Britney Spears

O wykonawcach muzyki zagranicznej, czyli co słychać w branży muzycznej za granicą.
Awatar użytkownika
Kamui Shiro
Edytomaniak: ja tu nocuję!
Edytomaniak: ja tu nocuję!
Posty: 3530
Rejestracja: 27 gru 2004, 12:17
Ulubiony album: Perła
Ulubiona piosenka: Niebo to my

Re: Britney Spears

Post autor: Kamui Shiro »

Masz sporo racji, jednak Britney w latach 2008-2012 była jeszcze bardzo popularna, więc kolejne płyty szły "za ciosem", prawdopodobnie też praca wyciągała ją z dołów, w jakich rzekomo się taplała, pozwalała ogarnąć własną sytuację rodzinno-prawną. Zgadzam się, ze playback zaszkodził jej karierze, jednak obserwuję, że ogromna (wciąż) rzesza jej miłośników ma w nosie, czy on jest, czy nie, co się dzieje, jak taniec, byle tylko w ogóle wyszła na scenę. Na drugiej szalce wagi jest spora część rozgrymaszonych (anty)fanów, którzy hejcą wszystko i rozdmuchują ten problem playbacku, mniej wyrafinowanego tańca czy braku charyzmy do rozmiarów katastrofy ekologicznej. Ja jestem pośrodku i doceniam to, że jest postęp - dno osiągnięte przecież dobre kilka lat temu ;) wszystkiego nie da się naraz zrobić, nie wiem, kto oczekiwałby, że Spears teraz wyskoczy z jakimś występem Mtv Acoustic czy też zacznie tanczyc jak robot najnowszej generacji i emanować energią kilkunastu osób. Z drugiej strony, Britney zawsze potrafiła zaskakiwać publiczność i też zbytnio nie zdziwi mnie, jeśli coś takiego by się stało :)

Moim zdaniem jej karierę zabił głównie brak dojrzałości - po pierwszych 7 latach jako takiej ewolucji muzyczno-tekstowej (albumy Britney -> In The Zone -> niewydany, a szkoda, Original Doll)*, nastapił odwrót w kierunku wiecznie młodej i wiecznie głupiej Britney, na dodatek sterowanej autotunem i ewidentną postawą "niechcemisie" - i przez kolejne 7 lat tak straciła na kredybilności jako marka. Dla mnie - i dla wielu osob - jest ciekawy zarówno jej upadek i kreatywność samego upadku, jak i inne etapy kariery i (od)twórczości. Zresztą - czy ona jedna zawiodła fanów projektujących na idolki zbyt wiele swoich oczekiwań? Mariah, Whitney, Christina, Edyta, z góry najłatwiej się spada chyba i też o tym najgłośniej.

Nie zgadzam się, że Rihanna ma gorsze piosenki, ale co kto lubi. Inne style, Britney śpiewa cukierkowy pop ze szczyptą goryczy, Rihanna karaibskie rytmy z dużo garścią soli. Ich drogi muzyczne gdzieś tam się spotykają, ale ja widzę Rihannę raczej jako antyksiężniczkę pop obecnie.

*) niektóre piosenki (teksty) produkowane na Original Doll przypominały mi kierunek, jaki obierała Janet Jackson przy tworzeniu swoich najbardziej znanych, udanych płyt, przy czym Britney od zawsze inspirowała się jawnie jej dokonaniami. Czy więc wyszłoby z tego coś sensownego, a nie nędzna kopia - nie wiem, niemniej trochę szkoda, że anulując zupełnie projekt albumu w 2006r., straciła też szanse na jedyne swoje utwory ciekawsze i muzycznie, i wokalnie, i tekstowo (np. Mona Lisa, Take Off, Someday, Dramatic - wciąż naiwnie i różowo, ale jednak to była taka doroślejsza Britney, której mi zabrakło na każdej z jej następnych płyt).
Awatar użytkownika
niuto
Lunatique
Lunatique
Posty: 2652
Rejestracja: 20 maja 2007, 13:36
Ulubiony album: Edyta Górniak
Ulubiona piosenka: Nie proszę o wicej
Lokalizacja: Grudziądz

Re: Britney Spears

Post autor: niuto »

Nie ma co spierać się, w jakim stopniu dana gwiazda pop umie, a w jakim nie umie śpiewać, bo to nie opera, liczy się wiele czynników i przede wszystkim charyzma wykonawcy. Setki razy to powtarzam, niestety do niektórych ciężko trafia prawda i myślą, że należy szanować tylko bezbłędne, nieskazitelne operowanie głosem. W takim razie naprawdę polecam przerzucić się na słuchanie śpiewaczek operowych, bo taka Edyta czy Celine mogłyby im buty czyścić.
Wiesz, jest spora różnica między niepotrafieniem śpiewać a przyzwoitym śpiewaniem. Nikt nie twierdzi, że wszyscy muszą śpiewać jak Celina czy Mariah, ale niech w ogóle śpiewają. Porównania do śpiewaczek operowych w ogóle nietrafione. To inny rodzaj śpiewania i tak jak popowe wokalistki nie zaśpiewają operowo, tak operowe divy niekoniecznie poradzą sobie z popowymi kompozycjami.

