Eurowizja 2014, czyli przyganiał kocioł garnkowi
Jurorzy z Europy wykosili Cleo i Donatana za seksizm i soft-porno. Polski zaścianek jurorski wyciął w pień Conchitę Wurst. Nic nowego pod Słońcem: po prostu nadal nie jesteśmy Europejczykami i tyle.
Conchita Wurst aka Thomas Neuwirth
Po sobotnim finale Eurowizji 2014 pozostał kac. Nie chodzi jednak o kaca fizycznego (choć rozumiem, że część z Was na niego cierpiała) lecz moralnego. Bo jedną ręką/nogą/cycem (niepotrzebne skreślić) podpisujemy się pod internetowymi żalami o niezrozumieniu i politycznym wykluczeniu a drugą – wyśmiewamy absolutnie rewelacyjnego aktora z Austrii, który perfekcyjnie zagrał piosenkarkę z brodą i ma fantastyczny głos.
Przez wiele lat konkurs Eurowizji oskarżano o nadmierne upolitycznienie. Wszyscy to chyba pamiętamy: bałkańskie kraiki głosujące na siebie nawzajem niejako „na krzyż”, „dziki Wschód” zawsze wspierający Rosję, Benelux, Turcy załatwiający swojej ojczyźnie 8 lub 10 punktów z Niemiec… i tak dalej, i temu podobne. My wtedy narzekaliśmy, że to okropne, że Polski i Polaków nikt nie lubi (halo, obudźcie się, niby za co by mieli lubić?). EBU (European Broadcast Union – organizacja zrzeszająca telewizje publiczne działające w Europie) nie pozostało głuche na jęczenia i krytykę. Wprowadziło salomonowe rozwiązanie: połowę wpływu na głosowanie danego kraju ma teraz lokalne jury, drugą połowę widzowie wysyłający płatne SMS-y.
Na to właśnie się zgodziliśmy: na wprowadzenie jury, które w założeniu ma ratować nasz honor przed dawaniem 12 punktów na manieczki z Koziej Wólki (czy raczej zza Uralu). Niestety jury też trzeba umieć wybrać.
Wybraliśmy sobie jury z takim panem, który w całym swoim życiu zaśpiewał jedną dobrą piosenkę – a i to nie sam i nie była jego. Aktualnie jest gwiazdą dni targowych w Jedliczach Ojczyźnianych, Krzesimowie-Piotrówku czy innym Krzczonowie Drugim. Wciąż marzy o wystąpieniu na konkursie piosenki w lewej nawie „bazyliki” w Licheniu, ale jak dotąd bezskutecznie.
Wspierała go była reprezentantka Polski na ESC, która zajęła ostatnie miejsce w swoim półfinale. Ostatnie. Powtórzymy raz jeszcze, aby dobrze zapamiętać: ostatnie. W półfinale ostatnie. Wspominałem już, że ostatnie?
Jako, że ważny jest sukces komercyjny, dołożono do tego dresiarza z Kielc, który ostatniego hita (pożal się borze zielony) nagrał 14 lat temu i nadal robi za macho polskiej sceny… w zasadzie nie wiem jakiej sceny, chyba nikt tego nie wie, whatever.
I rzecz jasna takie jury wykosiło ohydnie genderową, obrzydliwie zacierającą granice między płciami, na pewno #CIACH#, bo kto niby inny miałby się przebierać za kobietę (biedny Wojciech Pokora), morderczynię Matki Naszej Kościoła Katolickie… resztę wyzwisk wymyślcie sobie sami, w każdym razie: Conchitę Wurst. Polskie jury wykosiło performera, aktora i showmana, który powalił na kolana całą Europę. Dało jej 19 miejsce (tutaj źródło danych, jeśli ktoś nie wierzy), kompromitując nas ostatecznie na wiele miesięcy.
Nie zrobili tego Polacy sprzed telewizorów! Oni docenili performatywność austriackiej konwencji, fantastyczny głos Thomasa Neuwirtha, co poniektórzy zapewne również rewelacyjną suknię. I dali Conchicie Wurst czwarte miejsce. Niestety, nie udało im się uratować honoru całego naszego kraju – ostracyzm i nieuleczalne chyba fobie jurorów przeważyły. Conchita zajęła w Polsce 11 miejsce (combined voting), o oczko poniżej ratującego nasz honor choćby jednego, symbolicznego punktu dla tegorocznego zwycięzcy.
