Głos Edyty

Ile Edyta ma oktaw?

Rozmowy na tematy związane z Edytą.
Awatar użytkownika
wodawodnista
Linger
Linger
Posty: 862
Rejestracja: 16 sty 2016, 14:48
Ulubiony album: Edyta Górniak
Ulubiona piosenka: TRecorder/Mind Control
Lokalizacja: Kraków

Re: Głos Edyty

Post autor: wodawodnista »

O lol :edi: Że Wam się chce.

A ja Wam powiem tak - jedyne co Wam zostało to zachwycanie się każdym wyjściem Edyty na scenę, bo nie uraczycie już nigdy płyty i jest mi was okropnie żal - bycie fanem takiej wokalistki to w sumie trochę żenada taka osobista. Kilka wiekopomnych piosenek zapisanych w historii polskiej muzyki plus kolejna stokroć niewypałów.

Poza tym trochę you get all the wrong way around baby. Edyta jest wybitna (a raczej była, w wieku lat 50 jest mocno przeciętna na to jaka była w latach 90), ale to kwestia tego, czego szuka się w muzyce. Ja szukam przede wszystkim smaku. Wolę skrzeczącą Madonnę z jej absolutnie zajebistą dyskografią niż Edytę, której pójdzie wybitnie (lub też conajwyżej nieźle w dzisiejszych czasach) z jej koszmarnymi piosenkami lub dziwnymi coverami. Jak już pisałem Edycie nadal daleko do talentu Whitney Houston, Mariah Carey czy Christiny Aguilery - zwłaszcza pod względem artystycznym jest za murzynami i nawet nie jest w stanie się zbliżyć. Celine Dion kilka lat starsza też lepiej śpiewa na żywo.

Ja myślę, że trzeba zacząć przede wszystkim od siebie i swojego fanatyzmu co do piosenkarki, która nie istnieje już a nie odgrzebywanie starych postów.

Do dzisiaj po nocach mi się śni ten dramatyczny cover "Saving All My Love For You"...... po prostu wstyd. Skoro nie umiesz, to po co się tykasz - sorry, not sorry, ale myślę, że co przypadkiem wyłapana "akademicka dziewczyna" ucząca się z przecietnym talentem zaśpiewałaby to lepiej niż obecna Edyta. Ten cover nie byłby taki zły gdyby nie próbowała śpiewać w tym samym czasie używając mózgu i myśląc co by tu zrobić, aby zaśpiewać z jak najbardziej amerykańskim akcentem - co dało efekt wysilonego zaschniętego gardła.

Generalnie to nie wiem co się dzieje z tymi nie nativeenglish piosenkarkami w późniejszym wieku, Edyta super śpiewała po angielsku teraz wychodzi to tak sobie, Celine Dion w latach 90 była zajebista po angielsku teraz nawet w wywiadach brzmi dziwnie i coraz bardziej jak jakaś Doda po angielsku z kwadratowym angielskim.
Awatar użytkownika
addar
Moderator
Moderator
Posty: 5023
Rejestracja: 29 sty 2009, 19:26
Ulubiony album: live'99
Ulubiona piosenka: większość
Lokalizacja: Łódź

Re: Głos Edyty

Post autor: addar »

Słuchałem sobie ostatnio trochę Edyty i naszło mnie na zrobienie takiej kategoryzacji/historiografii głosu Edyty. Wykoncypowałem sobie ze podzieliłbym rozwój wokalny Edyty na 6 okresów.


I okres - "młodzieńczy" ('89-94)
Charakteryzował się najmniejszą kontrolą. Tutaj Edyta odnajdywała siebie. Kształtowało się w jakiej technice Edyta będzie śpiewać i jaka jest dla niej komfortowa skala. Mamy tutaj najwyższe dźwięki w jej życiu- zapewne pozostałość dziecięcego głosu. W wykonach często brakuje precyzji. Edyta szarżuje i czasami jej nie wychodzi jakby sobie tego życzyła. Bywa tutaj amatorska. jednakże Instruowana potrafi zaśpiewać niezapomniane perełki.

II - okres - "Szczyt brzmieniowy" ('95-'00)

Charakteryzował się moim zdaniem najlepszym brzmieniem/barwą Edyty. Jej głos brzmiał krystalicznie przy jednoczesnym zachowaniu kontroli, precyzji i mocy. Edyta pod wpływem produkcji "zachodniej" przestała szarżować bezwiednie w utworach. W wystąpieniach na żywo zdarzały się improwizacje ale były one serwowane na koniec utwory z z większą rozwagą i świadomością. Wtedy Edyta miała głos najbardziej "divowy" i spektakularny, porównywalny do Celi, Wiesi i Marysi. Szkoda że ten czas został słabo wykorzystany i zamiast powstania przynajmniej 4 studyjnych płyt mamy jedną - "Edyta Górniak" ("Dotyk" uważam za zwieńczenie poprzedniego okresu , a live 99 za swoisty jubileusz a nie nowy materiał). Na prawdę zaprzepaszczone lata. Wystąpień w telewizji tez mało. Bardzo chciałbym posłuchać coverów Edyty zaśpiewanych głosem z tamtych lat. Z relacji wiemy że producenci celowo nie pozwolili Edycie dać całej siebie na debiucie światowym, sugerując jej aby pokazało na co ja stać dopiero w 2 longplayu, który nie doszedł do skutku- Perła jest swoistym "restartem kariery światowej".

