Edyta śpiewa końcówkę ciężko, góry to bezmelodyjny krzyk.Bob pisze:Wykonanie do ostatnich kilkunastu sekund poprawne, ale koncówka dla mnie nieznośnie łzawa i nieczysta w zawodzeniiach i pojękiwaniach. Może Edi wspólczuła Isis po występie na ESC....
Niedopracowany występ, jakby w ostatnim momencie zdecydowała się na zmianę z Tnj na List.
Surowość aranżu, stroju, wokalu. I ten kwiatek we włosach.
Edyta nie rozpracowała do końca utworów z EKG, by grać je na koncertach w tv na żywo (ile to miała okazji - jedną i to w centrum handlowym) - sięga bezmyślnie po największy kaliber.
List jest hymnem ocalonej kobiety, a ja widziałem na scenie konwulsje, jakby jeszcze walczyła.
Piękny, poruszający tekst i autorka z pomrocznością jasną.
Pieluchy/waciki kosztują. Zostanie najwyżej profesjonalną jurorką, bo z profesjonalizmu piosenkarki wióry.Bob pisze:Kilka razy nierówno z orkiestrą, ale to wina odsłuchu.Kiedyś dla Edyty ,,profesjonalistki" takie rzeczy byłyby nie do pogodzenia , pewnie zakończyłaby ambicjonalnie współpracę z producentami programu trzaskając drzwiami, dziś trzeba zarabiać na życie....
Od początku nie był. Edyta może jedynie robić za statyw pod mikrofon Celine Dion.Bob pisze:Ten występ udowodnił, że support nie był w jakimkolwiek stopniu zagrożeniem dla szoł Celine
Show u Edyty to machanie rączką no i zmiana kiecek. To statyczna piosenkarka o pięknym trochę przykurzonym głosie. Tak to jest jak śpiew to nie życie codzienne, a świeto.
Tym razem nie poczułem magii świąt.
Poprawnie, wokalizy przeurocze. I ten szept na końcu.
4 z małym + (w skali JOŚkowej od 1 do 6)