kojarzyć można również z Pani Doubtfire (temat na osobny post) oraz dwóch pierwszych ekranizacji przygód Harry'ego Garncarza.
http://www.youtube.com/watch?v=CK2Btk6Ybm0
Kolejny klasyk, do dziś niezmordowanie powtarzany. Kevin sam w domu oraz jego kontynuacja Kevin sam w Nowym Jorku to niemal idealne kino familijne. Rokrocznie powtarzana emisja, bez której święta Bożego Narodzenia nie mogą się odbyć. Co tam wigilia, co tam opłatek, 12 potraw, przystrojona chójka, worek prezentów i wiekowy brodacz je dźwigający. Bez nich byśmy się obeszli, bez Kevina nawet nie chcę sobie świąt wyobrażać. Bo Kevin to święta a święta to Kevin i jego brak najprawdopodobniej zwiastowałby prawdziwy koniec świata. Ścieżka dźwiękowa autorstwa John Williamsa to również nieodzowny element celebracji, muzyczna definicja ducha świąt. Warto zaznaczyć, że kilka „kolęd” zostało napisanych specjalnie na potrzeby obrazu i w Stanach właściwie weszły do kanonu tego typu pieśni. Macaulay Culkin jako złote dziecko wystąpił jeszcze w kilku produkcjach (także nieco ambitniejszych jak Synalek czy Moja dziewczyna), jednak jego kariera szybko legła w gruzach. Dziś znany bardziej jako przyjarany kumpel Michaela Jacksona niż aktor. Tak kończą młodociane gwiazdy. Chrisa Columbusa, reżysera filmu, kojarzyć można również z Pani Doubtfire (temat na osobny post) oraz dwóch pierwszych ekranizacji przygód Harry'ego Garncarza.
http://www.youtube.com/watch?v=CK2Btk6Ybm0
- vanity
- VIF czyli Very Important Fan
- Posty: 9129
- Rejestracja: 14 lut 2005, 2:21
- Lokalizacja: 666
Re: Wspomnień czar
Na wstępie wyjaśnię: rocznik 1979r. Ta data wiele tłumaczy.
Pamiętam schyłek PRL. W tym przedziale czasowym mocno utrwalił mi się nadmiar niedoboru w postaci:
Babcia i cukier są mocno z sobą powiązane. Babcia zabierając mnie z sobą na zakupy kazała mi iść najbliżej początku kolejki jak się da i ryć się bezwzględnie po ten rarytas. Pamiętam także, że zabronione miałam przekazywanie na zewnątrz informacji, że babcia ma w domu cukier.
Z czasami dzieciństwa (lata 80-te ale i początek 90-tych) kojarzą mi się wyroby czekoladopodobne:
Syfiaste coś co udaje czekoladę. Jednego razu w tym smutnym okresie mieliśmy czekoladę mleczną z Czechosłowacji (nie pamiętam jakim sposobem trafiła się nam), była niesamowicie słodka i niesamowicie mleczna, opakowanie także było inne, piękna intensywna czerwień na śliskim papierze.
Połowa lat 90-tych to mocne skojarzenie z singlem Edyty To nie ja/Once. Samą Eurowizję z Edytą prawie nie pamiętam. Ale pamiętam za to doskonale, jak idąc codziennie do szkoły, mijałam malutki sklep z płytami/kasetami i tam na wystawie codziennie stał owy singiel. Wtedy nie wiedziałam nawet co to jest to "CD" i co się z nim robi. Niesamowicie podobała mi się Edyta z okładki. Chyba mam problem ze znalezieniem odpowiednich słów do opisania tego uczucia, ale to było takie wow, wielki świat, piękny głos, piękna kobieta, takie nowe cienkie (chodzi o opakowanie singla - to bardzo ważne!) coś, taki "zachód" co nagle się w Polsce zrobił....
Gumę Donalda także pamiętam. Historyjki to motyw przewodni wielu rozmów z rówieśnikami. Mniejszym zainteresowaniem (ale tylko odnośnie "wkładki") cieszyły się gumy Turbo.
Na wakacje do mojej sąsiadki przyjeżdżały wnuki z wielkiego świata. Stolyca przyjeżdzała z gumami kulkami przywożonymi z Czechosłowacji:
Niekiedy mnie miasto wojewódzkie ale jednak prowincjonalne częstowano ową gumą Pamiętam jak babcia-sąsiadka wyjmowała nożyce i ciach!