III okres - "przejściowy", dopasowywania się do trendów ('01-'04)

Edyta próbuje zaistnieć ponownie, odrzucając styl div wokalnych z lat '90 na rzecz nowoczesnego brzmienia. Nadal ma świetną barwę ale zaczyna dopasowywać głos do syntetycznych brzmień wczesnych lat 2000. Próby brzmienia nowocześnie przynoszą mieszane efekty. Edyta wciąż potrafi ryknąć, jednak jej głos przestaje być krystaliczny nabierając chropowatości i ciemnej barwy. Nie wiem czy jest to kwestia dojrzewania głosu czy zamierzone próby zmiany techniki- pewnie po trochę tego i tego.
Edyta potrafi zaśpiewać wszystko, jednakże ten okres uwydatnił fakt, że utwory wymagające szybkich, krótkich i rytmicznych dźwięków nie są jej forte. Edyta wciąż na żywo wybiera utwory wolniejsze, wymagające trzymania długich dźwięków, pozwalających na swobodę melodyjną. Kawałki szybkie były często albo z taśmy albo ich wykonanie dalekie od jakości wersji studyjnej. Edyta to wokalistka emocjonalna i tylko utwory pozwalające na ich pokazanie uwydatniają jej ponadprzeciętny talent


IV okres : "szczyt wokalno- techniczny" ('05 - '09)

W mojej ocenie najlepszy okres dla głosu Edyty i dla mnie osobiście kwintesencja "edytowego stylu'. Podzieliłbym go dalej na dwa podokresy: wczesny (05-06 i późny (07-09). Zgrały się tutaj wszystkie elementy: Technika, moc, skala, zdolności interpretatorskie, pewność siebie, barwa, emocje. Z tego okresu pochodzą moje ulubione i najbardziej spektakularne technicznie wykonania Edyty. Jej głos dojrzał ale zachował jeszcze dawną elastyczność, mobilność i jakość. Edyta śpiewając nie myślała "czy może". Miała pewną kontrole nad swoim aparatem strunowym. W 2009 zaczyna się to zmieniać co pewnie miało związek z rozpadem małżeństwa i tym samym inspiracji, chęci i sił życiowych.


V okres : drugi okres przejściowy, kryzys tożsamości wokalnej ('10 - '15)

Głos Edyty dojrzał, jednakże z powodu wieku ? problemów prywatnych ? stracił dawną elastyczność stając się cięższym . Edyta w swoich popisowych górach nie brzmi już tak lekko. Często zdążają się jej wystąpienia na żywo gdzie traci kontrole nad głosem i w obawie przed skuchą i fałszem zaczyna śpiewać zachowawczo, bardzo kalkulując każdy dźwięk. Pomimo że jest tu kilka genialnych wyjątków, Edyta na żywo często brzmi jakby była nieobecna, zaczyna mi brakować emocjonalnego przekazu. Pojawiają się często wykonania, które określałem jako "poprawne" "dobre" " ok jak na 40 letnią wokalistkę" " i tak jest lepsza od reszty". Edyta w tym czasie znacznie ograniczyła używaną skalę głosu . Ewidentnie poszukiwała komfortu i na nowo określała co jeszcze potrafi a czego już nie.


VI okres "dojrzałość -samoakceptacja" ('16- dziś)

Edyta doszła do konsensusu z samą sobą. Słychać ze wie że nie ma już 20, 30 lat i nie brzmi tak rewelacyjnie w całej swojej skali. Świadoma jest także jednak co jej pozostało - Świetny rejestr głowowy, moc i wysokie dźwięki w mixie. Ociężałość głosu w niektórych rejestrach dalej postępuje. Długie "high notsy" brzmią mało świeżo i pozbawione są dawnej energetyczności. Edyta stara się nadrabiać interpretacją oraz posiłkuję się swoim przepięknym falsetttem by nadać głosowi lekkości. Diva zmienia swój styl śpiewania. Bardziej niż kiedykolwiek stawia na kontrasty. Często swoje interpretacje opiera na przemiennym śpiewaniu swym dojrzałym trochę ociężałym głosem piersiowym i łagodzącym go lekkim falsecie. Coraz częściej sięga po covery, które towarzyszyły jej od początku kariery. Jestem zadowolony że wciąż zdarzają się genialne wykonania, świadom jednak jestem, że z roku na rok będzie postępowała powolna degradacja jej głosu - nie wiem czy Edyta miała już menopauze czy jest w jej trakcie ale każda zmiana hormonalna- szczególnie brak produkcji estrogenu odbija się na głosie. Edyta ma słuch i sama słyszy ze nie brzmi już jak kiedyś. Stąd pewnie coraz częstsze posiłkowanie się nowoczesną technologią. Część wystąpień Edyty , podobnie jak te w The Voice lub "twoja twarz brzmi znajomo", mimo śpiwania " live" przepuszczana jest przez programy "upiększające" które niwelują drobne niedoskonałości i powodują że głos brzmi bardziej "profesjonalnie" i bez skaz. Takie czasy.


Ok se popisałem :edi:

\
Awatar użytkownika
Love2Love 1990-2016
If I give myself (up) to you
If I give myself (up) to you
Posty: 301
Rejestracja: 05 sty 2016, 23:55
Ulubiony album: Perła
Ulubiona piosenka: Nie proszę o więcej
Lokalizacja: Kraków

Re: Głos Edyty

Post autor: Love2Love 1990-2016 »

addar pisze:Słuchałem sobie ostatnio trochę Edyty i naszło mnie na zrobienie takiej kategoryzacji/historiografii głosu Edyty. Wykoncypowałem sobie ze podzieliłbym rozwój wokalny Edyty na 6 okresów.


I okres - "młodzieńczy" ('89-94)
Charakteryzował się najmniejszą kontrolą. Tutaj Edyta odnajdywała siebie. Kształtowało się w jakiej technice Edyta będzie śpiewać i jaka jest dla niej komfortowa skala. Mamy tutaj najwyższe dźwięki w jej życiu- zapewne pozostałość dziecięcego głosu. W wykonach często brakuje precyzji. Edyta szarżuje i czasami jej nie wychodzi jakby sobie tego życzyła. Bywa tutaj amatorska. jednakże Instruowana potrafi zaśpiewać niezapomniane perełki.

