Właśnie niewiele.
Ale coś tam się dzieje...
17 grudnia Justyna ma koncert akustyczny w Warszawie - wstęp wolny.
Jakiś czas temu pojawiła się informacja:
Białołęcki Ośrodek Kultury pisze:Burmistrz Dzielnica Białołęka m.st. Warszawy Ilona Soja-Kozłowska zaprasza do Białołęcki Ośrodek Kultury na koncert Justyna Steczkowska z zespołem. Artystka zaśpiewa największe przeboje w akustycznych aranżacjach. Koncert odbędzie się 17 grudnia 2017 o godz. 18:00 na Scenie Białołęcki Ośrodek Kultury przy #Głębocka66. Wstęp wolny, ilość miejsc ograniczona.
Rezerwacja bezpłatnych zaproszeń telefonicznie w kasie BOK, tel. 22 300 48 00 wew. 2 lub e-mailem:
[email protected]. Odbiór zaproszeń w Białołęckim Ośrodku Kultury przy Głębockiej 66 w ciągu 7 dni od rezerwacji telefonicznej lub mailowej.
I później:
Białołęcki Ośrodek Kultury pisze:Kochani, wszystkie bezpłatne wejściówki zostały przez Was zarezerwowane w ciągu 3 godzin od publikacji informacji o koncercie! Pamiętajcie, że zarezerwowane zaproszenia należy odebrać osobiście w kasie Białołęcki Ośrodek Kultury przy #Głębocka66 w ciągu 7 dni od rezerwacji! Nieodebrane zaproszenia wracają z powrotem do puli wolnych miejsc.
Cieszę się, że wszystkie wejściówki rozeszły się w tak krótkim czasie - chociaż nie wiem, ile tam jest w sumie miejsc. Podejrzewam, że gdyby chodziło o Edytę, zaprzyjaźnione brukowce pisałyby: "Wielki sukces Edyty Górniak!!! Wszystkie wejściówki na jej koncert rozeszły się w zaledwie 3 godziny!!!".
Ostatnio na Spotify i na Tidalu pojawiła się jeszcze raz "Anima", tylko że z okładką "Anima live".
Chyba chciano udostępnić "Anima live" w tych serwisach, ale coś nie wyszło. To kolejny argument za tym, że menadżer Justyny nie nadaje się do tej pracy.
Oglądałem wczoraj program "#Sława", w którym gościem był nasz forumowy B@r. Nazwisko Steczkowskiej nie padło tam ani razu, ale wiadomo było, o kim B@r mówił. Najpierw była mowa o "pewnej gwieździe, która całuje się w krzakach za stacją benzynową", a później jeszcze Korwin Piotrowska zapytała: "Czy to jest prawda, że macie zdjęcia kompromitujące różne osoby, ale ich nie publikujecie, bo szanujecie te osoby?" i B@r odpowiedział: "Tak, na przykład pewnej znanej piosenkarki, która ma romans ze swoim menadżerem, są zdjęcia, jak się całuje i robi inne ciekawe rzeczy w samochodzie, te zdjęcia nie ujrzały światła dziennego". Później jeszcze dodał, że tych fotek nie opublikowano ze względu na dzieci i męża owej piosenkarki.
Od prawie 3 miesięcy na stronie "Faktu" nie pojawił się ani jeden artykuł o Justynie. Ostatni opublikowano 6 września i ma on tytuł: "Cała Steczkowska! Świeciła golizną w przedszkolu...". Co prawda nie mam żadnych znajomych w "Fakcie", więc nie wiem, dlaczego jeszcze niedawno ten brukowiec pisał o Justynie niemal non stop, a teraz jest cisza, ale
wydaje mi się, że "Fakt" po prostu dostał zakaz. W styczniu Justyna napisała na Facebooku, że jest w stanie "małej wojny" z tym tabloidem, ponieważ czeka na wyznaczenie daty pierwszej rozprawy. Tak więc pewnie proces trwa i teraz "Fakt" ma zakaz pisania o Jusi. W październiku na stronie "Faktu" pojawił się artykuł "Alicja Ruchała chce wygryźć Steczkowską?", w którym chodziło o to, że ostatni teledysk Ruchały,
Summer love ma więcej wyświetleń na YouTube od ostatniego klipu Justyny (czyli
Płoną maki, kapie wino) - nie był to tekst stricte o Steczkowskiej, więc myślę, że akurat ten artykuł mógł obejść sądowy zakaz.
Skoro Justyna procesuje się z "Faktem", to czy ten szmatławiec byłby aż tak wielkoduszny, żeby nie opublikować kompromitujących ją zdjęć? Nie chce mi się w to wierzyć...
Przypomina mi się, jak przed laty Edyta wytoczyła sprawę przeciwko "Super Expressowi".
Wirtualne Media pisze:Piosenkarka i jej mąż Dariusz Krupa pozwali wydawcę "SE" oraz jego ówczesnego naczelnego Mariusza Ziomeckiego za "nagminne naruszanie dóbr osobistych, przede wszystkim wizerunku, prywatności, miru domowego, spokoju". "SE" tłumaczył, że nie można mówić o naruszeniu prywatności, bo sama Górniak opowiadała kolorowej prasie o rodzinie, co oznaczało jej zgodę na wkroczenie w prywatność.
Edyta tamtą sprawę wygrała, a w przypadku Justyny "Fakt" nie może podać argumentu: "skoro ona opowiada kolorowej prasie o rodzinie, to znaczy, że zgadza się na wkroczenie w prywatność". Tak więc Justyna jest na jeszcze lepszej pozycji. Ale jaki będzie finał tego wszystkiego, nie mam pojęcia...