Ale, jak to mówi „Księga przysłów” wręczona niedawno znajomemu na jego urodziny, przyganiał kocioł garnkowi. Polska wysłała bowiem na konkurs soft-porno z maselnicą i cycami w roli głównej. I wielce się oburzyła, gdy cywilizowana część Europy dostała szału. Nie wolno epatować seksizmem na tym kontynencie. Nie wolno traktować kobiet jak obiektów. Nie wolno sprowadzać ich do roli posłusznych wkładów do wyrka. Tak się w Europie nie robi i już.
I dlatego jury brytyjskie (wyniki głosowania) oraz irlandzkie (wyniki) wycięły w pień seksistowską i obraźliwą piosenkę z Polski. Nie jest prawdą, że nasi rodacy nie stanęli na wysokości zadania. Nie wolno nam ich obrażać. Polscy emigranci wywalczyli dla Cleo pierwsze miejsca w Irlandii i Wlk. Brytanii w głosowaniu SMS-owym, wydając na to własne, ciężko zarobione pieniądze. Walczyli w przegranej sprawie, ale zrobili co mogli.
To my sknociliśmy tegoroczną Eurowizję. Wybraliśmy zaściankowe jury, które skompromitowało nas swoim głosowaniem. I wysłaliśmy burdelowy hymn na cześć porno, obrażając jakieś 200 milionów europejskich kobiet. Sami tego chcieliśmy a – jak mówi „Księga przysłów” – oliwa sprawiedliwa i zawsze na wierzch wypływa.
Źródło
Eurowizyja: Drag Queen zdeklasowała rywali pokazując konserwatystom otwartą Europę
Conchita Wurst, tegoroczna zwyciężczyni Eurowizji, swoim niebywałym sukcesem pokazała przysłowiowego „fucka" wszystkim miłośnikom wrzucania ludzi do jednego worka. Zaś do homofobów wszelkiej maści puściła oczko bawiąc się ich emocjami. Bo Conchita to nie transwestyta, nie transseksualista – to drag queen, czyli wizerunek sceniczny niekoniecznie zarezerwowany tylko dla gejów. W ten sposób zarabiają również mężczyźni heteroseksualni, o czym zdaje się ludzie zapominają.
Ten 25 letni, utalentowany Astriak, Thomas Neuwirth doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jakie kontrowersje wywoła jego występ. Nie zawiódł się. W zasadzie jego przeciwnicy wciąż grają w jego gierkę. Są pionkami w palcach Conchity Wurst – przesuwa nimi, jak chce i kiedy chce. Prawicowe „konserwy" robią dokładnie to, co w swoim scenariuszu napisała Conchita i to jest najbardziej zabawne. Polskie podwórko, czyli jak zawsze światły Warzecha, bogobojny Patryk Jaki i inni prawicowi politycy, którzy jak się wielokrotnie okazywało o 10 klęczą w kościele a o 11 wybierają numer do zaprzyjaźnionej prostytutki, której później nie płacą, grzmi eurowizyjnym skandalem. A Conchita się cieszy. Wraz z nią, cieszę się ja gdy widzę furię pomieszaną z bezradnością rozwodników i dziwkarzy uchodzących w naszym pięknym kraju za wzór moralności i czystości.
Trzymałem kciuki za talent. Nic więcej mnie nie interesowało. Natomiast prawicę interesuje tylko to, co Thomas ma pod sukienką. Aż się boję myśleć, skąd w prawicowych, męskich głowach to szaleńcze zainteresowanie...
A propos ostatniego zdania: F. Glenn Miller Jr, były przywódca Ku-Klux-Klanu oskarżony w kwietniu br. o zabójstwo trzech osób przed Centrum Społeczności Żydowskiej w Kansas City, w latach 80., który wsławił się także prześladowaniem, gejów, został przyłapany przez policję na uprawianiu seksu z czarnoskórym mężczyzną.
Źródło
Jeśli już o mesjaszu mowa... kropla drąży skałę.
Źródło