A różne takie

Artykuły o Edycie znalezione w Internecie

Znalazłeś w mass mediach coś na temat Edyty, zamieść to tutaj.
Awatar użytkownika
pijej1
Lunatique
Lunatique
Posty: 2748
Rejestracja: 03 mar 2005, 11:37

Re: A różne takie

Post autor: pijej1 »

Ja tiebia lublju :P czy jakos tak :P !!! wielkie dzięki!!! sami przyznajcie że te dwie fotografie o które mi chodzi są przecudowne!!! buziuchna wielka for You!!!
Magda M
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 5847
Rejestracja: 10 sty 2005, 20:40

Re: A różne takie

Post autor: Magda M »

:oops: :oops: zawstydzasz mnie :D:D:D:D pozdrówki :)
Awatar użytkownika
Estratos
Że kim ja jestem?
Że kim ja jestem?
Posty: 5339
Rejestracja: 20 maja 2008, 2:42
Lokalizacja: zza swiatow

Re: A różne takie

Post autor: Estratos »

Czat z Iwona Wegrowska (zespol ABRA) na WP.pl:
~adda: Czy ma pani jakieś zdefiniowane plany na przyszłość? Jak tak, to jakie ;)..?
I_Wegrowska: Płyty. Śpiewanie oczywiście, scena, koncerty. Wszyscy kiedyś z różnych powodów odejdą, a muzyka zostanie do końca życia.
:P

Ktos tu Edi cytuje :P
monia80
Impossible
Impossible
Posty: 1520
Rejestracja: 08 gru 2004, 16:56
Ulubiony album: Wszystkie!
Ulubiona piosenka: Never will I!!!!
Lokalizacja: Myślenice

Re: A różne takie

Post autor: monia80 »

a to #CIACH# :evil: boze jak ja niecierpie takiego podszywania sie pod osoby , a jesli to dotyczy Edyty to juz mnie.... :evil:

EDYTA jest wyjatkowa i Jedyna i nikt absolutnie nikt choc bedzie na glowie stawal nie uda mu sie choc odrobine zdublowac mojego Aniolka :!:

[ Dodano: 2005-04-13, 15:12 ]
o nie wegrowska to ta z abry a to juz wszystko jasna :evil: zadna osobowosc z niej probuje robic z sibie druga Gorniak-oj wysoka poprzeczke sobie stawia-zycze jej by szybko zakonczyla kariere :evil:
Awatar użytkownika
Estratos
Że kim ja jestem?
Że kim ja jestem?
Posty: 5339
Rejestracja: 20 maja 2008, 2:42
Lokalizacja: zza swiatow

Re: A różne takie

Post autor: Estratos »

monia80 pisze:a to #CIACH# :evil: boze jak ja niecierpie takiego podszywania sie pod osoby , a jesli to dotyczy Edyty to juz mnie.... :evil:

EDYTA jest wyjatkowa i Jedyna i nikt absolutnie nikt choc bedzie na glowie stawal nie uda mu sie choc odrobine zdublowac mojego Aniolka :!:
monia80, nieladnie tak mowic! Ostrzezenie Ci sie szykuje :lol: ;) Nie uwazam, zeby sie podszywala pod Edyte, moze to po prostu przypadek. A jezeli nie, to swiadczy jedynie o tym, ze ma te plyte Edyty i trafiaja do niej jej slowa ;-)
Awatar użytkownika
Kasia
Ready for love
Ready for love
Posty: 3127
Rejestracja: 01 sty 2005, 23:12
Lokalizacja: Tychy

Re: A różne takie

Post autor: Kasia »

Hej Monia a nie pomyslałas ze moze ona też Edyte za coś szanuje? I zna te słowa i je cytuje? Albo po prostu sama tez cos takiego wymysliła? Przecez te słowa nie nalezą do Edi, kazdy moze tak powiedzieć. :roll:
alicja
If I give myself (up) to you
If I give myself (up) to you
Posty: 280
Rejestracja: 08 gru 2004, 16:36
Lokalizacja: :)

Re: A różne takie

Post autor: alicja »

a to #CIACH# boze jak ja niecierpie takiego podszywania sie pod osoby , a jesli to dotyczy Edyty to juz mnie....
Łojezu spokojnie... to tylko cytat Monia... jak ktoś kogoś cytuje to nie oznacza, że się pod niego podszywa...

