Kiedyś na forum była pewna Magda_S. Fajna dziewczyna. Pamiętam, że raz po JoSiu miała jakieś przykre doświadczenie z diwą. Później zniknęła. To ta sama osoba?
Magda_S, ha! Znacie zabawę z krzesełkami. Krzeseł ubywa, muzyka gra, fanatycy krążą wokół nich. Nerwowość, zabijanie wzrokiem. Cisza. Walka, wyścig szczurów. Wszyscy zajęli swoje miejsca, tylko nie Magda. Najsłabsze ogniwo. Została wyeliminowana, wykluczona, naznaczona szkarłatną literą. Muzyka znów zaczyna grać, coraz głośniej, żale wylewane przez Magdę zanikają w dźwiękach decybeli.
To właśnie w Hongkongu Edyta przed laty kupiła sukienkę, w której wystąpiła na Eurowizji.
Była tam razem z Wiktorem Kubiakiem i Alicją Borkowską.
Teraz więc pewnie Edyta wspomina swój pierwszy pobyt w Hongkongu i porównuje, co się tam zmieniło od tamtego czasu.
U Edyty nic stałego prócz miłości rodzicielskiej. Płomień, który ją rozpala na początku znajomości, szybko przeradza się w jęk zawodu i ogień, który pali mosty zostawiając tylko zgliszcza. I tak też z mediami. Doniesienia i plotki o relacji Górniak z Fosterem były atrakcyjne przez krótki czas. Diwa sama podgrzewała zainteresowanie mizdrząc się do starszego, wpływowego pana, opowiadając że odtąd może pracować tylko z najlepszymi bądź wcale. Sama zalinkowała na fb artykulik, w którym sugerowano że nagrywa z nim płytę oraz że ich relationship może nie być strictly professional. Edyta zawsze żywi wielkie nadzieje, później przychodzi kubeł zimnej wody i otrzeźwienie. Tak było kiedy w końcu wyznała, że jej muzyczny mentor ma zajęte terminy na kilka lat i ich rozmowy ograniczają się do kwestii wychowywania dzieci (nie wspólnych). Skończyło się karmienie nas rewelacjami o romantycznych kolacjach przy świecach, zdradzaniu tajników śpiewu Whitney Houston jedynej godnej następczyni, wożeniu Allana przez wujka do szpitala. Temat się przejadł. Dla wszystkich jest już chyba jasne, że żadnej większej współpracy nie będzie. EG w początkowej fazie zachowywała się jak naiwna debiutantka i panna na wydaniu. Fanusie też podchwycili wątek, piejąc z zachwytu że wreszcie trafiła na kogoś godnego jej talentu oraz że z drobną pomocą starego ramola nasza swojska Edi podbije świat. Marzenia ściętej głowy.
Bo Flux ma zwyczaj jadowicie pisać o Edycie (proszę nie usuwać tego zdania z uwagi na seksizm). Moim zdaniem miała prawo cieszyć się ze współpracy, choćby ulotnej, z Davidem Fosterem, i chwalić się tym - niepotrzebnie wyolbrzymiono perspektywy takiej znajomości, ale każdego może porwać chwila. Nie ma co umniejszać, na jej miejscu byłbym zachwycony przez długie lata i uważam, że jest szczęściarą, choć może nie zrobiła w wieku 40+ kariery nowej Whitney.
Piter pisze:Podzielam zdanie Fluxa. Bliżej mi do zimnego jadu niż snucia fantazji i rzygania tęczą.
To nie są dwie jedyne opcje. We mnie przechwałki Edyty budzą zdrowy sceptycyzm i politowanie, ale daleko mi do takiego kunsztu złośliwości. Nie po to interesuję się jej muzyką, żeby budziła we mnie takie negatywne emocje i żebym jeszcze słał je w świat. Z perspektywy żaby wiele rzeczy może się wydawać do niczego.