Z problemem repertuaru Edyta zmaga się od samego początku, od czasów płyty "Dotyk". Świetnie ujęła to Karolina Korwin Piotrowska , pisząc w swojej książce "Ćwiartka raz" o "Dotyku":
Może to wynikało z tego, że Wiktor Kubiak był przede wszystkim biznesmenem?Karolina Korwin Piotrowska pisze:(...) Ta płyta, co widać po latach, była po prostu składanką w stylu the best of, ale wydaną na początku kariery. I to chyba nie był dobry ruch artystyczny. Marketingowo − doskonały, płyta sprzedawała się jak ciepłe bułeczki, ale nie tylko kasa się liczy. Nie ma tu żadnej artystycznej deklaracji, jest zaledwie dowód na to, że dziewczyna świetnie śpiewa, ma ogromną muzyczną wrażliwość, ale w porównaniu ze startującymi równolegle na muzycznej scenie Nosowską, Lipnicką, Kayah czy Bartosiewicz widać było jedno − mamy do czynienia z wybitnie uzdolnionym odtwórcą, który będzie uzależniony od innych, od autorów piosenek, tekściarzy, którzy albo dostarczą dobry utwór, albo nie. Z perspektywy prawie dwudziestu lat wiemy, że wielkich utworów zbyt wielu jej nie dostarczono. A szkoda.
Kolejnym problemem jest osobowość Edyty, wynikająca po części z jej trudnego dzieciństwa. Ale trudnym dzieciństwem nie można wytłumaczyć wszystkiego, bo przecież na przykład Michael Jackson też miał trudne dzieciństwo. Nie wiem, ile jest prawdy w tym, że Edyta romansowała zarówno z Chrisem Neilem, producentem "Edyty Górniak", jak i Paulem Wilsonem, producentem "Invisible". Później nad "E.K.G." i płytą z kolędami pracowała ze swoim mężem, a ostatnio miała jeszcze podobno romans z Nocnym z Dustplastic. Jeżeli się chce zrobić płytę i odnieść z nią sukces, to nie tędy droga.
Nie do końca... Reedycja "Perły" z 2003 nie jest uboższa od wersji z 2002 - dodano 4 nowe piosenki (Don't you know you, Calling you, Talk to me, Impossible) i 2 remiksy, ale z kolei usunięto 3 inne utwory (Prezenty, The day before the rain i If you could). I jeszcze Perła była w innej wersji. Chodziło o to, by najwięksi fani Edyty, miłośnicy rarytasów, kupili i pierwszą wersję "Perły", i drugą.Steffie pisze:Jesli chodzi o "Perle" to byla to dwuplytowa, rozszerzona wersja "Invisible", ktora ukazala sie w Polsce, tylko bylo to troche niewypalem, poniewaz po pierwsze "Perla" miala swoja reedycje, a po drugie po co wydawali te sama plyte w wersji ubozszej w nastepnym roku? W tym momencie ktos strzelil sobie w stope.
Edyta powiedziała kiedyś, że anglojęzyczna część "Perły" powstała wcześniej, ale jednak zdecydowała się przesunąć premierę tej płyty, by specjalnie dla polskich fanów nagrać jeszcze kilka utworów po polsku. Ile jest w tym prawdy, nie wiem...
