A różne takie

Artykuły o Edycie znalezione w Internecie

Znalazłeś w mass mediach coś na temat Edyty, zamieść to tutaj.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
homerowa
Impossible
Impossible
Posty: 1784
Rejestracja: 27 sty 2005, 14:09
Ulubiony album: Live'99
Ulubiona piosenka: Stop
Lokalizacja: Jak najdalej stad

A różne takie

Post autor: homerowa »

Niezbyt świeży artykuł z brukowca pewnego
Allan, syn gwiazdy
poród pod specjalnym nadzorem
serce
Ostatnio zmieniony 22 lip 2007, 13:15 przez homerowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Magda M
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 5847
Rejestracja: 10 sty 2005, 20:40

nie takie jeszcze stare artykuły

Post autor: Magda M »

hej . jestem magda i uwielbiam edi... moze nie tak jak Wy wszyscy super fani kolekcjonujecie wszyttko o niej to jednAk tez jej słucham... owszem kiedys tez zbierałam wszytko o naszej gwiazdeczce ale po tem jakos czasu mi zabrakło... tak czy siak.. przechodze do rzeczy :)) mam tu takie chyba ze 3 (wiem ze to malutko) artukuly z regionalnych gazet i myle ze ktos byłby zainteresowany wiec moge odstąpic :)) i moze jakies foty bym tez oddała :)) jakby co prosze o kontakt ... niom... pozdrówki !! !! !!

edit:
trwaja porządki na forum wiec jakoze jest to w pewnie sposob temat zdublowany i sa tu art o Edce to złaczam ten temat z drugim tematem ktory ma to samo przeslanie ;) Pisze o tym bo suma sumarum troche inne przeslanie miał moj pierwszy post choc a powrzucano tu tez art o edce :D Bałaganowi mówimy NIE :D
PS> To byl jeden z moich pierwszych postów :lol: :D
Ostatnio zmieniony 06 sty 2006, 17:26 przez Magda M, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
homerowa
Impossible
Impossible
Posty: 1784
Rejestracja: 27 sty 2005, 14:09
Ulubiony album: Live'99
Ulubiona piosenka: Stop
Lokalizacja: Jak najdalej stad

Re: A różne takie

Post autor: homerowa »

a czy możesz coś więcej napisać o tych artykułach? A fotki to jakie masz?
Awatar użytkownika
B@r
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 11159
Rejestracja: 12 sty 2009, 18:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: A różne takie

Post autor: B@r »

moze nie tak jak Wy wszyscy super fani kolekcjonujecie wszyttko
Witaj Madziu (kolejna Madzia "do kolekcji" na forum :525: ). Nic sie nie martw, moze sa tu "superfani", ale tacy "zwykli" tez. :)
Magda M
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 5847
Rejestracja: 10 sty 2005, 20:40

Re: A różne takie

Post autor: Magda M »

oki juz pisze jakie to artukuły: muzyczne lato z LG. Edyta na dobry początek. - tu jest jedno zdjecie edi i krotka notka, potem mam jedno foto z jakies gazety regionalnej z olsztyna 2003, no i to tylko te mi zistały.... a foty to tez juz mam tylko jedno z promocji plytyz w poznaniu z 99 roku, 2 x z ibisekcji, jedno z fanką przed festiwalem w opolu, 3 z trasy koncertwoej 98... niom tak wiec jesli ktos jest zainteresowaby to słuze :))) pozdrówki :))


[shadow=red][/shadow]
Awatar użytkownika
Estratos
Że kim ja jestem?
Że kim ja jestem?
Posty: 5339
Rejestracja: 20 maja 2008, 2:42
Lokalizacja: zza swiatow

A różne takie

Post autor: Estratos »

Zalozylem specjalny temat, w ktorym bedziemy zamieszczac artykuly luuuuzno zwiazane z Edyta i jej kariera.

Najpierw artykul Tomasza Lisa o programie wyborczym zawartym w piosence "To nie ja" :P (ludzie to maja pomysly :P)
Nie tylko fakty
Tygodnik "Wprost", Nr 906 (09 kwietnia 2000)

Jeśli kandydaci na prezydenta powiedzą nam tylko, kim nie są i czego
nie zrobili, to na kartach wyborczych powinniśmy mieć anty-Wałęsę,
anty-Kwaśniewskiego, anty-Krzaklewskiego i anty-Europejczyka