Nikt nie odbierze Britney jej osiągnięć, ale prawda jest taka, że od lat (chyba od słynnego załamania nerwowego) Britney jest karykaturą gwiazdy pop. Choć przyznać należy, że "Blackout" to świetna płyta. Wcześniej Britney jak Madonna rekompensowała charyzmą i tańcem (show). Teraz ani nie śpiewa, ani dobrze nie tańczy i, jak zostało wyżej zauważone, straciła charyzmę.

I jeszcze jedno. Weźmy takie wokalistki jak Gwen Stefani czy KAty Perry. To są bardzo średnie wokalistki (choć mają ciekawe barwy) ale, pomimo wielu wpadek, śpiewają często na żywo i są na scenie jakieś. Kylie czy JLo też nie są wybitne ale dają radę. Nie trzeba mieć nieziemskiego głosu, ale byc prawdziwym w tym co sie robi.
ray
Edytomaniak: ja tu nocuję!
Edytomaniak: ja tu nocuję!
Posty: 3400
Rejestracja: 01 sty 2015, 23:58
Ulubiony album: Dotyk
Ulubiona piosenka: Litania
Lokalizacja: Łódź

Re: Britney Spears

Post autor: ray »

Ja bym powiedział, że Britney nie tyle, co straciła charyzmę, co po prostu nigdy jej nie miała. Ona od czasu ...Baby one more time zawsze była bardziej produktem niż artystką. Na początku była kurą znoszącą złote jajka, z czasem szał na Britney stopniowo mijał, później ona urodziła dzieci, potem przeżyła załamanie nerwowe, potem jeszcze na moment wróciła na szczyt (przy Womanizer), a teraz... ma status megagwiazdy, tego jej nikt nie odbierze, ale ona już nie porywa - Britney od lat nie miała hitu, który jednocześnie byłby miły dla ucha (Scream & shout było hitem, ale tego się słuchać nie dało ;-)).
Czy jest na naszym forum ktoś, kto regularnie wraca do ostatniej płyty Britney, "Glory" i kto twierdzi, że to naprawdę dobry album? Wczoraj, po bardzo długiej przerwie, postanowiłem odświeżyć sobie tę płytę i nie dałem rady dosłuchać do końca. Dotrwałem do piosenki What you need i stwierdziłem, że dłużej nie dam rady, i z przyjemnością włączyłem sobie "Into the blue" Kylie. :) Zresztą na poprzedniej płycie Britney też było trochę muzycznych koszmarków (Body ache). Ostatnia piosenka panny Spears, która mi się podobała, to Perfume.
Ale i tak niezmiennie cenię Britney za jej hity z pierwszych płyt i za to, że jako jedyna spośród wielkich gwiazd podniosła się po załamaniu.
Awatar użytkownika
niuto
Lunatique
Lunatique
Posty: 2652
Rejestracja: 20 maja 2007, 13:36
Ulubiony album: Edyta Górniak
Ulubiona piosenka: Nie proszę o wicej
Lokalizacja: Grudziądz

Re: Britney Spears

Post autor: niuto »

No nie jedyna, Mariah po załamaniu miała spektakularniejszy powrót :P

Co do Britney, zgadzam się w pełni. Ma sporo fajnych piosenek. Pierwsze albumy to kawał dobrego popu, ale po "Circus" jest już muzyczna masakra.
Awatar użytkownika
ediva
Linger
Linger
Posty: 936
Rejestracja: 17 mar 2014, 18:55
Ulubiony album: Nie Wiem Kiedy
Ulubiona piosenka: Nie Wiem Jak
Lokalizacja: Majami Bicz

Re: Britney Spears

Post autor: ediva »

Kamui Shiro pisze:Nie dam się strollować waszymi zaczepkami każdy idiota wie, że Britney śpiewa do swoich płyt - w przypadku przedostatniego albumu owszem, mniej, ale także.
Łaskę robi, że czasem raczy śpiewać na swoich płytach? Jeśli już to ona "trolluje" swoich fanów :lol3: a od płyty Circus z pomocą niesławnej Myah Marie 8P
Oto jak "śpiewała" na scenie wiele lat temu, wcale nie mając jakiejś skomplikowanej choreografii:

https://www.youtube.com/watch?v=u2uqcQDmy9w

Jej głos jest od lat zaniedbany, nie posiada żadnej sensownej techniki. Należy tu winić jej producentów, którzy latami kazali jej śpiewać tym miałkliwym, lolitkowatym głosikiem, który sprawdza się tylko w warunkach studyjnych, a na dłuższą metę uczynił z niej wokalną niemotę. Sama Britney dawno chyba przystała już wierzyć, że mogłaby śpiewać inaczej.
Awatar użytkownika
Kamui Shiro
Edytomaniak: ja tu nocuję!
Edytomaniak: ja tu nocuję!
Posty: 3530
Rejestracja: 27 gru 2004, 12:17
Ulubiony album: Perła
Ulubiona piosenka: Niebo to my

Re: Britney Spears

Post autor: Kamui Shiro »