Wakacyjne koleżanki ze stolycy przyjeżdzały także uzbrojone w przedmiot pożądania każdej dziewczynki, nawet tej dużej, która teoretycznie już tego nie potrzebuje:
Przedmiot pożądania był wtedy dostępny za dolary amerykańskie w wybranych sklepach
Zabawy z dziećmi to:
gra w gumę ( w szkole na przerwach grały w to wszystkie dziewczynki)
berek
i oczywiście eurobizness (komunistyczna podróbka monopoly)
PRL to radio odbierane na czymś takim:
Gierka:
To mój numer jeden wśród gadżetów ever! Koniecznie wilk z jajkami! Żadna inna wersja! Nie lubię i nigdy nie lubiłam gier elektronicznych, to wyjątek od reguły, grałam w to do śmierci urządzenia.
Pamiętam, że go podjadałam. Dziwnie smakował, ale coś kazało mi go konsumować
Zresztą tak po prawdzie, dzieciństwo mocno kojarzy mi się z jedzeniem. Babcia piekła świetne ciacha, za każdym razem jak nas odwiedzała (raz na miesiąc) przywoziła pyszności (mama nie piekła, brak czasu, poza tym nie lubi piec do dziś). Mogłabym mieć ksywkę głodomór - wiecznie głodna, nawet po posiłku, jem ile chcę, wcisnę każdą ilość, o każdej porze. Teraz może to dziwne, że trzydzistolatka tak żre i żre, ale myślę, że skromność czasów PRL i początku lat 90-tych jest zrozumiała odnośnie moich skojarzeń z jedzeniem. Cukierki ze świątecznej choinki też ożywiście zjadałam.
Szkoła podstawowa to lodowisko, każdej zimy, w soboty i niedziele meldowałam się na ślizgawce. Co za wspaniały okres. Oczywiście same dzieci i młodzież w tamtym czasie tam przychodziły, ale pamiętam jednego pana, starszego pana, co sobie wyczyniał niemal jak na zawodach w telewizji z jazdy figurowej.
Zima to łyżwy, ale i sanki:
Za moich czasów to było tak: osiedle na wzniesieniu, na którym mieszkałam, w związku z tym duża górka do zjazdów. Osiedle to dużo dzieci, duża górka i dużo dzieci to tłum! Czasem tak nas dużo było, że trzeba było czekać w kolejce do zjazdu, oj nie chciało się iść do domu jak mama woła, było ciemno, było mroźno, było dużo śniegu (takich zim już nie ma). Dzisiaj to zjawisko nie występuje (dzieciarnia się bawi razem). Jeżeli w ogóle, pojawi się motyw sanek, jest to dziadek z wnuczkiem, jednorazowa akcja zimowa.
Wyjątkowo miło wspominam swoją klasę i w ogóle okres szkoły podstawowej. Byłam trochę rozbrykana (teraz niestety jestem grzeczna), większość osób była rozbrykana w mojej klasie, było bardzo wesoło.
Jak szkoła, to oczywiście zeszyt lekcyjny:
Pamiętam także moją fascynację telewizją:
Uwielbiałam oglądać telewizję edukacyjną:
teatr młodego widza
pamiętam także, że namiętnie oglądałam rano domowe przedszkole (jak miałam na drugą zmianę do szkoły):
choć prawdę mówiąc, byłam już na to za stara
Szkoła była bardzo duża gabarytowo, do niej uczęszczało całe osiedle i jeszcze okolice, pękała w szwach tyle dzieci było w tamtym czasie, stąd system dwuzmianowy. Dziś nie ma już takich tłumów w szkołach.
jak szkoła to nieśmiertelny fartuszek z nieśmiertelną tarczą
W wieku siedmiu lat zapaliłam pierwszego papierosa (oj przesadziłam to była siódma klasa podstawówki)
moja ulubiona marka wtedy:
Wspaniałe czasy, szło się do kiosku i wystarczyło powiedzieć: to dla mamy!
okres liceum nie był już tak kolorowy jak wczesne dzieciństwo, jakoś tak poważniej się zrobiło, czekoladę się jadło, ale już nie robiła takiego wrażenia.