To nie ja

Gołym okiem widać, że nadchodząca kampania prezydencka może przypominać konkurs piękności. Tyle że bez piękności. Cały czas nie mogę się dowiedzieć, co X, Y i Z chcą dla mnie zrobić. Dowiaduję się jedynie, kim nie są. Oto efekt ciążącego nad naszą polityką syndromu Edyty Górniak.
Kto pamięta słowa wielkiego przeboju piosenkarki "To nie ja"? "To nie ja byłam Ewą, to nie ja skradłam niebo". Wiemy więc, kim Edyta Górniak nie była i czego nie zrobiła. A program pozytywny? Jest parę linijek dalej - "Jestem po to, by kochać mnie". Janusz Korwin-Mikke ma już prawa do hasła Prezydent 2000. Powinien też opatentować hasło "Jestem po to, by kochać mnie", bo będzie ono przez wszystkich kandydatów powtarzane jak echo.
Kim są nasi kandydaci i przedkandydaci na prezydenta? Aleksander Kwaśniewski nie jest Wałęsą, Marian Krzaklewski nie jest Kwaśniewskim, Maciej Płażyński nie jest Krzaklewskim, Andrzej Olechowski nie jest kandydatem partyjnym, Tadeusz Wilecki nie jest cywilem, Jan Łopuszański nie jest za Unią Europejską itd., itp. Wszystko zaczęło się w 1990 r., gdy program wyborczy Lecha Wałęsy ograniczył się do trzech punktów: nie piję szampana, przewietrzę Warszawę i 100 milionów dla każdego. Jak się okazało, Wałęsa, który został prezydentem jako anty-Mazowiecki, czyli kandydat antyelitarny i nie-Żyd ("jestem stuprocentowym Polakiem"), nie dotrzymał słowa nawet z szampanem. Ale tradycja definiowania się politycznie jako przeciwieństwo kogoś i czegoś pozostała. Program Aleksandra Kwaśniewskiego z 1995 r. można by streścić w trzech punktach: chcę do NATO, chcę do Unii Europejskiej (Wałęsa też mógł w tych dwóch punktach powiedzieć 2 x chcę) plus mieszkania dla młodych. Program był zresztą nieistotny. Wybory wygrał anty-Wałęsa. Ciekawe, że teraz liczni kandydaci chcą je wygrać jako anty-Kwaśniewscy, co - biorąc pod uwagę notowania prezydenta - nie jest pomysłem rozsądnym. Tylko kto tu mówi o rozsądku? W czasie posiedzenia radnych RS AWS Jacek Rybicki, nie wymieniając z nazwiska Aleksandra Kwaśniewskiego, wyjaśniał, że Polska nie może sobie pozwalać na "osobę bez właściwości" i "produkt medialnej manipulacji". Miała to być próba zilustrowania zebranym, o ile lepszy jest Marian od Aleksandra. Rybicki w praktyce dowodził jednak wyłącznie tego, że Marian to anty-Aleksander, bo jakie Marian ma właściwości, już nie wyjaśnił. Jasne, jasne, na kampanię pozytywną przyjdzie czas. W tej poetyce mieści się dość kuriozalny wywiad, jakiego udzielił ostatnio marszałek Płażyński. Strona "Rzeczpospolitej" to wyjątkowo dużo miejsca, by wyjaśnić, że ktoś nie zgadza się z Krzaklewskim. Ale to już wiemy. Może coś nowego? Jeśli anty-Kwaśniewski ma nikłe szanse na wygranie wyborów, to anty-Krzaklewski jest zupełnie bez szans (chyba że marszałka interesują głównie wybory 2001). Andrzej Olechowski ma - jak mówi - pozytywny program, ale w wywiadzie dla "Wprost" dziennikarzy i czytelników odsyła do swych artykułów i esejów, by "nie upraszczać". A może by jednak trochę nam wyborcom uprościć? Obywatelski kandydat powinien umieć się nachylić nad elektoratem, nawet przy swoich dwóch metrach wzrostu.
Mamy więc kampanię ograniczającą się do stylu, co dziwi w kraju, w którym akurat polityka uprawiana jest w wyjątkowo kiepskim stylu. Mamy występy polityków, które bardziej niż polityczną arię na strunie G przypominają zasuwanie na kobzie. I mamy kandydatów, którzy jak Edyta Górniak zdają się śpiewać: "Jestem białą czystą kartką pośród was". A może jednak panowie powiedzą nie tylko, kim nie są i czego nie zrobili, ale także jak nas uszczęśliwią? Może chociaż parę argumentów, by można było głosować za kimś, a nie tylko przeciw komuś. Bo jeśli nie, to na kartach wyborczych zamiast Kwaśniewskiego, Krzaklewskiego, Płażyńskiego, Łopuszańskiego i Leppera powinniśmy mieć anty-Wałęsę, anty-Kwaśniewskiego, anty-Krzaklewskiego, anty-Europejczyka i anty-Balcerowicza.
Definiowanie się jako czyjeś przeciwieństwo nie jest, rzecz jasna, polskim wynalazkiem. Lyndon Johnson wygrał wybory jako anty-Goldwater, Ronald Reagan jako anty-Carter, a Bill Clinton jako anty-Bush. Każdy z nich jednak oprócz garści sloganów miał jeszcze pod ręką furę sensownych propozycji. Młody Bush i Gore nie są tylko anty-Gore'em i anty-Bushem. W szczegółach mają opracowane programy w sprawie oświaty, ubezpieczeń społecznych, obronności i wszystkiego innego. Ktoś powie, że polski prezydent ma mniejsze kompetencje niż amerykański. Zgoda, ale pięć i dziesięć lat temu miał większe, a pustka programowa była dokładnie taka jak dziś.
"Zanim w popiół się zamienię, chcę być wielkim płomieniem, chcę się wzbić ponad światem, ogrzać niebo marzeniem" - śpiewała Edyta Górniak. Panowie, jeśli nie macie programu, to może chociaż powielicie ten. Jakieś marzenie, jakaś myśl bardziej ambitna i bardziej porywająca, bo nudno tu i szaro. Jeśli dalej będziecie powtarzać "to nie ja", naród, patrząc na was, może odnieść wrażenie, że cierpicie na wyborczy syndrom Edyty Górniak. Tyle że bez jej urody i wdzięku.

Tomasz Lis
Awatar użytkownika
B@r
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 11159
Rejestracja: 12 sty 2009, 18:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: A różne takie

Post autor: B@r »

Fajny temat. Dzieki Esti. :P
kinga
Nieśmiertelni
Nieśmiertelni
Posty: 2323
Rejestracja: 08 gru 2004, 11:39
Lokalizacja: Wrocław

Re: A różne takie

Post autor: kinga »

Fajne :D Podobalo mi się, hehe ;)
Awatar użytkownika
vanity
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 9129
Rejestracja: 14 lut 2005, 2:21
Lokalizacja: 666

Re: A różne takie

Post autor: vanity »

już go czytałam kiedyś fajne połączenie :D
Awatar użytkownika
ANETA
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 5726
Rejestracja: 08 gru 2004, 14:14
Ulubiony album: Edyta Górniak
Lokalizacja: Łomża

Re: A różne takie

Post autor: ANETA »

Świetny artykulik :D
Awatar użytkownika
vanity
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 9129
Rejestracja: 14 lut 2005, 2:21
Lokalizacja: 666

Re: A różne takie

Post autor: vanity »

O rumianku, Gołocie i Carrerasie (97 rok, chyba z dodatku do Gazety Wyborczej)
Z Edytą Górniak i Wiktorem Kubiakiem rozmawia Robert Leszczyński

