Jestem już po przesłuchaniu płyty. Tak jak wspomniała Natu$ - Edyta wierna jest swojemu stylowi. Płyta dojrzała, mądre teksty, słychać, że Edyta wraca do formy wokalnej. Generalnie utwory są długie (większość to ponad 4,5 minutowe a ostatnia piosenka trwa prawie 8 minut) Jest dobrze. Po pierwszym przesłuchaniu najbardziej spodobały mi się utwory: Renovatio, Italiano , Zabłąkany Anioł (piękny tekst) oraz Żołnierzyk.
Myślę, że nie rozczarujecie się
Edyta Bartosiewicz
Czekając na... powrót
- DAAMI
- Nieśmiertelni
- Posty: 2480
- Rejestracja: 25 lis 2011, 16:24
- Ulubiony album: My
- Ulubiona piosenka: Grateful
- Lokalizacja: Teraz - Tu
- Meg
- Mały Edzik
- Posty: 4641
- Rejestracja: 16 maja 2008, 22:25
- Ulubiony album: Edyta Górniak
- Ulubiona piosenka: Trudno tylko jedną
- Lokalizacja: Poznań
Re: Edyta Bartosiewicz
Nie zabłąkany tylko zbłąkanyDAAMI pisze:Zabłąkany Anioł
Podaje prawidłową trackliste żeby nie było wątpliwości - utwory w necie są źle otagowane.
"Pętla"
"Renovatio"
"Rozbitkowie"
"Italiano"
"Zbłąkany anioł"
"Niewinność 2013"
"Cień"
"Madame Bijou"
"Ryszard"
"Żołnierzyk"
"Orkiestra tamtych dni"
"Upaść, by wstać"
"Tam, dokąd zmierzasz (Chwila)"
- Marek
- No przecież wcale tak dużo nie piszę...
- Posty: 4863
- Rejestracja: 07 gru 2004, 21:29
- Ulubiony album: EG
- Ulubiona piosenka: Szyby
- Lokalizacja: Kaczy Dołek
- Kontakt:
- DAAMI
- Nieśmiertelni
- Posty: 2480
- Rejestracja: 25 lis 2011, 16:24
- Ulubiony album: My
- Ulubiona piosenka: Grateful
- Lokalizacja: Teraz - Tu
- Meg
- Mały Edzik
- Posty: 4641
- Rejestracja: 16 maja 2008, 22:25
- Ulubiony album: Edyta Górniak
- Ulubiona piosenka: Trudno tylko jedną
- Lokalizacja: Poznań
Re: Edyta Bartosiewicz
Ciekawa recenzja Artura Rawicza dla cgm.pl z którą się w większym stopniu zgadzam
Jaki powrót? Ona zawsze była na szczycie!
Co za historia! Wokół tego wydawnictwa krążył już branżowy dowcip. "Nowa płyta Bartosiewicz" było określeniem na coś, co jest zapowiadane od lat, powstaje i powstaje i... no właśnie. Ileż było zapowiedzi, że już, że tuż tuż. A ten koncert na Orange Warsaw Festival na Służewcu w 2010 roku? Edytę supportowała sama Courtney Love, choć wcale o tym nie wiedziała:) To chyba tam pierwszy raz usłyszeliśmy nowy numer "Madame Bijou". A potem ten koncert w Trójce. Chyba z półtora roku temu. Też głośno się mówiło, że nowa płyta już jest w ogródku, już wita się z gąską. I co? I nic. Prawie nic. A jeszcze wcześniej, chyba w 2002 roku to nawet klip się pojawił. Pamiętacie "Niewinność"?
Takich akcji było jeszcze kilka. Stąd czasem myślałem sobie, że tu chodzi o gonienie króliczka, o wracanie, a nie o sam powrót. Zresztą, głupie to słowo jest. I nie na miejscu. Bo Edyta ciągle obecna była na playlistach, tu i tam pojawiała się w fantastycznych gościnnych wejściach (Krawczyk!) i obowiązkowo wyświetlała się we wszelkich topach wszech czasów i innych ever-podsumowaniach. Do tego wszystkiego wciąż pisała teksty, które znamy i lubimy, a nie zawsze wiemy, że to Jej.
