Re: Justyna Steczkowska
: 19 cze 2017, 23:57
W sobotę byłem na koncercie Justyny na Dniach Zduńskiej Woli. Policzyłem, że to był już ósmy raz, kiedy widziałem Jusię na żywo na scenie, ale pierwszy raz za free.
Steczkowska dość rzadko daje koncerty otwarte. Zresztą nie dziwię się - kilka lat temu na jednym takim koncercie ktoś krzyknął w jej stronę: "Pokaż dupę!". Co więc tym razem ją zachęciło? Otóż Gatta pochodzi ze Zduńskiej Woli. Ta firma była zresztą jednym ze sponsorów całej imprezy. W trakcie występu Justyna podziękowała Gatcie za wieloletnią współpracę i nawet poprosiła widzów, by "podniosły łapki" te osoby, które pracują we wspomnianej firmie.
Justyna zaśpiewała 14 piosenek:
1. Dziewczyna szamana
2. Za karę
3. Daj mi chwilę
4. Leć
5. Kryminalna miłość
6. Tu i tu
7. Aż po życia kres
8. Tango
9. To tylko złudzenie (To nie miłość)
10. Terra
11. Wrogu mój
12. Grawitacja
13. Boskie Buenos (Buenos Aires)
bis:
14. Oko za oko, słowo za słowo
Ta setlista była naprawdę dobra - w zasadzie to był przekrój przez całą karierę Justyny. Zostały wybrane utwory "lżejsze", bardziej "zjadliwe" dla niewyrobionego (i niestety nierzadko już wstawionego) słuchacza. Ale dobrze, że pojawiły się też 2 utwory z "Animy", bo w przeciwnym razie ci, którzy nie interesują się Justyną, pomyśleliby, że ona już od dawna nic nowego nie nagrała.
Dwa razy jakieś dziewczyny krzyczały, że chcą usłyszeć Wracam do domu. Justyna grzecznie odpowiedziała, że wie, że publiczność uwielbia tę piosenkę, "tylko może nie dziś"...
Zastanawiam się, które jeszcze piosenki Justyny sprawdziłyby się na koncertach otwartych. Myślę, że To mój czas i Kto wciska mi kit.
Ogromnym plusem tego koncertu były aranżacje. Justyna i jej zespół wybrali najlepsze rozwiązanie: z jednej strony aranże były inne niż na płytach, z drugiej - nie były "powykręcane". Ja osobiście uwielbiam album "XV", ale też rozumiem, że gdyby Justyna miała zagrać swoje przeboje w wersjach z tej płyty, to publiczność byłaby raczej rozczarowana. Ale i tak ślady "XV" gdzieś tam pobrzmiewały w aranżacjach. Na przykład we Wrogu mój Justyna i jej siostra zagrały na skrzypcach melodię, która pierwotnie występowała w Korytarzach. Zaskoczyło mnie, że w aranżacji Tanga usłyszałem też melodię z Roxanne The Police. Ale najbardziej podobała mi się świetna, jazzowa wersja Kryminalnej miłości i jak zawsze hipnotyzująca, poprzedzona intrem, Grawitacja.
O tym, że Justyna była w świetnej formie wokalnej, chyba nawet nie muszę pisać. Skoro ona podobno codziennie rano ćwiczy gamę przy fortepianie, to nie mogło być inaczej. Pod koniec Daj mi chwilę jak zwykle pojawiły się "syrenie" wokalizy, a pod koniec Aż po życia kres - "szamańskie" wokalizy.
Piosenkom towarzyszyły wizualizacje - na samym początku, do intra rozpoczynającego Dziewczynę szamana, wykorzystano ten filmik, później pojawiły się też wizualizacje zawierające ujęcia z teledysków do Kryminalnej miłości (v."XV") i High heels. Oczywiście były też backdropy nieprzedstawiające Justyny, np. z zegarami podczas Aż po życia kres.
Kolejną miłą niespodzianką było to, że Justyna w trakcie koncertu się przebierała - nieopodal sceny stał namiot, w którym następowały szybkie zmiany stylizacji. Pierwszych 9 piosenek Justyna zaśpiewała w błyszczącej, czarno-czerwonej sukni (fotki tutaj), Terrę i Wrogu mój wykonała w "skrzydlatej" bluzce znanej z okładki "Animy" i czarnych spodniach, do Grawitacji przywdziała czarną suknię i tradycyjnie przy tej piosence stanęła na podwyższeniu, a dwie ostatnie piosenki zaśpiewała w krótkiej sukience eksponującej jej zgrabne nogi.
Trochę obawiałem się, jak Justyna zostanie przyjęta przez publiczność. Szczególnie, że teraz ma bardzo złą prasę, m.in. za sprawą naszego forumowego kolegi. Ale szczęśliwie nic złego się nie stało. Nie ma co ukrywać, że zdecydowana większość widzów to byli ludzie przypadkowi, którzy przyszli tam, by popatrzeć na panią z telewizji. Słyszałem komentarze: "Ale ona jest szczupła, nie? Bo kiedyś to ona była grubsza" i "W tamtej sukience jednak mi się bardziej podobała". Justyna była bardzo miła, parę razy zachęcała do wspólnego śpiewania, przed Tu i tu powiedziała, że to jest piosenka o całowaniu i żartowała, by każdy pocałował osobę stojącą obok.
Ogólnie koncert zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Na plus zaskoczyła mnie i liczba piosenek, i to, że Justyna się przebierała, i to, że były wizualizacje. Szkoda tylko, że po koncercie nie można było wziąć autografu i cyknąć pamiątkowej fotki.
Na następny koncert Justyny wybieram się 11 października - wtedy w łódzkiej Atlas Arenie zabrzmi muzyka filmowa. To fantastyczne, że Justyna występuje z tyloma różnymi projektami - co parę miesięcy widzę ją na scenie, ale za każdym razem ona śpiewa zupełnie inne piosenki.