Leszczyński
Polscy fani wiedzą wszystko o Pani karierze w kraju. A kiedy narodził się pomysł kariery światowej?
Edyta Górniak
Poznałam Wiktora Kubiaka siedem lat temu przy okazji pracy nad musicalem „Metro” i od tej pory nieprzerwanie jest moim menedżerem. Jest to człowiek, który gdy słyszy, że coś jest niemożliwe, to natychmiast udowadnia, że to jest możliwe. Zawsze marzyłam o tym, żeby śpiewać, ale w najśmielszych wyobrażeniach nie wybiegałam poza granice Polski. A Wiktor z biegiem czasu zaczął myśleć i mówić o tym coraz częściej. Wcześniej reagowałam na takie pomysły paniką i zamykałam się w sobie.
Wiktor Kubiak
A ja pamiętam moment, ze cztery lata temu, kiedy Edyta przyjechała do Londynu i któryś ze znajomych powiedział mi, że jest pewien klub w Londynie, w którym w każdy wtorek spotyka się 500 czy 700 osób z przemysłu muzycznego, aby posłuchać młodych wykonawców. Normalnie na taki występ trzeba byłoby czekać parę tygodni, ale dzięki znajomemu Edyta wystąpiła tego samego wieczora. I dostała pierwszą w historii klubu owację na stojąco. Od następnego dnia byliśmy zasypywani faksami z różnymi propozycjami współpracy.
Nie byłem tym zaskoczony, bo widziałem, jak publiczność na Broadwayu co wieczór nagradzała ją brawami na stojąco, chociaż nie grała w „Metrze” głównej roli, obserwowałem też jak ludzie właśnie do niej cisnęli się po autografy, jak jej nazwisko przewijało się we wszystkich recenzjach „Metra”. Wtedy zdałem sobie sprawę, że trzeba wydać płytę na całym świecie. Pracowaliśmy na to oboje przez następne cztery lata.
Leszczyński
Czym różni się praca w studiu w Warszawie od tej w Londynie?
Edyta
Och, to kolosalna różnica. W Londynie są najlepsze studia na świecie i dlatego przyjeżdżają tu nagrywać artyści z całego świata. Pierwszą płytę nagrywałam w warszawskim studio Buffo, uchodzącym za najlepsze w kraju, ze świetnymi realizatorami, producentami i muzykami, jednak podstawowa różnica tkwiła nie w sprzęcie czy umiejętnościach ludzi, ale w podejściu do artysty i atmosferze pracy. W Anglii miałam ten luksus, że mogłam skupić się tylko na nagrywaniu, a w Polsce na mojej głowie były wszystkie decyzje artystyczne i personalne, dobierałam repertuar, byłam biurem kontaktowym. Wstawałam rano i zanim dotarłam do studia, wydarzało się mnóstwo rzeczy, które wytrącały mnie z równowagi – głupie, anonimowe, nieprzyjemne telefony, przykre komentarze na ulicy, flesze zza pleców, różne głupstwa, które czytałam o sobie w gazetach, więc kiedy dochodziło do nagrania wokalu, byłam już tak zmęczona i rozproszona, że wychodziło to nie tak jak chciała, co tylko pogarszało sprawę.
W Metropolis Studio inna jest atmosfera podczas nagrania. Tu wszyscy rozumieją, jak wiele zależy od psychicznej dyspozycji artysty. Dla tych ludzi jest oczywiste, że im lepsze warunki stworzy się artystom, tym lepszy będzie efekt nagrania. Świadczy o tym taki szczegół: w studiu zawsze oprócz producenta i realizatora jest asystent, który ma wiele merytorycznych zadań, ale również opiekuje się artystą. Już pierwszego dnia usiadł ze mną i zapytał, jaką lubię herbatę, czym słodzę, miodem czy cukrem, jaką temperaturę lubię mieć w studiu podczas nagrania, czy włączać grzejnik, czy klimatyzację, sprawdził wysokość mikrofonu, spytał, czy nagrywam na bosaka, czy w butach, jakie lubię światło itd. Nie wiedziałam, dlaczego mnie o to wszystko pyta, myślałam, że po to, by podtrzymać konwersację. Okazało się, że on to wszystko zapamiętał i od następnego, kiedy zjawiłam się w studiu, miałam już ustawioną wysokość mikrofonu, temperaturę i właściwe światło oraz zaparzoną herbatę. I to moją ulubioną rumiankową, która nie jest tu tak popularna, posłodzoną miodem tyle, ile lubię, i podaną w takiej temperaturze, żebym nie poparzyła sobie gardła. To niby drobiazgi, ale dają poczucie, że ktoś cały czas troszczy się, że jest się tu osobą ważną i cenioną. To bardzo dobrze nastraja i naprawdę pomaga w nagraniu płyty.
Leszczyński
Czy planowana jest polska wersja językowa tej płyty?
Edyta
Całej płyty na pewno nie. Raz zdecydowałam się na nagranie piosenki w dwóch wersjach językowych. Piosenka „To nie ja” miała wersję anglojęzyczną „Once in a lifetime” na festiwal Eurowizji. Naraziłam się wtedy na porównania wersji, interpretacji, głosu, akcentu itd. Uważam, że publiczności należy dawać jedną wersję – tę najlepszą. Ten album został nagrany z myślą o rynku międzynarodowym, dlatego śpiewam po angielsku.
W bardzo napiętym kalendarzu promocji polska publiczność zostanie potraktowana szczególnie. Polska edycja tej płyty będzie się znacznie różniła od wydania światowego: wszystkie opisy będą po polsku,, będzie też miała inną okładkę.
Wiktor
Przy takiej randze i stopniu komplikacji projektu i tak napiętym kalendarzu nie mogliśmy sobie pozwolić na taką dwutorowość. Wiem, ile trudu kosztowało Edytę zaśpiewanie wersji angielskich. Praca nad albumem trwała 18 miesięcy. Była tak wyczerpująca i tak zmieniła Edytę i psychicznie, i wokalnie, że piosenki zaśpiewane na początku różniły się interpretacją i barwą głosu od tych nagranych na końcu, dlatego też nagraliśmy je powtórnie. Edyta podchodziła do pracy bardzo emocjonalnie, nie wyobrażam więc sobie, żeby teraz stworzyć całą nową płytę po polsku. Jeżeli czas pozwoli, spróbujemy nagrać jeden utwór specjalnie dla polskiej publiczności.
Leszczyński