Ważne, że wielu ludziom to nie przeszkadza. Miauczące i jękliwe głosy mają też np. Axl Rose, Michael Jackson, Justin Timberlake, Shakira (poza tym, jak raz na wiele nut postanowią zaśpiewać normalnie) i mimo to są wielkimi gwiazdami, ich głosy kochają miliony - chodzi o właśnie charyzmę i charakterystyczność. Takie głosy się albo kocha, albo nienawidzi, ale przede wszystkim rozpoznaje, w tym ich siła. Błagam, tylko niech nikt teraz nie popuści ze złości, że porównuję Axla czy króla popu do fatalnej Britni. Nie zgadzam się z Toba, Ray, że Britney charyzmy brak - owszem, za jej sukcesem i podtrzymywaniem nieraz gasnącego ognia stała zawsze wytwórnia i sztab najlepszych producentów. Jednak Britney miała w sobie to coś, dzięki czemu to ona jest dzisiaj tą, o której się mówi, pisze, do której się wraca. Nie Mandy Moore, nie Jessica Simpson (chocby i bardziej utalentowane wokalnie), nawet nie Christina Aguilera, niestety zresztą. Nie mówiąc już o armii tych, których nazwisk się już nie pamięta albo nigdy się nie przebiły. Życzeniem hejterów jest, żeby zrobić z Britney tępego cyborga bez talentu za grosz, no ale jednak w jej sukcesie było też dużo jej wysiłku i energii. Podobnie zresztą hejci się Justina Biebera - bo wypada - nieważne, jak chłopak sobie na swój sukces zasłużył, zawsze tego, kto zaszedł najwyżej, się najgorzej gnoi. Bo oczywiscie trzeba mieć jeszcze głos 7-oktawowy nigdy niefałszujący i zawsze live. Wtedy już nie ma co skrytykować, trzeba coś wymyśleć ;) i wtedy "fani" czekają, aż ich idol/ka choć raz zaśpiewa (czy ubierze się, czy zatanczy... bla bla bla) mniej idealnie, żeby wylać na niego wiadro hejtu: jak mogł nie być idealny/a. Fani Edyty, pozdrawiam. Britney na byciu ideałem nigdy chyba nie zależało zbytnio i to jest w niej też fajne.

Dla mnie dzielenie świata piosenkarzy na artystów i nieartystów to zresztą zbędne mieszanie. Przypominam, że Britney jednak ma pewien udział w tworzeniu swoich płyt, minimalny, bo minimalny, ale nie róbcie z niej bezwolnej marionetki. Szczególnie duży wkład w swoją muzykę i wizerunek miała tuż przed okresem utraty kontroli nad osobistym życiem.

A kto dzisiaj zachwyca się nowymi płytami Kylie oprócz ścisłego grona oddanych fanów? To jest dopiero miniona gwiazda. I nic dziwnego - wydaje przeboje od 30 lat, Britney od 20, kiedyś każdy ogień się wypala, to są i tak bardzo długowieczne gwiazdy. Ostatni wielki przebój Kylie ma datę ważności 2001-2002r.

Britney nie zaliczyła przebojów po "Womanizer"? Oczywiście, Ray, przeciez nic nie dorówna sile rażenia "Wracam do domu" :roll: Prawda, nie miała piosenek solowych, które stałyby się niezapomnianymi hitami, też nad tym trochę ubolewam. Przypomnij sobie może jednak takie tytuły jak "Till The World Ends", "Circus" (singiel), "Scream and Shout" (może się nie podobać komuś, ale to BYŁ przebój, do diabła, o czym my tu mowimy?), "Work B*tch". Właściwie to tylko ostatnia płyta nie wygenerowała żadnego nawet skromnego hitu. A co z ostatnimi płytami Madonny, Kylie, Aguilery, Mariah, Nelly Furtado, Gwen, Janet Jackson...? Coś się zdarzyło konkretnego? Ja nawet nie zanucę nic z ostatniej płyty Kylie. Przykro mi, nieraz probowałem go sobie odkryć, ale to też nie był jakiś wiekopomny album... skoro już idziemy w porównania.

"Glory" to fajna, wesoła płyta pełna skromnego uroku czytelnego dla fanow Britney. Jest na niej dużo słabych kawałków, ale to przeważnie tak już z albumami pop jest. Sięgnąłeś, nie podeszła Ci w danym dniu - Twoja sprawa, ja wciąż dobrze wspominam Make Me, Private Show, Clumsy, Do You Wanna Come Over, Just Luv Me itd. Przede wszystkim ta płyta była miłym zaskoczeniem po Femme Fatale i Britney Jean, które szły w złym kierunku. Szkoda skreślać po jednej czy dwóch mniej zapadających w pamięć płytach. Taka Janet np. przez blisko 20 lat szła muzycznie na dno, żeby w końcu się odbić ;)
I dodam, że Body Ache mi się akurat podoba, choć tu kredyty dla Myah głównie. Lubię też Till It's Gone, Perfume i parę (dosłownie) innych piosenek z tej płyty.
ray
Edytomaniak: ja tu nocuję!
Edytomaniak: ja tu nocuję!
Posty: 3400
Rejestracja: 01 sty 2015, 23:58
Ulubiony album: Dotyk
Ulubiona piosenka: Litania
Lokalizacja: Łódź

