Oczywiście, że jeśli ktoś ma piosenki bardziej wymagające wokalnie, to na koncertach będzie ich śpiewał mniej. Ale też nie przesadzajmy...
Maryla Rodowicz również jest teraz w akustycznej trasie i na każdym koncercie wykonuje ok. 25 utworów, Beata Kozidrak w zeszłym roku na jubileuszowych koncertach Bajmu śpiewała nawet 27-28 piosenek, Justyna Steczkowska w 2016 na swojej akustycznej trasie - 14-18.
A światowe Diwy? Céline Dion na nowej trasie ma w setliście 17-20 piosenek (sprawdziłem
tutaj), Mariah Carey na koncertach promujących "Caution" wykonywała ponad 20 kawałków, Christina Aguilera na ostatnich trasach - też 20-21.
Jeśli Edyta na ponaddwugodzinnym koncercie śpiewa tylko 12-13 piosenek, to jest to po prostu mało. I nie chodzi o to, by ona nagle zaczęła śpiewać po 20 utworów, ale chociaż odrobinę więcej niż 12-13 i po prostu mniej gadała.
Tym bardziej, że mamy punkt odniesienia - w zeszłym roku śpiewała troszeczkę więcej, a i samych koncertów miała 2 razy więcej. Poza tym Edyta zapowiadała na wiosnę, że coś pozmienia w setliście, niedawno jeszcze pytała, które piosenki chcielibyśmy usłyszeć, tymczasem (jak na razie) doszły tylko 2 nowe utwory -
Król i
I'll never love again i jednocześnie wypadły:
Dotyk,
Nie opuszczaj mnie,
Tafla i jeszcze w Katowicach
To nie ja. Nie wiem, może Edyta pierwotnie planowała poświęcić na próby więcej czasu, ale przez udział w "My way" wyszło, jak wyszło.
Ktoś, kto nie był w zeszłym roku, pewnie jest teraz megazachwycony, ale nie dziwię się, że ktoś, kto ma porównanie, pisze, że rok temu było jednak nieco lepiej.
A co do tego, że Edyta mówi właściwie to samo co rok temu, to tutaj ją rozumiem. Inne gwiazdy też latami powtarzają na koncertach te same teksty, te same żarty (np. Kayah).