Światowa publiczność nie zna piosenek z pierwszej płyty, czy nie warto było któregoś z największych hitów nagrać jeszcze raz?
Edyta
Chciałam pracować z nowym repertuarem, poza tym na pewno w Polsce pojawiłyby się zarzuty, że sprzedaję jeszcze raz to samo. Producent Chris Neil dostarczył mi wiele pięknych piosenek. Ostatecznie nagrałam ich nawet za dużo i z żalem musiałam z kilku zrezygnować.
Wiktor
Jesteśmy na światowym rynku płytowym debiutantami, musimy więc polegać na kimś doświadczonym. Chris Neil jest jednym z najlepszych i najbardziej wziętych producentów na świecie. Produkował albumy takich gwiazd jak Celine Dion czy Cher. Słyszał album „Dotyk” i nigdy nie zaproponował ponownego nagrania którejś z zawartych na nim piosenek. Słynni kompozytorzy przebojów z przyczyn oczywistych wolą dawać swoje najlepsze piosenki wielkim gwiazdom niż debiutantce, ale Chris potrafił przekonać ich, aby dali je Edycie. Poręczył swoim autorytetem, że zrobi ona wielką karierę i te piosenki się nie zmarnują. Dlatego nie musieliśmy się posiłkować starszymi utworami.
Leszczyński
Wydaje mi się, że Chris Neil nagrał album za bardzo osadzony w konwencji albumów takich wokalistek jak Carey, Dion czy Braxton, pozbawiając go tym samym cech Edyty Górniak.
Edyta
Jestem pewna, że płyta będzie się różniła od płyt Mariah Carey choćby tym, że ja nie skupiam się na technice śpiewania, tylko na interpretacji. Piękny głos nie jest dla mnie wartością samą w sobie, ale instrumentem pozwalającym przekazać nasze emocje i uczucia. Mariah Carey jest jedną z najlepszych, ale jednocześnie najzimniejszych z wielkich wokalistek. Mój śpiew rodzi się nie w gardle, ale w sercu.
Leszczyński
Bardziej chodziło mi o muzykę: kompozycje, aranżacje, instrumentacje.
Wiktor
Elementy oryginalne są rzeczami bardzo ważnymi. One kształtują mody, ale również stają się niemodne. Zwróć uwagę, że artyści, którzy zaistnieli tylko dzięki oryginalności i nowinkom, szybko znikali. W kategorii wielkich wokalistek nie ma miejsca na oryginalność czy nowinki. Cóż takiego oryginalnego jest na ostatniej, czy jakiejkolwiek zresztą, płycie Whitney Houston, Celine Dion albo Barbry Streisand? Nic! Te płyty powstają według ścisłych, klasycznych, można rzecz, i nie zmieniających się od wielu lat reguł. I każda z tych płyt sprzedaje się w ogromnych, często ponad 25-milionowych nakładach. Okazuje się, że są na świecie miliony fanów, którzy czekają na każdą nową płytę swojej ulubionej wokalistki i nie po to, żeby dać się zaskoczyć – przeciwnie, wiedzą, co kupują: płytę, która od poprzedniej będzie się różniła tylko piosenkami, które są jak zwykle znakomicie zaśpiewane ulubionym głosem i nie pojawi się tam nic, co będzie z tym głosem konkurować. Inną dziedziną show-biznesu, w której tak się dzieje, jest niewątpliwie musical.
Aż nadto dobrze odczułem to na własnej skórze przy realizacji „Metra”. Pojechaliśmy na Broadway ze spektaklem oryginalnym. Okazuje się jednak, że tamtejsza publiczność i krytyka chce ciągle oglądać tę samą prostą historię: jest chłopak, jest dziewczyna, zakochują się w sobie, walczą z przeciwnościami, wszystko kończy się happy endem albo katastrofą – koniec. I nic więcej – żadnych podtekstów, filozofii czy drugiego dna. Dlatego to, co mówisz, traktuję jako komplement pod adresem płyty – tak właśnie miało być.
Leszczyński
Ale czy to nie jest wożenie drzewa do lasu? Czy Amerykanie i Anglicy nie mają własnych pięknie śpiewających wokalistek, żeby ściągać jeszcze jedną z Polski?
Wiktor
Ale ja to waśnie im mówiłem. Podczas przeciągających się negocjacji kontraktu płytowego krzyczałem na ludzi z EMI: macie w samym Londynie tysiąc lepiej śpiewających wokalistek, po co wam Edyta Górniak z Polski?! Mogłem sobie na to pozwolić, bo i ja wiedziałem, i oni doskonale wiedzieli po co. Najlepiej o ty przed chwilę powiedziała Edyta – jej atutem jest nie tylko wspaniały głos i uroda, ale również to coś, że jak śpiewa piosenkę, to się jej wierzy. Publiczność to czuje. I oczywiście czuli to co faceci z EMI. Dlatego wiedziałem, że żeby mieć Edytę u siebie, dadzą mi wszystko, czego zażądam. I dali! Płyta Edyty jest tzw. priorytetem numer 1, to znaczy, że wszystkie światowe oddziały jednego z największych koncernów fonograficznych mają obowiązek ją promować wszystkimi dostępnymi środkami. Uzyskaliśmy to, zachowując całkowitą swobodę artystyczną i niezależność decyzji.
Edyta
Kiedy pojawiła się propozycja, by producentem mojego albumu został Chris Neil, zdecydowaliśmy się na to natychmiast również dlatego, że on lubi głosy i nie stara się ich zdominować. Ostatnio modne stały się „płyty produkcyjne”, na których zabawa brzmieniami uprawiana przez producenta stała się sztuką dla sztuki, ważniejszą do artysty i jego głosu. Chcieliśmy tego uniknąć. Czy spodoba się to publiczności, dowiemy się wkrótce.
Leszczyński
No właśnie – kiedy?
Edyta
Kiedy płyta trafi do słuchaczy, teledysk do telewizji, a single, mam nadzieję, na listy przebojów. Premiery w poszczególnych krajach będą rozłożone w czasie, tak żebym mogła w nich uczestniczyć. Pierwszą premierę zaplanowano w Japonii – 7 listopada, potem w Polsce – 10, a następnie planujemy premiery w kolejnych krajach azjatyckich. Tuż po nowym roku album ukaże się w Europie. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, wiosną płyta ukaże się także w Stanach Zjednoczonych. Rozpoczyna się dla mnie gorący okres.
Leszczyński
