Chyba jednak jestem słaby, bo postanowiłem wbrew wcześniejszemu zapewnieniu odpowiedzieć na kuriozalne przemyślenia Kopanka. Zobaczymy czy spodoba mu się taka zabawa, jaką zafundował innym.
Kopaneek pisze:Flux, nie wiem kto tu manipuluje w tym momencie. To Ty kpisz z moich poglądów, wyśmiewasz je od samego początku.
Od kiedy kpienie (tak, przyznaję się!) z niedorzecznych, słabo umotywowanych poglądów to manipulacja? Ja nie przekręcam intencjonalnie treści słów rozmówcy dla samej frajdy podważania. Żeby tylko moje było na wierzchu, niezależnie od tego, czy ma jakąkolwiek podstawę logiczną czy też zupełnie abstrakcyjną (co w Twoim przypadku bardziej prawdopodobne).
Kopaneek pisze:Za przykład podałeś ojca alkoholika. Dla mnie jasno wynika, że gej wychowa dziecko lepiej niż ojciec alkoholik (nie wiem skąd ta pewność ale dobra). Uważasz, że to przekręcenie słów z mojej strony? To tylko i aż dosłowna interpretacja. A że mało korzystna dla Ciebie...
Skąd mam pewność, że hetero-alkoholik wychowa dziecko gorzej od homoseksualisty, który nie ma problemu alkoholowego? Problem alkoholowy ma to do siebie, że człowiek nad sobą nie panuje. Ma tak silną potrzebę łyknięcia ognistej, że wszelkie inne sprawy spycha na bok. Wyobrażasz sobie zataczającego się ojca, który próbuje wychować syna i wszczepić mu jakieś pozytywne wartości? Jaki przykład mu daje, jaką traumą naznacza? Wielu ludzi po alkoholu jest dodatkowo agresywnych, wyłączają im się hamulce i często znęcają się nad żoną i dzieckiem. Wyobraź sobie, co takie dziecko przeżywa kiedy jego ojciec jest uzależniony i sobie nie radzi. A czy gej, który nie ma takich ciągot może bezpośrednio wyrządzić krzywdę dziecku? Wątpliwa sprawa.
Kopaneek pisze:Ktoś Ci zabroni adopcji? Nie. jest to możliwe.
Nie jest możliwe? A to w takim razie czegoś nie zauważyłem i w Polsce gej może legalnie, zgodnie z prawem adoptować dziecko? Bardzo ciekawe, że też przegapiłem tę rewolucję obyczajową.
Kopaneek pisze:Ale... Cały czas tłumaczę, że... Natura przystosowała ludzi, zwierzęta do pewnych rzeczy. Ryby mają płetwy, bo są im potrzebne do pływania. Ty płetwy nie masz, bo jest Ci... nie potrzebna.
Po Twoich postach w tym temacie wnioskuję, że dostałeś rozum, ale jest Ci kompletnie niepotrzebny, bo nie robisz z niego należytego użytku albo jesteś tak zniewolony przez sztywne, konserwatywne ramy, że blokuje to Twoją bystrość umysłu.
Kopaneek pisze:Tak samo jest z matką i ojcem. Żaden gej nie będzie jak matka.
A ktoś napisał, że gej ma matkę zastąpić? Nie, ma zapewnić opiekę.
Kopaneek pisze:A ja, jako że matkę mam wiem o czym mówię.
Zabawna asumpcja, jakoby geje i lesbijki matek nie mieli. My też wiemy o czym mówimy, każdy z nas miał/ma matkę.
Kopaneek pisze:Wiedząc jaka jest, ile mi dała i znając więź między mną a nią - nie zamieniałbym jej na żadnego homoseksualistę.
To chyba nic dziwnego, że jesteś emocjonalnie związany ze swoją matką, skoro wychowywała Cię przez tyle lat, ale mówisz co najmniej tak jakbyśmy chcieli Ci ją zabrać i wymienić na homoseksualistę. Ja też bym swojej nie zamienił, ale to żaden argument w przypadku adopcji, kiedy mówimy o sytuacji kiedy matka dziecka zmarła, nie może lub nie chce się nim opiekować. Nie bój się, kosmici Ci matki nie podmienią.
Kopaneek pisze:A zaznaczę, że nie zawsze było kolorowo.
Kolorowo jest zawsze na paradach równości, nawet flagę mamy wielobarwną.