Pamiętam schyłek PRL. W tym przedziale czasowym mocno utrwalił mi się nadmiar niedoboru w postaci:
Babcia i cukier są mocno z sobą powiązane. Babcia zabierając mnie z sobą na zakupy kazała mi iść najbliżej początku kolejki jak się da i ryć się bezwzględnie po ten rarytas. Pamiętam także, że zabronione miałam przekazywanie na zewnątrz informacji, że babcia ma w domu cukier.
Z czasami dzieciństwa (lata 80-te ale i początek 90-tych) kojarzą mi się wyroby czekoladopodobne:
Syfiaste coś co udaje czekoladę. Jednego razu w tym smutnym okresie mieliśmy czekoladę mleczną z Czechosłowacji (nie pamiętam jakim sposobem trafiła się nam), była niesamowicie słodka i niesamowicie mleczna, opakowanie także było inne, piękna intensywna czerwień na śliskim papierze.
Połowa lat 90-tych to mocne skojarzenie z singlem Edyty To nie ja/Once. Samą Eurowizję z Edytą prawie nie pamiętam. Ale pamiętam za to doskonale, jak idąc codziennie do szkoły, mijałam malutki sklep z płytami/kasetami i tam na wystawie codziennie stał owy singiel. Wtedy nie wiedziałam nawet co to jest to "CD" i co się z nim robi. Niesamowicie podobała mi się Edyta z okładki. Chyba mam problem ze znalezieniem odpowiednich słów do opisania tego uczucia, ale to było takie wow, wielki świat, piękny głos, piękna kobieta, takie nowe cienkie (chodzi o opakowanie singla - to bardzo ważne!) coś, taki "zachód" co nagle się w Polsce zrobił....
Gumę Donalda także pamiętam. Historyjki to motyw przewodni wielu rozmów z rówieśnikami. Mniejszym zainteresowaniem (ale tylko odnośnie "wkładki") cieszyły się gumy Turbo.
Na wakacje do mojej sąsiadki przyjeżdżały wnuki z wielkiego świata. Stolyca przyjeżdzała z gumami kulkami przywożonymi z Czechosłowacji:
Niekiedy mnie miasto wojewódzkie ale jednak prowincjonalne częstowano ową gumą Pamiętam jak babcia-sąsiadka wyjmowała nożyce i ciach!
Wakacyjne koleżanki ze stolycy przyjeżdzały także uzbrojone w przedmiot pożądania każdej dziewczynki, nawet tej dużej, która teoretycznie już tego nie potrzebuje:
Przedmiot pożądania był wtedy dostępny za dolary amerykańskie w wybranych sklepach
Zabawy z dziećmi to:
gra w gumę ( w szkole na przerwach grały w to wszystkie dziewczynki)
berek
i oczywiście eurobizness (komunistyczna podróbka monopoly)
PRL to radio odbierane na czymś takim:
Gierka:
To mój numer jeden wśród gadżetów ever! Koniecznie wilk z jajkami! Żadna inna wersja! Nie lubię i nigdy nie lubiłam gier elektronicznych, to wyjątek od reguły, grałam w to do śmierci urządzenia.
Pamiętam, że go podjadałam. Dziwnie smakował, ale coś kazało mi go konsumować
Zresztą tak po prawdzie, dzieciństwo mocno kojarzy mi się z jedzeniem. Babcia piekła świetne ciacha, za każdym razem jak nas odwiedzała (raz na miesiąc) przywoziła pyszności (mama nie piekła, brak czasu, poza tym nie lubi piec do dziś). Mogłabym mieć ksywkę głodomór - wiecznie głodna, nawet po posiłku, jem ile chcę, wcisnę każdą ilość, o każdej porze. Teraz może to dziwne, że trzydzistolatka tak żre i żre, ale myślę, że skromność czasów PRL i początku lat 90-tych jest zrozumiała odnośnie moich skojarzeń z jedzeniem. Cukierki ze świątecznej choinki też ożywiście zjadałam.
Szkoła podstawowa to lodowisko, każdej zimy, w soboty i niedziele meldowałam się na ślizgawce. Co za wspaniały okres. Oczywiście same dzieci i młodzież w tamtym czasie tam przychodziły, ale pamiętam jednego pana, starszego pana, co sobie wyczyniał niemal jak na zawodach w telewizji z jazdy figurowej.