Czy w jakimkolwiek momencie tej promocji akcentowane jest to, że Edyta Górniak jest z Polski?
Edyta
W każdym. Jest to pierwsze pytanie, które zadają mi w każdym wywiadzie. Skąd jesteś? Opowiedz coś o swoim kraju? Jaką macie kuchnię, jakiej słuchacie muzyki? Odpowiadając chwilami czułam się jak ambasador mojego kraju.
Leszczyński
Od wielu miesięcy mieszka Pani w Londynie, czy interesuje się Pani tym, co dzieje się w Polsce?
Edyta
Oczywiście! Mam to szczęście, że satelitarnie odbieram cztery kanały polskiej telewizji, czytam polskie gazety, codziennie wydzwaniam do przyjaciół i rodziny, żeby poplotkować i usłyszeć nowiny.
Leszczyński
Wie Pani, kto np. wygrał wybory. Czy była Pani na wyborach tu, w Londynie?
Na wyborach nie byłam, bo byliśmy wówczas w Nowym Yorku. Planowaliśmy nawet, by pójść głosować, ale w końcu mieliśmy tyle zajęć, że się nie udało.
Leszczyński
Słyszała Pani o powodzi, która nawiedziła Polskę w lipcu? Pochodzi Pani przecież z Opolskiego!
Edyta
Oczywiście, widziała ją nawet na własne oczy. Jechała akurat wtedy do Gliwic do szpitala, gdzie leżała moja mama. Przejeżdżałam przez tamte tereny i widziałam straszne sceny, których na pewni nie zapomnę do końca życia. Ofiarowałam później swoją piosenkę na płytę składankową dla powodzian.
Leszczyński
A wie Pani, kim jest np. Andrzej Gołota?
Edyta
Oczywiście, że wiem. Nie widziałam jego ostatniej walki, wiem, że przegrał, i że ponoć w Polsce płakano. Było o tym sporo w brytyjskich mediach. Odkąd zaśpiewałam hymn na olimpiadę w Atlancie, zaczęłam poważniej interesować się sportem i uprawiać strzelectwo sportowe. Teraz nie mogę, bo w Wielkiej Brytanii zmieniono prawo. Nie można posiadać broni, a najbliższa strzelnica jest we Francji.
Leszczyński
Uprawia Pani strzelanie z ostrej broni? Ma Pani broń w domu?
Edyta
Nie, nie muszę. Broń zawsze jest na strzelnicy.
Wiktor
W każdych zawodach, w których dotychczas startowała, zdobywała złoty medal.
Edyta
Zaraził mnie tą dziedziną sportu mój przyjaciel w Polsce, Artur Iwan, który w 1991 r. w Bolonii zastał mistrzem Europy w strzelaniu. Namówił mnie, żeby pójść do strzelnicy, a jako że nic mnie bardziej nie mobilizuje niż sukcesy, polubiłam to, bo już za pierwszym razem udało mi się oddać kilka celnych strzałów.
Leszczyński
Czy w związku z polską premierą zamierza Pani spotkać się ze swoimi fanami?
Edyta
Wciąż dostaję listy od fanów. Dają mi one dowód, że pomimo tak długiej nieobecności na rynku ludzie ciągle mnie pamiętają, pytają, kiedy będzie płyta i kiedy przyjadę. Nie przyjadę, niestety na premierę albumu. Muszę być wtedy w USA. Ale za to trochę później spędzę w Polsce kilka dni. Będę podpisywała płyty w kilku miastach. Drugi raz przyjadę tuż przed świętami na koncert z Jose Carrerasem.
Leszczyński
Koncert z Jose Carrerasem?!
Edyta
Tak, to będzie specjalny świąteczny koncert w Teatrze Wielkim. Jose Carreras, podobnie jak w ub. roku chciał jeszcze raz przyjechać do Polski na koncert charytatywny. Chciał zaprosić do swojego koncertu polską wokalistkę. Spośród kilkudziesięciu płyt, które mu dostarczono, wybrał mnie, co jest dla mnie niezwykłym wyróżnieniem. Zaprosił mnie do swojego domu w Nowym Yorku, żeby mnie poznać, uzgodnić szczegóły i zrobić próbę. Zdecydowaliśmy, że zaśpiewamy piosenkę, która nie znalazła się na mojej płycie.
W dniu polskiej premiery mojego albumu będę w studiu nagraniowym w Nowym Yorku z Jose Carrerasem. W Warszawie zaśpiewamy w duecie kilka piosenek. Dodatkowo Jose Carreras zaproponował, bym wykonała którąś piosenkę z mojej nowej płyty. Jestem potrójnie szczęśliwa z zaproszenia mnie do tego koncertu. Po pierwsze dlatego, że dochód zostanie przeznaczony dla osób rzeczywiście potrzebujących pomocy. Po drugie, że będę miała zaszczyt wystąpić z wyjątkowym człowiekiem i uznaną gwiazdą, a taki jest Jose Carreras, na scenie warszawskiego Teatru Wielkiego. I po trzecie, że będzie to, mam nadzieję, miły prezent gwiazdkowy dla naszych fanów.
Leszczyński
Przeprowadziłem z Panią wywiad dwa lata temu, po Pani pierwszym albumie i trasie koncertowej, i odniosłem wtedy wrażenie, że jest pani kłębkiem nerwów. Paradoksalnie teraz, w przededniu światowej kariery, wydaje się Pani spokojna, zrelaksowana i szczęśliwa.
Edyta
Tak rzeczywiście jest. W Polsce niejednokrotnie przechodziłam prawdziwe piekło. Tu otoczona jestem tylko życzliwymi ludźmi. Poza tym bardzo odpoczęłam od złych stron popularności, co też chyba wpłynęło na to, że zaczęłam częściej się uśmiechać. Oczywiście, od czasu promocji mojej płyty zaczęłam nieco gorzej sypiać, pracuję coraz intensywniej, wykonuję wszystkie polecenia mojego menadżera i wytwórni płytowej, więcej czasu spędzam w samolotach, ale mimo to, w głębi serca, nie wierzę w to wszystko, co się wokół mnie dzieje. I może dlatego jestem cały czas zdystansowana zarówno do potencjalnego sukcesu, jak i porażki. Właściwie czuję się trochę tak, jakbym wybierała się gdzieś w podróż samolotem o nieprawdopodobnym napędzie. Mam zapięte pasy, samolot już kołuje do startu, a ja tak naprawdę nie wiem, jak długo potrwa ten lot, czy pojawią się turbulencje, czy też wszystko przebiegnie sprawnie.
Bez względu jednak na to, już dziś wiem na pewno, że warto było zdecydować się na tę fascynująca podróż.
marlena
Perła
Perła
Posty: 1041
Rejestracja: 08 gru 2004, 15:00
Ulubiony album: Edyta Górniak
Ulubiona piosenka: Coming Back To Love
Lokalizacja: warszawa

