Kontakty

Opublikowano 1 sierpnia 2004

0

Kontakty (08/2004)

Nie poddawaj się

Czy Edyta Górniak poddała się w walce z prasą bulwarową? Skąd wzięła się jedna z najpopularniejszych polskich artystek ostatnich lat? O tym opowiada sama wokalistka w rozmowie z „Tygodnikiem Kontakty”.

Władysław Tocki: Skąd się wzięła Edyta Górniak?

Edyta Górniak: Może z marzenia o śpiewaniu, kiedy siadywałam w rodzinnych Ziębicach obok ogromnego, kamiennego pomnika orła, upamiętniającego Chrzest Polski w 966 i patrzyłam na panoramę miasteczka… Może z ulubionej w dzieciństwie zabawy w „festiwal”, kiedy namawiałam koleżanki i kolegów, żeby zrywali kwiaty w ogródkach lub na łące i wręczali mi po wykonaniu piosenki…
Może z łez mojej mamy, które jej ocierałam po awanturach z ojcem, tęskniąc do dobroci… Może z grania na organkach, kiedy nie płakała… Może z mieszkania mojej ukochanej nauczycielki śpiewu Elżbiety Zapendowskiej, w którym na dwa tygodnie przed festiwalem w Opolu spotkałam Janusza Stokłosę, kompozytora musicalu „Metro”… Może z wyczerpującej, wytrwałej i odpowiedzialnej pracy… Może z przyjaźni… Może z miłości… Może z mego płaczu… Może z uśmiechów losu i Opatrzności… Może z wszystkiego tego razem?

Władysław Tocki: Dziecięce marzenia spełniły się niczym w bajce: siedemnastoletnia Edyta debiutowała w programie telewizyjnym Zbigniewa Górnego „Śpiewać każdy może”. Dziewiętnastoletnia Edyta, jako odtwórczyni jednej z głównych ról w najgłośniejszym polskim musicalu „Metro”, stała się z dnia na dzień idolem nie tylko swego pokolenia. Wkrótce, jako jedyna z polskich wykonawców,zajęła II, najwyższe dotąd, miejsce w konkursie Eurowizji. O Edytę Górniak zabiegały najlepsze wytwórnie fonograficzne świata. Jej piosenki okupowały światowe listy przebojów, płyty zdobywały status „złotych” i „platynowych”. Dla Edyty Górniak tworzyli najwybitniejsi kompozytorzy polscy i na świecie, jak Billy Steinberg. Pracowali najlepsi producenci światowego rynku muzycznego, jak choćby Chrisopher Neil. Edytę Górniak ceni krytyka muzyczna i uwielbiają miliony fanów, którzy już bez jej próśb obsypują ją naręczami kwiatów… Od pewnego czasu Edyta Górniak stała się celem nieustannych ataków mediów. Dlaczego?

Edyta Górniak: Nie mediów w ogóle, ale tzw. prasy bulwarowej i tanich kolorówek. Ichnie interesuje praca artysty, jego twórczość, osobowość. Przyjęły, kalkując wzory zachodnich „brukowców”, że ludzie czekają tylko na aferę, sensację, plotkę. Jeżeli ich nie znajdują, potrafią wymyślić najbrudniejszą bzdurę. Jakakolwiek próba obrony lub niezgody na ich pomysły wywołuje niespotykaną napastliwość, nieludzką wręcz agresję. Kilka lat temu „Super Express” sensacyjnie doniósł, że „odnalazł” mojego biologicznego ojca. Wymyślił, że po 18 latach niewidzenia się, doprowadzi do naszego spotkania na oczach całej Polski. Sprawa mojego biologicznego ojca jest jedną z najboleśniejszych w moim życiu… Nie zgodziłam się na publiczne „show”, wyreżyserowane przez gazetę pod „newsa” na jej pierwszą stronę. I ja, i tysiące ludzi, mogło potem przeczytać, że jestem wyrodną córką, sławną i bogatą, która nie chce przyznać się do prostego, biednego ojca. Jedna z dziennikarek, podkreślająca, że jest z wykształcenia psychologiem, po agresywnym wywiadzie, wmawiała mi: pani była w dzieciństwie molestowana przez ojca. Tak jej wyszło z „psychologicznej” rozmowy ze mną. Wspaniałomyślnie oferowała „psychologiczną” pomoc. Miałam tylko potwierdzić. Jeżeli nie, wie, że jestem kłamcą! Tę „prawdę” o mnie oznajmiła mi, kompletnie osłupiałej, niezwykle napastliwie, w tonie nie znoszącym sprzeciwu. Ta „specjalistka” niedawno wypowiadała się o mnie w komercyjnej telewizji. Potem zrobiono ze mnie kochanicę prezydenta. Gdy w czasie nagrywania „Sylwestra w Jedynce” przebierałam się do kolejnego występu, a byłam już wtedy w zaawansowanej ciąży, nagle zjawił się za kotarą fotoreporter i zaczął robić mi zdjęcia, według brukowców to nie on, lecz ja i mój narzeczony zachowaliśmy się źle: „histerycznie wrzeszczała… przerażony pstryk zaczął uciekać, ale narzeczony był szybszy. Dopadł chłopaka”… Oto biedny, nic niewłaściwego nie robiący „chłopak” i okropna, rozkapryszona gwiazda oraz jej pozbawiony skrupułów, brutalny narzeczony. Takie wzorce zachowań, uzurpując sobie prawo do wyrokowania, co jest właściwe, a co nie, wmawiają codziennie tysiącom czytelników. Przewrotność i potworna manipulacja polega na tym, że najpierw stworzone przez siebie „normy” propagują, a potem kreują się, oczywiście „w imieniu opinii publicznej”, na ich obrońców. Przyznam, że długo medialna socjotechnika mnie zupełnie nie interesowała i nie rozumiałam jej mechanizmów. Niedawno jeden z dziennikarzy opowiedział mi o najnowszych dyspozycjach szefostwa gazety regionalnej, przejętej przez zachodniego potentata prasowego: od teraz interesują nas tylko afery imają być afery! Na uwagę doświadczonego reportera, że to inny czytelnik, setka dziennikarzy usłyszała: gdy je u nas zobaczy, zacznie się ich domagać.

Władysław Tocki: Nastolatka Edyta poradziła sobie z oszałamiającym sukcesem i sławą.Uporem, pracą nie dała się zwieść na manowce, na które woda sodowa sprowadziła niejeden młody talent. I oto dojrzała, wybitna Edyta Górniak, którą kochają miliony fanów, mówi bulwarowym sępom: „Poddaję się! Wygraliście!”

Edyta Górniak: Chcę ocalić to, czego najbardziej mi najbardziej w życiu brakowało;prawdziwy dom, spokojne dzieciństwo mojego synka, miłość, rodzinę,

Władysław Tocki: Zgodziła się Pani wystąpić, jeżeli tylko termin nie będzie kolidował z wcześniej podpisanymi kontraktami, na otwarciu Mikrolotowych Mistrzostw w Łomży. Byłby to wyłom w postanowieniu: wywiążę się z zawartych umów i milknę.

Edyta Górniak: Proszę pozwolić, że opowiem, dlaczego zgodziłam się na „wyłom”, gdy dojdzie do mego koncertu w Łomży. Powiem tylko: jeżeli będzie to możliwe, chcę wystąpić i wystąpię.

Władysław Tocki: Dziękuję.
(rozmowa nieautoryzowana)

Kontakty, nr 31 (1239)

Tagi:



Komentarze




Dodaj komentarz

W górę ↑