Re: Na jakim koncercie ostatnio byliście?
: 20 lut 2018, 21:50
Dzięki
1) Z Marylą mi się nie udało - koncert najpierw miał zmienioną datę, potem w ogóle go odwołano. Szkoda, zwłaszcza że forsa nie wróciła do mnie, tylko do siostry
2) Moonspell i Cradle of Filth zaliczyłem w styczniu, w warszawskim klubie Progresja. Pierwszy zespół ceniłem w czasie pokwitania. To muzyka tzw. gotycka, metalowa, ale z folkowym polotem, mieli zawsze jakiś ciekawy pomysł na siebie. Była więc to przyjemna sentymentalna podróż, gorzej że mój lęk budzili pogujący (skaczący, miotający się, wznoszący na ręce tłumu) pajace pod sceną - nie bywam zwykle na koncertach tego typu. I akurat najwięcej pchali się na mojego kolegę, więc popsuli trochę odbiór, poki nie zmienilismy miejsca.
Cradle of Filth to też zespół gotycki, ale bez polotu. Lepiej jakoś ich wspominałem, na scenie zaś wokalista wydawał z siebie głównie bezsensowne skrzeki - coś jak dźwięk noża po szkle, odpuściłem sobie dotrwanie do konca. Wizualnie też mi się ich oferta nie spodobała.
3) W tym samym klubie, ale 3 tygodnie pozniej, doświadczyłem też koncertu gwiazdy lat 80tych, OMD (Orchestra of Manoeuvres in the Dark). Nazwa mało co komu mówi, ale na pewno prawie wszyscy kojarzą ich najbardziej znane hity. Podoba mi się u nich połączenie słodkich, synth popowych kompozycji z nieraz ciekawymi, historycznymi i posępnymi tekstami... Główny wokalista ma też świetny głos i wyczucie sceniczne - mimo wielu lat stażu, był w formie i dobrze się prezentował. Zespół bisował całkiem długo i fani czuli się usatysfakcjonowani. Przyznam, że przy dźwiękach Maid of Orleans miałem prawie łzy w oczach - też taka sentymentalna podróż, super było zobaczyć to na żywo, z efektami świetlnymi i całą oprawą.
____
Wybieram się teraz na:
1) Opole - pierwszy raz, zwykle mam odsłuch audio w opolskim mieszkaniu, teraz chcę pójść na całość. Mam nadzieję, że nie będzie trudno dostać bilety, w sumie miniony rok napawa pod tym względem optymizmem xD
2) The Rolling Stones - podobno jednak wystapią w Polsce, więc nie mogę sobie odpuścić...
3) Sven Vath - Berlin, nad nim się jeszcze zastanowię, bo nie znam się za bardzo na jego twórczości... ale to, co znam, od lat mnie kręci, więc warto.
A jak inni
1) Z Marylą mi się nie udało - koncert najpierw miał zmienioną datę, potem w ogóle go odwołano. Szkoda, zwłaszcza że forsa nie wróciła do mnie, tylko do siostry
2) Moonspell i Cradle of Filth zaliczyłem w styczniu, w warszawskim klubie Progresja. Pierwszy zespół ceniłem w czasie pokwitania. To muzyka tzw. gotycka, metalowa, ale z folkowym polotem, mieli zawsze jakiś ciekawy pomysł na siebie. Była więc to przyjemna sentymentalna podróż, gorzej że mój lęk budzili pogujący (skaczący, miotający się, wznoszący na ręce tłumu) pajace pod sceną - nie bywam zwykle na koncertach tego typu. I akurat najwięcej pchali się na mojego kolegę, więc popsuli trochę odbiór, poki nie zmienilismy miejsca.
Cradle of Filth to też zespół gotycki, ale bez polotu. Lepiej jakoś ich wspominałem, na scenie zaś wokalista wydawał z siebie głównie bezsensowne skrzeki - coś jak dźwięk noża po szkle, odpuściłem sobie dotrwanie do konca. Wizualnie też mi się ich oferta nie spodobała.
3) W tym samym klubie, ale 3 tygodnie pozniej, doświadczyłem też koncertu gwiazdy lat 80tych, OMD (Orchestra of Manoeuvres in the Dark). Nazwa mało co komu mówi, ale na pewno prawie wszyscy kojarzą ich najbardziej znane hity. Podoba mi się u nich połączenie słodkich, synth popowych kompozycji z nieraz ciekawymi, historycznymi i posępnymi tekstami... Główny wokalista ma też świetny głos i wyczucie sceniczne - mimo wielu lat stażu, był w formie i dobrze się prezentował. Zespół bisował całkiem długo i fani czuli się usatysfakcjonowani. Przyznam, że przy dźwiękach Maid of Orleans miałem prawie łzy w oczach - też taka sentymentalna podróż, super było zobaczyć to na żywo, z efektami świetlnymi i całą oprawą.
____
Wybieram się teraz na:
1) Opole - pierwszy raz, zwykle mam odsłuch audio w opolskim mieszkaniu, teraz chcę pójść na całość. Mam nadzieję, że nie będzie trudno dostać bilety, w sumie miniony rok napawa pod tym względem optymizmem xD
2) The Rolling Stones - podobno jednak wystapią w Polsce, więc nie mogę sobie odpuścić...
3) Sven Vath - Berlin, nad nim się jeszcze zastanowię, bo nie znam się za bardzo na jego twórczości... ale to, co znam, od lat mnie kręci, więc warto.
A jak inni