II - okres - "Szczyt brzmieniowy" ('95-'00)

Charakteryzował się moim zdaniem najlepszym brzmieniem/barwą Edyty. Jej głos brzmiał krystalicznie przy jednoczesnym zachowaniu kontroli, precyzji i mocy. Edyta pod wpływem produkcji "zachodniej" przestała szarżować bezwiednie w utworach. W wystąpieniach na żywo zdarzały się improwizacje ale były one serwowane na koniec utwory z z większą rozwagą i świadomością. Wtedy Edyta miała głos najbardziej "divowy" i spektakularny, porównywalny do Celi, Wiesi i Marysi. Szkoda że ten czas został słabo wykorzystany i zamiast powstania przynajmniej 4 studyjnych płyt mamy jedną - "Edyta Górniak" ("Dotyk" uważam za zwieńczenie poprzedniego okresu , a live 99 za swoisty jubileusz a nie nowy materiał). Na prawdę zaprzepaszczone lata. Wystąpień w telewizji tez mało. Bardzo chciałbym posłuchać coverów Edyty zaśpiewanych głosem z tamtych lat. Z relacji wiemy że producenci celowo nie pozwolili Edycie dać całej siebie na debiucie światowym, sugerując jej aby pokazało na co ja stać dopiero w 2 longplayu, który nie doszedł do skutku- Perła jest swoistym "restartem kariery światowej".

III okres - "przejściowy", dopasowywania się do trendów ('01-'04)

Edyta próbuje zaistnieć ponownie, odrzucając styl div wokalnych z lat '90 na rzecz nowoczesnego brzmienia. Nadal ma świetną barwę ale zaczyna dopasowywać głos do syntetycznych brzmień wczesnych lat 2000. Próby brzmienia nowocześnie przynoszą mieszane efekty. Edyta wciąż potrafi ryknąć, jednak jej głos przestaje być krystaliczny nabierając chropowatości i ciemnej barwy. Nie wiem czy jest to kwestia dojrzewania głosu czy zamierzone próby zmiany techniki- pewnie po trochę tego i tego.
Edyta potrafi zaśpiewać wszystko, jednakże ten okres uwydatnił fakt, że utwory wymagające szybkich, krótkich i rytmicznych dźwięków nie są jej forte. Edyta wciąż na żywo wybiera utwory wolniejsze, wymagające trzymania długich dźwięków, pozwalających na swobodę melodyjną. Kawałki szybkie były często albo z taśmy albo ich wykonanie dalekie od jakości wersji studyjnej. Edyta to wokalistka emocjonalna i tylko utwory pozwalające na ich pokazanie uwydatniają jej ponadprzeciętny talent


IV okres : "szczyt wokalno- techniczny" ('05 - '09)

W mojej ocenie najlepszy okres dla głosu Edyty i dla mnie osobiście kwintesencja "edytowego stylu'. Podzieliłbym go dalej na dwa podokresy: wczesny (05-06 i późny (07-09). Zgrały się tutaj wszystkie elementy: Technika, moc, skala, zdolności interpretatorskie, pewność siebie, barwa, emocje. Z tego okresu pochodzą moje ulubione i najbardziej spektakularne technicznie wykonania Edyty. Jej głos dojrzał ale zachował jeszcze dawną elastyczność, mobilność i jakość. Edyta śpiewając nie myślała "czy może". Miała pewną kontrole nad swoim aparatem strunowym. W 2009 zaczyna się to zmieniać co pewnie miało związek z rozpadem małżeństwa i tym samym inspiracji, chęci i sił życiowych.


V okres : drugi okres przejściowy, kryzys tożsamości wokalnej ('10 - '15)

Głos Edyty dojrzał, jednakże z powodu wieku ? problemów prywatnych ? stracił dawną elastyczność stając się cięższym . Edyta w swoich popisowych górach nie brzmi już tak lekko. Często zdążają się jej wystąpienia na żywo gdzie traci kontrole nad głosem i w obawie przed skuchą i fałszem zaczyna śpiewać zachowawczo, bardzo kalkulując każdy dźwięk. Pomimo że jest tu kilka genialnych wyjątków, Edyta na żywo często brzmi jakby była nieobecna, zaczyna mi brakować emocjonalnego przekazu. Pojawiają się często wykonania, które określałem jako "poprawne" "dobre" " ok jak na 40 letnią wokalistkę" " i tak jest lepsza od reszty". Edyta w tym czasie znacznie ograniczyła używaną skalę głosu . Ewidentnie poszukiwała komfortu i na nowo określała co jeszcze potrafi a czego już nie.


VI okres "dojrzałość -samoakceptacja" ('16- dziś)

Edyta doszła do konsensusu z samą sobą. Słychać ze wie że nie ma już 20, 30 lat i nie brzmi tak rewelacyjnie w całej swojej skali. Świadoma jest także jednak co jej pozostało - Świetny rejestr głowowy, moc i wysokie dźwięki w mixie. Ociężałość głosu w niektórych rejestrach dalej postępuje. Długie "high notsy" brzmią mało świeżo i pozbawione są dawnej energetyczności. Edyta stara się nadrabiać interpretacją oraz posiłkuję się swoim przepięknym falsetttem by nadać głosowi lekkości. Diva zmienia swój styl śpiewania. Bardziej niż kiedykolwiek stawia na kontrasty. Często swoje interpretacje opiera na przemiennym śpiewaniu swym dojrzałym trochę ociężałym głosem piersiowym i łagodzącym go lekkim falsecie. Coraz częściej sięga po covery, które towarzyszyły jej od początku kariery. Jestem zadowolony że wciąż zdarzają się genialne wykonania, świadom jednak jestem, że z roku na rok będzie postępowała powolna degradacja jej głosu - nie wiem czy Edyta miała już menopauze czy jest w jej trakcie ale każda zmiana hormonalna- szczególnie brak produkcji estrogenu odbija się na głosie. Edyta ma słuch i sama słyszy ze nie brzmi już jak kiedyś. Stąd pewnie coraz częstsze posiłkowanie się nowoczesną technologią. Część wystąpień Edyty , podobnie jak te w The Voice lub "twoja twarz brzmi znajomo", mimo śpiwania " live" przepuszczana jest przez programy "upiększające" które niwelują drobne niedoskonałości i powodują że głos brzmi bardziej "profesjonalnie" i bez skaz. Takie czasy.