Aż tu proszę, po 15 latach doczekaliśmy się tego wciąż odkładanego powrotu. Czy ktoś z nas potrafi sobie wyobrazić jakie napięcie i ciśnienie musiało towarzyszyć Edycie w ciągu ostatnich kilku dni, tygodni? Jak ten balon presji i oczekiwań musiał nabrzmieć przez te 15 lat? Jakie były oczekiwania? Przecież na rynku muzycznym zmieniło się właściwie wszystko. Nakłady, progi, kanały dystrybucji. Powstały i upadły gwiazdy, internet wyparł papier, talent-shows zastąpiły konkursy i przeglądy. Ludzie nie chcą słuchać całych płyt, wolą pojedyncze single. W ogóle dwudziestolatkowie jakoś nie postrzegają już muzyki jako osobnej dziedziny sztuki, dla nich to dodatek do czegoś, element jakieś większej konstrukcji, kultury, czy czego tam jeszcze. Czy Edyta miała w ogóle do czego wracać (jeśli trzymamy się tego nieszczęsnego słowa "powrót")? Kto na nią czekał? Po co?
Pytania te zaskakująco szybko stają się kompletnie nieistotne. Niewłaściwe. Wystarczy rozpakować płytę i umieścić ją w odtwarzaczu. Okazuje się, że Edyta - czy ma tego świadomość czy nie - w ogóle się nie zmieniła. Czas ją ominął, świat zapiernicza gdzieś obok, a to, co dostajemy od Bartosiewicz to... szlachetne 100% Bartosiewicz w Bartosiewicz. W dodatku ta Bartosiewicz jest szalenie współczesna, akuratna, pasująca do tu i teraz.
Co więcej, ten "powrót" może okazać się zbawieniem dla tej części sceny, na której tak świetne rzeczy jak ostatnia płyta Johna Portera przepadają bez większego rozgłosu; gdzie słowa warsztat, kompozycja, piosenka mają ten przyjemny, może nawet lekko snobistyczny już wydźwięk.
Siłą albumu jest, dość przewrotnie, jego równocześnie spójność i różnorodność. Jak to się dzieje? Nie wiem, może to wynik wielkiej dojrzałości samej Edyty i jej muzyków (rzućcie okiem na przedostatnią stronę książeczki dołączonej do płyty, same asy). Jeśli ktoś myślał, że materiał powstający przez lata będzie jakość rozstrzelony i chaotyczny stylistycznie, to był w błędzie. Owszem, są obok siebie takie zestawienia jak "Niewinność 2013" i chyba najbardziej uwspółcześniony "Cień", ale pasują do siebie świetnie. A wspólnym mianownikiem są niebanalne teksty wyśpiewane z tą typową dla Bartosiewicz wrażliwością. Niby proste obrazy, niby jasne sytuacje, ale dzięki tej barwie głosu i (jestem tego pewny) przymrużonym oczom Edyty zyskują to nieuchwytne coś.
źródłoRównie kontrastującym zestawieniem są utwory: dobrze znany z radia singiel "Rozbitkowie" i lekko syntetyczny i zaskakujący "Italiano" w którym przelatująca ze zgrzytem w tle gitara zamienia się znienacka z... frywolnymi dęciakami by dotrzeć wspólnie w okolice funku i groovu. Takich sztuczek i smaczków jest na płycie mnóstwo. Ot, choćby partia gitary z tytułowego "Renovatio" grana przez Maćka Gładysza, ta pod zwrotkami... gdyby realizujący nagrania Leszek Kamiński (tak, ten) zechciał ją wypchnąć nieco do przodu, to gdyby nie wokal Edyty mielibyśmy nowy numer... Placebo.
Wspomniałem już, że największą chyba woltą na płycie jest utwór "Cień", ale zaraz po nim też mamy niezły zakręt, tyle że mogliśmy się z nim już oswoić wcześniej. To "Madame Bijou". Jedna z tych ballad, w których Bartosiewicz, śpiewa jakby od niechcenia, czyli dokładnie tak jak chcemy Inną taką balladą, potencjalnym hitem jest "Żołnierzyk". Stop. Chwila. Słowa "hit" wcale nie jestem tu tak pewny. Przy pierwszych przesłuchaniach cała płyta jest tak równa, że nie odważę się jednoznacznie wskazać, co będzie śmigać w rozgłośniach radiowych przez najbliższe dziesięć lat... To, że kilka takich nurów może się tu znaleźć, to pewne. Ale za wcześnie by obstawiać. Trzeba trochę jeszcze posłuchać.
