Dobre rady

Opublikowano 1 lipca 2005

0

Dobre rady (07/2005)

Dwaj mężczyźni jej życia

Allanek i Darek dają mi szczęście

Piękna i promienna jak nigdy. Już nie tylko piosenkarka, ale i spełniona kobieta i matka 14-miesięcznego synka. Teraz z zapałem dopieszcza ich wspólny dom. Lubi to robić, bo jest urodzona dekoratorka wnętrz. Kocha antyki, kolorowe ściany i miękkie poduchy. Przygotowują się do ślubu, a biała suknia już czeka na te uroczystość. Dom prowadzi wspólnie z mężczyzna swojego życia, Darkiem. I to on gotuje obiady. Genialne!

DR: Jak wygląda Państwa dom?

EG: Zawsze chcieliśmy, aby dom, w którym zamieszkamy, miał swoja dusze i charakter. I myślę, że taki właśnie jest, bo potwierdzają to nasi goście. Ale oprócz tego, ze ma dusze, są w nim także duchy, dobre, opiekuńcze duchy. Wnętrza urządzaliśmy w stylu staroangielskim, bo oboje uwielbiamy antyki. Dostojeństwo starych mebli przełamują elementy sztuki współczesnej. Każdy pokój jest w innym kolorze. Elementem, który dodatkowo zdobi nasz dom, są kolorowe poduchy. Mam ich niezliczona ilość. Wiele z nich przywiozłam z różnych zakątków świata.

DR: Jak poznała Pani Darka? Czy wasze pierwsze spotkanie zapowiadało dalszy rozwój wypadków?

EG: Ono było zupełnie niewinne, na gruncie zawodowym. Choć życie nigdy nie stoi w miejscu, to jednak nic nie zapowiadało tego, co wydarzyło się później. Znamy się ponad trzy lata, ale życie zafundowało nam taka dawkę emocji i skrajności, przez które musieliśmy przejść razem, że odnoszę wrażenie, iż jesteśmy kilkunastoletnim małżeństwem.

DR: A ja myślałam, ze pokochaliście się od pierwszego wejrzenia.

EG: Podobno Darek, natomiast mnie nigdy nie zdarzyła się taka miłość. Jestem zbyt podejrzliwa i nieufna wobec ludzi, aby pozwolić się ślepo oczarować. Zawsze było tak, że uczucie miało swój czas dojrzewania. Nie miałam szansy sprawdzić Darka w takim stopniu, jak ja dałam się poznać jemu, próbując go do siebie zniechęcić. Pokazałam mu wszystkie możliwe rogi, żeby wiedział, z kim ma do czynienia i nie kupował kota w worku.

DR: Pani mężczyzna budzi sympatie.

EG: Mnie też się tak wydaje. Niestety, prasa zniekształciła zupełnie jego wizerunek. Darek jest bardzo ciepłym i bardzo spokojnym człowiekiem. Ma niebywałe poczucie humoru. Nie może jednak nie reagować, kiedy ktoś robi mi krzywdę. To stara dusza, rycerska dusza. Byłam bardzo zdumiona jego odwaga, kiedy po raz pierwszy stanął w mojej obronie. Wcześniej nikt nie dbał o mój spokój i nie walczył o mój honor. Zawsze słyszałam, że poniżenia to mój los. Absurdalnie swoja miłością do mnie Darek naraził się opinii publicznej. Nie chciałam, żeby go oczerniano, wiec prosiłam, by nie walczył z nieżyczliwymi mi ludźmi. Odpowiedział jednak, że najważniejsza dla niego jest świadomość, ze ja czuje się bezpieczna. I powiedział mi jeszcze inna, może śmieszna rzecz, że dopóki myślą, że związałam się z bandytą, będą bali się podchodzić.

DR: Podobno miara męskiej miłości jest to, jak partner znosi chodzenie po sklepach ze swoja ukochana…

EG: Darek uwielbia chodzić ze mną po sklepach, butikach i wybierać dla mnie ciuszki. Bardzo często znajduje mi fajne, oryginalne rzeczy, bo ma dobre oko i dobry gust. Siada potem przy przymierzalni, ja prezentuje kreacje, a on je ocenia.