Kopaneek pisze:Są rzeczy, których nabyć się nie da. I są one potrzebne do prawidłowego rozwoju dziecka. Zasłyszałem to niegdyś w szkole i odnajduję potwierdzenie tych słów w swoim życiu.
A nie zasłyszałeś, jakie są to rzeczy tak niezbędne dla prawidłowego rozwoju dziecka? Wymień te rzeczy, których nabyć się nie da, nazwij je. Inaczej to tylko frazes.
Kopaneek pisze:A propos więzi matki i dziecka. Udowodniono naukowo, że jest to najsilniejsza więź ludzka, jaka może tylko powstać. I nie jest nabyta! Jest mimowolna.
Więź matki z dzieckiem jest tak silna m.in. dlatego, że taki jest stereotyp społeczny i takie odgórne role społeczeństwo nadaje matce i ojcu. Mimowolnie dziecko przywiązuje się do każdego, kto się nim opiekuje. Matka z zasady zajmuje się więcej, więc i przywiązanie inaczej się buduje. Nie neguję niezwykłej zależności, jaka zachodzi między kobietą a dzieckiem, które przez 9 miesięcy nosiła w swoim łonie, ale są przypadki kiedy matka umiera przy porodzie albo we wczesnym stadium rozwoju dziecka. Kto się wtedy opiekuje brzdącem? Ano ojciec, a więź między nimi też się niezwykle zacieśnia, ponieważ wtedy właśnie mężczyzna całą uwagę musi poświęcić opiece. I jakoś takie dziecko też wyrasta na porządnych ludzi.
Kopaneek pisze:I znowu strzeliłeś sobie w kolano. "ale ilu pasażerów wie jak taki samolot działa" a ilu gejów wie, co to znaczy być matką? Jak ją dziecku zastąpić?
Wiemy dokładnie tyle samo, co Ty. Znamy ten model rodziny od podszewki, bo się w nim wychowaliśmy. Zupełnie jak Ty, jeśli nadal nie zauważyłeś tej prawidłowości. Odsyłam wyżej, zauważ że istnieje coś takiego jak samotny ojciec. Jego rolą nie jest zastąpić matki, tylko dołożyć wszelkich starań aby dziecko dorastało w miłości. Musisz zrozumieć, że taki facet nie zakłada rajstop, nie nosi szpilek i nie próbuje produkować mleka z własnych piersi. Za to zarywa każdą nockę, jest cały czas w zasięgu, pilnuje żeby dziecku nie stała się krzywda - zupełnie jak kobieta. Człowiek to nie trybik w maszynie. Nie idziemy do serwisu i nie kupujemy nowego, bo nikt tutaj nie zajmuje niczyjego miejsca. A to, jakie wartości kobieta i mężczyzna zaszczepią w dorastającym dziecku to kwestia ich charakterów, nie płci. Mówiliśmy już o tym wielokrotnie, ale też jak widać nie dotarło.
Kopaneek pisze:Napiszesz, że nie chodzi o to, żeby zastąpić. Ja Ci odpisuję, że dziecko ma naturalną potrzebę posiadania matki i ojca.
Gdzie to zapisano? Jest jakiś podręczny kodeks praw natury, o którym nie wiem? Odsyłam wyżej. Są samotne matki, samotni ojcowie. Dzieci wychowują, te się rozwijają i nawet żyją bez jakichś zaburzeń. Mój chłopak dorastał bez ojca, matka wychowała go sama. I co, nie miał prawa wyrosnąć na wartościowego człowieka?
Kopaneek pisze:Zarówno matka jak i ojciec mają pewne instynkty, cechy, zachowania itd., które dała im natura w pakiecie z prokreacją. Stąd uważam, że para homoseksualistów nie została przez naturę sklasyfikowana jako potencjalni rodzice dla dziecka, bowiem model jest oczywisty i bezdyskusyjny (w rozumieniu natury, pierwotnym założeniu).
Znowu to samo. Uważasz, że instynkt ojcowski może mieć tylko mężczyzna, który uprawia seks z kobietą? A co z mężczyznami biseksualnymi albo gejami, którzy zakładają rodziny z kobietą? Oni też wychowują dzieci, i to pewnie wcale niezgorzej. Geje mają też funkcję prokreacji, o tym również pisałem wcześniej. Dlaczego są płodni, skoro jak mówisz zostali pozbawieni funkcji prokreacji? A zachowania to etykietki społeczne, o czym też już mówiłem. Kobiety coraz częściej są niezależne, pracują, rozwijają się zawodowo. A dzieckiem opiekuje się tatuś. uważasz, że delikatność, czułość, troska to tylko cecha kobieca a facet ma być surowy, ale sprawiedliwy i twardą ręką wychowywać syna, żeby nauczyć go charakteru? Jesteś tak hermetycznie zamknięty na jedną opcję, że nie zauważasz że jest ich o wiele więcej i z góry zakładasz, że jedna jest słuszna.