Re: Britney Spears

Post autor: ray »

Kamui Shiro, Ty zdecydowanie przesadzasz. Krytyczne, merytoryczne opinie o Britney nazywasz hejtem.
Kamui Shiro pisze:Nie zgadzam się z Toba, Ray, że Britney charyzmy brak - owszem, za jej sukcesem i podtrzymywaniem nieraz gasnącego ognia stała zawsze wytwórnia i sztab najlepszych producentów.
Ale ona naprawdę nie ma charyzmy. :) Gdyby jej zabrać playback, tancerzy, efektowne stroje i wizualizacje, gdyby miała zaśpiewać swoje największe przeboje na żywo, przy samym akompaniamencie gitary czy fortepianu, to byłoby ciekawie. ;-)
"Rolling Stone" napisał kiedyś o Britney, że ona "otworzyła nową erę w muzyce i zrewolucjonizowała popowy przemysł, inicjując powstanie nowej odmiany tego nurtu - teen pop". I to jest prawda - ona przetarła szlaki na przykład Miley Cyrus czy właśnie Bieberowi. Ale artystką to ona nigdy nie była.
Kamui Shiro pisze:Britney nie zaliczyła przebojów po "Womanizer"? Oczywiście, Ray, przeciez nic nie dorówna sile rażenia "Wracam do domu" :roll:
Co chciałeś osiągnąć przez to porównanie? :)
Jeżeli mamy porównywać odbiór ostatnich singli Britney z piosenkami polskich wokalistek, to porównajmy pierwszy singiel z ostatniej płyty Spears z pierwszym singlem z ostatniej płyty Grzeszczak.
Teledysk do Make me... po prawie 13 miesiącach od premiery ma na YouTube 56 milionów wyświetleń. Klip do Tamtej dziewczyny ma 86 milionów. Wokalistka, która znana jest tylko w Polsce i która jeszcze stroni od mediów, ma dużo lepszy wynik od globalnej megagwiazdy. I ta przewaga się jeszcze zwiększy - Tamta dziewczyna ma cholernie nośną melodię, natomiast Make me... to kawałek, który jednym uchem wlatuje, a drugim wylatuje. Do tej pory nie mogę pojąć, dlaczego wytwórnia, do której należy Britney, zdecydowała się na wydanie właśnie tej piosenki jako głównego singla promującego "Glory".
Kamui Shiro pisze:Przypomnij sobie może jednak takie tytuły jak "Till The World Ends", "Circus" (singiel), "Scream and Shout" (może się nie podobać komuś, ale to BYŁ przebój, do diabła, o czym my tu mowimy?), "Work B*tch".
Przecież napisałem wcześniej, że Scream & shout było hitem.
Pozostałe wymienione przez Ciebie piosenki nie były #1 na żadnej z najważniejszych list przebojów (można to sprawdzić nawet na Wikipedii - w artykule "Dyskografia Britney Spears").
Nikt tutaj nie odmawia Britney statusu megagwiazdy. Nie rozumiem, o co się tak oburzasz. Prawda jest jednak taka, że czas, kiedy Britney była na szczycie, minął. Jak już zauważono dzisiaj na naszym forum w temacie o Taylor Swift, obecnie na szczycie są: Rihanna, Beyonce, Adele, Katy Perry i właśnie Swift. Zresztą Shakira, Lady Gaga czy P!nk też nadal radzą sobie bardzo dobrze. Ale Britney już wypadła z tej pierwszej ligi.
Porównujesz Britney do Madonny, Kylie, Aguilery, Mariah, Nelly Furtado, Gwen, Janet Jackson. OK, wymienione przez Ciebie panie również nie radzą sobie obecnie najlepiej. Ale to i tak nie zmienia faktu, że gwiazda Spears przygasła. Ja na jej miejscu poszedłbym śladem Kylie i też ogłosił, że zamierzam wydać "klasyczny popowy album". Britney już nie porwie 15-latków, tak jak porwała ich prawie 20 lat temu, ale mogłaby nagrać melodyjny krążek dla fanów, którzy pamiętają ją z czasów jej świetności. :) Niech wyda wreszcie jakieś przebojowe kawałki, tylko niech już nie przesadza z auto-tune, z efektami komputerowymi, z jakimiś dźwiękami, które brzmią jak odgłosy z warsztatu samochodowego...
Awatar użytkownika
niuto
Lunatique
Lunatique
Posty: 2652
Rejestracja: 20 maja 2007, 13:36
Ulubiony album: Edyta Górniak
Ulubiona piosenka: Nie proszę o wicej
Lokalizacja: Grudziądz

Re: Britney Spears

Post autor: niuto »

"Rolling Stone" napisał kiedyś o Britney, że ona "otworzyła nową erę w muzyce i zrewolucjonizowała popowy przemysł, inicjując powstanie nowej odmiany tego nurtu - teen pop". I to jest prawda - ona przetarła szlaki na przykład Miley Cyrus czy właśnie Bieberowi.
No właśnie. I tu mamy kolejny dobitny dowód na to, że Britney już się nie liczy. Miley I Bieber, debiutujący jako dzieci, poradzili sobie z dorastaniem fanów i potrafili znaleźć nowych. Dlaczego? Ano dlatego, że, jak się okazało, nie byli, jak Britney, wyłącznie sztucznymi plastikowymi tworami wytwórni płytowych. Okazało sie, że mają własny pomysł na siebie, że mają charyzmę. Tego pomysłu zabrakło niestety Britney.