DR: Jak wygląda wasz dzień?

EG: Pobudkę ustala Allanek. Czasem jest to godzina 6, czasem 9. Odsłaniam firaneczki, przytulam synka, przeglądamy zabawki. Potem go przewijam, czego nie znosi. Czytamy bajki i bawimy się w chowanego, ćwiczę jego pamięć. Potem oglądamy Jedyneczkę, Pana Budzika lub Teletubisie i jemy śniadanko. Kiedy przychodzi nasza niania, mogę zająć się sobą. Dopiero wtedy myje się, ubieram, budzę Darka, zamykam się w gabinecie i zaczyna się mój dzień pracy. Dziesiątki ustaleń, telefonów, korespondencji. Kalendarz jest codzienną układanką, a oficjalna strona edyta.net właściwie codzienną gazetą. Potem wyjeżdżamy z Darkiem na spotkania, pracujemy w studiu, mam wywiady, sesje zdjęciowe, spotkania z fanami itd. Darek jest prezesem firmy EG. PRODUCTION, więc ma na głowie najwięcej. Oczywiście bywają też takie dni, kiedy jesteśmy w domu. Wtedy cały czas poświęcamy Allankowi. Kiedy zbliża się koniec dnia, przygotowuje kąpiel Allana, a tata łaskocze go, aż synuś wyśmieje się do utraty tchu. Około 21 mały zasypia, a wtedy zaczyna się kolejny etap naszej pracy. Kładziemy się około drugiej, trzeciej nad ranem.

DR: Jak dzielicie domowe obowiązki?

EG: Do Darcia należy wynoszenie śmieci i naprawianie różności. Inne rzeczy, jak zakupy, dbanie o dom – robimy wspólnie. Ja chętnie szykuje śniadania, ale obiady gotuje Darek. Kiedy jesteśmy w domu. Niestety, gotuje genialnie.

DR: Jaki podarunek od Darka utknął Pani w pamięci najbardziej?

EG: Oj, dał mi bardzo wiele rzeczy. Ale najpiękniejszy prezent ofiarował mi, kiedy spodziewaliśmy się dziecka. Ciąża okazała się zagrożona i ponieważ musiałam przez wiele miesięcy leżeć plackiem, brać bolesne zastrzyki i robić ciągłe badania, Darek na 9 miesięcy praktycznie zrezygnował z pracy i zaniedbał przyjaciół, by móc się mną opiekować. W innym przypadku musiałabym pójść do szpitala i być pod stała opieką. Kiedyś chciał kupić mi kwiaty, ale bał się zostawić mnie samą. Wstał po cichutku w nocy i posklejał je z kolorowych papierków. Ten bukiet zachowałam do dziś.

DR: Nie zalegalizowaliście związku. Naprawdę nie marzy Pani o weselu, białej sukni, gościach?

EG: Oczywiście, że tak. Zaręczeni jesteśmy od dwóch lat. Chcieliśmy się pobrać, kiedy byłam w ciąży, ale stan zdrowia nie pozwalał na takie emocje. Potem przyszedł bardzo trudny dla nas czas, który ukradł nam wiele sił i energii. Atmosfera nie pozwalała myśleć o ślubie i listach gości. Chcielibyśmy się pobrać jeszcze tego lata. Mam już wybraną suknie. Czeka w salonie na poprawki, aż troszkę schudnę.

DR: W ciąży przytyła Pani 26 kg.