Swoją drogą lubię Abrę...bardzo sympatyczna z niej kobitka
Awatar użytkownika
vanity
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 9129
Rejestracja: 14 lut 2005, 2:21
Lokalizacja: 666

Re: A różne takie

Post autor: vanity »

hmm nie wiem czy Edi wymyśliła ten "cytat". nawet jeśli ta pani go powtarza to co z tego. ja też tak robię bez przerwy bo lubię cytaty. czasem podaje kto coś powiedział czy napisał, a czasem nie. bo czasem wiem, kto to coś powiedział, a czasem nie. tak więc dla mnie to bez rewelacji. a cytacik ładny....
ja wogóle tej pani nie kojarzę ale ostatnio chyba w teleekspresie pokazali fragmencik jej piosenki chyba "le luxe" nie powiem podobał mi się. po francusku śpiewany :)

[ Dodano: 2005-04-14, 01:03 ]
Nie bądź taka Górniak!

Ktoś powiedział, że gwiazdy mają trudny charakter i reszta to powtarza. Madonna wyuzdana, Oprah Winfrey łakoma, Liza Minnelli uzależniona, Naomi Campbell głupia, Monica Lewinsky bezwstydna, Barbra Streisand przemądrzała, Roger Moore - męska szowinistyczna świnia. Ten ostatni po 25 latach małżeństwa odszedł od żony i próbował w tajemnicy przed światem ożenić się ponownie. Zdemaskowano byłego Agenta 007, a wiadomość o ślubie stała się tajemnicą poliszynela. Każda gwiazda musi mieć jakąś wadę, żadna gwiazda nie może błyszczeć równo ze wszystkich stron.

Gwiazdom nie jest lekko. Rzadko bujają w obłokach, z reguły zmagają się z ciężarem rzeczywistości. Żeby utrzymać się na horyzoncie, potrzeba wysiłku. Nawet niezwykły talent może runąć pod naporem przygniatającej opinii publicznej. Trzeba uważać na to, z kim się przebywa, gdzie, o której godzinie, co się mówi, jak się wygląda, ile się pije, je. Nadmiar alkoholu szkodzi, ale jeśli producent zaproponuje - odmówić trudno. Może dlatego polskie gwiazdy filmowe starają się jeździć na gdyński festiwal bez esperalu pod marynarką. Kariera wymaga wytrzymałej wątroby. Płuca są również potrzebne. Widziałem kolegów, którzy palili papierosy bez filtra tylko po to, by zadowolić narkotyczne wizje reżysera. Głowa także się przydaje. Trzeba przecież kontrolować publiczne wypowiedzi. Nie warto krytykować innych, bo samemu można narazić się na krytykę. Schlebiać też. Sympatia wobec innych często kojarzona jest z naiwnością. Nie należy odmawiać udzielania wywiadów, chociaż nie każdemu udzielać warto.

Pamiętam początki kariery Edyty Górniak. Po sukcesie w konkursie Eurowizji wzbudziła powszechny zachwyt. Edyta na scenie, Edyta na spacerze, w sklepie, kuchni, z rodziną, narzeczonym, mamą, psem, kotem. Każda gazeta dostarczała nowych sensacji. Edyta lubi naleśniki, Edyta obcięła grzywkę, Edyta jeździ na rowerze. Matki powtarzały swoim córkom: "Szkoda, że ty nie jesteś taka Górniak". Edyta, znudzona odpowiedziami na te same pytania, postanowiła odpocząć. Kiedy zadzwoniła pani Krystyna, dziennikarka strasznie kolorowego tygodnika, gwiazda powiedziała: "Nie". Jak to nie?! Wszystkim tak, a mnie nie?!
Ambicja dziennikarki została urażona. Czasopismo potrzebowało materiału, a pani Krystyna chciała czasopismo zaspokoić. Postanowiła sama napisać coś o wschodzącej gwieździe. Zraniona duma nie pozwoliła jednak na powstanie kolejnego, sprzyjającego artykułu. Powstał artykuł kompromitujący. Okazało się wtedy, że Edyta jest zła, niezdolna, kapryśna, arogancka. Czasopismo sprzedało się z powodzeniem. Czytelnicy chcieli poznać ciemną stronę gwiazdy. Później podobny artykuł napisał pan Bohdan, jeszcze później ktoś inny. Matki karciły swoje córki, mówiąc: "Ty! Nie bądź taka Górniak".
Złą opinię podtrzymuje zazdrość. Trudno współczuć komuś, kto zdaje się być w sytuacji górnolotnej. Gwiazdy błyszczą dobrobytem, zarobią kilka milionów dolarów, budzą się w hollywoodzkim makijażu, a potem odwiedzają sklep, w którym na bardzo dzień dobry właściciel daje im zniżkę za popularność. Tak rzeczywiście jest, ale! Z tych kilku milionów zdecydowaną większość trzeba odliczyć na podatki, prawnika, agenta, podróże, kolacje i opłatę za nieruchomości w getcie przeznaczonym dla ludzi sukcesu.