Kopaneek pisze:Problem w tym, że nic sobie nie wyobrażam, bo czekam na potwierdzenie naukowe pochodzenia homoseksualizmu.
Ależ dużo sobie wyobrażasz. Na przykład to, że geje nie mogą posiadać instynktu rodzicielskiego i nie poradzą sobie z wychowaniem dzieci.
Kopaneek pisze:Dopóki go nie otrzymam - nie będę krzyczał, że jest nabywany lub nie, bo tego nie wiem. Nie mam do tego podstaw. Jak już pisałem, traktuję homoseksualizm jak orientację. Nie oznacza to, że zgodnie z tym twierdzeniem jest to orientacja pochodzenia naturalnego.
Zabawne, jednych badań chcesz, innych nie. A jak Ci się mówi, że od 35 lat homoseksualizm w żadnych wiarygodnych źródłach nie figuruje jako choroba, to piszesz że nie ma na to dowodów i to tylko wymysł amerykańskiego liberalizmu. Potrzebujesz tylko potwierdzenia swoich przypuszczeń, bo nie zakładasz że możesz być w błędzie. Co do pochodzenia homoseksualizmu, już Ci odpowiedziałem, opisując swój własny przykład. Wszyscy homoseksualiści wychowali się w rodzinach heteroseksualnych. To z miejsca ucina wszystkie spekulacje. Wszystkim wkładano do głowy te same wartości, mimo to jedni są homo, inni hetero. Chyba, że nadal uważasz to za chorobę cywilizacyjną, społeczną, kulturową? Zwłaszcza, że homoseksualizm nie występuje w naturze od dzisiaj. To zjawisko stare jak świat. Potrzebujesz zapewnień, że słońce świeci, w momencie kiedy razi Cię po oczach i oślepia?
Kopaneek pisze:Przede wszystkim: co to za argument "nie jesteśmy gorsi od hetero"?? Dla mnie takim argumentem sami przyczyniacie się do rozpowszechniania się opinii sugerującej, że jest inaczej. Nikt nie napisał, że jesteście gorsi, więc dlaczego Wy o tym piszecie??? Z jednym wykluczeniem: pojawiły się wątpliwości, że homoseksualista może nigdy nie zapewnić tego, co posiada matka, co dostała od natury, by prawidłowo wychować dziecko, dać mu to, czego potrzebuje.
Znowu to samo trzeba wałkować i tłumaczyć? Na wszystkie te "wątpliwości" odpowiedziałem już wcześniej z 10 razy, inne osoby zresztą też. A że jesteśmy gorsi sugerujesz bezustannie, stawiasz znak równości między marginesem społecznym a mniejszościami seksualnymi. Nie masz żadnego dowodu, że para lesbijek / para gejów wychowa dziecko gorzej niż para różnopłciowa.
Kopaneek pisze:No ludzie, wszyscy znamy przypadki, w których matka zdolna jest zabić w obronie dziecka. Nawet wśród zwierząt głośne są takie zdarzenia. To nie bierze się z chmury, samozaparcia i dobrych chęci.
Ach, to żaden ojciec nigdy nie oddał życia za swoje dziecko, nie bronił go do ostatniej kropli krwi? To również jest przypisane kobiecie, żeby bronić dziecka tą samą piersią, którą go wykarmiła? Zresztą, coraz mniej kobiet karmi naturalnie, używa się produktów sztucznych, mających zastąpić pokarm matki. Co masz do powiedzenia w tym temacie? W końcu mówi się, że relacja matka-dziecko jest niezwykła właśnie ze względu na to, że produkuje możliwie najlepszy pokarm. Taki, jakiego potrzebuje co zaznaczasz co chwilę. Co więc kobiecie, która nie karmi piersią niezwykłego pozostaje? Opieka, którą mężczyzna również może sprawować. Co do zwierząt - homoseksualizm też wśród nich występuje. Co więcej, potrafią opiekować się sobą międzygatunkowo. Też już wspominałem o świni będącej matką dla tygrysa i ptaku przyjaźniącym się z kotem. Kolejne pogwałcenie praw przyrody, wybryk natury czy coś, co z natury się wywodzi? Że tak zacytuję: "to nie bierze się z chmury, samozaparcia i dobrych chęci."