I podkreśle jeszcze raz to co ray napisał, nikt nie odbiera Britney jej sukcesów i miejsca w historii muzyki popularnej. Upływ czasu pokazał jednak, że za świetnie przemyślaną promocją i przeciętnym talentem nic więcej się nie kryło.
Cypix
Niebo to my
Niebo to my
Posty: 1443
Rejestracja: 11 gru 2004, 15:09
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Re: Britney Spears

Post autor: Cypix »

Ona zawsze byłą co najwyżej przeciętną, żeby nie powiedzieć mierną (ale nie niedostateczną) wokalistką. Dlaczego Britney nie śpiewa prawie nigdy na żywo?

Chociażby dlatego żeby tak to nie brzmiało: https://www.youtube.com/watch?v=EPEp3ZgZQ_0

Była młoda, gibka, chciało jej się, promowała drugą płytę, a te bodaj ze dwie chórzystki, które widać na scenie, śpiewają z nią (za nią?) prawie całą piosenkę. Gdzieś tak od 3 minuty i 20 sekundy nagrania jedna z nich przebija się wokalnie bardziej od solistki :lol3:

A pamiętacie występ sprzed 10 lat na gali MTV, gdzie przebrana za prostytutkę tańczyła wokół innych koleżanek z branży i ubranymi w garniaki facetami z wijącymi się na rozstawionych rurach striptizerkami w tle? Już pal licho, że wszystkie wyglądały tam jak żywcem wzięte spod latarni. Słabiej, że Spears choć miała najmniej do pokazania, to rozebrana była najbardziej. Że "śpiewała" z taśmy, nic nowego. Ale najlepsze były opinie, że nic nie zwiastowało tamtej katastrofy. Moim zdaniem sama próba katastrofę jednak zapowiadała...

https://www.youtube.com/watch?v=pNlzgGYKs0w

Ale jej najgorszy występ moim zdaniem miał miejsce kilka lat później, w 2011 na gali Billboard z Rihanną:

https://www.youtube.com/watch?v=xc_pDdykfbQ

Rihanna ciągnie na żywo, ta pojawia się na scenie na niespełna 2 minuty i nawet tych kilku linijek nie mogła zamiauczeć, no litości...

Gdy jednak ktoś nie potrafi nawet zaśpiewać wszystkich wersów na swoich własnych płytach, to cz ego oczekiwać :lol3:

A "Work Bitch" to nie był żaden wielki przebój. Nie ma co się oszukiwać. Ostatni solowy, wielki hit Spears to "Hold It Against Me" z 2011, potem jeszcze duet Scream & Shout z 2013. I cisza, coraz cichsza...

W kategorii teen pop faktycznie osiągnęła największy sukces. Jest ikoną Popu, nikt jej tego nie odbierze. Sądzę jednak, że wokalnie na tle ówczesnej konkurencji (np. Christina, Jessica, Mandy) była najsłabsza. I chyba zawsze już będzie tą która za bardzo śpiewać toto nie potrafi. Takie trochę Milli Vanilli przełomu wieków, które dzięki geniuszom pokroju Maxa Martina sprzedało grube miliony płyt i singli.
Awatar użytkownika
Kamui Shiro
Edytomaniak: ja tu nocuję!
Edytomaniak: ja tu nocuję!
Posty: 3530
Rejestracja: 27 gru 2004, 12:17
Ulubiony album: Perła
Ulubiona piosenka: Niebo to my

Re: Britney Spears

Post autor: Kamui Shiro »

Czy ktoś ma charyzmę, czy nie ma charyzmy, to można się spierać godzinami i tygodniami, samo jednak to, ile budzi nawet tutaj emocji, w tym wątku, o czymś świadczy. Porywa miliony, praktycznie nic nie robiąc na scenie. A jak już coś zrobi, to dopiero. Jesli ktoś jest zdania, że Britney zawsze brakowało charyzmy, cokolwiek przez to pojęcie nie rozumieć... polecam obejrzeć występ z Satisfaction/Oops I Did It Again, kiedy miała tylko 18 lat, polecam występ z Me Against The Music/ I've Got That Boom Boom, polecam jej komediowe występy chociażby w ramach hostowania Mtv VMA, polecam jej programy z Ellen deGeneres - i wiele innych jej wystapień. Można nie lubić danej gwiazdy, ale trochę idiotyczne jest robienie z ogromnej rzeszy jej sympatyków - także tych, którzy umieją ją krytycznie ocenić, nie lubią wiecznego playbacku i lenistwa - idiotów.
gdyby miała zaśpiewać swoje największe przeboje na żywo, przy samym akompaniamencie gitary czy fortepianu, to byłoby ciekawie
Było. I było całkiem fajnie. Odśwież sobie, Ray, występy Britney z lat 2002-2004. Nie ona jedna średnio wypada live, co nie przeszkadza jej być wielką gwiazdą i porywać takimi wykonaniami mnóstwo ludzi. Ma w sobie coś, X factor, jak zauważył Simon Cowell - chocby i kogoś to drażniło.