Piotr Krysiak, autor niesławnej biografii "Edyta Górniak: Bez cenzury" pisał z kolei, że to Wiktor Kubiak odpowiadał za opóźnienie premiery "Invisible" - podobno Kubiak zablokował wydanie krążka, bo uznał, że materiał jest żenujący i że Edyta potrzebuje jeszcze ze dwóch porządnych hitów, które pociągnęłyby cały album. I Edyta poleciała wtedy do Stanów nagrywać z m.in. Stevem Kipnerem, który dla Aguilery napisał Genie in a bottle. Krysiak napisał, że Edyta w studiu zaczęła stroić fochy, pokłóciła się z producentami... Miała nagrać dwie piosenki - jednej nie nagrała w ogóle, a pracy nad drugą nie skończyła. Podobno kiedy miała wyśpiewać ostatni dźwięk, osunęła się o ścianę i zemdlała. Krysiak napisał, powołując się na słowa Chrisa Brigssa, że to był genialny utwór, murowany hit, ale Edyta poczuła się przez tych producentów urażona i postanowiła, że nie pozwoli, by niej zarabiali: "Zemdlała w idealnym momencie, bez brakującego fragmentu nie dało się zmiksować utworu". Ta opowieść wygląda na trochę podkoloryzowaną, ale jak sobie przypomnę wypowiedź Edyty podczas czatu dla VIVA Polska, tuż po premierze "My", że nie wyda DVD z koncertu "20 piosenek na XX-lecie", bo zakończyła współpracę z Szychowskim i nie chciałaby promować jego firmy, to myślę, że coś w tym może być. No i dlaczego Edyta nie wydała klipu do Oczyszczenia? Bo nie chciała "promować" Nocnego, z którym się rozstała - to najprostsze i najbardziej logiczne wytłumaczenie.
Zabawne, że koniec końców żadna piosenka ze współpracy z Kipnerem nie została ukończona, ale dzisiaj Edyta chwali się na swojej stronie internetowej, w zakładce "Biography", że pracowała z autorem Genie in a bottle.
Nie wiem, czemu na forum jest tyle głosów niechętnych Mai Sablewskiej. Maja jest, jaka jest, jej programy w telewizji sprawiają wrażenie sztucznych, jej twarz też do szczególnie naturalnych niestety nie należy, ale jako menadżer Sablewska się sprawdzała. W 2010 Edyta nie miała już szans na karierę za granicą, ale była jeszcze szansa, by w kraju jej gwiazda na nowo rozbłysła. Maja rozumiała, że u Edyty problemem numer jeden jest jej wizerunek. Wiadomo było, że nie ma co wydawać płyty natychmiast, tylko najpierw trzeba naprawić mocno nadszarpnięty wizerunek, a to nie dzieje się natychmiast, tylko jest to proces. I po części się udało - z czasów Mai pochodzi najlepszy koncert Edyty w całej jej karierze ("20 piosenek na XX-lecie"), Górniak pokazywała, że ma do siebie dystans, że potrafi śmiać się sama z siebie ("Make-up poproszę! Make-up, bo zaśpiewam hymn!" ), w "Gali" i w "Vivie!" zamiast typowych dla Edyty wywiadów o tym, że właśnie teraz zaczyna nowy etap w swoim życiu, pojawiły się długie artykuły ocieplające jej wizerunek, był "Taniec z gwiazdami", w którym Górniak też dobrze wypadła, wyszła nowa wersja składanki "Złota kolekcja", wzbogacona m.in. o Never will I, Edyta zaśpiewała też 2 razy tę piosenkę w telewizji. Na koniec współpracy z Sabą dostaliśmy Teraz-tu, które w przeciwieństwie do wszystkich wydanych później singli bardzo dobrze poradziło sobie w eterze. Gdyby Edyta nie zwolniła Mai, mielibyśmy dziś Etiudę, co najmniej jedno koncertowe DVD, parę nowych płyt i tras koncertowych, "E.K.G" i płytę z kolędami w serwisach streamingowych i normalny fanpage na Facebooku. A tak jest, jak jest.
Swoją drogą, Maja może mieć satysfakcję. Jej wszystkie trzy byłe podopieczne mają ten sam problem - nawet jeżeli Edyta, Doda czy Marina wyda bardzo dobrą piosenkę czy bardzo dobry album, to i tak radia nie będą chciały tego grać, a w internecie będzie roiło się od krytycznych komentarzy czy wręcz hejtu. Z perspektywy lat widać, że wszystkie trzy popełniły błąd, rozstając się z Mają...