To, co najsmaczniejsze w tej płycie zostawiła dla nas Edyta na koniec. "Orkiestra tamtych dni" z wręcz reggaeowym pulsem i uroczą, lekko poprowadzoną historią znów zestawiona jest (to chyba bardzo świadome działanie) z chciałoby się powiedzieć klasyczną Edytą, z piosenką "Upaść by wstać". W dodatku najkrótszą na płycie (jedyna poniżej 4 minut). Za to finał jest z rozmachem. 7.40. Ale nie o czas tu chodzi. "Tam dokąd zmierzasz (chwila)" to utwór do którego prowadzi cała płyta. Tak, jakby wszystko, co do tej pory usłyszeliśmy, wszystkie te klimaty i nastroje, przez które przeprowadziła nas Edyta miały nas przygotować na tę leniwą balladę. Utwór, który chyba najczęściej będzie gościł na antenach radiowych nocą. Nie tylko ze względu na jego objętość.
- Marek
- No przecież wcale tak dużo nie piszę...
- Posty: 4863
- Rejestracja: 07 gru 2004, 21:29
- Ulubiony album: EG
- Ulubiona piosenka: Szyby
- Lokalizacja: Kaczy Dołek
- Kontakt:
-
- VIF czyli Very Important Fan
- Posty: 7359
- Rejestracja: 08 gru 2004, 15:15
- Ulubiony album: EG
- Ulubiona piosenka: -
- Lokalizacja: Tu-i-Tam
- sexuality
- Nieśmiertelni
- Posty: 2056
- Rejestracja: 26 kwie 2009, 12:01
- Ulubiony album: Dotyk, EKG
- Ulubiona piosenka: wiele :)
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Edyta Bartosiewicz
Bardzo dobra płyta. Typowo edytowa. Dobrze, że jest wierna swojej stylistyce. Ktoś może się czepiać, że brzmienia starodawne, ale chyba sporo ludzi ma sentyment do lat 90. Przynajmniej ja. Przesłuchałam "Renovatio" kilka razy i wciąż mało. Na taką Edytę czekałam! Coś czuję, że Bartosiewicz namiesza tą płytą na rynku. Tego jej życzę, należy się jej.
- KrzysiekF
- VIF czyli Very Important Fan
- Posty: 7480
- Rejestracja: 10 gru 2004, 16:21
- Ulubiony album: DOTYK
- Ulubiona piosenka: Szyby
- Lokalizacja: Tybet
Re: Edyta Bartosiewicz
Uniwersalne teksty traktujące o stanach emocjonalnych drzemiących w każdym człowieku, ujmujące metafory, piękne podkłady muzyczne + szczerość
-
- Impossible
- Posty: 1741
- Rejestracja: 22 maja 2011, 15:31
- Lokalizacja: z ...............
- KrzysiekF
- VIF czyli Very Important Fan
- Posty: 7480
- Rejestracja: 10 gru 2004, 16:21
- Ulubiony album: DOTYK
- Ulubiona piosenka: Szyby
- Lokalizacja: Tybet
Re: Edyta Bartosiewicz
Nie było innej opcji. Oczekiwanie na nową płytę Bartosiewicz było ogromne. Wiem, że w niektórych sklepach dużej sieci tylko w ciągu dnia sprzedawało się po 60 egz płyty.
Teraz czas pokaże jak długo Renovatio utrzyma się w TOP 10 ile tygodni w 50.
To będzie ciekawa muzyczna jesień - mnóstwo polskich premier.
Teraz czas pokaże jak długo Renovatio utrzyma się w TOP 10 ile tygodni w 50.
To będzie ciekawa muzyczna jesień - mnóstwo polskich premier.
- Meg
- Mały Edzik
- Posty: 4641
- Rejestracja: 16 maja 2008, 22:25
- Ulubiony album: Edyta Górniak
- Ulubiona piosenka: Trudno tylko jedną
- Lokalizacja: Poznań
Re: Edyta Bartosiewicz
Miałam nadzieję na pierwszą 5 a tu proszę pierwsze miejsce tylko pytanie jak długo.
