Na okładce najnowszego numeru tygodnika "Na żywo" mamy Górniak i Steczkowską z podpisem: "Rywalka doceni ten gest?", a w środku artykuł na 2 strony autorstwa Kingi Wieczorek. Nie wiem, czy jest to ktoś z rodziny Nositorby, ale całkiem możliwe, ponieważ poziom profesjonalizmu i rzetelności dziennikarskiej tej pani jest mniej więcej taki sam jak poziom "specjalisty od małych suk".
Cały artykuł jest rozwinięciem tekstu B@ra dla "Faktu" pt. "Górniak imprezuje w klubie z synem Steczkowskiej":
http://www.fakt.pl/kobieta/plotki/edyta ... em/w24ypq0.
Tylko że pani zatrudniona w redakcji "Na żywo" poszła jeszcze dalej. Napisała tak:
Na żywo pisze:- Górniak wie, że Leon cierpi z powodu rozwodu rodziców tak samo, jak jej syn przeżywał kiedyś rozpad rodziny. Wraz z Allanem zaprosiła go więc do Kalifornii. Chce, by goszcząc w ich domu, zdystansował się od kłopotów. Dodała, że będzie jej miło, jeśli Leon przyjedzie z mamą - wyjawia nasze źródło.
Czyli całkiem możliwe, że już niedługo na Instagramie Edyty pojawi się fotka, na której Edyta, Justyna, Allan i Leon robią "dziubek". I może też Justyna dołączy do reality show Edyty i Dżoany.
A poważnie mówiąc, to jestem naprawdę pod wrażeniem kreatywności pani redaktorki.
Poza tym w artykule jest mnóstwo błędów:
1. "Choć na stałe mieszka w Kalifornii, Edyta Górniak (44) lubi wracać do Polski" - to nieprawda, widać, że Edyta tak układa sobie plan zajęć, żeby podczas pobytu w Polsce załatwić od razu kilka spraw za jednym zamachem.
2. "Justyna rozwodzi się właśnie z Maciejem Myszkowskim" - o ile mi wiadomo, rozwód i separacja to nie jest to samo.
3. W tym artykule jest napisane (i to aż 2 razy), że Edyta i Justyna wspólnie jurorowały w "Voice" w 2015 - to też nieprawda, to było w 2014.
4. "U progu kariery Edyta i Justyna lubiły się, nawet zdarzało im się nawet razem występować" - i do tego dołożono ich wspólną fotkę z roku... 2003 - z grupowego wykonania
Wszystko kwitnie wkoło z jubileuszu Skaldów w Sopocie. Przecież można było wziąć zdjęcie Edyty i Justyny z ich wspólnego występu na gali Fryderyków w 1996. Z komercyjnego punktu widzenia rok 2003 to już był wręcz schyłek kariery obu pań, a co dopiero próg... Od tego czasu Edyta nie miała już ani jednego przeboju, który przekroczyłby barierę sezonu, a Justyna miała tylko jeden taki utwór -
Wracam do domu.
Skoro domniemany medialny konflikt Edyty i Justyny jest tematem, z którego robi się okładkę, to znaczy, że to wciąż jest coś, co "żre".
Relacje między Edytą a Justyną, Edytą a Dodą oraz Justyną a Dodą interesują Polaków dużo bardziej niż nowe piosenki każdej z tych trzech pań.
Ale popatrzmy na Marylę Rodowicz i Urszulę Sipińską. One są jakby odpowiednikami Edyty i Justyny w wersji old school.
Rodowicz i Sipińska podobno nawet kiedyś okładały się kapeluszami i rzucały w siebie owocami.
Sipińska miała niewiele przebojów i swoją ostatnią płytę z premierowym materiałem wydała, kiedy miała 41 lat. Górniak też ma niewiele przebojów i swój ostatni album wydała, kiedy miała 39 lat. Natomiast Rodowicz i Steczkowska mają imponujące dyskografie, chociaż stytystyczny Polak wymieni z tytułów zaledwie parę ich piosenek.
W zeszłym roku Sipińska powiedziała o Rodowicz w "Fakcie":
Urszula Sipińska pisze:Maryla Rodowicz też w tym wieku powinna ustąpić miejsca młodym. Jej zegar biologiczny tyka, trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny.
Za 20 lat dokładnie to samo powie w "Fakcie" Edyta o Justynie.