Re: A różne takie

Post autor: marlena »

jeszcze tego nie przeczytałam! ale czy ty to wszystko tu przepisałas? :shock: :?: :?:
ada saniewska
Hope for us
Hope for us
Posty: 21
Rejestracja: 07 mar 2005, 17:40
Lokalizacja: warszawa,olsztyn

Re: A różne takie

Post autor: ada saniewska »

dzięki za artykuł-szalenie ciekawy,nie czytałam go wcześniej.Powinnaś dostać złoty medal za to przepisywanie. :)
mancia
Linger
Linger
Posty: 984
Rejestracja: 08 gru 2004, 10:28
Lokalizacja: jeszce nie wiem

Re: A różne takie

Post autor: mancia »

Chyba rzeczywiście to prawda,że Robert bral Edytę za idiotke a przynajmniej za osobe , która do nainteligentniejszych nie należy.te pytania Gołotę i w ogóle jakby miała sie wszystkim interesować,nie dziwie sie ,że oblała go drinkiem. :grin: :grin:
Awatar użytkownika
vanity
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 9129
Rejestracja: 14 lut 2005, 2:21
Lokalizacja: 666

Re: A różne takie

Post autor: vanity »

nie mam dostępu do scanera więc przepisałam. wiecie 5 zł tu, 5 tam , a jak się pracy nie ma to trzeba się liczyć z każdym groszem, bo nic tak szybko nie topnieje jak kasa, szczególnie kiedy się jej nie ma. ale za to szybko piszę.
dziwi mnie że tego wywiadu nie czytaliście. ale mam przynajmniej frajdę za to że mogłam się odwdzięczyć za materiały które ja od was dostałam :)
a sam wywiad, cóż początek niezły ale niektóre pytania rzeczywiście prostackie. czy wiesz kto to Gołota? czy słyszałas o powodzi? o to można się pytać Chińczyka, a nie Polaka. mnie się wydaje oczywiste, że Edyta o nich słyszała. generalnie chyba jest kiepskim dziennikarzem ten Leszcz.
ale ten ośmieszający artykuł, że niby Edyta nie potrafi zliczyć do trzech gdzieś powinnam mieć chyba, a Leszcz napisał go później. tam też chyba o fanatykach było. generalnie bardzo brzydki artykuł. też się nie dziwię że go oblała.