Strasznie się cieszę i Edyta na pewno też
Strasznie się cieszę i Edyta na pewno też
- sexuality
- Nieśmiertelni
- Posty: 2056
- Rejestracja: 26 kwie 2009, 12:01
- Ulubiony album: Dotyk, EKG
- Ulubiona piosenka: wiele :)
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Edyta Bartosiewicz
1 miejsce dla Edyty Bartosiewicz jak najbardziej zasłużone
Oby jak najdłużej gościła w zestawieniu.
Oby jak najdłużej gościła w zestawieniu.
- endeven
- Że kim ja jestem?
- Posty: 5202
- Rejestracja: 02 maja 2008, 12:58
- Ulubiony album: Dotyk
- Ulubiona piosenka: Glow On
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Edyta Bartosiewicz
Nie kupiłem, ale przesłuchałem
Mam wielki szacunek do Bartosiewicz pod każdym względem: autorskim, kompozytorskim, wokalnym. Oczywiście Ją całą, Jej osobowość - chłonę całkowicie, w wywiadach, w tym, co mówi, co sobą reprezentuje, Jej niezachwianą naturalność i poetyckość bycia. Cieszę się, że wreszcie nastąpiło to, co ma obecnie miejsca. Piszemy o Niej i słuchamy. Niemniej trochę drażni mnie obchodzenie się z Bartosiewicz jak z jajkiem. We wszystkich mediach. Radość z powrotu to jedno, ale nie powinno to zamglić rzetelności w ocenie nowego materiału muzycznego. Zwłaszcza przez krytyków muzycznych, którzy z zachwytu nie pieją zapewne tak, jakby chcieli. Oczywiście wszystkie recenzje na duży plus, ale ja czuję jakąś rezerwę i kilka przemilczanych rzeczy.
Płyta jest dobra, ale sankcjonuje zastój. Nie odmawiam zdolności pisania ładnych melodii i ważnych, prawdziwych i niepretensjonalnych tekstów, ale to jeszcze ciągle za mało dla mnie, bo muzycznie, brzmieniowo to jest jakaś odległa epoka. Zachowawczo, staroświecko, trochę nużąco, z oklepanymi patentami, pamięciowymi sposobami i nieoryginalnym chwytami. Dam sobie rękę uciąć, że gdyby ta płyta ukazała się w 2002 czy 2003 roku - bez całej osobistej historii, bez tych kilkunastu lat oczekiwań, wyczekiwania - tylko zwykłym rytmem kariery muzycznej Bartosiewicz - dziennikarze, by Ją zmiażdzyli za brak rozwoju, progresu, za brak szukania nowego wyrazu dla swojej charakterystycznej wielkości pisarskiej i kompozycyjnej, a komercyjnie byłoby fiasko kontynuujące trend po Wodospadach..
Niestety muzycznie za mało pogrzebano w brzmieniu, na tyle za mało, że można mieć obawy, czy Bartosiewicz dalej coś w muzyce poszukuje, czy Jej fascynacje muzyczne nie zatrzymały się na czymś już Jej dobrze znanym i bezpiecznym.. Szkoda. Drobiazgi aranżacyjne w tle w większości piosenek są zbyt niesłyszalne i nie nadają charakteru. Niemal wszystkie piosenki to wszystko to, co już było i mnie to irytuje i nuży i nie rozkoszuję się tym, bo wiem, że Edytę stać na więcej. Podoba mi się, jak płynie ostatni utwór na płycie. lubię M Bijou za nienachalnośc, która się akurat tu sprawdziła. Italiano na szczęście już czymś intryguje, nieco się wyróżnia i dobrze. Zdecydowanie najlepszy jest "Cień". znakomity utwór pod każdym względem. Wielkie brawo Chciałbym, żeby w ten kierunek Bartosiewicz poszła i za ciosem, juz niedługo uraczyła wszystkich prawdziwym powrotem, z prawdziwie nowatorskim materiałem.
"Renovatio" jest dobre, jeśli spojrzeć na ten album, jak na bazę wyjściową pod następny album, jako przetarcie na nowo szlaków i okrzepnięcie. Mam nadzieję, że tak będzie i czekam na kolejny album.