Kopaneek pisze:Co do zapewnienia dziecku domu itd. Owszem, napisałeś ale... w imieniu innych. Całą dyskusję czekałem na deklarację: "chciałbym zaadoptować dziecko, bo czuję, że podołam temu wyzwaniu, czuję, że byłbym świetnym ojcem, chcę mu pomóc, być dla niego, zapewnić dobre życie". Nikt tego nie napisał. Co więcej... chyba wszyscy zadeklarowaliście, że adoptować nie chcecie... Zatem to walka odbywa się tylko dla idei, idei homoseksualnych związków, niczym nie różniących się od rodzin hetero.
To jest już beka na całego. Oczekiwałeś jakichś deklaracji, bo inaczej jest to walka dla idei? Chcesz zostać ojcem, chcesz adoptować dziecko? Nigdzie nie zapewniałeś o tym, nie wyraziłeś takiej chęci. Więc w imię czego walczysz? Boisz się, że jak homoseksualny mężczyzna otrzyma prawa do adopcji to ubiegnie Cię i sprzątnie Ci sprzed nosa dziecko, które Ty chciałeś przygarnąć pod swój dach?
Napisałem Ci już, że są osoby które dziecko mieć chcą i mogą zapewnić mu wszystko, co najlepsze. Zupełnie jak heteroseksualna matka i ojciec. Ten model rodziny nie ma na celu wyparcia heteroseksualnych rodziców, a równe prawa dla wszystkich ludzi niezależnie od upodobań seksualnych oraz dom, rodzinę dla dzieci.
Kopaneek pisze:I o to mi chodziło, o to, że w tym sporze dziecko jest elementem, który ma pokazać "rodziny homo są realne, rodziny homo nie różnią się niczym" Dlatego boję się o te dzieci i stąd moje stanowisko w sprawie. Mnie chodzi o bezpieczeństwo dzieci - nie komfort psychiczny osób homoseksualnych. Nie wątpię w to, że rodzic homoseksualny jest równie dobry. Boję się, że to dziecko nigdy nie zazna tego, co zaznałem ja od własnej matki. A przecież rozmawiamy o adopcji a obecnie adopcję powierza się parom.
Znowu odbierasz prawo do opieki ludziom, którzy są do tego potencjalnie zdolni. Ponownie też przypisujesz złe pobudki, chęć dowartościowania się i dbanie o własny komfort psychiczny osób homoseksualnych. Skąd u Ciebie te wszystkie negatywne założenia i jednostronne postrzeganie sprawy? Boisz się, że ktoś nie zazna tego co Ty. Ale każda rodzina jest inna, nie ma jednego słusznego modelu. Też to wszystko wyłożyłem wcześniej, że są samotne matki, samotni ojcowie, geje też wychowują dzieci, tylko że nie oficjalnie. Nie łatwiej wprowadzić mniej krzywdzący podział, mianowicie na ludzi złych i dobrych? Nadających się do wychowywania dzieci i tych, którzy się do tego nie nadają. Wciąż wartościujesz ludzi na podstawie orientacji i płci, bez poszanowania dla zbioru cech charakteru, które każdy ma inne.
Kopaneek pisze:Chyba nie chcesz mi wmówić, że chęć posiadania dziecka przez parę zakochanych ludzi jest niepochodna od natury? Dla mnie to naturalna kolej rzeczy. Może dlatego się nie dziwię jak Ty.
Masa ludzi w ogóle nie chce mieć dziecka, to też coraz popularniejsza opcja. Niektóre kobiety nie chcą prać brudów przez wiele lat i być przykute w domu, jak nawołuje tradycyjny model rodziny. Nie każdy chce przedłużyć gatunek, doczekać się potomka. Ludzie stają się bardziej niezależni, a to że kobieta kocha mężczyznę nie oznacza od razu, że nie marzy o niczym innym jak spłodzić mu potomka. Istnieje też coś takiego jak aseksualność, kiedy żadnego napięcia hormonalnego nie ma. Tacy ludzie też są wartościowi.
Kopaneek pisze:Uważasz, że co? Powinno zamknąć się wszystkich uprzedzonych po to, żeby przypadkiem nie powiedzieli Ci co myślą w trakcie Twojego spaceru z dzieckiem?