Ray, nie bądź zboczony na punkcie numerka #1, Circus miał trzecie miejsce w Usa, Hold It Against Me i Three zresztą pierwsze, ale ich już nie wymieniałem, bo poza Usa nie zdobyły takiej atencji. Work B*tch nie przebiło się za wysoko na listach, ale piosenkę zna chyba każdy. Make Me to fajna, pozytywna piosenka, oczywiście rzecz gustu, moim zdaniem na pierwszy singiel mogło pojsc cos innego, ale co? Reakcja fanow była bardzo pozytywna. Promocję zabił brak porządnego klipu. Tamta dziewczyna była dużo lepiej wypromowana. Poza tym najwięcej wyswietlen do niedawna miały koreanskie klipy i czy to świadczy o tym, że koreańska muzyka rządzi?

Glory to jest klasyczny popowy album w stylu Britney, ok, można by to zrobić jeszcze lepiej i 'żywiej', jednak nie jest źle. Też nie lubię tych tandetnych mechanicznych efektów na ostatnich albumach Brit, ale widocznie ktoś je lubi, skoro do tej pory często ozdabiały jej nagrania. Na ostatniej płycie było jednak stosunkowo sporo normalnego głosu i wyraźnie pojawiły się nowe pomysły, coś świeżego i kreatywnego. Moim zdaniem niesłusznie za bardzo inspirowała się ostatnimi nagraniami Seleny i Biebera, bo przez to całość wypadła nieco blado. Milli Vanili nie nagrywali swoich przebojów, Britney tak. O głosie czy występach Britney nie chce mi się już dyskutować, zostanmy przy swoich zdaniach. Gdyby te występy były aż takie fatalne, to nie byłaby to aktualnie najlepiej zarabiająca rezydencja w Las Vegas. Kropka.
Cypix
Niebo to my
Niebo to my
Posty: 1443
Rejestracja: 11 gru 2004, 15:09
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Re: Britney Spears

Post autor: Cypix »

Kamui Shiro pisze:samo jednak to, ile budzi nawet tutaj emocji, w tym wątku, o czymś świadczy. Porywa miliony, praktycznie nic nie robiąc na scenie.
Sądzę jednak, że samo wydarzenie, które wywołało te emocje jest żenujące. Wokalistka na swoim koncercie postanowiła zaśpiewać JEDNĄ piosenkę na żywo. I jest sensacja :lol3:

To naprawdę bardzo szokujące, ale chyba tylko wtedy, gdy przypomnimy słowa samej zainteresowanej z czerwca tego roku wypowiedziane przed koncertem w Tel Aviv:

„Wiele osób twierdzi, że nie śpiewam na żywo. Ponieważ bardzo dużo tańczę, mam mały playback, ale jest to mieszanka playbacku i mojego głosu. Naprawdę mnie wkurza, że urabiam sobie tyłek tańcząc i śpiewając w tym samym czasie, a nikt tego nie docenia.”

A co po tym jednorazowym zrywie? Wróciła do taśmy :roll: Rozumię, że "śpiewając" utwory z Britney Jean rusza ustami do nieswoich wokali :lol3: 8P :roll:

Już nie wspominając o tym, że przed rozpoczęciem rezydentury w Las Vegas również zarzekała się, że będzie śpiewać na żywo.
Kamui Shiro pisze: Porywa miliony, praktycznie nic nie robiąc na scenie.
Już na pewno nie miliony. Nowe płyty sprzedaje w raczej śmiesznych nakładach, a na koncerty ludzie prędzej chodzą z sentymentu za dawnymi hitami i powspominać czasy młodości, aniżeli podziwiać nowe hitowe numery, których nie ma. Zresztą każda z gwiazd, które tam ostatnio rezydowały przyciągała widzów, czy to Celinka czy Cher czy choćby Ricky Martin. A że praktycznie nic nie robi na scenie... Ano to 100% prawdy. I jest coś w tym denerwującego, że od takiej Górniak komentujący chcieliby aby w wieku 44 lat w 2017 roku Edyta wykonywała "To nie ja" niczym w Irlandii w 1994. A od takiej Britney wymaga się aby tylko znowu jej nie odje****, nie przytyła, nie ogoliła głowy i nie zaćpała się na śmierć. W sumie dobrze się ustawiła.
Awatar użytkownika
Kamui Shiro
Edytomaniak: ja tu nocuję!
Edytomaniak: ja tu nocuję!
Posty: 3530
Rejestracja: 27 gru 2004, 12:17
Ulubiony album: Perła
Ulubiona piosenka: Niebo to my