[ Dodano: 2005-04-13, 12:32 ]
obiecany wywiadzik


Super ekspres 1995
Zmienię całe moje życie – mówi piosenkarka Edyta Górniak

-Czy to prawda, że kończy Pani swoją karierę?
-Miniony rok był bardzo pracowity i przyznaję, że jestem bardzo zmęczona. Chciałabym teraz zwolnić tempo i spróbować trochę innego życia.
-Jakie to będzie życie?
-Najpierw wyjeżdżam na Wyspy Kanaryjskie, a potem do Londynu. W międzyczasie przyjadę do Polski tylko na dwa dni, m.in. po to, żeby wziąć udział w uroczystości organizowanej przez Francuski Instytut Zarządzania.
-Jest Pani obecnie na szczycie. To, Pani zdaniem, właściwy moment na przerwę?
-Przez 5 lat śpiewania przeżyłam w tym zawodzie wiele szczęśliwych chwil. Ale wiązało się to z wariackim sposobem życia. A ja chcę pozostać normalnym człowiekiem, chcę być sobą.
Życie piosenkarki to nie tylko sukcesy. Czasami trzeba mieć stalowe nerwy, żeby nauczyć się żyć z ogromnymi stresami.
Myślę również o dziecku, o założeniu rodziny. Muszę mieć czas, żeby się nad tym zastanowić.
-Czy to oznacza, że jeśli Pani nie wróci do zawodu, zostanie żoną, matką?
-Za wcześnie o tym mówić. Spotkałam jednak wspaniałego mężczyznę. Jesteśmy razem już 8 miesięcy i myślimy o stworzeniu normalnego domu.
-Wielu artystkom urodzenie dziecka nie przeszkadza w karierze.
-Pochodzę z rozbitej rodziny. Nigdy nie miałam ani dzieciństwa ani domu, o jakim każde dziecko marzy. Tamten czas już nie wróci, nie mogę tego zmienić. Chciałabym, żeby przynajmniej moje dziecko nie przeżywało tego, co ja. Pragnę, żeby jego rodzice zawsze mieli dla niego czas, byli pogodni, spokojni i uśmiechnięci.
Nim jednak zdecyduję się na założenie rodziny, muszę się upewnić, że będę mogła żyć bez śpiewania.
-Jaki wpływ na tę decyzje miał Pani partner?
To wyłącznie moja decyzja. Mój partner niczego mi nie narzuca.
-Ma Pani tysiące fanów w całej Polsce. Od swojego idola wymagają oni nie tylko ładnych piosenek, prezencji, ale także siły, zdecydowania, umiejętności radzenia sobie z problemami. Pani wydaje się coraz bardziej krucha, coraz bardziej przeżywająca wszystko, co się wokół Pani dzieje. Skąd aż taka wrażliwość?
-Fani wiele ode mnie oczekują i nie rozumieją, że czasami potrzebuję spokoju i samotności. Nie jestem w stanie uszczęśliwić wszystkich i zawsze znaleźć dla wszystkich czas.
Staram się odpowiadać na każdy list, na każdy telefon. Drukuję i wysyłam swoim fanom zdjęcia, a przed świętami podpisałam i wysłałam im około 4 tys. pocztówek...
Fani przyjeżdżają do mnie nawet z bardzo daleka. Czasami ucieka im ostatni pociąg, są głodni i nie mają gdzie spać. Nie mogę zgodzić się, żeby spali na ławce w parku albo na klatce schodowej mojego domu. To dla mnie naprawdę duży problem. Z drugiej strony nie potrafię odsuwać od siebie ludzi, którzy proszą mnie o radę, chcą ze mną porozmawiać.
To prawda, jestem bardzo wrażliwa. I ta wrażliwość bardzo dużo mnie kosztuje.
-Nie czuje się Pani przez fanów wykorzystana?
-Nie myślę o tym w ten sposób. Natomiast wiem, iż wszystkich ich oczekiwań spełnić już nie mogę.
–Co sprawiło Pani największą przykrość?
-Takich sytuacji było mnóstwo. Czasami zaprasza się mnie na koncerty i ich organizatorzy zapominają o zapewnieniu mi podstawowych warunków pracy. Kiedy proszę o czysty ręcznik i mydło do garderoby – są zdziwieni. I nie nazywają tego prośbą, lecz kaprysem. Potem dochodzą mnie opowieści, jaką to ja jestem „kapryśną gwiazdą”. Nigdy tego nie zrozumiem.
-Kim jest według Pani gwiazda?
-U na określenia „gwiazda” ma wciąż negatywne znaczenie. Dlatego wolę, żeby mnie tak nie nazywano. Gwiazda kojarzy się z czymś, co jest wysoko, pięknie świeci i jest nieosiągalne...
Biorąc pod uwagę to co robię i fakt, że nie potrafię mieć zdrowego dystansu do wszystkich spraw tego świata i zawodu, który wykonuję, chyba nie mogę nawet tak myśleć o sobie.
-Bycie na świeczniku nie jest łatwym zajęciem. Każda gwiazda o tym wie. Pani najbardziej nie potrafi czy nie chce obok wielu spraw przechodzić obojętnie?
-Nie potrafię, ale też do końca chcę być sobą.
-Pani kariera zaczęła się w wieku 17 lat. Nie było wtedy nikogo, kto by Panią pokierował, doradzał. To chyba źle.
-Przeciwnie. Przynajmniej wiem, że wszystko, co osiągnęłam, zawdzięczam wyłącznie sobie. Zawsze kierowałam się intuicją i ta, jak do tej pory, nigdy mnie nie zawiodła. Moje więc są sukcesy i moje porażki, chociaż dużą rolę w moim życiu zawodowym odegrał Wiktor Kubiak.
-Czy zastanawiała się Pani czasem, gdzie byłaby Edyta Górniak, gdyby nie spotkała go na swoje drodze?
-Wiktor opiekował się mną jak ojciec. Robi to zresztą do dzisiaj. Gdyby nie on, nie powstałoby „Metro”. Gdyby nie „Metro”, być może po skończeniu szkoły siedziałabym gdzieś w sklepie i sprzedawała kwiaty.
-Wielu zazdrości Pani. Niektórzy twierdzą, że3 pracując z Kubiakiem musiała Pani z wielu rzeczy zrezygnować. To prawda?
-Miałam wiele propozycji. W pewnym momencie na moim biurku znalazło się kilka kontraktów, a ja wybrałam jednak kontrakt Wiktora. Dlaczego? Właśnie dlatego, że tylko przy nim mogłam sama decydować o swojej karierze. I tak jest do dzisiaj.
-Jaki największy błąd popełniła Pani w czasie swojej 5-letniej kariery piosenkarskiej?
-Byłam zbyt szczera w stosunku do dziennikarzy. Za swoją ufność płacę teraz wysoką cenę.
-Czy Pani siebie akceptuje?
-Był taki okres w moim życiu, trwał 3 miesiące, kiedy byłam spokojna, szczęśliwa. Powodem bł mężczyzna, z którym obecnie jestem. Ale z tym szczęściem i spokojem czułam się dość dziwnie. Może dlatego, że jeszcze nigdy w życiu nie było mi aż tak dobrze? Wydaje mi się, że znacznie swobodniej, pewniej poruszam się w swoim nerwowym świecie. Przywykłam do niego.
-Czy mężczyzna, z którym Pani jest, nie daje Pani poczucia bezpieczeństwa, siły?
-Oczywiście, że tak. Ale wiem, że gdyby nie pojawił się w moim życiu, pewnie już wyjechałabym z kraju na zawsze, z dala od tego wszystkiego...
-Jaka chce Pani wrócić z długiego urlopu?
-Przede wszystkim spokojna. Z dystansem do tego, co robię, do siebie samej. Pragnę równowagi duchowej. I mam nadzieję ją osiągnąć. Za pół roku podejmę decyzję, co dalej...
Maria Rajczyk-Żukowska

[ Dodano: 2005-04-14, 00:52 ]
Edyta Górniak, jedna z najslynniejszych polskich piosenkarek przyjechala do Rzeszowa, by w sklepie muzycznym Best (C.H. Europa II), jednym z siedmiu wybranych w calej Polsce, podpisac swoja ostatnio wydana plyte - Edyta Górniak Live. Wprawdzie kazala na siebie bardzo dlugo czekac i zniecierpliwieni fani i dziennikarze juz zaczynali watpic czy gwiazda sie pojawi, ale pózniej udzielila bardzo milego wywiadu. Oto co powiedziala:
CHCE SPROSTAC ROLI GWIAZDY

Jaka jest pani nowa plyta?
EG: Jest to moja pierwsza plyta koncertowa, a trzecia w calym moim dorobku artystycznym. Rózni sie ona bardzo od tych plyt, które wydalam do tej pory. Jakie sa rózniece powinien przekonac sie kazdy sam, a ci którzy byli na moich koncertach na pewno uslysza róznice.