Ok se popisałem :edi:

\
Bardzo ciekawa analiza!
Myślę, że zgadzam się z większością wniosków i z dokonanym podziałem. Jeśli jednak chodzi o okres IV, muszę przyznać, że o dziwo często wykonania Edyty z tych czasów mnie drażniły. Niewątpliwie była w świetnej formie, zwłaszcza w latach 2005-2007, mieliśmy wybitne wykonania („To nie ja” z TT, „Szczęśliwej drogi już czas” z Rynkowskim), jednak mam poczucie iż w tamtym czasie, a w szczególności po 2007 roku Edyta miała bardzo często tendencję do przesady - nieumiarkowania ilość ozdobników, zbyt częste i przesadne szarżowanie z wysokimi dźwiękami. Słychać to dobrze w wykonaniach w Josiu, może z wyjątkiem świetnego „Stop”, ale tez np. bardzo zły występ z „Aleją gwiazd” na którymś sylwestrze. Biorąc te wszystkie czynniki pod uwagę, bardzo często wykonania z ostatnich lat podobają mi się bardziej niż właśnie z tego okresu. Osobiście uznałbym z prime time Edyty, podobnie jak ty, lata 1995-2000, jednak do mnie najbardziej trafiała w okresie 2001-2006/07. Rzeczywiście zmieniła wtedy styl muzyczny, jednak zmiana slyszalna w jej głosie była świetna! Pozbyła się pobrzmiewającego jeszcze często dziewczęcego brzmienia, jej głos osadził się, stał się nieco cięższy, przy czym nie stracił nic na elastyczności czy dawnej mocy, a nawet ją zyskał! Bardzo lubię brzmienie Edyty z tych lat.
Co do oceny jej dzisiejszego brzmienia również uważam, ze diagnoza jest bardzo trafna - Edyta faktycznie sprawia wrażenie jakby była świadoma swoich ograniczeń i obecnych możliwości. Zgadzam się, ze stawia na kontrasty brzmieniowe co w moim odczuciu jest niezwykle atrakcyjne - fantastycznie buduje dynamikę utworu. Świetnym tego przykładem jest absolutnie genialne wykonanie „Nie pytaj o Polskę” z zeszłego roku, które w ogóle jest jednym z moich ulubionych wykonań Edyty ever. Podsumowując, mysle że wciąż jest w świetnej formie, ale naturalnie głos się zmienia, przede wszystkim obniża się czego nie da się ukryć. Myślę jednak, że Edyta nauczyła sie adaptować do postępujących zmian i często zamienia je w zaletę, co można usłyszeć w rockowych wykonaniach Edyty jak „Co mi panie dasz” czy „Wicked game”. Dzieki ciężkości która zyskał jej głos i kontrastom którymi nas raczy, te utwory wychodzą jej genialnie, prawdopodobnie lepiej niż wykonałabym je na którymkolwiek wcześniejszym etapie. Inaczej wyglada oczywiście sytuacja z tak posagowymi piosenkami jak „Listen” czy „I have nothing” gdzie jednak najbardziej istotna kwestią jest sprawność wokalna, jednak i takie ballady we współczesnej Edytyowej adaptacji brzmią przeważnie bosko:)
Prawdziwym skarbem Edyty, który będzie z nią zawsze niezależnie od kondycji wokalnej jest jej wybitna muzykalność i wrażliwość. Łatwość w zabawie melodią, słuch, wysmakowane dodawanie nieoczywistych ozdobników czy melizmatów, naturalne odnajdywanie drugiego głosu, ścieżki melodycznej w utworach - to jest talent, takie wyczucie ma naprawdę mało kto. Właśnie to sprawia, ze Edyta jest tak wyjątkowa - nie tylko jej wielki, wybitny głos :d
Awatar użytkownika
wodawodnista
Linger
Linger
Posty: 862
Rejestracja: 16 sty 2016, 14:48
Ulubiony album: Edyta Górniak
Ulubiona piosenka: TRecorder/Mind Control
Lokalizacja: Kraków

Re: Głos Edyty

Post autor: wodawodnista »

Zgadzam sie - z jednym zastrzeżeniem co do wypowiedzi LovetoLove - ona stawia na te kontrasty, aby celowo pokazać kontrastami że ma skalę, bo jej normalnie najzwyczajniej w swiecie nie ma. I zawsze tak robiła. To jest wlasnie manipulacja o ktorej kiedys pisalem. Edyta nie potrafi tak jak Christina jechac po jednym tonie caly czas, tylko sobie skacze co daje zludne wrazenie, ze nagle wyciaga nie wiadomo co - co nie jest prawda.

Generalnie to sa dwa typy wokalistek. Jedne to takie, ktore bez spiewania regularnego sie cofają w rozwoju (chyba Edyta sama tak siebie okreslila, ze jej duzo trudniej wrocic na tory jak nie uzywa regularnie) i takie co wrecz na odwrot - jak naduzywaja to sa w lesie.

Jak na 50 latke to Edyta ma tendencję zniżkową caly czas. Christina dla przykladu w wieku 42 lat prawie miala sinusoidę i troche powraca na "second prime" po nieudanej ostatniej dekadzie. Edyta za mlodu miala mniejsze zrozumienie dla swojego talentu co sprawialo wrazenie huraganu, rzeczywiscie okolo JOŚ miała swoje maksimum.

Generalnie to jej wokal nadal jest super. Mi najbardziej przeszkadza jej angielsku i silenie się na super amerikan aksent - kiedys umiala to robic, teraz jest to takie jak z Mcdonalda troche, too much po prostu. No i jedno wielkie nie - dla coverowania Whitney. SAMLFY jest w jej adaptacji okropne. Byc moze nadal lepsze niz jakiejkolwiek innej polki ale dla mnie jedna wielka katastrofa. IWALY nieźle, ale lepiej sie nie bawic w Whitney. Christina wypada tylko milimetr lepiej bo barwowo też ma ten Whitneyowski mrok i podobny ton, ale na tym historia tez sie konczy.

No i skala - użytkowa w granicach 2.5 oktawy. Niechaj bedzie ze w graniach okolo 3 oktaw bo nie bede sie wyklocac. Ale 4 oktawy to sa bajki grubymi nicmi szyte i zawsze byly. No, ale spoczi Celine tez ma w graniach 3 i Whitney. Tylko Christina i Mariah tutaj przodują. 4.4 i okolo 5.