Re: Britney Spears

Post autor: Kamui Shiro »

Na wszystko można spojrzeć negatywnie i złośliwie - lub pozytywnie i z podziwem, zależnie od nastawienia. Britney jest na tym forum chłopcem do bicia, widzę.
Najniższa sprzedaż albumu Britney to 500tys. za "Glory", a to jest i tak w czasach obecnej zapaści przyzwoity wynik, zważywszy na śladową promocję, jaka w przypadku dzieł tej pani występuje.
Nie zgadzam się, że na Vegas chodzą ludzie z samego sentymentu dla dawnych hitów. Ok, ostatnie single Britney raczej nie zamieszały zbyt wiele na korzyść w zasobach jej fanów, niewielu przybyło - ale jednak ci fani świetnie kojarzą, uwielbiają i propsują zarówno Work B*tch, jak i Slumber Party czy Make Me. Wystarczy poobserwować. Nie mówiąc o tym, że tak naprawdę renomę wyrobiła sobie albumami "Blackout", "Circus" i "Femme Fatale". To dzięki nim zyskała większe niż przedtem uznanie (nie mylić ze sprzedażą/popularnością), a choć nie są to płyty z ostatniego sezonu, to jednak nie aż tak leciwe.

Nie wnikam, do jakiego stopnia Britney faktycznie śpiewa na swoich show - nie oglądam ich też, bo mnie nie ciekawią. Słychać totalny playback, więc można tworzyć wiele teorii, kto kłamie i czemu, co i jak,czy ją oszukują, czy ona siebie samą, oprocz fanów itd. ;) nieważne. Udowodniła, że głosem pracowac potrafi i nie jest robotem, i to także w ostatnim miesiącu. W ten sposob uspokoiła rzesze fanów, a kogo nie przejednała - coz, trudno, na sympatykach jej nie zbywa i też nie jest od nich aż tak zalezna, zdaje się. Britney nie jest typem artystki żyjącej aktywną twórczością, jej się to zdarza, ale wcale nie tak często, żeby zadowolić regularne wymagania. Ludzie ją lubią i to im nie przeszkadza. Ja słucham jej płyt i występów live, układy choreograficzne do playbacku mniej mnie kręcą - chociaż w Las Vegas robią chyba niezłe widowisko i warto je oglądać dla samych efektów wizualnych.
Playback jest zresztą coraz częstszym zjawiskiem wśród wielu gwiazd muzyki i uporczywe "polowanie na czarownice" za nim uważam za mało przyjemne zajęcie krytykantów. Darli się, że Britney nigdy nie śpiewa - no to zaśpiewała i jest odpowiedź - ale oni dalej mają problem... Sorry, chyba nie oczekiwaliście od niej ideału? Miło by było po prostu, gdyby malkontenci z niej zeszli. Rezydencja w Las Vegas się kończy, będzie można zmienić temat.
A od takiej Britney wymaga się aby tylko znowu jej nie odje****, nie przytyła, nie ogoliła głowy i nie zaćpała się na śmierć. W sumie dobrze się ustawiła.
Łatwo oceniać, łatwo mówić, nie wiesz, jak jest, jak było i dlaczego nie może być lepiej. Moim zdaniem wchodzenie w prywatne życie psychiczne gwiazdy i krytyka, że po załamaniu jest zmieniona, to dosyć przykre. Faktycznie mogła się zabić i myslę jednak, że sporo ludzi docenia ostateczny efekt w zestawieniu z tym. Możliwe, że lepiej być nie może - jest popyt na rozmaite występy publiczne Britney, to jest i podaż, ludzie sami nie wiedzą, czego chcą.

Nie wiem, ile na "Piece of Me" jest aktualnie utworow z "Britney Jean", ale co do nieswoich wokali, to nie przesadzajmy - Perfume i Alien były nagrywane przez nią samą, reszta w miksie wokalnym. Britney to ciekawe zjawisko, można się wkurzać, oburzac, mnie to ciekawi.
Ostatnio zmieniony 09 wrz 2017, 0:49 przez Kamui Shiro, łącznie zmieniany 1 raz.
Cypix
Niebo to my
Niebo to my
Posty: 1443
Rejestracja: 11 gru 2004, 15:09
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Re: Britney Spears

Post autor: Cypix »

Kamui Shiro pisze:Na wszystko można spojrzeć negatywnie i złośliwie - lub pozytywnie i z podziwem, zależnie od nastawienia. Britney jest na tym forum chłopcem do bicia, widzę.
A można też obiektywnie. Kilka miesięcy temu, co widać na poprzedniej stronie tematu, nie miałem oporów aby pochwalić jej świetny look w Slumber Party i napisać, że piosenka jest niezła. Bo jest i nawet mam ją na swoim telefonie. A że mnie irytuje zakłamanie, oszukiwanie fanów i żenuje robienie wielkiej sensacji z tego, że raz, przez kilka minut w czasie koncertu zachowała się jak na wokalistkę przystało, to druga strona medalu.
Awatar użytkownika
niuto
Lunatique
Lunatique
Posty: 2652
Rejestracja: 20 maja 2007, 13:36
Ulubiony album: Edyta Górniak
Ulubiona piosenka: Nie proszę o wicej
Lokalizacja: Grudziądz

