Kompletnie zapomniałem o Eurowizji - półfinałach
Wracam z pracy po 22, kolacyjka, włańczam tv, a tu jakiś koncert, co za licho.
I mnie olśniło. Nie zdążyłem na wystep naszych reprezentantów, choć trzymałem za nimi kciuki i w napięciu oczekiwałem na wyniki - napięcie do ostatniej koperty
No cóż...mówi się trudno.
Utkwił mi w pamięci występ reprezentantki
Hungary, zapamiętam do końca życia, że to Węgry - z początku nie mogłem rozszyfrować co to za kraj w Europie.
Występ bez żadnych udziwnień, zaśpiewane rewelacyjnie, ta chrypa...dobre Woodstockwe czasy Janis Joplin, czy u nas Flinty Eweliny
I dla mnie to czarny koń finałowego koncertu