Zima to łyżwy, ale i sanki:
Za moich czasów to było tak: osiedle na wzniesieniu, na którym mieszkałam, w związku z tym duża górka do zjazdów. Osiedle to dużo dzieci, duża górka i dużo dzieci to tłum! Czasem tak nas dużo było, że trzeba było czekać w kolejce do zjazdu, oj nie chciało się iść do domu jak mama woła, było ciemno, było mroźno, było dużo śniegu (takich zim już nie ma). Dzisiaj to zjawisko nie występuje (dzieciarnia się bawi razem). Jeżeli w ogóle, pojawi się motyw sanek, jest to dziadek z wnuczkiem, jednorazowa akcja zimowa.
Wyjątkowo miło wspominam swoją klasę i w ogóle okres szkoły podstawowej. Byłam trochę rozbrykana (teraz niestety jestem grzeczna), większość osób była rozbrykana w mojej klasie, było bardzo wesoło.
Jak szkoła, to oczywiście zeszyt lekcyjny:
Pamiętam także moją fascynację telewizją:
Uwielbiałam oglądać telewizję edukacyjną:
teatr młodego widza
pamiętam także, że namiętnie oglądałam rano domowe przedszkole (jak miałam na drugą zmianę do szkoły):
choć prawdę mówiąc, byłam już na to za stara
Szkoła była bardzo duża gabarytowo, do niej uczęszczało całe osiedle i jeszcze okolice, pękała w szwach tyle dzieci było w tamtym czasie, stąd system dwuzmianowy. Dziś nie ma już takich tłumów w szkołach.
jak szkoła to nieśmiertelny fartuszek z nieśmiertelną tarczą
W wieku siedmiu lat zapaliłam pierwszego papierosa (oj przesadziłam to była siódma klasa podstawówki)
moja ulubiona marka wtedy:
Wspaniałe czasy, szło się do kiosku i wystarczyło powiedzieć: to dla mamy!
okres liceum nie był już tak kolorowy jak wczesne dzieciństwo, jakoś tak poważniej się zrobiło, czekoladę się jadło, ale już nie robiła takiego wrażenia.
Ostatnio zmieniony 28 lut 2013, 19:30 przez vanity, łącznie zmieniany 1 raz.
- Emila555
- Impossible
- Posty: 1931
- Rejestracja: 11 wrz 2009, 18:16
- Ulubiony album: wszystkie!!!!
- Ulubiona piosenka: wszystkie!!!!
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Wspomnień czar
Wspaniały temat. Nie dalej jak wczoraj wspominałam z koleżanką czasy naszego dzieciństwa. Piękne lata 90. Dziś dzieci mają trudniej. W szkole coraz większe wymagania, napływająca zewsząd agresja i przemoc, internet, telefony komórkowe i inne dobra techniki. Kiedyś tego nie było i wszystkim żyło się lepiej
Pamiętam ze swojego dzieciństwa wiele rzeczy. Na przykład maniakalne zbieranie karteczek w segregatory, pokemony Też były czasy, że zbierałam te stworki, pamiętam, że miałam nawet kolekcję tych wszystkich naklejek
Nie wiem jak Wy dziewczyny, ale ja jak byłam mała oglądałam wszystkie brazyliany Lus clarita, Maria z Przedmieścia, Paloma, Fiorella, Zbuntowany Anioł, na szczęście nigdy nie odnalazła mnie Moda na sukces hihihi.
Każdy sobotni poranek spędzałam z całą rodziną na oglądaniu takiej fajnej bajki na Polsacie, która jeśli dobrze pamiętam nosiła tytuł Madlen . Napływająca zewsząd fala disco polo O zgrozo!
Komiksy Kaczora Donalda, oranżada w proszku, która najlepiej smakowała na sucho....
Pamiętam, że jak byłam mała to z wielkim zainteresowaniem oglądałam każdy odcinek takiego serialu kryminalnego czy to sensacyjnego na Polsacie ,,Jastrząb ulicy''. Nie wiem czy ktoś z Was kojarzy, główny bohater ścigał złoczyńców na motocyklu, wyposażonym we wszystkie możliwe technologie. Dziś to dla mniejakaś abstrakcja. Był po części sterowany z bazy komputerowej. Oj, jak ja marzyłam żeby mieć taki pojazd
A Muminki, Flinstonowie, Smerfy....