Re: Britney Spears

Post autor: niuto »

Nie mówiąc o tym, że tak naprawdę renomę wyrobiła sobie albumami "Blackout", "Circus" i "Femme Fatale".
O ile zgodzę się co do "Blackot" to skąd niby dane odnośnie "Circus" czy "Femme Fatale"?? Owszem, "Circus" to niezła popowa płyta, ale była odbierana przede wszystkim jako świetny powrót. Britney podniosła się po załamaniu i jak na kobietę, która jakiś czas temu goliła sobie głowę na łyso i dała pamiętny występ "Gimmie more" na gali MTV, to era "Circus" była czymś spektakularnym. "Femme Fatale" raczej recenzji dobrych nie zebrało. Britney dawała radę do "In the zone", potem juz równia pochyła z małymi przebłyskami.
Łatwo oceniać, łatwo mówić, nie wiesz, jak jest, jak było i dlaczego nie może być lepiej. Moim zdaniem wchodzenie w prywatne życie psychiczne gwiazdy i krytyka, że po załamaniu jest zmieniona, to dosyć przykre.
Chyba nie zrozumiałeś intencji Cyprixa. Jemu chodziło nie o to, żeby wyśmiewać jej formę psychiczna, tylko zauważył dość dziwną rzecz - a mianowicie, że w przypadku Britney fani cieszą się kiedy wokalistka zaśpiewa jakąś piosenkę na żywo... Jest to trochę smutne.
Awatar użytkownika
Kamui Shiro
Edytomaniak: ja tu nocuję!
Edytomaniak: ja tu nocuję!
Posty: 3530
Rejestracja: 27 gru 2004, 12:17
Ulubiony album: Perła
Ulubiona piosenka: Niebo to my

Re: Britney Spears

Post autor: Kamui Shiro »

Bo dla fanów to była wielka sensacja. Uwierz mi, że może ich poruszyć taka sytuacja - szczególnie gdy podważana jest wiarygodność idolki jako autorki wokali na płycie. Osobiście nie oczekuję, żeby show Britney w Las Vegas był bardziej live, fajnie by było, ale to chyba bardziej widowisko wizualne z układami hopsasa niż muzyka. Ktoś w jej sztabie nie ogarnia sprawy z wciskaniem kitu, jakoby śpiewała na tych wystepach - prawda, której nie mozna namacać, zawsze będzie odbierana jako kit. Dlatego też ostatecznie musiała coś zaśpiewać - no i dobra nasza :d widocznie więcej się nie wyciśnie ;)

Niuto - obracałem się w środowisku fanów Britney, wiele osób szalało za Circus i szaleje do dziś, poza środowiskiem fanow obserwowałem też, że album ten podobał się słuchaczom niefanom (np. starszego pokolenia) bardziej niż poprzednie. Był to ciepło przyjęty album i to nie z powodu sukcesu Blackoutu... bowiem takiego sukcesu nie było aż w takim stopniu znowuż.

Femme Fatale też jeszcze miało przyzwoity odbiór, choć oczywiście to już początek tendencji spadkowej i dużo mniejsze zainteresowanie. Chodziło mi o to, że wszystkie te 3 albumy dały Britney markę, której nie miała zatwierdzonej po przerwie po nastoletnich albumach i którą zszargała późniejszą działalnością ;)


niuto pisze: Chyba nie zrozumiałeś intencji Cyprixa. Jemu chodziło nie o to, żeby wyśmiewać jej formę psychiczna, tylko zauważył dość dziwną rzecz - a mianowicie, że w przypadku Britney fani cieszą się kiedy wokalistka zaśpiewa jakąś piosenkę na żywo... Jest to trochę smutne.
Mimo wszystko można innym tonem?

Jest to trochę smutne, ale bez przesady. Mnie jakoś ten wystep ucieszył, choć też się nie zsikałem :lol: fajnie było jej posłuchac, do tego w dojrzalszej muzycznie piosence niż umcy-umcy. Pasuje jej bardziej to brzmienie (country, retro) niż robo Will I Ama przemielone przez wokal Myah Marie. Ale tamto też miało swój czas i miejsce i tez mnie bawiło... Na Glory Britney poniekąd wróciła do swoich korzeni ;) Ok, eurodance i autotune to jej drugie imię, ale pierwszego też niech używa ^^

Gdybym chciał, żeby moi ulubieni wykonawcy jak najczęściej śpiewali live, to albo poszukałbym sobie innych ulubienców, albo byłbym wiecznie niezadowolony - tak jak z tym narzekaniem czasami tutaj, że ktoś dał ciała, bo instrumenty były z tasmy albo że refren w jednym utworze na cały koncert był dośpiewany, a część z playbacku. Mnie to narzekanie na Britney nie jest potrzebne i tyle :) część narzeka, bo zaprojektowała sobie na nią za duże wymagania i wyobrażenia, inna część - bo po prostu lubi się czepiać, a tej jest łatwo.
ODPOWIEDZ