No litości. Jest jak jest, społeczeństwo jest jakie jest i głową muru nie przebijesz. Dlatego to homoseksualista (w obecnej sytuacji mentalnej narodu) decyduje o tym, czy dziecko będzie wystawione na szykany i "piekło na ziemi" czy nie. Bo jeśli do tego dąży pomimo klarownej przyszłości takiego dziecka - jest dla mnie egoistą. Kieruje się wyłącznie swoim dobrem. Owszem, pomaga dziecku, daje mu dom itd. ale za jaką cenę????
Homoseksualista wybiera, czy dziecko będzie szykanowane. Super. Wybiera też, czy będzie miało poczucie przynależności, miłości, dom, rodzinę. Społeczeństwo jest jakie jest, piszesz. Nie wiem czy zauważyłeś, ale społeczeństwo się nieustannie zmienia. Gdyby wszyscy podchodzili do sprawy tak jak Ty, to nadal żylibyśmy w jaskiniach, bo tak jest najbezpieczniej. Wszystkie zmiany gdzieś muszą zostać zapoczątkowane i z rzeczy małej rodzą się wielkie. Gdzie zacząć? Najlepiej od siebie, uczyć się tolerancji. Najwyższy czas, żeby społeczeństwo dojrzało do niektórych spraw. Zacietrzewienie nigdy nie służy postępowi. Jak już wspomniałem, każda zmiana niesie ze sobą ryzyko, ale i ogromne szanse. Ryzykiem w przypadku homoseksualisty adoptującego dziecko jest to, że nie podoła wyzwaniu. Ale takie ryzyko jest w przypadku każdego innego człowieka! A szansą jest miłość dla niechcianego dziecka. Cel jest szczytny i warto zaryzykować. Niebezpieczeństwo czai się wszędzie, więc nie demonizuj pozytywnych poczynań i pragnień gejów i lesbijek.
Kopaneek pisze:Jaki jest temat rozmowy??? Sytuacja dzieci po adopcji przez rodziny heteroseksualne? Patologia rodzin polskich?
Mi się wydaje, że tematem rozmowy jest dla Ciebie negowanie wszystkiego z urzędu i forsowanie swojej opinii za wszelką cenę. Nie zauważasz racji innych, 10-krotnie zadajesz te same pytania, choć już dawno otrzymałeś na nie odpowiedź. Wykazujesz się wybitną umiejętnością przekręcania treści i intencji rozmówcy.
Kopaneek pisze:Znów nieświadomie walisz w siebie. Robisz rozdział ludzi od homoseksualistów. Nikt nie ma wątpliwości, że homoseksualiści to ludzie. Wychodzi na to, że nikt poza Tobą.
Nie kituj, synku, ja nie okno. Masz niezły tupet, żeby wmawiać na siłę takie bzdury. Nie ja wartościuję ludzi ze względu na płeć i orientację. Dla mnie to nie jest kryterium.
Kopaneek pisze:Co, gdy dziecko zacznie zadawać pytania? Co, gdy dziecko wyjdzie z chodzika i pójdzie w świat, do szkoły, zetknie się z ludźmi, ich poglądami, teoriami i uprzedzeniami? O tym też pomyślałeś
Napisałem, jak dziecku to wyjaśnić. Wszyscy jesteśmy równi i różne opcje występują. Czas edukować społeczeństwo. Czarnoskórzy też walczyli o swoje prawa i dziś tylko rasiści mają uprzedzenia. Na zakuty łeb nie ma siły. Ze mnie też się różni "koledzy" w szkole śmiali, że jestem taki delikatny, jestem kujonem itd. Czy to powód, żeby się na nich oglądać i przejmować ich zdaniem? Emocje były i nadal są moją siłą. Połowa społeczeństwa popełniłaby samobójstwo, gdyby nie umiała filtrować treści, odrzucać to co nieważne a czerpać siłę z pozytywów.
Kopaneek pisze:Bo wciąż obowiązuje jeden model rodziny. Naprawdę uważasz, że nie znajdzie się nikt, kto zechce oświecić Twoje dziecko i wyprowadzić z błędu? Zafundujesz mu nauczanie indywidualne a na zakupy będziecie jeździć tam, gdzie Was nie znają? To ma być życie? "Nawet lepsze" życie? Wg mnie nie.