Co do interpretacji to sila tego zostala. Tutaj Edyta bije kazda inna na leb szyję. Kasztany z Debiutu to jak male malowidło, pejzaż czlowiek widzi jak slucha. Christina tez tak umiałaby, ale woli sobie ryczeć XD Celine, Mariah i Whitney gorzej tutaj.
Robert777778
Invisible
Invisible
Posty: 5
Rejestracja: 13 lut 2013, 20:27
Ulubiony album: Dotyk
Ulubiona piosenka: Dotyk
Lokalizacja: Międzybórz

Re: Głos Edyty

Post autor: Robert777778 »

Ostatnio obejrzałem pare starszych wykonów i stwierdziłem, że głos Edyty totalnie załamał się w 2013 roku. W 2012 było jeszcze świetnie, dźwięczny, mocny głos, bez problemu wspinała się na wysokie rejestry. Rok później głos gwałtownie się zmienił. Tak od razu, jakby po jakiejś operacji, albo kontuzji. 🤔
Awatar użytkownika
wodawodnista
Linger
Linger
Posty: 862
Rejestracja: 16 sty 2016, 14:48
Ulubiony album: Edyta Górniak
Ulubiona piosenka: TRecorder/Mind Control
Lokalizacja: Kraków

Re: Głos Edyty

Post autor: wodawodnista »

Dzisiaj Vocal MMA ja kontra Shittreffie na rejestr gwizdkowy, stawiajcie kto wygra!
Awatar użytkownika
Steffie
Impossible
Impossible
Posty: 1671
Rejestracja: 13 wrz 2017, 13:30
Lokalizacja: Ziemia

Re: Głos Edyty

Post autor: Steffie »

Awatar użytkownika
wodawodnista
Linger
Linger
Posty: 862
Rejestracja: 16 sty 2016, 14:48
Ulubiony album: Edyta Górniak
Ulubiona piosenka: TRecorder/Mind Control
Lokalizacja: Kraków

Re: Głos Edyty

Post autor: wodawodnista »

Czyli oficjalnie przyznałaś, że przegrałaś, że jesteś beznadziejnie konfliktowa, tępa i w dodatku paskudnie zaczepna i okrutna. Dziękuję. Starczy.
Awatar użytkownika
Steffie
Impossible
Impossible
Posty: 1671
Rejestracja: 13 wrz 2017, 13:30
Lokalizacja: Ziemia

Re: Głos Edyty

Post autor: Steffie »

Awatar użytkownika
Fan17
If I give myself (up) to you
If I give myself (up) to you
Posty: 365
Rejestracja: 15 wrz 2009, 19:08
Ulubiony album: wszystkie
Ulubiona piosenka: Miles & miles away
Lokalizacja: wielkopolskie

Re: Głos Edyty

Post autor: Fan17 »

wodawodnista pisze: 20 kwie 2022, 19:05 Zgadzam sie - z jednym zastrzeżeniem co do wypowiedzi LovetoLove - ona stawia na te kontrasty, aby celowo pokazać kontrastami że ma skalę, bo jej normalnie najzwyczajniej w swiecie nie ma. I zawsze tak robiła. To jest wlasnie manipulacja o ktorej kiedys pisalem. Edyta nie potrafi tak jak Christina jechac po jednym tonie caly czas, tylko sobie skacze co daje zludne wrazenie, ze nagle wyciaga nie wiadomo co - co nie jest prawda.

Generalnie to sa dwa typy wokalistek. Jedne to takie, ktore bez spiewania regularnego sie cofają w rozwoju (chyba Edyta sama tak siebie okreslila, ze jej duzo trudniej wrocic na tory jak nie uzywa regularnie) i takie co wrecz na odwrot - jak naduzywaja to sa w lesie.

Jak na 50 latke to Edyta ma tendencję zniżkową caly czas. Christina dla przykladu w wieku 42 lat prawie miala sinusoidę i troche powraca na "second prime" po nieudanej ostatniej dekadzie. Edyta za mlodu miala mniejsze zrozumienie dla swojego talentu co sprawialo wrazenie huraganu, rzeczywiscie okolo JOŚ miała swoje maksimum.

Generalnie to jej wokal nadal jest super. Mi najbardziej przeszkadza jej angielsku i silenie się na super amerikan aksent - kiedys umiala to robic, teraz jest to takie jak z Mcdonalda troche, too much po prostu. No i jedno wielkie nie - dla coverowania Whitney. SAMLFY jest w jej adaptacji okropne. Byc moze nadal lepsze niz jakiejkolwiek innej polki ale dla mnie jedna wielka katastrofa. IWALY nieźle, ale lepiej sie nie bawic w Whitney. Christina wypada tylko milimetr lepiej bo barwowo też ma ten Whitneyowski mrok i podobny ton, ale na tym historia tez sie konczy.

No i skala - użytkowa w granicach 2.5 oktawy. Niechaj bedzie ze w graniach okolo 3 oktaw bo nie bede sie wyklocac. Ale 4 oktawy to sa bajki grubymi nicmi szyte i zawsze byly. No, ale spoczi Celine tez ma w graniach 3 i Whitney. Tylko Christina i Mariah tutaj przodują. 4.4 i okolo 5.

Co do interpretacji to sila tego zostala. Tutaj Edyta bije kazda inna na leb szyję. Kasztany z Debiutu to jak male malowidło, pejzaż czlowiek widzi jak slucha. Christina tez tak umiałaby, ale woli sobie ryczeć XD Celine, Mariah i Whitney gorzej tutaj.
Edyta ma lepszy mix od Kryśki. Wiadomo, że z wiekiem głos się zmienia i kwestie hormonalne oczywiście mają na to wpływ, ale moIm zdaniem Edycie najbardziej brakuje regularnego śpiewania. Aretha czy Patti LaBelle nadal brzmiały w jej wieku bosko.
Awatar użytkownika
wodawodnista
Linger
Linger
Posty: 862
Rejestracja: 16 sty 2016, 14:48
Ulubiony album: Edyta Górniak
Ulubiona piosenka: TRecorder/Mind Control
Lokalizacja: Kraków

Re: Głos Edyty

Post autor: wodawodnista »

Fan17 pisze: 20 paź 2023, 23:24
wodawodnista pisze: 20 kwie 2022, 19:05 Zgadzam sie - z jednym zastrzeżeniem co do wypowiedzi LovetoLove - ona stawia na te kontrasty, aby celowo pokazać kontrastami że ma skalę, bo jej normalnie najzwyczajniej w swiecie nie ma. I zawsze tak robiła. To jest wlasnie manipulacja o ktorej kiedys pisalem. Edyta nie potrafi tak jak Christina jechac po jednym tonie caly czas, tylko sobie skacze co daje zludne wrazenie, ze nagle wyciaga nie wiadomo co - co nie jest prawda.

