Zdaje się, że te "smętne klimaty swojego męża" jakiś czas temu porzucił sam Pan mąż. Anyway, ja je lubiłem. "Transmisji" nie uważam za genialnej, "Magnesu" tym bardziej. Transmisja miała genialne momenty, Magnes chyba nie miał. To, co mi się rzuca na ucho i umysł to spójnośc "Bang". Ta płyta ma więcej równych sobie świetnych momentów, niż wcześniej wymienione płyty. Najlepsza pierwsza trójka, czyli jak Ediva wymieniała, opening, Kęs i ja dorzucam Bejbi siter. Pozbyłbym się okropnie płaskiego i nijakiego ostatniego utworu. Zombiak owszem, najbardziej radiowy i komercyjny, mnie średnio jara, ale to raczej pewne że to będzie drugi singiel. Generalnie bardzo dobrze jest, eko muły, sztormy robią dobrze mojej przyrodzie słuchania. Bałem się, że to będzie za bardzo jakieś tam drum bejs, połamane, mohawkowe (Renata się Hudsonem inspiruje, a ja nie rozumiem tego bezskładu harmonii), ale zgrabnie okiełznali swoje zapędy i jest sporo melodii mimo wszystko. Reni wokalnie jest odzywcza i bio

Pieknie szepce, melorecytuje, podśpiewuje. Brawo brawo brawo. Bo jest wyrazista, ciekawa, wolna od ciśnienia komercyjnego, ma swój głos w swojej sprawie i nie jęczy niepewnie i nieśmiało jak wiele młodszych koleżanek śpiewających w elektro polskiej niszy. Renata ma swój patent dzięki bogu. Mam nieco dość nieatrakcyjnych, tylko poprawnych, bezbarwnych wokalnie panienek jak np Justyna z The Dumplings.