Od dawna nikt nic nie pisał o Anicie... Czyżby ona już nikogo tutaj nie interesowała?
W marcu Anita wydała nowy teledysk:
Jak Bonnie i Clyde
Bardzo mi się podoba ten klip, idealnie oddaje nastrój piosenki. Piękna opowieść o dojrzałej miłości - "z Tobą skończyć się pragnę...".
W tym roku zaliczyłem już dwa koncerty Anity: w lutym - biletowany, w klubie Wytwórnia, a dzisiaj - plenerowy, w Zgierzu, a właściwie na granicy Łodzi i Zgierza, na terenie kompleksu Stacja Nowa Gdynia.
Mimo że koncerty Lipnickiej to nie jest show, ona się nie przebiera, nie ma tancerzy, wizualizacji, to i tak bardzo je lubię. Anita, jej głos i jej piosenki działają na mnie kojąco.
Setlista dzisiejszego koncertu:
1.
I wszystko się może zdarzyć
2.
Tokyo
3.
Chcę tu zostać
4.
Z miasta
5.
Raj
6.
Piękna i rycerz
7.
Pocałuj noc
8.
Big city
9.
Jak Bonnie i Clyde
10.
Wish you were here (cover Pink Floyd)
11.
Lot anioła
12.
Whiskey song
13.
Tęczowa
14.
Ptasiek
bis:
15.
Mosty
16.
Zanim zrozumiesz
17.
Piosenka księżycowa
Jak na koncert plenerowy, 17 piosenek to jest naprawdę dużo. Anita śpiewała przez półtorej godziny. Oczywiście największy aplauz publiczności wzbudziły dwa ostatnie kawałki.
Pamiętam, że na biletowanym koncercie w lutym Anita wykonała jeszcze więcej utworów z nowej płyty (były też:
Diamond of your heart,
Za Tobą i
Let it rest, ale nie było za to
Pięknej i rycerza i
Pocałuj noc). Wiadomo - koncerty plenerowe rządzą się swoimi prawami i musi być na nich więcej przebojów. Po koncercie ludzie sobie chwalili, że były i nowe piosenki, i stare.
Anita wyglądała dzisiaj jak Pani Wiosna - biała sukienka, niebieska narzutka i kapelusz.
Minusem koncertów Lipnickiej jest to, że jej zespół jest mały (tylko czterech grajków), trochę brakuje mi smyczków, tym bardziej, że na ostatniej płycie wyraźnie je słychać. Zdecydowanie dominują tutaj gitary. Oczywiście stare przeboje są w nowych aranżacjach.
Anita lubi opowiadać o każdej ze swoich nowych piosenek - np. że
Tęczowa to jej głos w dyskusji o tolerancji, o tym, że każdy ma prawo do wolności w kwestii religii, poglądów politycznych i orientacji seksualnej. Z kolei
Lot anioła to piosenka o człowieku, który dopiero odszedł z tego świata, jeszcze nie wiadomo, dokąd trafi, na razie znajduje się w stanie zawieszenia, odbywa swój pierwszy lot jako anioł i modli się do swojej gwiazdy, by dodała mu sił. Właśnie
Lot anioła to moja ulubiona ballada z płyty "Miód i dym". Bardzo lubię też
Ptaśka,
Raj i
Whiskey song.
Zarówno na lutowym koncercie biletowanym, jak i na dzisiejszym plenerowym można było kupić album "Na osi czasu", czyli płytę live Anity z jej największymi przebojami, która jest sprzedawana tylko w internecie i na koncertach. Kupiłem ją w lutym, dostałem od razu autograf Anity.
Mam wrażenie, że ostatnio sprzedawanie płyt w ten właśnie sposób staje się coraz bardziej popularne - tak samo Grażyna Łobaszewska i Renata Przemyk wydały niedawno płyty live i też nie można tych albumów kupić normalnie w sklepie, tylko jedynie w internecie i na koncertach.
Minęło już ponad pół roku od premiery płyty "Miód i dym". Niestety, album sprzedał się słabo (choć był nawet nominowany do Fryderyka w kategorii "Album roku pop"). Sukcesem Anity jest to, że wszystkie 4 single były notowane na Liście Przebojów Trójki. Płyta ma też ładne wyniki na Spotify. Ale już na YouTube teledyski Anity mają mało wyświetleń.
Czytałem niedawno w magazynie "Pani" artykuł o Anicie i jej mężu - na jednej stronie ona o nim, na drugiej - on o niej, a na trzeciej - brat i przyjaciele Anity wypowiadają się o tym małżeństwie. I taki lekki niesmak to we mnie wzbudziło. Tak samo jak to, że Anita i jej mąż byli niedawno gośćmi w "Dzień Dobry TVN" i opowiadali o swojej miłości. Do tej pory Lipnicka wzbraniała się przed mówieniem o swoim życiu prywatnym. Nie wiem, może ona uznała, że spróbuje w ten sposób jeszcze trochę podpromować nowy album? A może wytwórnia ją do tego namówiła?