Re: Rihanna
: 06 lut 2016, 15:10
"Anti" jest naprawdę świetnym albumem. Nie podoba mi się tylko "Close to You". Nie spodziewałem się, że kiedyś przesłucham od deski do deski kilkukrotnie jakikolwiek album Rihanny. Nie widziałem za wiele w tej dziewczynie, ani w głosie, a tym bardziej w obrzydliwie przebojowej muzyce, klepanej szablonowo non stop na taśmociągu produkcyjnym. Nigdy nie zgłębiałej dokonań barbadoski, bo wszystko zlewało mi się w jakąś zmutowaną krzyżówkę tandetnego rnb i eurodisco Geutty. Wiem, przesadzam. Skala fenomenu Rihanny w zestawieniu z jakością tych przebojów jakoś mi nie współgrała. Riri dałą też poznac się medialnie jako niezły zawadiaka. Ta strona zawsze wydawała mi się ciekawsza, niż muzyczna Jakieś przebłyski czasem zwracały moją uwagę, jak "Pour it up". singiel "Fourfive seconds" podobał mi się najbardziej z tych ostatnich i pokazał mi nieco inną Rihannę.
ANTI to jednak trzy kroki dalej. Ku lepszemu. Fajnie, że taka mainstreamowa gwiazda zdecydowałą się pewne rzeczy przewartościować i pokazała więcej duszy. Takiej czarnej duszy. Wspólczesnej, a jednak z odniesieniami, nawiązaniami, klimatami retro w tle, z surowością, z przybrudzeniem, celowym zakurzeniem wspólczesnej produkcji. Nie zapomina też o rytmie. Wokalnie jest dużo ciekawiej, barwniej, więcej luzu. Ta płyta oddycha. Brawa też za spójność i naprawdę niezłe kompozycje. Szkoda, że cover Tame Impala niczemu nie służy, bo włąściwie to ta sama wersja brzmieniowa, cow oryginale. Tylko głos inny Tak, czy siak ANTI to dla mnie lepszy album, niż ostatnia Beyonce
Znów słucham na spotify.
Higher. Miód.
ANTI to jednak trzy kroki dalej. Ku lepszemu. Fajnie, że taka mainstreamowa gwiazda zdecydowałą się pewne rzeczy przewartościować i pokazała więcej duszy. Takiej czarnej duszy. Wspólczesnej, a jednak z odniesieniami, nawiązaniami, klimatami retro w tle, z surowością, z przybrudzeniem, celowym zakurzeniem wspólczesnej produkcji. Nie zapomina też o rytmie. Wokalnie jest dużo ciekawiej, barwniej, więcej luzu. Ta płyta oddycha. Brawa też za spójność i naprawdę niezłe kompozycje. Szkoda, że cover Tame Impala niczemu nie służy, bo włąściwie to ta sama wersja brzmieniowa, cow oryginale. Tylko głos inny Tak, czy siak ANTI to dla mnie lepszy album, niż ostatnia Beyonce
Znów słucham na spotify.
Higher. Miód.