Jest to wiec zapis z wszystkich koncertów jakie odbyly sie w ramach ostatniej trasy.
EG: Nie. Jest to srednia wypadkowa dwóch koncertów: krakowskiego i warszawskiego.

W wywiadach mówila pani, ze fani na swieta moga sie spodziewac plyty z koledami. Czy dojdzie to do skutku jeszcze w tym roku?
EG: Mialam nadzieje, ze sie uda zrobic plyte koledowa. Jednak okazalo sie, ze plyta koncertowa zajela tak wiele czasu, ze po prostu nie zdazylismy z koledami. Bardzo chcialam, ale niestety musze koledy przelozyc na rok 2000.

Gdy wspominam o swietach... Z kim i gdzie bedzie pani spedzala, te chyba najbardziej rodzinne, swieta?
EG: Wlasciwie jeszcze nie wiem gdzie to bedzie.Co roku planuje, ze pojade do domu, ale nie zawsze mi sie to udaje. Pamietam takie swieta, gdy mama zadzwonila do mnie, gdy bylam gdzies w Europie. Radosna krzyczy do sluchawki: "hura, wreszcie przyjezdzasz na swieta do domu". Zapytalam jej skad wie, ze bede w domu na Wigilie, a ona mi odpowiada, ze przeczytala to w gazecie... Mam nadzieje, ze wreszcie w tym roku bede z rodzicami.

Okres przedswiateczny i same swieta to czas obdarowania sie prezentami i skladania zyczen. Jakie zyczenia chcialaby pani uslyszec i jaki dostac prezent.
EG: No cóz. Tak wiele dostalam od ludzi, ze nie mam odwagi prosic o nic wiecej. Moze chcialabym zatrzymac ta sympatie ludzi jaka teraz mnie obdarzaja. A prócz tego chcialabym by moja rodzina i ja bylismy zdrowi.

Wielu mezczyzn mówi, ze jest pani uosobieniem kobiecosci.Zgadza sie pani z ta opinia?
EG: Nie. Kazdy ma inne zdanie na swój temat. Gdy przygladam sie sobie rano w lustrze, nie rozumiem dlaczego mówia o mnie, ze jestem uosobieniem kobiecosci. Jestem taka jak kazda inna kobieta.

Czy jest pani zakochana?
EG: Nie brakuje we mnie milosci. Kocham ludzi, kocham zwierzeta, kwiaty, kocham muzyke, kocham tworzyc, kocham ludzi którzy potrafia cos tworzyc. Nie jestem zakochana w zadnym mezczyznie i wydaje mi sie, ze juz nigdy nie bede potrafila sie w kims zakochac.

Wielu muzyków, gdy przez jakis czas pobeda na estradzie, pózniej bardzo czesto "zdradzaja" ja dla filmu. Ale pani nie chce byc aktorka tylko rezyserem. Dlaczego?
EG: Rezyserem lub montazysta. Fascynuje mnie film. Jak tylko mam chwile czasu zawsze spedzam ja przed telewizorem, ogladajac filmy na wideo badz ide do kina. O wiele bardziej pociaga mnie realizacja obrazu, kulisy, jak tworza sie poszczególne sceny, jak to wszystko sie dzieje.

Miala pani wiele propozycji zagrania w filmie...
EG: Tak, ale zawsze wychodzi tak, ze dostaje lepsza, ciekawsza propozycje muzyczna i ona wygrywa. Wiec zostawiam film gdzies na boku i zaczynam prace nad nowa plyta.

Coraz czesciej slyszy sie na pani temat pochwalne opinie.Jest pani nazywana "Trzynastym cudem swiata", "Gwiazda 2000 roku", "Jedyna i najlepsza". Jak sie pani czuje w tej roli?
EG: Mysle, ze jest to troche zbyt przerysowane. Oczywiscie takie slowa zawsze bardzo ciesza i dodaja wiele otuchy, zwlaszcza w chwilach gdy artysta ma watpliwosci czy to co robi, robi dobrze. Na ogól takie komplementy mnie oniesmielaja. Mam nadzieje, ze jezeli ludzie widza w mnie taka osobe o jakiej pani powiedziala. Mam nadzieje, ze sprostam wszystkim wymaganiom i nie zawiode niczyich oczekiwan.

Tego serdecznie pani zycze i dziekuje za rozmowe
OLA BILSKA
© 2001 Kucica

[ Dodano: 2005-04-15, 01:20 ]
jakby ktoś był zainteresowany : artykuł Leszczyńskiego z wyborczej o Edi:
Robert Leszczyński 24-06-1999

Życie jak serial

Wydaje się być marionetką w rękach menedżerów, tymczasem to ona zmienia ich jak rękawiczki, wykorzystuje i zostawia zaskoczonych na lodzie. Sama idzie dalej jak czołg. Edyta Górniak jest chyba najczęściej opisywaną i najsłabiej opisaną gwiazdą naszego popu lat 90. I chociaż jej muzyki za kontrowersyjną uznać w żadnej mierze nie można, ona sama wzbudza ogromne emocje - od fanatycznego uwielbienia po niechęć i irytację.

cd: http://serwisy.gazeta.pl/muzyka/1,40864,902603.html

[ Dodano: 2005-11-03, 17:50 ]
o rumianku gołocie i carrerasie z wyborczej - tym razem skany

Obrazek

[ Dodano: 2005-11-03, 17:50 ]
Obrazek
ODPOWIEDZ