Gwiazda nie może mieszkać w kawalerce i odkładać na gorsze czasy. Gdyby tak zrobiła - gorsze czasy nadeszłyby od razu. Gwiazda budzi się w makijażu, bo zmęczona pracą na planie zdjęciowym zasnęła z kluczem w ręku i butem na nodze. Po przebudzeniu czeka ją droga krzyżowa spotkań, konferencji i wywiadów. Gwiazda zmaga się tak samo, jak wcześniej, kiedy gwiazdą jeszcze nie była. Obowiązek walki o przetrwanie sprawia, że osoba popularna ciężko pracuje nad własnym wizerunkiem, nad własnym charakterem. Zdarzają się czasem wypadki przy pracy, jednak skandale dotyczą tak samo tych, którzy gwiazdami nie są. Czasami niełatwo zapanować nad emocjami.
Nicole Kidman prześladowana obsesyjnym uwielbieniem tajemniczego nieznajomego, musiała ratować się policją i sądem. Leonardo DiCaprio wybrał się niedawno do nocnego klubu w Los Angeles. Nieznajoma fanka pod wpływem nie tyle uczuć, co alkoholu, chciała wyznać mu swoją miłość. Bujało nią jak na Titanicu, aż w końcu nie wytrzymała, wymiotując pod ciśnieniem w kierunku gwiazdy. Val Kilmer cieszył się kolacją w kalifornijskiej Sunset Plaza Café, dopóki nie podeszła do niego wielbicielka w towarzystwie dziecka. Nie szczędziła komplementów, w końcu poprosiła o autograf. Tym razem Batman odmówił. Zresztą wcale się nie dziwię, nie jest łatwo podpisywać się widelcem. Zawiedziona fanka zrewanżowała się bez wahania: "Tak w ogóle to i tak cię nie lubię, mógłbyś pójść do fryzjera i na siłownię. Prosiłam o autograf, bo mi wnuczek kazał".
I kto ma trudny charakter? Po takiej ripoście Val Kilmer mógł zadławić się na śmierć.

Omar Sangare/Uroda

[ Dodano: 2005-04-14, 01:11 ]
Bez chwilowych fanaberii

Firma Pomaton zaczęła działać w 1990 roku, wydawając śpiewniki szantowe, i kasety Jacka Kaczmarskiego. Na fali powstających nowych firm fonograficznych - Izabelin Studio, Zic Zac, MJM Music PL, które niedługo związały się z wielkimi wytwórniami, by stać się ich polskimi oddziałami. Pomaton stał się oddziałem koncernu EMI i w Polsce należy do niego dziś największa część rynku.

