Mhmmm... Ten koncert po prostu nie miał prawa się sprzedać - na początku bilety na pierwszy rząd na każdy z koncertów "Maria Magdalena" kosztowały 499 zł (!), potem trochę tę cenę obniżono (do 299 zł), ale i tak na nic się to zdało. W grudniu 2018 Wojtanowski tłumaczył, że 499 zł to cena specjalnego pakietu VIP, w którym zawarte jest m.in. spotkanie z Justyną. W praktyce jednak wszyscy chętni fani mogli się z nią spotkać po koncertach...
Trasa promująca "Marię Magdalenę" właśnie dobiegła końca. Pierwotnie zapowiadano, że będzie 20 koncertów, potem ogłoszono jednak tylko 14, a później jeszcze z tych 14 została odwołana dokładnie połowa (wytłuszczone):
23.02.2019 Częstochowa
02.03.2019 Olsztyn
06.03.2019 Opole
17.03.2019 Łódź
26.03.2019 Kraków
06.04.2019 Kielce
16.09.2019 Poznań
28.10.2019 Rzeszów
01.12.2019 Bydgoszcz
07.12.2019 Zielona Góra
08.12.2019 Kalisz
03.01.2020 Warszawa
05.01.2020 Warszawa (koncert w radiowej Trójce)
10.10.2020 Katowice
Jeszcze 3 dni temu ktoś zapytał na stronie wydarzenia na Facebooku, czy koncert w Katowicach się odbędzie, i dostał odpowiedź od Royal Concert: "Odbędzie się".
Dzisiaj Justyna nawet nie zamieściła w swoich social mediach przeprosin. Z zakładki "Wydarzenia" na Facebooku zarówno na jej fanpage'u, jak i na profilu Royal Concert koncert w Katowicach oczywiście zniknął...
W Nowy Rok Justyna zapowiedziała, że każdego dnia będzie po kolei ogłaszała wszystkie miasta, które znajdą się na jej trasie 25-lecia, i już po 5 dniach przestała. W tej chwili na stronie Royal Concert można kupić bilety tylko na trasę "4. koncert muzyki filmowej + seriale" (która nota bene jeszcze do niedawna miała tytuł "4. koncert muzyki filmowej + musicale"), zniknęły koncerty jubileuszowe Justyny, a także z czterech innych jej tras: "3. Tribute to...", "Tribute to... na bis", "Koncert muzyki filmowej na bis" i "Christmas Time!" (z tej ostatniej trasy miał się odbyć jeszcze jeden koncert).
Powiem wprost: Royal Concert wygląda na piramidę finansową. Oprócz Łukasza Wojtanowskiego pracują tam też Bogumiła Wojtanowska i Wojciech Wojtanowski (podejrzewam, że to jego rodzice). Kiedy ponad 4 lata temu krakowski koncert "Love 2 Love" Edyty został przeniesiony z ogromnej Tauron Areny do dużo mniejszej hali Wisły, w imieniu Royal Concert tłumaczył się właśnie Wojciech Wojtanowski - tutaj.
To, że jest ogromny problem z odzyskaniem pieniędzy od Royal Concert, to nie jest żadna nowość. I kiedy ktoś napisze na profilu "agencji" lub na fanpage'u Justyny, że firma oszukuje klientów, że odwołuje koncerty, a potem nie oddaje pieniędzy, jest duże prawdopodobieństwo, że taki komentarz zostanie usunięty, a jego autor - zablokowany. Pisałem o tym na forum już wiosną.
Istnieje nawet specjalna grupa na Facebooku Oszukani przez Royal Concert.
Justyna nie jest głupia, musi wiedzieć o tych wszystkich machlojkach... Pytanie, dlaczego cały czas jeszcze nie zakończyła współpracy z tą firmą?
Wielkie światowe gwiazdy w stylu Madonny grają trasy koncertowe, które - tak jak napisałeś - są dopięte w każdym calu. To są wielkie show. Na tego typu koncertach tyle się dzieje na scenie (a często także i nad sceną), że nie może być monotonnie, nawet kiedy grane są te same hity w tych samych wersjach. Akurat Madonna należy do gwiazd, które na swoich koncertach wykonują głównie materiał z ostatniego albumu, a stare hity zawsze grane są w nowych aranżacjach, czasem tak mocno "wykręconych", że potem wręcz pojawiają się zarzuty, że było za mało Madonny w Madonnie. U niej nigdy ten sam aranż piosenki nie powtarza się na kolejnych trasach (wyjątkiem była chyba tylko rockowa wersja Ray of light na trasach promujących "Confessions on a dance floor" i "Hard candy"). Kylie Minogue na każdej trasie śpiewa dużo swoich największych hitów, ale też są one zawsze w nowych wersjach. Od ponad 20 lat dyrektorem muzycznym każdej jej trasy jest Steve Anderson i moim zdaniem, tworzą doskonały tandem. Nie wiem, jak jest u Cher, bo aż tak bardzo się nią nie interesuję, ale wydaje mi się, że u niej zmiany są mniejsze. Koncerty z jej niedawno zakończonego tournée dokładnie tak samo jak te z poprzedniej trasy też zaczynały się od Woman's world i Strong enough, a kończyły na If I could turn back time i Believe.Słąwek pisze:Patrząc na trasy światowych gwiazd, zazwyczaj są one w Twoich oczach monotonne. Mistrzyni estrady Tina Turner, Cher, Pink, Madonna. Ale są to widowiska przygotowywane tygodniami i dopięte w każdym szczególe. Ja akurat jestem zwolennikiem takiej wizji w poczuciu, że w innym mieście czy kraju jest jednak w dużej mierze nowa publiczność. Oczywiście, u lokalnej gwiazdy podążanie fanów za idolem jest łatwiejsze, bo i odległości są zdecydowanie mniejsze i dla tych fanów powtórki mogą być nieatrakcyjne. Mogą, ale nie muszą. Bo każdy występ live, nawet taki sam, jest jednak inny. Uwielbiam dostrzegać w tej samej interpretacji te niuanse nastroju, samopoczucia czy interakcji z publicznością, które tworzą zupełnie inny klimat i emocje. Ale, oczywiście, to mój punkt widzenia, Ty masz pełne prawo do swego zdania.