Generalnie to sa dwa typy wokalistek. Jedne to takie, ktore bez spiewania regularnego sie cofają w rozwoju (chyba Edyta sama tak siebie okreslila, ze jej duzo trudniej wrocic na tory jak nie uzywa regularnie) i takie co wrecz na odwrot - jak naduzywaja to sa w lesie.

Jak na 50 latke to Edyta ma tendencję zniżkową caly czas. Christina dla przykladu w wieku 42 lat prawie miala sinusoidę i troche powraca na "second prime" po nieudanej ostatniej dekadzie. Edyta za mlodu miala mniejsze zrozumienie dla swojego talentu co sprawialo wrazenie huraganu, rzeczywiscie okolo JOŚ miała swoje maksimum.

Generalnie to jej wokal nadal jest super. Mi najbardziej przeszkadza jej angielsku i silenie się na super amerikan aksent - kiedys umiala to robic, teraz jest to takie jak z Mcdonalda troche, too much po prostu. No i jedno wielkie nie - dla coverowania Whitney. SAMLFY jest w jej adaptacji okropne. Byc moze nadal lepsze niz jakiejkolwiek innej polki ale dla mnie jedna wielka katastrofa. IWALY nieźle, ale lepiej sie nie bawic w Whitney. Christina wypada tylko milimetr lepiej bo barwowo też ma ten Whitneyowski mrok i podobny ton, ale na tym historia tez sie konczy.

No i skala - użytkowa w granicach 2.5 oktawy. Niechaj bedzie ze w graniach okolo 3 oktaw bo nie bede sie wyklocac. Ale 4 oktawy to sa bajki grubymi nicmi szyte i zawsze byly. No, ale spoczi Celine tez ma w graniach 3 i Whitney. Tylko Christina i Mariah tutaj przodują. 4.4 i okolo 5.

Co do interpretacji to sila tego zostala. Tutaj Edyta bije kazda inna na leb szyję. Kasztany z Debiutu to jak male malowidło, pejzaż czlowiek widzi jak slucha. Christina tez tak umiałaby, ale woli sobie ryczeć XD Celine, Mariah i Whitney gorzej tutaj.
Edyta ma lepszy mix od Kryśki. Wiadomo, że z wiekiem głos się zmienia i kwestie hormonalne oczywiście mają na to wpływ, ale moIm zdaniem Edycie najbardziej brakuje regularnego śpiewania. Aretha czy Patti LaBelle nadal brzmiały w jej wieku bosko.

Mariah Carey w ich wieku brzmi tragicznie, więc? Jednak Mariah to jest osobny temat, bo tutaj były mi się wydaje jakieś problemy hormonalne. Jako 20 latka robiła cuda na początku lat 90 a już pod koniec lat 90 miała potworne problemy, które umiała rozwiązać tylko długim odpoczynkiem. Juz w wieku 30 lat nie nadawała się do bycia gwiazdą estrady od której wymagałoby się perfekcji. Tam się zadziały jakieś bardzo dziwne rzeczy, a w wieku 50 lat to jak śpiewa jest dalekie od akceptacji jak na osobę, która nie ćpała. Whitney to osobna historia. Co do Christiny - najpierw należy zrozumieć artystę, aby cokolwiek się wypowiadać. Edyta skupia się na jakości - podobnie jak Beyonce - tam nie ma mowy o błędzie bo inaczej będą nocami jęczeć i klikać replay oglądając swój występ. A Christina.... jak to Christina.. ma wywalone ;-) Dlatego samo "słuchanie" nie równa się "słuchanie". Christina śpiewając byle co na luzie od niechcenia np w The Voice robiła cuda zaś przed tłumem i publicznością wychodzi mocno średnio. Co do Edyty to ciężko stawiać ją w rangi pomiędzy tymi paniami bo - ma o wiele skroniejszą dyskrografię, zagrała milion mniej koncertów, przeżyła milion procentowo mniejszą presję i stres i po prostu widziała i słyszała stanowczo mniej. Każdą z tych Pań łączy tylko to, że są naturszczykami i nie potrzebowały nigdy nauczyciela, który ich pokieruje conajwyżej podszlifuje. Darcie się Chrisitiny i jej belting to jest celowe założenie tak samo jak u Edyty interpretacja a u Mariah gwizdek - łatwo jest mieć talent a dużo trudniej jest przebić się między talentami, aby nie być kopią Whitney Houston czy Arethy. Każda z tych pań postawiła na piedestał jedną wartość swojego głosu, który miał je wyróżniać i to jest bardzo mądre. I dlatego jeśli komuś przeszkadza przesadny belt Aguilery to znaczy, że po prostu kompletnie nie rozumie ideii. Tak samo jak komuś przeszkadza moj i Maryśkowy gwizdek. Wszystko ma swój cel i tak się rodzą gwiazdy. Michael Jackson byłby nikim gdyby nie te wszystkie akcesoria jak świecące rękawiczki, Moonwalk (KTÓREGO ZRESZTĄ NIE WYMYŚLIŁ TAK SWOJĄ DROGĄ DLA LUDZI KTÓRZY NIE WIEDZĄ, O ILE MNIE PAMIĘĆ NIE MYLI TO BYŁO JAKIEŚ ZAPOŻYCZENIE OD JAKIEŚ RANDOMOWEJ GRUPY ALE TERAZ SOBIE NIE PRZYPOMNĘ). To co najważniejsze - wielcy artyści się nie inpisrują, oni kradną. Może kiedyś to zrozumiecie.