MARCIN KOCHANOWSKI: - Dlaczego Polacy w Stanach nie mogą znaleźć na półkach w sklepach muzycznych płyt artystów z Polski?
PIOTR KABAJ, Prezes i Dyrektor Generalny Kompanii Muzycznej Pomaton-EMI: - Dlaczego nie jesteśmy w Stanach? Po pierwsze dlatego, że stosunki z firmami, które od nas sprowadzały towar, były dosyć nieregularne. Byli klienci, którzy nigdy nie płacili, więc parę lat temu zraziliśmy się do rynku polonijnego. Po drugie - z tego, co wiem, w polskich sklepach muzycznych w Stanach Zjednoczonych jest olbrzymia ilość płyt pirackich. I mimo naszych interwencji w amerykańskiej IFPI (Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego), nie zwraca ona na to uwagi.
Dostęp do polskich płyt, co prawda na pewno nie wszystkich, jest możliwy poprzez sklepy internetowe. Szykujemy się do poprawienia naszej dystrybucji poprzez Internet - EMI ma już taką firmę, która sprzedaje towar do Stanów Zjednoczonych i tam parę tysięcy sztuk "Złotej Kolekcji" [serii kilkudziesięciu składanek z przebojami polskich gwiazd lat 60, 70. i 80. - przyp. MK] już sprzedaliśmy. Trochę jednak zlekceważyliśmy rynek Polonii Amerykańskiej ze względu na koncentrację na rynku polskim i sprzedaży polskich artystów w Polsce.
Oczywiście szykujemy bardzo duży wystrzał, jakim będzie druga płyta anglojęzyczna Edyty Górniak. Zanim ona dotrze do Ameryki, minie chwila, gdyż będzie wydana najpierw w Europie, potem w Anglii. Jeśli się cokolwiek uda i Edyta stanie się dużą gwiazdą, to prawdopodobnie EMI będzie ją także promować w Stanach Zjednoczonych.

Edyta Górniak była już przecież promowana w Australii i w Japonii, przy okazji jej pierwszej płyty po angielsku, i chyba nie wyszło...
- To było tak, że jesienią 1997 roku zaczynaliśmy od rynku japońskiego, gdzie Edyta sprzedała 10 tysięcy egzemplarzy płyty - to nie było dużo. Potem było RPA, po drodze Hong Kong i w tym samym czasie, z tygodniową różnicą, płyta wyszła w Polsce. Już w 1998 roku Edyta rozpoczęła promocję w Europie i na świecie sprzedaliśmy w sumie 150 tysięcy sztuk. Nie wszystkie kraje ją sprzedawały - w Niemczech i we Francji nie było tej płyty. Również w Anglii i Stanach Zjednoczonych, mimo że podpisała kontrakt w Stanach z Virgin North America. Jednak był to pierwszy krok, który przekonał wszystkich, że Edyta jest bardzo zdolną i bardzo dobrą artystką. Mówi biegle po angielsku, jest w stanie ciężko pracować - w samej Europie miała ponad 30 "promo tours", przyjeżdżała na różne "live shows", "talk shows", w Norwegii zdobyła złotą płytę, w Portugalii, Danii, Szwecji - srebrne płyty. Była tam dosyć popularna, w Hiszpanii dostała nagrodę jako najlepsza wokalistka zagraniczna ostatniego dziesięciolecia.

Kiedy możemy spodziewać się nowej płyty Edyty?...
- Myślę, że na jesieni wyjdzie pierwszy singel. Jeszcze nie wiemy, czy płyta ukaże się tuż po Świętach, czy wcześniej, kiedy na pewno płyty będą wydawać międzynarodowe gwiazdy. W tym ogólnym hałasie przedświątecznym Edyta może się zagubić, a po Świętach jest dobry czas - ludzie szukają nowości. Możliwe, że album wydamy na jesieni w Polsce, po to, żeby później skoncentrować działania promocyjne za granicą, a dla nas dać czas przed Świętami. Płyta jest nagrywana w Londynie, Los Angeles, San Francisco, z wieloma producentami światowej marki. Obecnym menedżerem Edyty jest John Beach, menedżer zespołu Queen. Myśle więc, że wreszcie polska artystka zaistnieje na świecie.
Oprócz tego zaczynamy współpracować z zespołami, którymi też pomalutku zaczyna interesować się Zachód. Podpisaliśmy kontrakt z zespołem Agressiva 69, która już występowała w Holandii i w Niemczech. Być może uda się tej grupie lepiej zaistnieć na rynku europejskim z nową płytą, którą mamy zamiar wydać 1 września.