Kiedy trochę podrosłam, już w 5, 6 klasie szkoły podstawowej namiętnie czytałam Jeżycjadę Małgorzaty Musierowicz. Do dziś chętnie wracam do tych książek. Mam na półce całą kolekcję
Miło tak powspominać swoje dzieciństwo. Aż łezka się kręci w oku, bo przeminęło i już nigdy nie wróci.
Przepraszam jeśli Was zanudziłam, ale jak wspominam coś co kochałam i co budzi moje ciepłe emocje to mogę pisać o tym bez końca
Pamiętam ze swojego dzieciństwa wiele rzeczy. Na przykład maniakalne zbieranie karteczek w segregatory, pokemony Też były czasy, że zbierałam te stworki, pamiętam, że miałam nawet kolekcję tych wszystkich naklejek
Nie wiem jak Wy dziewczyny, ale ja jak byłam mała oglądałam wszystkie brazyliany Lus clarita, Maria z Przedmieścia, Paloma, Fiorella, Zbuntowany Anioł, na szczęście nigdy nie odnalazła mnie Moda na sukces hihihi.
Każdy sobotni poranek spędzałam z całą rodziną na oglądaniu takiej fajnej bajki na Polsacie, która jeśli dobrze pamiętam nosiła tytuł Madlen . Napływająca zewsząd fala disco polo O zgrozo!
Komiksy Kaczora Donalda, oranżada w proszku, która najlepiej smakowała na sucho....
Pamiętam, że jak byłam mała to z wielkim zainteresowaniem oglądałam każdy odcinek takiego serialu kryminalnego czy to sensacyjnego na Polsacie ,,Jastrząb ulicy''. Nie wiem czy ktoś z Was kojarzy, główny bohater ścigał złoczyńców na motocyklu, wyposażonym we wszystkie możliwe technologie. Dziś to dla mniejakaś abstrakcja. Był po części sterowany z bazy komputerowej. Oj, jak ja marzyłam żeby mieć taki pojazd
A Muminki, Flinstonowie, Smerfy....
Kiedy trochę podrosłam, już w 5, 6 klasie szkoły podstawowej namiętnie czytałam Jeżycjadę Małgorzaty Musierowicz. Do dziś chętnie wracam do tych książek. Mam na półce całą kolekcję
Miło tak powspominać swoje dzieciństwo. Aż łezka się kręci w oku, bo przeminęło i już nigdy nie wróci.
Przepraszam jeśli Was zanudziłam, ale jak wspominam coś co kochałam i co budzi moje ciepłe emocje to mogę pisać o tym bez końca
- vanity
- VIF czyli Very Important Fan
- Posty: 9129
- Rejestracja: 14 lut 2005, 2:21
- Lokalizacja: 666
Re: Wspomnień czar
Słuszne spostrzeżenie. Znak naszych czasów. Należałam do niegrzecznej klasy (szkoła podstawowa) niektórzy to nawet nas nazywali najgorszą, ale nasze zachowanie nigdy nie było agresywne, co nie znaczy, że nigdy nie przesadziliśmy, z pewnością nasza wychowawczyni nie miała z nami lekko. Podziwiam nauczycieli, że w dzisiejszych czasach uczą.Emila555 pisze:napływająca zewsząd agresja
Za moich czasów zbierało się puszki po napojach i opakowania po czekoladach. Puszki zaczęłam, ale szybko się do nich zniechęciłam, natomiast opakowania po czekoladach.... miałam tego sporoEmila555 pisze:Pamiętam ze swojego dzieciństwa wiele rzeczy. Na przykład maniakalne zbieranie karteczek w segregatory, pokemony
Pamiętam jak ulice się wyludnialy na Dynastię, koleżanki mi z podwórka uciekały. Tak od razu nie chwyciłam tego, ale potem oglądałam, choć nie wiem, czy tak każdy odcinek.Emila555 pisze:Nie wiem jak Wy dziewczyny, ale ja jak byłam mała oglądałam wszystkie brazyliany Lus clarita, Maria z Przedmieścia, Paloma, Fiorella, Zbuntowany Anioł, na szczęście nigdy nie odnalazła mnie Moda na sukces hihihi.
Oglądałam serial Santa Barbara - aż pani w telwizorni powiedziała, że nie ma kasy i serial zostanie urwany (oglądałam go chyba rano przed szkołą, jak miałam na później).
