Kopaneek pisze:Wybacz ale tak to nie działa.
Nie brakuje wybitnych głosów.
W Ameryce jest ich na pęczki, w związku z czym nie musieli walczyć o supertalent z Polski.
Wbrew pozorom im chodzi o łatwy hajs, a nie triumf talentu.
Supertalentów takich jak Whitney jest w Ameryce na pęczki?
Gdyby naprawdę Edyta śpiewała lepiej niż Houston i Dion razem wzięte, to właśnie ze względów finansowych by z niej nie zrezygnowano, tylko zrobiono by z niej kurę znoszącą złote jajka.
Kopaneek pisze:Ale po co, skoro i bez tego są miliony z lakierów?
Chcesz powiedzieć, że Edyta naprawdę zarobiła na tej kampanii ponad milion złotych?
Skąd masz takie dane?
miko pisze:Ad szczury... to bylo w 2005 roku ?
W 2004, w pamiętnym liście Edyty do dziennikarzy.
w tamtym okresie opublikowała kilka listów otwartych do dziennikarzy. Najpierw pod koniec 2003, jeszcze kiedy była w ciąży, napisała 2 listy - jeden do dziennikarzy i drugi do fanów. Oba można przeczytać
tutaj.
Później, w lipcu 2004 był kolejny
list do dziennikarzy - ten najostrzejszy.
I na koniec 2004, w grudniu był jeszcze jeden list otwarty, o którym mamy nawet osobny
temat na forum.
Edyta miała wtedy szalenie trudno, ale jednak była na tyle honorowa, by nie układać się z tabloidami. Wielka szkoda, że to się zmieniło... To, że ludzie, którzy wtedy pracowali w "Fakcie" i "Super Expressie", prawdopodobnie już tam nie pracują, nie ma żadnego znaczenia, bo poziom tych brukowców się nie zmienił. Pamiętam, że swego czasu na pierwszej stronie któregoś z tych dzienników był wielki napis: "Kora ma raka jajnika!". Gdyby nie daj Boże stało się tak, że również Edyta zmagałaby się z ciężką chorobą, pewnie zostałaby potraktowana dokładnie tak samo. I nieważne byłoby, że ona przez lata tak chętnie współpracowała z tymi gazetami. Dla tabloidów liczy się sensacja i zysk, a nie człowiek.
Swoją drogą, to jest wielki paradoks - z jednej strony Edyta niby chce uchodzić za artystkę ekskluzywną, dlatego rzadko koncertuje, a jeśli już, to jej koncerty są droższe i krótsze w porównaniu do innych piosenkarek, i po występach ona nie wychodzi do fanów, a z drugiej strony - ona często udziela wywiadów brukowcom, a miesięcznikom luksusowym - nigdy.
To, że Edyta nie miałaby za bardzo o czym mówić w wywiadach dla magazynów z wyższej półki, to już jest inna sprawa. No, niestety... Do tuzów intelektu ona nigdy nie należała. Ale coś za coś - ma za to duży talent.
Jeszcze zostają Edycie miesięczniki typu "Elle", "Cosmopolitan", "Joy", "Glamour" - w żadnym z nich od lat nie miała wywiadu, a tutaj nie musiałaby udawać specjalnie mądrej.
Jeśli chodzi o artykuł o Kożuchowskiej na Pudelku, to radzę podchodzić do wszystkich publikacji tego portalu z większym dystansem. Czytam Pudelka i absolutnie się tego nie wstydzę, ale też doskonale zdaję sobie sprawę, ile tam jest błędów i manipulacji. Na przykład większość artykułów o Edycie jest pisana na podstawie tekstów "Faktu".
miko pisze:Jesli zas chodzi o popularnosc internetowa Edyty na Zachodzie nie wiem czy wiesz ale plyta "EG" do grudnia zeszlego roku byla zablokowana na Spotify i innych streamingach w USA i w wiekszosci krajow w Europie.
Skoro teraz została odblokowana, to można było się spodziewać chociaż minimalnego wzrostu zainteresowania singlami z tej płyty na Spotify. Na przykład
When you come back to me czy
Anything mogły wrócić do Top10 piosenek Edyty, choćby i na ostatnie miejsca. A tu nic, cisza. Tak więc za granicą ta płyta musi być już kompletnie zapomniana. Moje ukochane
Hunting high and low oraz
Coming back to love były przez długi czas zablokowane na Spotify również w Polsce - udostępniono je dopiero w grudniu 2016. I dzisiaj HH&L ma na liczniku 2414 odsłuchań, a CBTL- 1809. Taki wynik po ponad półtora roku na Spotify jest bardzo, baaardzo słaby, zwłaszcza, że ten album swego czasu świetnie sprzedał się w Polsce i nie najgorzej za granicą.