Steczkowska dość rzadko daje koncerty otwarte. Zresztą nie dziwię się - kilka lat temu na jednym takim koncercie ktoś krzyknął w jej stronę: "Pokaż dupę!". Co więc tym razem ją zachęciło? Otóż Gatta pochodzi ze Zduńskiej Woli. Ta firma była zresztą jednym ze sponsorów całej imprezy. W trakcie występu Justyna podziękowała Gatcie za wieloletnią współpracę i nawet poprosiła widzów, by "podniosły łapki" te osoby, które pracują we wspomnianej firmie.
Justyna zaśpiewała 14 piosenek:
1. Dziewczyna szamana
2. Za karę
3. Daj mi chwilę
4. Leć
5. Kryminalna miłość
6. Tu i tu
7. Aż po życia kres
8. Tango
9. To tylko złudzenie (To nie miłość)
10. Terra
11. Wrogu mój
12. Grawitacja
13. Boskie Buenos (Buenos Aires)
bis:
14. Oko za oko, słowo za słowo
Ta setlista była naprawdę dobra - w zasadzie to był przekrój przez całą karierę Justyny. Zostały wybrane utwory "lżejsze", bardziej "zjadliwe" dla niewyrobionego (i niestety nierzadko już wstawionego) słuchacza. Ale dobrze, że pojawiły się też 2 utwory z "Animy", bo w przeciwnym razie ci, którzy nie interesują się Justyną, pomyśleliby, że ona już od dawna nic nowego nie nagrała.
Dwa razy jakieś dziewczyny krzyczały, że chcą usłyszeć Wracam do domu. Justyna grzecznie odpowiedziała, że wie, że publiczność uwielbia tę piosenkę, "tylko może nie dziś"...
Zastanawiam się, które jeszcze piosenki Justyny sprawdziłyby się na koncertach otwartych. Myślę, że To mój czas i Kto wciska mi kit.
Ogromnym plusem tego koncertu były aranżacje. Justyna i jej zespół wybrali najlepsze rozwiązanie: z jednej strony aranże były inne niż na płytach, z drugiej - nie były "powykręcane". Ja osobiście uwielbiam album "XV", ale też rozumiem, że gdyby Justyna miała zagrać swoje przeboje w wersjach z tej płyty, to publiczność byłaby raczej rozczarowana. Ale i tak ślady "XV" gdzieś tam pobrzmiewały w aranżacjach. Na przykład we Wrogu mój Justyna i jej siostra zagrały na skrzypcach melodię, która pierwotnie występowała w Korytarzach. Zaskoczyło mnie, że w aranżacji Tanga usłyszałem też melodię z Roxanne The Police. Ale najbardziej podobała mi się świetna, jazzowa wersja Kryminalnej miłości i jak zawsze hipnotyzująca, poprzedzona intrem, Grawitacja.
O tym, że Justyna była w świetnej formie wokalnej, chyba nawet nie muszę pisać. Skoro ona podobno codziennie rano ćwiczy gamę przy fortepianie, to nie mogło być inaczej. Pod koniec Daj mi chwilę jak zwykle pojawiły się "syrenie" wokalizy, a pod koniec Aż po życia kres - "szamańskie" wokalizy.
Piosenkom towarzyszyły wizualizacje - na samym początku, do intra rozpoczynającego Dziewczynę szamana, wykorzystano ten filmik, później pojawiły się też wizualizacje zawierające ujęcia z teledysków do Kryminalnej miłości (v."XV") i High heels. Oczywiście były też backdropy nieprzedstawiające Justyny, np. z zegarami podczas Aż po życia kres.
Kolejną miłą niespodzianką było to, że Justyna w trakcie koncertu się przebierała - nieopodal sceny stał namiot, w którym następowały szybkie zmiany stylizacji. Pierwszych 9 piosenek Justyna zaśpiewała w błyszczącej, czarno-czerwonej sukni (fotki tutaj), Terrę i Wrogu mój wykonała w "skrzydlatej" bluzce znanej z okładki "Animy" i czarnych spodniach, do Grawitacji przywdziała czarną suknię i tradycyjnie przy tej piosence stanęła na podwyższeniu, a dwie ostatnie piosenki zaśpiewała w krótkiej sukience eksponującej jej zgrabne nogi.
Trochę obawiałem się, jak Justyna zostanie przyjęta przez publiczność. Szczególnie, że teraz ma bardzo złą prasę, m.in. za sprawą naszego forumowego kolegi. Ale szczęśliwie nic złego się nie stało. Nie ma co ukrywać, że zdecydowana większość widzów to byli ludzie przypadkowi, którzy przyszli tam, by popatrzeć na panią z telewizji. Słyszałem komentarze: "Ale ona jest szczupła, nie? Bo kiedyś to ona była grubsza" i "W tamtej sukience jednak mi się bardziej podobała". Justyna była bardzo miła, parę razy zachęcała do wspólnego śpiewania, przed Tu i tu powiedziała, że to jest piosenka o całowaniu i żartowała, by każdy pocałował osobę stojącą obok.
Ogólnie koncert zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Na plus zaskoczyła mnie i liczba piosenek, i to, że Justyna się przebierała, i to, że były wizualizacje. Szkoda tylko, że po koncercie nie można było wziąć autografu i cyknąć pamiątkowej fotki.
Na następny koncert Justyny wybieram się 11 października - wtedy w łódzkiej Atlas Arenie zabrzmi muzyka filmowa. To fantastyczne, że Justyna występuje z tyloma różnymi projektami - co parę miesięcy widzę ją na scenie, ale za każdym razem ona śpiewa zupełnie inne piosenki.