ray pisze: Anita później przyznała, że żałuje tych słów. Ona wtedy po prostu powiedziała szczerze, co myśli, nie przewidziała konsekwencji.
Ooo. A gdzie? Możesz podlinkować?
Ona napisała tekst, a Janson - muzykę.
Tekst w sumie nie jest jakiś nieziemski. Podejrzewam, że napisała teksty wielu hitów z nim, bo wiele z nich łączy coś pospolitego w poetyce, takie gimb emo.
Ray - kicha za kichą, mam na myśli single. Naprawdę, słuchasz każdego nielubianego wykonawcy cały album, zanim coś takiego stwierdzisz? Współczuję xD
Stukus pisze:Tak mi sie przynajmniej wydaje
Ale wracając do Anity to moje ulubione piosenki to: ,,Jak Bonnie i Clyde" i ,,Z miasta" Anita do obu napisała słowa i muzykę. Anita nie jest piosenkarką siłową, ale jest myślącą i niezależna artystką.
Dużo artystów jest niezależnych mniej lub bardziej, myślę że trudno to ocenic. Jeśli ktoś brzmi dla mnie wtórnie, jakby kopiował coś zachodniego (no, country), to czy faktycznie mogę uznać to za niezależność?
Przesłuchuję te piosenki, Wasze ulubione. Hmm.
Jak Bonnie i Clyde. Nie lubię takiego stylu - zwolnione tempo, wiem że rzewnie i chillowo, ale mnie to drażni i nudzi. Głównym plusem
Bonnie i Clyde jest to, że jest to duet i że Makowiecki ma przyjemny głos do takich sennych mruczanek.
Nie wiem też zbytnio, jak ma się romantyczny mit
Bonnie i Clyde do tej piosenki i jej tekstu, ponadto glamoryzowanie dla efektu pary morderców? Według mnie na nie.
Z miasta pamiętam, banał i nuda. Bardzo przewidywalny tekst, irytujący kozi bek (jej ulubiona maniera, ale niestety nie tańczy przy tym brzuchem jak Shakira xD).
Czy ona może czymś zaskoczyć? Chylińska zaskoczyła i choćby nagrała coś ewidentnie fatalnego, to przynajmniej nie skisła w starym sosie.
Lot anioła jako tako, nawet nawet. Muzycznie nic zaskakującego, ale słuchać się da. Jednak nadal nuda i huu huu zamiast konkretu, ale to i
Raj najlepsze.
Raj brzmi najżywiej, w koncu co innego. Jakby promowała płytę takimi piosenkami, to rozumiem. Nie jest to moja bajka, ale te 2 nie zostawiają mnie zirytowanym lub obojętnym.
Mam znajomą, lokalna grajka, przesympatyczna i skromna, która tworzy od podobnego czasu (90-te) w podobnym klimacie, ciekawe
Tekstowo wciąż: poprawnie, ale bez szału. I to samo w kwestii muzyki. Dlatego hejtuję, bo czemu ona hejtuje? :p
Jedyna piosenka Lipnickiej (oczywiscie nie znam wszystkich, dlatego chetnie przyjmuję propozycje do zmiany zdania), którą lubię, to
Historia jednej miłości. Nic wielkiego, ale przyjemne.
Niech ktoś pisze sam teksty i muzykę, ale niech robi to mądrzej. Tu widzę takie udawanie "wyższych lotów", łatwość w pisaniu łatwych tekstów i nut oraz tendencje do sennego snucia się. Sos amerykański do mdłej buły. Szanuję, że ktoś lubi takiej muzyki i tekstów posłuchać, nie szanuję, że ich wykonawczyni odważyła się krytykować artystycznie innych.