Nie ma jednego modelu rodziny, już to maglowaliśmy. Jest co najwyżej jeden najpopularniejszy, co nie znaczy że inne są gorsze. Inności nie trzeba się bać, a tym bardziej jej wstydzić. Ja w przeciwieństwie do Ciebie nie zamknąłbym dziecka w komórce, żeby mu przypadkiem dachówka nie spadła na głowę. Nie odciąłbym mu też internetu, który zawiera wiele gorszących treści tylko nauczył go, jak właściwie z niego korzystać. Znowu wracamy do tematu szans i zagrożeń. Pielęgnujesz paranoje, Kopaneek.
Kopaneek pisze:Trzeba wybiegać wzrokiem w przyszłość.
I mówi to osoba, która nie zakłada żadnych zmian, nie rozumie ich znaczenia i pielęgnuje w sobie irracjonalny strach przed nieznanym. Nie rozwijajmy się, bo to boli.
Kopaneek pisze:Wciąż nie wiem, jaka jest zależność pomiędzy orientacją a patologią.
Przecież nikt nie zezwala na adopcję ludziom z problemem alkoholowym czy uwikłanym w patologię.
Stąd ten argument jest z powietrza. Równie dobrze mogę napisać (w ramach kontry), że dziecko może skończyć na pardzie równości, bo dla mnie to patologia. Ale tego nie piszę, ponieważ uważam, że używanie argumentów, które są problemem marginesu (w dwojakim znaczeniu tego słowa) jest bezpodstawne
Ile razy jeszcze trzeba Ci powtórzyć, czemu ma służyć przywoływanie przykładu hetero-alkoholika-ojca? Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, nie chcesz, dopadła Cię pomroczność jasna czy o co chodzi? Traktujesz gejów jak patologię, więc się odnosimy.
Kopaneek pisze:Chciałem zmienić swoje stanowisko po dyskusji w tym temacie (miałem taką nadzieję, dlatego podjąłem się dialogu) ale gdy piszecie, że nie mam racji, bo moje argumenty są kretyńskie - nie dajecie sobie i swoim racjom szans.
Nic, co napisałeś w tym wątku nie daje najmniejszych nawet podstaw, żeby podejrzewać że chciałeś zmienić zdanie. Wręcz przeciwnie. Chciałeś, żeby to inni je zmienili. Żadna kontra do Ciebie nie dotarła, a jeśli tak to nigdzie się nie zatrzymała na dłużej, tylko spłynęła jak po kaczce. Mam nieodparte wrażenie, że skrupulatnie liczysz słowa, które napisał Twój adwersarz i piszesz o jedno więcej. Byle przebić oponenta. Sam szukasz sobie wrogów, zupełnie niepotrzebnie.
Kopaneek pisze:To Ty generujesz podziały, Ty jako jedyny o nich wspominasz. Nawet nieświadomie zasugerowałeś, że geje to nie ludzie. Mnie samemu by to do głowy nie przyszło.
Ja dzielę ludzi na dobrych i złych, wartościowych i wartości pozbawionych. Twoja typologia jest nieco bardziej urozmaicona, traktujesz mniejszości seksualne jako obywateli drugiej kategorii, ze społecznego punktu widzenia kompletnie nieprzydatnych. Dzięki Twoim kwiecistym porównaniom i insynuacjom poczułem się jak jak podgatunek człowieka, podważyłeś moje człowieczeństwo. Masz jeszcze czelność twierdzić, że ja wprowadziłem ten podział.
Flux pisze:A co powiecie o sytuacji, kiedy matka rozwodzi się z ojcem dziecka (zakładamy, że dziecko ma już kilka lat) i znajduje konkubenta? Od tej chwili dziecko ma dwóch tatusiów, dwóch wujków w sumie trzech rodziców?
Kopaneek pisze:Co ma piernik do wiatraka? Czy któryś z rodziców jest homoseksualistą??
Ano to, że tutaj Twój "jeden jedyny" model rodziny (twierdzisz, że nie ma innego) również został zachwiany. Uwzględniasz tylko zaburzenia związane z wychowaniem przed homoseksualistów, podczas gdy w innych modelach jest masa różnych zaburzeń, ale po co o nich mówić, po co przyjmować do wiadomości, prawda?
Kopaneek pisze:Cóż, nie piszcie później, że nikt nie kpi i traktujemy się powaznie.
Przestałem Cię poważnie traktować w momencie, gdy przestałeś się poważnie zachowywać. Dostosowałem się do rozmówcy, nie oczekuj nic ponadto. Jak się czujesz, kiedy zastosowałem wobec Ciebie Twoją własną broń? Przyczepiłem się prawie wszystkiego. Nie powiem, ubawiłem się.