Jesteś optymistą co do Shakiry, jeśli po przejściu ostatniego anglojęzycznego albumu w Stanach bez większego echa (debiut na miejscu 2, ale ogólnie letnie przyjęcie, wszystkie single też lekko zawiodły - było w porządku komercyjnie, lecz poniżej 'pierwszej ligi') i trwającej już tyle czasu obecności aktualnego wydawnictwa na rynku spodziewasz się tam większych zaskoczeń komercyjnych. No chyba żeby wystąpiła na Superbowl. Czas pokaże, moim zdaniem mamy rózne definicje tego, co jest "pierwszą ligą" i też już nie mam siły na dalszą dyskusję
upierasz się, że Shakira bardziej liczy się od Beyonce - spoko. Może faktycznie, na przykład w Kolumbii.
Jeśli wyjdzie nowa anglojęzyczna płyta, to będzie o czym pisać.
Shakira to jest zupełnie inny przypadek. Ona stała się megagwiazdą na przełomie 2001 i 2002, miała wielkie hity (Whenever, Wherever, Hips don't lie, Waka waka), a teraz, kiedy jest już 40-letnią kobietą, jej nowe utwory podbijają YouTube i Spotify.
Ale nie podbijają aż tak jak tamte. O co my się spieramy? Była bardziej na czasie w minionej dekadzie i tyle...
Każdy przypadek jest inny. Jej oglądalność zapewniła piłka nożna i duety z popularnymi latynoskimi wykonawcami, bez takiego duetu podobnie utonęłaby niedawno Mariah Carey.