Pani

Opublikowano 1 maja 1999

0

Pani (05/1999)

Szafa Edyty Górniak

Gra kolorów

Nie lubi słowa ,,ubranie’’. Zastępuje je ,,kreacjami’’ i ,,strojami’’. Edyta Górniak urzeka swoją delikatnością; unika zbyt twardo brzmiących wyrazów, a do naszej pogawędki o szafie wciąż wplata nutkę poezji.

Bezchmurne, błękitne niebo, turkusowy odcień morza u wybrzeży Dominikany soczysta zieleń palm i niebieskie oczy ukochanego to kolory, które przynoszą ukojenie, działają odprężająco. Ale lubi tylko na nie patrzeć. Być może są to barwy zbyt głębokie i niezależne, by uwięzić je w ozdobnej materii?
Kiedyś bała się eksperymentów, dlatego czerń i biel wydawały się najbezpieczniejszym standardem. Na Festiwalu Eurowizji w Irlandii wystąpiła więc w prostej, białej kreacji i bucikach na płaskim obcasie. Telewidzowie w Polsce wstrzymali oddechy; wśród blichtru i przepychu Europy Edyta szokowała skromnością. Ale gdy tylko zaczęła śpiewać, przyćmiła ów złudny blask. Ona sama od zawsze uważa na to, by forma nie przerastała treści. Dlatego jej sceniczne kostiumy stanowią dopełnienie słów i muzyki, ale nigdy nie tworzą widowiska samego w sobie. Rozprasza ją, gdy ,,dzieje się zbyt dużo naraz’’, woli skupić uwagę ludzi na piosence i emocjach niż na swoim wyglądzie.

Z czasem nabrała odwagi, otworzyła się na nowości. Jej garderoba wzbogaciła się więc o beże i pastele. Mniej więcej dwa lata temu Edyta poczuła, że w jej psychice dokonuje się przeobrażenie – dziewczęcość ustępowała powoli miejsca kobiecości, czerwień stawała się coraz intensywniejsza, aż przeistoczyła się w spokojny, winny kolor bordo. Na ten dobry moment w jej życiu trafili styliści z Wielkiej Brytanii. Pozwoliła im wydobyć z siebie tę dojrzałość, znaleźć jej odbicie na zewnątrz. Spodobał się jej fiolet, granat i modne ostatnio szarości oraz mieniące się tkaniny. Zaakceptowała różne długości spódnic (kiedyś uznawała tylko te bardzo długie), częściej i chętniej dawała się ,,przebierać’’.

Współpracuje z Allanem Keysem (stylistą m.in. George’a Michaela i zespołu Pet Shop Boys), który przygotował jej kreacje na Fryderyki’98 i zeszłoroczny festiwal w Opolu. Co kilka miesięcy spotykają się, by ustalić razem ,,strategię szafy’’ na najbliższą przyszłość, znaleźć odpowiednich projektantów, zrobić zakupy. Edyta Górniak stosuje zasadę niewystępowania w tej samej rzeczy dwa razy. Dlatego wciąż potrzebuje nowych pomysłów, a stare – całkiem nowe suknie i kostiumy (wśród nich m.in. kreacja z koncertu z Jose Carrerasem) postanowiła wystawić na aukcję z okazji dziesięciolecia pracy artystycznej. Dochód będzie przeznaczony na rzecz kliniki w Gliwicach, w której niedawno uratowano życie mamie piosenkarki.
W szafie Edyty przeważają, oczywiście, stroje wyjściowe i sceniczne. Na co dzień ubiera się w niegryzące sweterki, wygodne, nieobcisłe, proste spodnie; czyli w to, co, jak mówi nadaje się na spacer po parku i śniadanie na trawie. Ciekawą cechą jej powszedniego stylu jest unikanie własnego rozmiaru. Sama się zastanawia, dlaczego woli nosić rzeczy za duże albo odrobinę za małe, niż takie akurat.

Przepada za butami. Ma ich około sześćdziesięciu par. Wbrew pozorom, nie jest łatwo kupić obuwie na miarę własnej… osobowości, o czym zapewne wie każda kobieta. Kiedy więc znajdzie w sklepie coś interesującego, zaopatruje się od razu w dwie pary, bo wie, że jedna z nich skończy wkrótce marnie od ,,zanoszenia na śmierć’’.
Każdego dnia, wstając z łóżka, myśli przez chwilę, co ma do zrobienia i jaki kolor mógłby być jej najlepszym towarzyszem. Jest osobą pedantyczną, dbającą o szczegóły. Jeśli czeka ją występ w telewizji, dopytuje się o kolory scenografii, by swą kreacją odpowiednio ją podkreślić. Kiedy rozmawiałyśmy, miała na sobie wrzosową bluzeczkę ,,dla telewizji’’, na którą później narzuciła biały, ażurowy sweterek ,,dla prasy’’. Śmiała się, tłumacząc mi ową filozofię kolorystyki codziennego stroju.
Rzadko nosi biżuterię. Jeśli już, to bardzo delikatne rzeczy, głównie do teledysków lub na koncerty. Na jej ręce zauważyłam tylko elegancką bransoletkę z zegarkiem od Gucciego. Ulubiony i jedyny pierścionek oddała właśnie do naprawy.

Robienie ,,ubraniowych zakupów’’ sprawia jej dużo radości. Nieczęsto odwiedza sklepy w Polsce, bo kiedy wpada do kraju, to zazwyczaj na chwilę i plan zajęć ma wtedy szczelnie wypełniony. Dlatego z reguły kupuje sobie rzeczy w Wielkiej Brytanii. Ostatnio zafascynowali ją japońscy projektanci, których pojedyncze kreacje są jednak bardzo drogie. A propos samych zakupów, to działają na nią relaksująco. – Mężczyźni nie mogą zrozumieć, dlaczego kobietom taką radość sprawia bieganie po sklepach – mówi. – A to przecież wcale nie chodzi o jakąś przyjemność polegającą na wydawaniu pieniędzy, tylko o poprawienie samopoczucia, bo kobiety, przyglądając się wystawom lub przymierzając coś ładnego, myślą o balu czy romantycznej kolacji przy świecach i w ten sposób zapominają o codziennych stresach, odpoczywają.

Wiosnę chciałaby przywitać zgodnie z rytmem natury: w fałdy lekkiej, długiej spódnicy wpuścić pierwszy ciepły powiew wiatru, a na ramiona narzucić lekki płaszcz z kapturem. Twierdzi, że strój odzwierciedla stan duszy kobiety i sugeruje, jak chciałaby być odbierana przez innych.
Przyjaciele Edyty Górniak zwykli nazywać ją motylem, nimfą wodną, rusałką, a ostatnio: ciachem, bo, bo jak twierdzą, jest tak apetyczna, że chciałoby się ją zjeść.

Małgorzata Szymczak

***

Ulubiony projektant(ka):
Kupuje rzeczy u różnych projektantów

Ulubione perfumy:
Ostatnio – Boucheron i Dune

Podoba mi się styl:
Wystrzega się naśladowania, nie zwraca więc w tej kwestii na innych uwagi

Niepotrzebny zakup:
Wszystko, co kupuje jest przemyślane

Ubieranie się jest…
Jak sztuka



Komentarze




Dodaj komentarz

W górę ↑