No cóż... Fani są wściekli, obrażeni i rzeczywiście można jej wiele zarzucić, ale trzeba jej oddać, że jest nadal niekwestionowaną królową polskiej sceny muzycznej. Z pierwszymi dźwiękami zniknął prawie cały żal jaki do niej miałam. Nadal jest mi przykro z powodu jej ostatnich poczynań, ale jakos to przeboleję.
Jak zwykle na scenie prawdziwa, szczera, profesjonalna, zupełnie inna niż w mediach. Nie wiem czy to jakaś gra aktorska, ale jej występy tak bardzo kontrastują z tym jak jest kreowana, postrzegana przez nas od niedawna- jako zakłamana, nastawiona na zarobek. Oczarowało mnie najbardziej ,, Nie opuszczaj mnie", ,,Kasztany" ,,Natural woman" i ,, To nie ja"(które usłyszałam pierwszy raz na żywo, spełnione marzenie...
). Życzę Edycie jak najwięcej koncertów, działań muzycznych, bo widać, że na scenie jest w swoim żywiole i ludzie ją kochają jak śpiewa. Nie rozumiem czemu bardzo od tego stroni ostatnio. I btw. wyglądała przecudownie...
to mój czwarty raz gdy ją widziałam na żywo wiec moze dlatego wciąż robi na mnie takie wrażenie. Liczę na więcej