U nas, na polskim podwórku takich wielkich koncertów nie ma i pewnie jeszcze długo nie będzie. Co prawda czasem któraś trasa (m.in. też Justyny) jest reklamowana jako "produkcja na najwyższym światowym poziomie", ale w praktyce wychodzi inaczej. I oczywiście, że każdy występ live, nawet jeśli na pierwszy rzut oka/ucha wydaje się taki sam, jest jednak inny. Ja osobiście jestem zwolennikiem zmian w programie i oprawie koncertów. Występu nie powinno się traktować jak jakiegoś status quo.
Ja mam tak samo. Tym bardziej, że żywo interesuję się obiema i już wiele razy miałem przyjemność słuchania na żywo i jednej, i drugiej.Słąwek pisze:Nie jestem żadną stroną w bezsensownej wojnie między fanami Justyny i Edyty. Każda z nich jest inna, każda genialna i każda ma swe słabe strony. Jak widać tu na forum, potrafię pochwalić obie, ale potrafię też obie skrytykować. Bo nie ma we mnie zaślepienia,
Kiedyś jeden z fanów Dody napisał na naszym forum, że ja wielbię Edytę, a Dodę ganię. Bardzo mnie to zaskoczyło, bo akurat ja dość często krytykuję Edytę, kiedy jest za co, tak więc mogę tylko powiedzieć: co człowiek, to opinia. Ale kiedy czytam o sobie, że atakuję Edytę i jej fanów (za to, że wolą Edytę od Justyny), to sobie myślę: WTF? W którym miejscu, w którym zdaniu niby ja kogoś atakuję?
Faktem jest, że i kariera Justyny, i kariera Edyty przeżywają kryzys, i nie ma się o co spierać. Od ponad 10 lat żaden album jednej lub drugiej nie dobił nawet do złota, prawdopodobnie nieprędko (o ile w ogóle) doczekamy się w pełni nowego albumu jednej lub drugiej, i od dawna i jedna, i druga nie zdobyła żadnej nagrody dzięki głosowaniu publiczności. Mimo to wciąż obie mają status najlepszych wokalistek w tym kraju... Właśnie, one obie są bardziej wokalistkami niż piosenkarkami - nie muszą mieć przebojów w radiu, a i tak zawsze utrzymają się na powierzchni, o ile oczywiście nie zaniedbają głosów.
Musiałeś mnie zaczepić, po prostu musiałeś... Spokojnie, sił mam wciąż bardzo dużo.Piter pisze:To, czym jara się Ray i próbuje obronić resztkami sił, mimo że chyba tylko on sam w to wierzy, i nazywa pracowitością, dla mnie jest po prostu jakimś rodzajem kompulsywnego zachowania, brania wszystkiego jak leci, bez zastanowienia, choć zgodzę się, ze Justyny leniem nazwać nie można.
Szanuję Twoje zdanie i też wolałbym, by Justyna nie koncertowała jednocześnie z 5-6 różnymi projektami, wystarczyłyby 2-3... W każdym razie w niej wciąż jest ogromny potencjał i przykro mi patrzeć na to, co się dzieje w jej karierze od 2015...
Już nie raz ktoś w tym wątku pisał, że Justyna ze swoim repertuarem od lat sprzedaje tylko małe salki, tylko że to nie jest prawda. Ona grała koncerty biletowane również w bardzo dużych obiektach, np. w ICE Kraków Congress Centre czy w Sali Ziemi w Poznaniu (podczas trasy z Orkiestrą Cygańską). W samej Warszawie wystąpiła z pełnymi koncertami w ostatniej dekadzie aż w 6 teatrach: w Och-Teatrze (4 razy "Alkimja"), w Teatrze Polskim (raz "Alkimja" i raz "Maria Magdalena"), w Teatrze Dramatycznym (2 razy w ramach trasy "Magia trwa"), w Teatrze Syrena (2 razy w ramach trasy "Nie jestem tym, kim byłam"), w Teatrze Żydowskim ("Alkimja" w ramach Warszawy Singera) i w Teatrze Roma (koncert cygański), poza tym grała też biletowane koncerty w legendarnej Stodole ("XV") i w Kuźni Kulturalnej (koncerty akustyczne), no i przez 3 lata śpiewała w Teatrze Syrena w spektaklu z piosenkami Jerzego Wasowskiego.
Dorobek Justyny to 16 płyt studyjnych, 2 płyty live, 3 koncertowe DVD, ponad 40 teledysków, niezliczona ilość dodatkowych projektów i kilkadziesiąt tras koncertowych. Mogłaby już nigdy nic nie nagrać, a i tak pozostawiłaby po sobie bardzo dużo. Ale mam nadzieję, że tak się jednak nie stanie. Mimo tego wszystkiego, co się u niej ostatnio dzieje, wierzę, że za jakiś czas znów będzie dobrze.
To nierealne, ale przyznam, że chciałbym, by Sablewska została menadżerką Justyny. Ambitne, pracowite kobiety powinny się trzymać razem - ramię w ramię.Angie29 pisze:Niech zatrudni Sablewska jako menadżerke ta jej karierę odświeży na całego