Z jednej strony można powiedzieć, że Edyta nie ma już nic do stracenia, ale z drugiej - udział w każdej kolejnej edycji tego czy podobnego programu jeszcze bardziej ją pogrąża. Ona stała się już etatową jurorką talent show, jak Zapendowska.
Edyta, zamiast bawić się w ten nikomu niepotrzebny program, powinna całkowicie zniknąć z mediów na jakieś pół roku i wrócić z dobrą płytą.
Pod koniec zeszłego roku Edyta tak się przymilała do Kayah, a teraz, kiedy tylu artystów stanęło za Kayah murem, Górniak właśnie podpisała umowę z TVPiS...
Zgadzam się z Niuto, że Edyta w środowisku i tak nie istnieje, ale to nie znaczy, że ona powinna jeszcze bardziej się od niego dystansować. W tym momencie decyzja Edyty o udziale w kolejnej edycji "Voice'a" wygląda tak, jakby
miała swoich kolegów z branży w głębokim poważaniu - zero solidarności. I nie ma co udawać, że to uczestnicy są tu najważniejsi...
Żadna inna jurorka polskiej wersji "Voice'a" aż tyle razy nie odchodziła i nie wracała do tego programu, co Edyta. Przed każdą edycją portale plotkarskie się rozpisują, czy będzie Górniak, czy nie, dlaczego zrezygnowała, dlaczego zdecydowała się wrócić, itp., itd.
Mam wrażenie, że Edyta celowo odchodzi i wraca do tego programu, żeby o niej pisano i mówiono. Przecież bez względu na to, czy ona występuje w "Voice" czy nie, to i tak nie wydaje płyt i nie gra koncertów dla fanów.
A co do sylwestra...
Półtora roku temu Edyta była jurorką w "Voice" i kiedy jej finalistka, Ana Andrzejewska, śpiewała na sylwestrze w TVP, ona śpiewała na sylwestrze w TVN. Teraz może być tak samo - wszystko zależy od wysokości honorarium.