Pamiętam także emisję Panny Dziedziczki i Niewolnicy Izaury Wiem, że oglądałam, przynajmniej część odcinków.
tak, tak, u mnie hitem była też oranżada w woreczku, pomiędzy lekcjami skakało się do kiosku pod szkołą.Emila555 pisze:oranżada w proszku, która najlepiej smakowała na sucho...
- Wojtuś
- Lunatique
- Posty: 2868
- Rejestracja: 04 lut 2008, 19:39
- Ulubiony album: E.K.G
- Ulubiona piosenka: Dotyk, Teraz Tu
- Lokalizacja: Bratnik
Re: Wspomnień czar
Vanity pamiętam doskonale wszystko co opisałaś ale dorzuciłbym jeszcze mój ulubiony napój z dzieciństwa Kaskada i oczywiście troche późniejsze czasy Frugo.
http://www.wykop.pl/ramka/1042851/kaskada/
http://www.wykop.pl/ramka/1042851/kaskada/
- Matiz99
- VIF czyli Very Important Fan
- Posty: 9256
- Rejestracja: 26 wrz 2006, 21:36
- Ulubiony album: Edyta Gorniak
- Ulubiona piosenka: ...Hold On Your Heart?
- Lokalizacja: Droga Mleczna
Re: Wspomnień czar
Pamiętam gumę Donald Choć bardziej pamiętam gumę TURBO
A pamiętacie wafelki Kuku Ruku z naklejkami? Miałem nimi całe drzwi powyklejane
Pamiętacie piosenkę z reklamy?:
http://www.youtube.com/watch?v=FNEoyiFLGKs
Który to było rok? 90.92
A pamiętacie wafelki Kuku Ruku z naklejkami? Miałem nimi całe drzwi powyklejane
Pamiętacie piosenkę z reklamy?:
http://www.youtube.com/watch?v=FNEoyiFLGKs
Który to było rok? 90.92
- Flux
- VIF czyli Very Important Fan
- Posty: 5550
- Rejestracja: 26 kwie 2009, 11:03
- Lokalizacja: Polska
Re: Wspomnień czar
Ja mieszkam w małym miasteczku i na głównym dworcu autobusowym (stację PKP też mamy, ale od kiedy pamiętam tylko wagony towarowe tam jeżdżą) stała taka budka, w której były tylko kasety MC, magnetofonowe znaczy. Budka od lat zamknięta, ale co dziwne - nie zlikwidowana. Na wystawce wciąż widać różne kasety, aż z ciekawości muszę zajrzeć co tam mają. Oprócz tego raz na dwa tygodnie na targowisku można było dostać takie rarytasy. Oczywiście 90% z nich to składanki disco polo. A muzycznie rządziła u mnie Shazza (tak, tak, królowa disco-polo) i muzyka z filmu Mortal Kombat (1995 r.), oczywiście na podstawie słynnej serii komputerowych mordobić. Kuzyn miał oryginalną kasetę, pożyczyłem od niego i za pomocą mikrofonu dołączonego do kursu angielskiego zgrałem całość na komputer. Haha, miało się sposoby, nie powiem. I o ile Shazzy jakoś już nie słucham (chlip ), tak MK przetrwało próbę czasu.vanity pisze:Ale pamiętam za to doskonale, jak idąc codziennie do szkoły, mijałam malutki sklep z płytami/kasetami i tam na wystawie codziennie stał owy singiel. Wtedy nie wiedziałam nawet co to jest to "CD" i co się z nim robi.
Różnicy smakowej pomiędzy tymi żujkami chyba żadnej nie było. Za to soki Donald były przepyszne! A przynajmniej tak pamięć mi podpowiada Jeśli o napoje idzie, to mój świętej pamięci Dziadek przywoził całe skrzynki takiej oto oranżady:vanity pisze:Gumę Donalda także pamiętam. Historyjki to motyw przewodni wielu rozmów z rówieśnikami. Mniejszym zainteresowaniem (ale tylko odnośnie "wkładki") cieszyły się gumy Turbo.
W ogóle piło się Grodziską (kiedyś była przepyszna winogronowa wersja), Natę i nieśmiertelną Hellenę. Do dziś spotyka się tę ostatnią w sklepach, ale jest ohydna. Jestem ciekaw na ile te wszystkie rzeczy smakowały kiedyś, ponieważ wybór był niewielki i zwyczajnie nie znało się niczego lepszego? Kwestie psychologiczne niewykluczone.