Co do mixu Aguilera vs Edyta to nie wypowiem się bo nie słucham występów Edyty na tyle. Wiem tylko tyle, że dobry występ Aguilery w wieku 40+ lat jest dla mnie lepszy jako całość niż dobry występ Edyty sprzed dekady (oglądając ileś która zrobiła Edyta w przedziale powiedzmy 2007-2017)
Awatar użytkownika
addar
Moderator
Moderator
Posty: 5023
Rejestracja: 29 sty 2009, 19:26
Ulubiony album: live'99
Ulubiona piosenka: większość
Lokalizacja: Łódź

Re: Głos Edyty

Post autor: addar »

Woda doceniam twoje posty i próby ożywienia forum ale... Wydaje mi się że powinieneś popracować nad formą swoich wypowiedzi. Od początku udzielania się tutaj stosujesz jakąś dziwaczną figurę retoryczną. W twoich postach zazwyczaj jesteś "Ty" i bliżej nie określeni "Wy". Przy czym siebie stawiasz jako kogoś oświeconego, ze zdobytą wiedzą i doświadczeniem a " Was" w roli nieświadomych, pogubionych ignorantów, którym jedynie dajesz mały wgląd do swej przepastnej mądrości. Jednak nigdy nie starasz się rozwinąć swoich myśli, zasłaniając się tekstami typu " może kiedyś zrozumiecie" " nie będę tego tłumaczyły teraz " . Takimi zaczepnymi postami stawiasz się ponad nieokrzesanym i niedouczonym ludem przez co wydajesz się często mało sympatyczny i powodujesz w potencjalnymi rozmówcy irytację i zniechęcenie do odpowiedzi.

Każdy z nas tutaj ma różne doświadczenia życiowe jak również odmienne gusta. Nie zakładaj więc z góry że ktoś się nie zna bo myśli inaczej niż ty..

W sumie nie wiem po co pisze to akurat teraz i w tym temacie ale przez lata czytania twoich postów narastała we mnie potrzeba napisania moich wrażeń o tobie. Mam dysonans poznawczy . Z jednej strony wydajesz się ciekawym, pełnym pasji ekscentrykiem z drugiej przez formę swoich wypowiedzi jawisz mi się jako się pyszny, snobistyczny dziwak.
Awatar użytkownika
wodawodnista
Linger
Linger
Posty: 862
Rejestracja: 16 sty 2016, 14:48
Ulubiony album: Edyta Górniak
Ulubiona piosenka: TRecorder/Mind Control
Lokalizacja: Kraków

Re: Głos Edyty

Post autor: wodawodnista »

addar pisze: 31 paź 2023, 10:25 Woda doceniam twoje posty i próby ożywienia forum ale... Wydaje mi się że powinieneś popracować nad formą swoich wypowiedzi. Od początku udzielania się tutaj stosujesz jakąś dziwaczną figurę retoryczną. W twoich postach zazwyczaj jesteś "Ty" i bliżej nie określeni "Wy". Przy czym siebie stawiasz jako kogoś oświeconego, ze zdobytą wiedzą i doświadczeniem a " Was" w roli nieświadomych, pogubionych ignorantów, którym jedynie dajesz mały wgląd do swej przepastnej mądrości. Jednak nigdy nie starasz się rozwinąć swoich myśli, zasłaniając się tekstami typu " może kiedyś zrozumiecie" " nie będę tego tłumaczyły teraz " . Takimi zaczepnymi postami stawiasz się ponad nieokrzesanym i niedouczonym ludem przez co wydajesz się często mało sympatyczny i powodujesz w potencjalnymi rozmówcy irytację i zniechęcenie do odpowiedzi.

Każdy z nas tutaj ma różne doświadczenia życiowe jak również odmienne gusta. Nie zakładaj więc z góry że ktoś się nie zna bo myśli inaczej niż ty..

W sumie nie wiem po co pisze to akurat teraz i w tym temacie ale przez lata czytania twoich postów narastała we mnie potrzeba napisania moich wrażeń o tobie. Mam dysonans poznawczy . Z jednej strony wydajesz się ciekawym, pełnym pasji ekscentrykiem z drugiej przez formę swoich wypowiedzi jawisz mi się jako się pyszny, snobistyczny dziwak.

Tak, zaraz się okaże, że to ja nieustannie zaczepiam Streffie. Addar, proszę Cię.

Co do moich postów i celowych niedomówień (tak są one celowe) - bo każdy nauczyciel i każda osoba biorąca udział w dyskusji (w mojej ocenie) nie powinna kłaść wszystkiego na tacy. Ja zostawiam wątki - jeśli ktoś zrobi research i będzie chciał porozmawiać - wrota stoją otworem.

Jeśli moje wypowiedzi są dla Ciebie lub innych rażące, niedomówione, aroganckie tudzież nachalne - wystarczy się zapytać np "A co to znaczy i czy możesz rozwinąć myśl?"

Nie zakładam z góry, że ktoś z Was nie wie co to znaczy "kraść" tylko zaznaczam energetycznie ideę, że wielcy artyści to ludzie, którzy czytają/słuchają/szukają/oglądają/podróżują i stąd dzieją się takie rzeczy jak już kilkunastokrotne mini skandale o to co robi przykładowo Beyonce.

Madonna nie osiągnęłaby nic jeśli nie zaadaptowałaby wizerunku inspirowanego Monroe. Tak samo dużo rzeczy, które są znakami rozpoznawczymi Jacksona są tylko z nim utożsamiane, bo niewiele on ma związku z ich powstaniem od zera.

Tak samo w kontekście Edyty. To co umie Edyta to nie jest prawda objawiona. Nie wiem na ile na piedestał jej talent wyniosła Zapendowska, ale mówienie, że Zapendowska to jędza, która nic nie umie i niczego mnie nie naczyła jest ogromnym nadużyciem.

Jednak odwrócę to pytanie i potraktuję to jako twój zły humor - dlaczego zamiast próbować mnie obrazić (chcialeś mnie obrazić, czy byłem dla Ciebie kiedyś niemiły, czy kiedyś ci odmówiłem ........... a teraz już wiedz, że to nasza ostatnia rozmowa. Dziękuję. <patoleta>) nie.... zadałeś po prostu pytania?