Może polscy artyści nie są na tyle dobrzy, żeby móc wybić się za granicą?
- To zależy w jakim rodzaju muzyki. Oczywiście, barierą w podbijaniu rynków jest język, w którym się nagrywa. Artyści wielkiej marki na rynku polskim nie zawsze mają ochotę nagrywać po angielsku.
Branża fonograficzna charakteryzuje się sinusoidą - czasami ktoś jest na górze, czasami na dole, jak w przyrodzie. Bywa, że toruje się drogę dla nowego rodzaju muzyki i odnosi sukces. Nasi artyści, tacy jak Maanam, sprzedali w Polsce w sumie 800 tysięcy egzemplarzy płyt. Parę lat temu Pomaton-EMI miał swój czas z Grzegorzem Turnauem, który sprzedał w Polsce w sumie 600 tysięcy egzemplarzy płyt. Justyna Steczkowska - 200 tysięcy, Edyta Górniak - 700 tysięcy. Najbardziej "krakowski", undergroundowy zespół Pod Budą, w ogóle nie grany przez radiostacje, po związaniu z Pomatonem sprzedał ponad pół miliona płyt. Były lepsze i gorsze czasy. W Polsce obecnie trwa czas folku. Po wielkim sukcesie wspólnej płyty Kayah i Gorana Bregovicia [wydanej przez BMG Poland - przyp. MK], przyszła kolej na sukces Sony Music Polska, która wydaje płyty Brathanków. Teraz czekamy na swoje pięć minut.

Jak Pan wyobraża sobie polską muzykę w XXI wieku?
- Jestem mocno przekonany, że młodzież, wchodząca teraz w dorosłe życie, która urodziła się w wolnej Polsce, nie pamiętającej czasów, kiedy nie było niczego na półkach, zacznie myśleć o swoim życiu, o przyszłości, o karierze. Ci ludzie szukają ekspresji również poprzez muzykę, nie podoba im się to, co widzą i słyszą w mediach. Na pewno znajdą oni taki nurt muzyczny, który być może będzie przypominał przełom lat 60-70. w Stanach Zjednoczonych. Powstanie piękna muzyka, którą będą kupować młodzi ludzie, bo przecież oni głównie kupują płyty i kasety.

Dlaczego polskie media podchodzą z dystansem do nowych artystów?
- Niestety, firmy płytowe nie mogą funkcjonować bez mediów. Niektóre zespoły są w stanie osiągnąć sukces samymi koncertami, jak ostatnio alternatywny zespół Łzy, który w krótkim czasie sprzedał 50 tysięcy egzemplarzy debiutanckiej płyty, podczas gdy w radiu w ogóle nie puszcza się jego utworów. Największe w Polsce rozgłośnie: RMF FM, "Zetka" oraz sieć "Eska" patrzą tylko i wyłącznie na swoich reklamodawców, którzy opierają się na grupach docelowych przynoszących dochód. Gdyby zagrali zbyt agresywnie, straciliby słuchaczy i pieniądze.
Muzykę ciekawą, nie tylko alternatywną, gra w Polsce jedynie publiczna "Trójka" oraz warszawska Radiostacja [nadająca jeszcze tylko do kilku większych miast - przyp. MK], która jest wzorem dla innych dla naśladowania, jeżeli chce się grać dla młodzieży. Nie jest ona najlepszym klientem - obecnie dużo młodych ludzi kończących licea i studia nie ma pracy, są uzależnieni od rodziców. Paradoksalnie, mimo to płyty się sprzedają, a na koncerty przychodzą tysiące młodych ludzi. Taka jest obecnie polska rzeczywistość.
Poza tym w polskich rozgłośniach bardzo często nie mówi się, kto w danej chwili gra. Również dlatego ciężko jest wypromować u nas nowego artystę. Ludziom trudno jest pytać się w sklepie o konkretnego artystę.

Czego Pana zdaniem możemy oczekiwać na polskiej scenie? Jakie trendy będą funkcjonować w Polsce w najbliższym czasie?
- Obecnie bracia Golcowie i Brathanki mają swój gorący okres. To będzie trwało rok, dwa-trzy lata, kiedy będą bardzo popularni, ale zapewne po dwóch albumach ludzie nie będą kupowali trzeciego tak chętnie. Taka tendencja jest na całym świecie - artyści miewają duże trudności ze sprzedaniem swojej trzeciej płyty. "Płytami życiowymi" bywają któreś z kolei, po wielu latach umiarkowanej kariery, gdy artysta wraca na top. Przykładem grupa R.E.M. czy Santana. W Polsce jest podobnie, choć na przykład zespołowi Myslovitz bardzo udała się i czwarta płyta.
Każdy będzie miał swoje miejsce na scenie. Ludzie nie przestaną nagle słuchać folku czy rocka, aczkolwiek rock zaczyna być powoli klasyką. Zespoły, wchodzące na rynek, grają brudnego pop-rocka. Technicznie może nie są doskonali, ale mają w sobie coś takiego, że młodzież chce ich słuchać, chodzić na koncerty. Podobnie, jak to było na przełomie lat 60. i 70, w Polsce na pewno wybije się jakaś ciekawa alternatywna muzyka, bijąca rekordy popularności, bardziej undergroundowa, niż ta kreowana przez media. Ale w końcu media zorientują się, że młodzież tego chce i zacznie to puszczać.