EG: Na początku jadłam bardzo dużo, bo jak najszybciej chciałam zobaczyć brzuszek. A potem okazało się, ze Darek świetnie gotuje i jadłam w ciągu dnia trzy obiady z dokładkami. A potem nie miałam motywacji, żeby zeszczupleć. Czasami pytałam: „Kotku, może schudnę, bo ciągle jeszcze ze mnie taki grubas”, a on odpowiadał: „Dla mnie jesteś najpiękniejsza, nie chce, żebyś była jakimś chuderlaczkiem”. Odchudzam się powoli, nie uznaje drastycznych diet. Nie nadaję się na osobę „głodującą”, bo bardzo lubię jeść. Zaczęłam od tego, ze przestałam brać dokładki, potem zmniejszyłam ilość pieczywa, sosów, ukochanego makaronu, no i jakoś powolutku zaczynam mieścić się w rozmiarze M.

DR: Podobno próbą ognia dla związku są relacje z teściami.

EG: Boże, jak ja kocham moją teściową. Nie wiem, czy jest piękniejsza, mądrzejsza czy wrażliwsza. Jest taktowna, dyskretna. Nie ingeruje w nasze życie. Jest cudownym zawodowcem, uporządkowanym i zorganizowanym.

DR: Pani mama zaakceptowała Darka?

EG: Mama akceptowała każdą osobę, którą jej przedstawiłam. Ale nigdy wcześniej nie powiedziała tego, co o Darku: „Córuniu, to jest właśnie ten człowiek, na którego czekałaś. On się nadaje na męża. Z nim będziesz szczęśliwa”.

DR: A jaki jest Allanek?

EG: To jakiś magik. Przypuszczam, że nasz synek nie będzie przeciętną osobowością. Już teraz wykazuje oznaki, że będzie miał bogatą duszę. Z pewnością jest to bardzo stara dusza, goszcząca kolejny raz na tej ziemi. Bardzo szybko się uczy. Czynności, które powinny sprawić trudność 14-miesięcznemu malcowi, wykonuje z łatwością. Jest wrażliwy na emocje. Ma bardzo silnie pozytywna energie, która działa kojąco na ludzi. Ale też – chyba po tacie – z niebywałą łatwością zaczepia kobiety. Kiedy nawiąże kontakt wzrokowy – puszcza oko.

DR: Jak Pani wychowuje synka?

EG: Staramy się okazywać dużo czułości i miłości, ale nie pozwalam, aby zdominował rodziców. Jeśli teraz nie określi się granic posłuszeństwa i dyscypliny, to w wieku lat 5 wejdzie nam na głowę. Reagujemy na pierwsze oznaki nieposłuszeństwa już teraz. Ale jego nie trzeba karcić. Wystarczy, ze postraszę – oj, jak tata przyjdzie, to ja mu wszystko powiem.

DR: Marzenia Edyty G. mamy?

EG: Chciałabym, żeby Allanek zrobił coś dobrego dla świata. Aby ludzie go kochali, szanowali i dobrze się przy nim czuli. I on, by czuł się potrzebny i nie był próżny.

DR: Marzenia Edyty G. artystki?

EG: Planuje nagrać płytę, która wyda moja firma EG. Production. Znajdzie się na niej muzyka, która nie jest w pojęciu komercyjnym popularna w Polsce. Chciałabym produkować programy telewizyjne, wydawać książki, kalendarze promować młodych, zdolnych twórców. W przyszłości chciałabym też, aby firma pomagała organizować niezapomniane śluby.

DR: Proszę powiedzieć, o czym już nie chce Pani o sobie czytać?

EG: Hmm… O rzeczach, których nie zrobiłam, o słowach, których nie wypowiedziałam, o kłamstwach, o tym, co sprawia ból mojej najbliższej rodzinie i mojej publiczności. Lista jest zbyt długa, by ją tu wymienić. Chciałabym, żeby dziennikarze, wybierając zawód tak silnie powiązany ze słowem, nie nadużywali jego siły po to tylko, by niszczyć czyjeś istnienie ludzkie. By dobrze rozumieli swoją rolę, by pamiętali o słowach naszego Wielkiego Papieża: „Nic nam z demokracji, jeśli zgubimy po drodze moralność”.

Rozmawiała Małgorzata Jungst



Komentarze




Dodaj komentarz

W górę ↑