Mam wielki szacunek do Bartosiewicz pod każdym względem: autorskim, kompozytorskim, wokalnym. Oczywiście Ją całą, Jej osobowość - chłonę całkowicie, w wywiadach, w tym, co mówi, co sobą reprezentuje, Jej niezachwianą naturalność i poetyckość bycia. Cieszę się, że wreszcie nastąpiło to, co ma obecnie miejsca. Piszemy o Niej i słuchamy. Niemniej trochę drażni mnie obchodzenie się z Bartosiewicz jak z jajkiem. We wszystkich mediach. Radość z powrotu to jedno, ale nie powinno to zamglić rzetelności w ocenie nowego materiału muzycznego. Zwłaszcza przez krytyków muzycznych, którzy z zachwytu nie pieją zapewne tak, jakby chcieli. Oczywiście wszystkie recenzje na duży plus, ale ja czuję jakąś rezerwę i kilka przemilczanych rzeczy.
Płyta jest dobra, ale sankcjonuje zastój. Nie odmawiam zdolności pisania ładnych melodii i ważnych, prawdziwych i niepretensjonalnych tekstów, ale to jeszcze ciągle za mało dla mnie, bo muzycznie, brzmieniowo to jest jakaś odległa epoka. Zachowawczo, staroświecko, trochę nużąco, z oklepanymi patentami, pamięciowymi sposobami i nieoryginalnym chwytami. Dam sobie rękę uciąć, że gdyby ta płyta ukazała się w 2002 czy 2003 roku - bez całej osobistej historii, bez tych kilkunastu lat oczekiwań, wyczekiwania - tylko zwykłym rytmem kariery muzycznej Bartosiewicz - dziennikarze, by Ją zmiażdzyli za brak rozwoju, progresu, za brak szukania nowego wyrazu dla swojej charakterystycznej wielkości pisarskiej i kompozycyjnej, a komercyjnie byłoby fiasko kontynuujące trend po Wodospadach..
Niestety muzycznie za mało pogrzebano w brzmieniu, na tyle za mało, że można mieć obawy, czy Bartosiewicz dalej coś w muzyce poszukuje, czy Jej fascynacje muzyczne nie zatrzymały się na czymś już Jej dobrze znanym i bezpiecznym.. Szkoda. Drobiazgi aranżacyjne w tle w większości piosenek są zbyt niesłyszalne i nie nadają charakteru. Niemal wszystkie piosenki to wszystko to, co już było i mnie to irytuje i nuży i nie rozkoszuję się tym, bo wiem, że Edytę stać na więcej. Podoba mi się, jak płynie ostatni utwór na płycie. lubię M Bijou za nienachalnośc, która się akurat tu sprawdziła. Italiano na szczęście już czymś intryguje, nieco się wyróżnia i dobrze. Zdecydowanie najlepszy jest "Cień". znakomity utwór pod każdym względem. Wielkie brawo Chciałbym, żeby w ten kierunek Bartosiewicz poszła i za ciosem, juz niedługo uraczyła wszystkich prawdziwym powrotem, z prawdziwie nowatorskim materiałem.
"Renovatio" jest dobre, jeśli spojrzeć na ten album, jak na bazę wyjściową pod następny album, jako przetarcie na nowo szlaków i okrzepnięcie. Mam nadzieję, że tak będzie i czekam na kolejny album.
- Flux
- VIF czyli Very Important Fan
- Posty: 5549
- Rejestracja: 26 kwie 2009, 11:03
- Lokalizacja: Polska
Re: Edyta Bartosiewicz
Zgadzam się, że innowacji tutaj brak i że okoliczności wydania albumu sprzyjają przymykaniu oka (tudzież ucha) na pewne niedostatki. Bartosiewicz przez te wszystkie lata obrosła legendą artystki wytęsknionej i tak też wyczekiwano nowego materiału. Chociaż słowo "nowy" nie jest tutaj do końca na miejscu, ponieważ Edyta otwarcie przyznała że większość z tych kawałków powstała lata temu. Bodajże tylko dwa utwory zostały dopisane stosunkowo niedawno. No i tak jak już mówiłem, Bartosiewicz posiada swój charakterystyczny styl i raczej nigdy nie należała do artystek eksperymentujących. Nie od wszystkich artystów należy wymagać zmian. Bartosiewicz jest zakorzeniona w pewnej stylistyce a starego drzewa nie można przesadzać, bo się nie przyjmie. Czasami po prostu lepiej robić to, na czym człowiek się dobrze zna. Rzecz jasna nie pogardziłbym gdyby Bartosiewicz wyszła na moment ze strefy bezpieczeństwa, ale nie jest to najważniejszym kryterium w ocenie Renovatio.