Czy to nastąpi samo od siebie, czy też w promocję takich artystów zacznie angażować się Pana firma?
- Współpracujemy z osobami, które znają takie środowiska i z fachowcami, którzy znają się na muzyce. Szukamy ludzi, gotowych poświęcić się w długich trasach koncertowych, nagrywaniu płyt. Ludzi, dla których granie nie jest chwilową fanaberią. Podstawową zasadą firm fonograficznych są wieloletnie kontrakty. Liczymy się z tym, że pierwsza płyta może się nie udać i będziemy mieli straty, a sukces przyjdzie dopiero za trzecim razem. Nie chcemy inwestować we współpracę z artystą i dawać w niego serce całej ekipy marketingu i promocji. Musimy uwierzyć w artystę i gdy stwierdzimy, że jest dobry, to cała firma idzie za nim. Jeżeli artysta mówi po jednej płycie "do widzenia i pa pa", to nie ma to sensu.

Jaką muzykę z tegorocznych wydawnictw poleciłby Pan Polonii Amerykańskiej?
- Proponuję nową płytę Reni Jusis z bardzo fajną, klubową muzyką. Pod koniec sierpnia wydajemy nowy album grupy Varius Manx, nagrany z nową wokalistką. W polskich rozgłośniach nawet nieźle grają utwór "Maj". Wydajemy także akustycznego Rysia Rynkowskiego, który jest najlepiej sprzedającym się polskim wokalistą - każda płyta rozchodzi się w ponadstutysięcznym nakładzie. Oprócz Edyty Górniak, bardzo ważnej płyty dla Polaków w Polsce i za granicą, pod koniec roku albo na początku przyszłego ukażą się nowe płyty Grześka Turnaua oraz zespołu T.Love. rozmawiał Marcin Kochanowski
marcinek
If I give myself (up) to you
If I give myself (up) to you
Posty: 315
Rejestracja: 17 gru 2004, 13:12
Ulubiony album: Perła
Ulubiona piosenka: Perła
Lokalizacja: Suwałki

Re: A różne takie

Post autor: marcinek »

hmmmObrazek
Magda M
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 5847
Rejestracja: 10 sty 2005, 20:40

Re: A różne takie

Post autor: Magda M »

za duzo czytania :D:D:D: poprosze jakis skrypt :D:D:D
marcinek
If I give myself (up) to you
If I give myself (up) to you
Posty: 315
Rejestracja: 17 gru 2004, 13:12
Ulubiony album: Perła
Ulubiona piosenka: Perła
Lokalizacja: Suwałki

Re: A różne takie

Post autor: marcinek »

oj...
Magda M
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 5847
Rejestracja: 10 sty 2005, 20:40

Re: A różne takie

Post autor: Magda M »

:D:D:D:D:D:D:D:D:no dobra ... czytam :D:D:D:D
marcinek
If I give myself (up) to you
If I give myself (up) to you
Posty: 315
Rejestracja: 17 gru 2004, 13:12
Ulubiony album: Perła
Ulubiona piosenka: Perła
Lokalizacja: Suwałki

Re: A różne takie

Post autor: marcinek »

to mi się podoba Obrazek
Magda M
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 5847
Rejestracja: 10 sty 2005, 20:40

Re: A różne takie

Post autor: Magda M »

heheh juz wiem czemu miałam przeczytac :D:D:D

PS> Marcinek - 100lat!!!
monia80
Impossible
Impossible
Posty: 1520
Rejestracja: 08 gru 2004, 16:56
Ulubiony album: Wszystkie!
Ulubiona piosenka: Never will I!!!!
Lokalizacja: Myślenice

Re: A różne takie

Post autor: monia80 »

upsior to ja jednak nieuwaznie czytalm , wiec madziumiecz nie obras sie jak zerzne od cibie :P Marcinku sto lat :D
ODPOWIEDZ