Natomiast moja Babcia ze strony Taty zawsze miała dla wnuczków cudowne amerykanki:
Po wielu latach wróciłem do tego smaku, dziś zdarza mi się samemu piec i muszę powiedzieć, że uwielbiam je niezmiennie. W niektórych piekarenkach też wciąż je produkują Inną rzeczą, która Babcia serwowała to cukierki pudrowe:
Ach, co to były za czasy. Mógłbym jeszcze sporo napisać, ale muszę trochę rozłożyć treść na kolejne posty. Mam nadzieję, że będziecie się czynnie udzielać!
- vanity
- VIF czyli Very Important Fan
- Posty: 9129
- Rejestracja: 14 lut 2005, 2:21
- Lokalizacja: 666
Re: Wspomnień czar
Z wczesnej młodości pamiętam Ptysia (uwielbiałam). Kaskada nie utkiła mi w pamięci. Ale może tylko mi się tak wydaje, bo butelkę znam jakby z widzenia, tylko smaku nie pamiętam.Wojtuś pisze:mój ulubiony napój z dzieciństwa Kaskada
Tak, ale w latach 90-tych produktów, które nam utknęły w głowie jest multum. To czasy pierwszych reklam.Wojtuś pisze:Frugo.
Frugo mnie nie uwiodło, choć oczywiście zdarzało mi się je pić.
Przypomniałam sobie jeszcze jedną ważną rzecz, skoro o piciu mowa. Coca Cola. Nie była taka jak dzisiaj. Wtedy miała inny smak.
książeczka SKO:
Obecność obowiązkowa na każdym weselu i komuniiFlux pisze:Jeśli o napoje idzie, to mój świętej pamięci Dziadek przywoził całe skrzynki takiej oto oranżady:
były, owszem, ale ja zapamiętałam tylko miętowe, te ze zdjęcia wydają się twarde, moje były o łasbszej konsystencji.Flux pisze:cukierki pudrowe:
Z dzieciństwem kojarzy mi się cukierek Toffi, który dostawałam od jednej z sąsiadek. Uwielbiałam, każdy rodzaj.
Nie znam. Co to? Napisz w skrócie.Flux pisze:cudowne amerykanki:
wygodne obuwie na wuef:
Przedmiot pożądania każdego Polaka:
byłam totalnie uzależniona od tego (vibovit tak mnie nie podniecał):
kredki:
uwielbiałam Święta. Te z dzieciństwa. Zapach gotowanego mięsa, robienie sałatki jarzynowej, paczka od Mikołaja, mnóstwo placków, bardzo ostry chrzan, kiczowate przebranie choinki i cukierki na niej wiszące. Dziś nie odczuwam tak tego okresu. Święta mi zesztuczniały. Straciły magię.
5 10 15 i Teleranek
-
- Lunatique
- Posty: 2877
- Rejestracja: 08 gru 2004, 13:41
- Lokalizacja: ......
- Flux
- VIF czyli Very Important Fan
- Posty: 5550
- Rejestracja: 26 kwie 2009, 11:03
- Lokalizacja: Polska
Re: Wspomnień czar
Hehe, nigdy nie udało mi się uzbierać więcej niż 5 zł. Może dlatego, że kupowałem za wszystkie uzbierane, a raczej wyproszone od Mamy pieniądze na komiksy. Przede wszystkim wspomniane Giganty, Kaczora Donalda, ale również Spider-Mana (wyszło niewiele ponad sto numerów, serię nagle urwano), który był największym idolem mojego dzieciństwa. Był też serial animowany, każdy odcinek widziałem dziesiątki razy:vanity pisze:książeczka SKO:
http://www.youtube.com/watch?v=ZVl1sHS0gwc
Sporą część komiksów wciąż mam pochowaną w szafach w pokoju i piwnicy. Odkurzę, cyknę fotkę i wstawię później na forum
Tak, miętowe też chętnie jadłem, ale jak większość dzieci preferowałem owocowe. Były (i są, bo wciąż można je dostać) dość twarde.vanity pisze:były, owszem, ale ja zapamiętałam tylko miętowe, te ze zdjęcia wydają się twarde, moje były o łasbszej konsystencji.