Dlaczego kiedy CHCĘ rozmawiac i tworzę temat i proszę np o historię Perfect Momement czy 1+1 z tematu pierwszej płyty światowej NIKT nie chce odpisać?

A móże to problem jest w Was? Nie macie nic do powiedzenia. Nic was nie interesuje. Nie chcecie ze mną rozmawiać. Nie lubicie mnie. Okej, trudno.

Jednak wmawianie mi, że jestem encyklopedią, która przyszla was oświecić jest nie na miejscu. Zresztą jeśli rozmawiamy o wokalu Edyty a potem przychodzi user z postem, że Edyta wykrzesiła z siebie dżwięk piszczenia psa pisząc o 5 oktawowym głosie - to... JAK MAM SIĘ ZACHOWAĆ?

Stąd wysłałem Wam (chyba dwie doby było dostępne) moje F#6 czy to to tam było i co? Mam też pisać, że mam 5 oktaw i 8737832 ton? Nie, nie mam.


Mi się wydaje, że po prostu jesteście na forum z przyzwyczajenia. Kochacie muzykę i czekacie na Edidramy, ale nic za tym nie idzie więcej. Interesują was prozaiczne rzeczy jak większość społeczeństwa, która myśli o tym co ugotować na obiad. Może jest we mnie coś za dużego na moją powłokę cielesną, może jestem dziwny, może mam problemy psychiczne, być może jestem za bardzo chamski i tego nie widzę (na 100%) - jednak uważam, że jestem atakowany w 90% za nic jako jedyna osoba na tym forum - i nie dlatego, że coś zrobiłem, tylko dlatego, że KTOŚ CZUJE, że to co piszę jest ofensywne bo jest napisane klarownie i szczerze. Nic na to nie poradzę, taka osobowość.

Za cały konflikt zainicjowany przez Streffie to mnie się publicznie krzyżuje, dlatego, że potrafię nazwać rzeczy po imieniu. A Strefiie? Nietykalna. Ja myślę, że to jest raczej czas, aby nauczyć się czytać, bo skoro twierdzisz, że "piszesz jakbyś wiedział a inni nie wiedzą" to chyba jednak wcale daleki od prawdy (pomimo braku takiego założenia) nie jestem.
Awatar użytkownika
addar
Moderator
Moderator
Posty: 5023
Rejestracja: 29 sty 2009, 19:26
Ulubiony album: live'99
Ulubiona piosenka: większość
Lokalizacja: Łódź

Re: Głos Edyty

Post autor: addar »

Ja nie uznaję "gwizdania“za jakąkolwiek wymierną formę oceny śpiewu. Dla mnie jest to gwizd nie śpiew więc w skale bym tego nie wyliczał. Użytkowa skala Maryji bez gwizdania nie jest wysoka .

Edyta dla mnie ma znacznie bogatszy wachlarz dynamiki i mocy w górach . Marysia powinna skupiać się na dołach gdzie Edyty głos dla kontrastu się gubi, jest płaski i słaby choć z wiek nabiera głębi kosztem jej gór.
Awatar użytkownika
wodawodnista
Linger
Linger
Posty: 862
Rejestracja: 16 sty 2016, 14:48
Ulubiony album: Edyta Górniak
Ulubiona piosenka: TRecorder/Mind Control
Lokalizacja: Kraków

Re: Głos Edyty

Post autor: wodawodnista »

addar pisze: 31 paź 2023, 10:51 Ja nie uznaję "gwizdania“za jakąkolwiek wymierną formę oceny śpiewu. Dla mnie jest to gwizd nie śpiew więc w skale bym tego nie wyliczał. Użytkowa skala Maryji bez gwizdania nie jest wysoka .

Edyta dla mnie ma znacznie bogatszy wachlarz dynamiki i mocy w górach . Marysia powinna skupiać się na dołach gdzie Edyty głos dla kontrastu się gubi, jest płaski i słaby choć z wiek nabiera głębi kosztem jej gór.

Niestety jeden użytkownik włożył piszczenie Edyty w jej skalę i to z całą stanowczością. Cytuję;

Re: Głos Edyty
Post autor: Kopaneek » 10 gru 2019, 21:09

Mała aktualizacja odnośnie skali głosu Edyty.

Zarejestrowany zakres: C3-C#8 co daje 5 :!: oktaw i jeden półton.

Najwyższe dźwięki -> https://www.youtube.com/watch?v=hEhHsxEmWv4
Za ten post autor Kopaneek otrzymuje podziękowania (łącznie 3):
michal.p, addar, Agunia
:) :) :)


Jeśli chodzi o Mariah to jej gwizdek w czasach jej prime był ze spokojem użytkowy. Używala go jak machaniem palca u dłoni. To jest właśnie skala głosu - możesz powtórzyć i włożyć kiedy chcesz do piosenki - vel - napisać piosenkę aby był tam gwizdek, powtórzyć to 50 razy na żywo? Jeśli tak to jest to twoja skala.

Skala głosu MC jest w góle ekstreamalnie skomplikowana. Na samym początku jej kariery pisano o 7 oktawach a potem się okazało że jest około 4 czy 5 z dziwnym przeskokiem i luką aż do kolejnych oktaw. Przynajmniej ja tak rozumiem te dziwne artykuły, które wtedy pisano.

Skala głosu Edyty jest w graniach 3 oktaw i jest to bajka o tych 4 oktawach i zawsze była. Napisałem po prostu niejednokrotnie prawdę. I jak dla mnie Edyta może miec nawet i 1.5 oktawy BO TO NIE MA NIC DO RZECZY DO JASNEJ HOLERY. LANA DEL REY MA 3 OKTAWY A JA NADAL MAM WRAŻENIE, ŻE NIE ROZUMIECIE KONCEPCJI-SŁOWA OKTAWA. BRITNEY SPEARS TEŻ MA 3 OKTAWY. Zalezy JAKIE oktawy.
ODPOWIEDZ