Zwykłe chrupki kukurydziane, hicior niesamowity. Lizało się te chrupki i łączyło ze sobą, tworząc różne figurki, pająki, przedziwne stwory. Dla urozmaicenia przebijało się je paluszkami i ostatecznie zjadało. Bardzo ważne, żeby chrupki były właśnie marki Seykos, która kiedyś miała prawa do używania wizerunku Sknerusa McKwacza, dziś opakowanie niestety wygląda już tak:
http://www.seykos.pl/files/DSC_0644.jpg
Amerykanki to bardzo prosty wypiek, ciasto z mąki, jajek, cukru, mleka i co decydujące o aromacie, pulchności i smaku tych przerośniętych ciastek to amoniak. Amoniak ma bardzo silny, uderzający w nozdrza i drogi oddechowe, zatykający zapach. Zapewnia jednak ciastkom odpowiednią miękkość i konsystencję, po wystygnięciu już tak nie "wali" Na wierzch zawsze polewa się grubą warstwę lukruvanity pisze:Nie znam. Co to? Napisz w skrócie.
Ostatnio zmieniony 28 lut 2013, 22:09 przez Flux, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Impossible
- Posty: 1741
- Rejestracja: 22 maja 2011, 15:31
- Lokalizacja: z ...............
Re: Wspomnień czar
a guma CHABEL
Oczywiscie bardziej chodziło o naklejki, pamiętam miałam ten "album" prawie cały, jedyną naklejką ktorej nigdy nie zdobyłam to była barbie z paletką... ale ją mało kto miał. Najbardziej cenna była
Oczywiscie bardziej chodziło o naklejki, pamiętam miałam ten "album" prawie cały, jedyną naklejką ktorej nigdy nie zdobyłam to była barbie z paletką... ale ją mało kto miał. Najbardziej cenna była
- Flux
- VIF czyli Very Important Fan
- Posty: 5550
- Rejestracja: 26 kwie 2009, 11:03
- Lokalizacja: Polska
Re: Wspomnień czar
A Muminki które? Kreskówka-koprodukcja japońsko-fińsko-holendersko-rosyjska czy polska wersja kukiełkowa? Ta pierwsza ma coś koło setki odcinków, szczęśliwie mam wszystkie w domowej kolekcji! Niezła psychodela, muzyka przyprawiająca o dreszcze, ten wszędobylski niepokój, Buka, Hatifnatowie, Czarownica, Czarnoksiężnik na latającej panterze, brrrr...Emila555 pisze:A Muminki, Flinstonowie, Smerfy....
Smerfy były zajebiste, ta czołówka, kultowy Ważniak i Ciamajda. Pierwsze sezony były świetne, później przekombinowali z różnymi wątkami, podróże w czasie, nowe postaci (Dzikus, Dziadek i Babcia Smerf, Smerfiki itd.) Uwielbiałem Hogatę, Gargamela, Klakiera. Kiedy zmarł Wiesław Drzewicz, podkładający głos pod Gargamela, serial stracił sporo ze swojego uroku. Nowy dubbing jest zdecydowanie gorszy od tego starego. Ze względu na zniszczone taśmy postanowiono nagrać wszystko od początku, w innym przełożeniu. Mało kto wie, ale Smerfy zadebiutowały na ekranie już w latach '70 ubiegłego wieku... "Smerfowy flet" to ich pierwszy występ, choć nie pierwszoplanowy. W Polsce ukazała się tylko wersja lektorska tego filmu i większość Smerfów wyglądała dokładnie identycznie. Nie miały różnych czapek i strojów jak znane nam wersje Pracusia czy Malarza albo wytatuowany Osiłek.
Flintstonowie już w latach '80-'90 mieli co najmniej trzy wersje - dwie dubbingowe i jedną lektorską. Pierwotnie serial nosił u nas nazwę "Między nami jaskiniowcami" i doczekał się kilku spin-offów, opowiadających na przykład historie już dorosłych Pebbles i Bamm-Bamma. Uwielbiałem porywczość Freda, a Dino obok psa Pluto i psa Astro z Jetsonów to z pewnością jeden z najmilszych animowanych czworonogów.
Ostatnio zmieniony 28 lut 2013, 22:45 przez Flux, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Impossible
- Posty: 1741
- Rejestracja: 22 maja 2011, 15:31
- Lokalizacja: z ...............
Re: Wspomnień czar
i pierwszy Polski tasiemiec W LABIRYNCIE uwielbiałam go !!!!
http://www.youtube.com/watch?v=FJtjklvHuIM
http://www.youtube.com/watch?v=FJtjklvHuIM