Walka z piractwem

Walka z piratami, Kazaa bez Kylie... a co z Osiołkiem?

Muzyczne podsumowanie lata, sprzedaż płyt w Polsce... czyli wszystkie tematy związane z muzyką a nie pasujące do pozostałych kategorii.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
vanity
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 9129
Rejestracja: 14 lut 2005, 2:21
Lokalizacja: 666

Re: Walka z piractwem

Post autor: vanity »

"trochę" mnie to zaskoczyło. i to generalnie głupie jest je śli tak jest.
Awatar użytkownika
ANETA
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 5726
Rejestracja: 08 gru 2004, 14:14
Ulubiony album: Edyta Górniak
Lokalizacja: Łomża

Re: Walka z piractwem

Post autor: ANETA »

Poraz kolejny głupota ludzka mnie zadziwiła. Płacic za cos czego mozna ,,nie zrobic" ??? Boze ... smiechu warty debilizm ludzki

CENY PŁYT OBINIZYC I PIRACTWO SAMO BEDZIE POWOLI UMIERAC !!!!!!!!!!!!! Ruszcie resztkami mózgów zamiast ustanawiac głupie przepisy !!!
FRYMIK
Whatever it takes
Whatever it takes
Posty: 775
Rejestracja: 08 gru 2004, 16:32
Lokalizacja: z...

Re: Walka z piractwem

Post autor: FRYMIK »

Zgadzam sie z Aneta, to błędne koło :roll:
Adi
If I give myself (up) to you
If I give myself (up) to you
Posty: 315
Rejestracja: 07 cze 2005, 12:33
Lokalizacja: Amsterdam

Re: Walka z piractwem

Post autor: Adi »

Moja kolezanka robi swietne kopie plyt CD jestem jej stalym klijentem. Ale za Edyty plyty jestem wstanie zaplacic majatek, byle byly to original Jedna z osoba z forum nicku nie pamietam wypowiedziala sie, ze kupi nawet za samo nazwisko GORNIAK wiec i ja sie do tego przylaczam :mrgreen:
Awatar użytkownika
ANETA
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 5726
Rejestracja: 08 gru 2004, 14:14
Ulubiony album: Edyta Górniak
Lokalizacja: Łomża

Re: Walka z piractwem

Post autor: ANETA »

Chyba ja to napisalam o ile sie nie myle :wink: ale mysle ze własnie na tym polega bycie Fanem, ze kupujesz nawet w ciemno - byle po nazwisku
Awatar użytkownika
vanity
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 9129
Rejestracja: 14 lut 2005, 2:21
Lokalizacja: 666

Re: Walka z piractwem

Post autor: vanity »

Adi pisze:Ale za Edyty plyty jestem wstanie zaplacic majatek, byle byly to origina
ja majątku bym nie zaryzykowała.
ale "na szczęście" Edyta tak często wydaje płyty że nadążam... :P
oczywiście jak nadejdą "tłuste" lata dla mojego portfela to Edka może szaleć z 2 płytami na rok :P ale poważnie to nawet gdyby wydawała je częściej to i tak by się coś wykombinowało, mówiąc po staropolsku :D
Awatar użytkownika
Virtual Tom
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 7740
Rejestracja: 08 gru 2004, 8:38
Ulubiony album: Edyta Górniak
Ulubiona piosenka: Anything
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Walka z piractwem

Post autor: Virtual Tom »

Przegląd pisze:mp3 kontra Sony

Co drugi Europejczyk ściąga za darmo ulubione piosenki z internetu

Przemysław Szubartowicz

Firma Sharman Networks ma jeszcze miesiąc, by do swojego programu komputerowego KaZaA wprowadzić specjalny filtr uniemożliwiający pobieranie i udostępnianie plików chronionych prawem. Taką decyzję podjął pół roku temu australijski sąd na wniosek tamtejszego przemysłu muzycznego. Wydawało się, że będzie to poważne ostrzeżenie dla wszystkich ściągających z internetu pliki muzyczne. Tymczasem internauci śmieją się w głos: KaZaA? Toż to przeżytek. Od dawna mamy lepsze programy.
Chcesz mieć najnowszą płytę ulubionego wykonawcy za darmo? Marzysz, by bezpłatnie uzupełnić dyskografię jakiegoś zespołu o brakujące albumy? Nie stać cię, by kupić w sklepie ekskluzywne wydanie nieznanych dotąd nagrań muzycznej legendy? Nic prostszego: instalujesz jeden z darmowych programów dostępnych w sieci, wpisujesz nazwę zespołu, albumu lub utworu, na którym ci zależy, i po kilku sekundach – hulaj dusza, piekła nie ma: ciągniesz. Dzięki tej zabawie twoja muzyczna kolekcja pęcznieje w oczach; jedynymi mankamentami mogą być wyrzuty sumienia, brak oryginalnej okładki i nieco gorsza jakość, co zresztą rzadko wyczuwa ucho przeciętnego słuchacza.
Tak właśnie działają serwisy P2P (peer-to-peer), pozwalające na przesyłanie plików bezpośrednio między użytkownikami korzystającymi z danego programu, na przykład osądzonego w Australii KaZaA, ale też z innych, jak choćby eMule, eDonkey czy BearShare. Z powszechnie dostępnych danych wynika, że wymiana plików tą metodą zajmuje do 70% ogólnego ruchu sieciowego. Nic dziwnego, skoro do P2P jest obecnie podłączonych około 5 mln użytkowników internetu, a więcej niż co drugi Europejczyk przynajmniej raz w miesiącu ściąga w ten sposób pliki na twardy dysk swojego komputera. Czy łamią prawo? I tak, i nie.
Cyfrowa (r)ewolucja

Najwięksi wydawcy muzyczni powołali stowarzyszenia, takie jak RIAA (Recording Industry Association of America), mające na celu utrudnianie życia chętnym na darmową muzykę internautom. Swoją działalność musiały zakończyć popularne swego czasu firmy Napster (dziś działa jako serwis płatny) i Audiogalaxy, wiele innych, by utrzymać się na rynku, wprowadziło – podobnie jak uczynić ma teraz KaZaA – filtry blokujące możliwość przesyłania niektórych plików. Szybko jednak narodziło się plikowe podziemie: dziś system P2P korzysta z wielu rozproszonych i trudnych do monitorowania serwerów, użytkownikom sprzyja też nieprecyzyjne prawo autorskie, które okazało się bezsilne w starciu z problemem przechowywania plików muzycznych na dyskach domowych pecetów.
Jeszcze przed czterema laty holenderski sąd przyznał, że udostępnianie użytkownikom programów, za pomocą których wymieniają oni między sobą pliki, nie jest nielegalne, gdyż nie można winić producenta programu za to, że ktoś niewłaściwie go wykorzystuje. Potwierdził to w minionym roku sąd z San Francisco, wydając podobną opinię. Wprawdzie wielkim firmom fonograficznym udaje się sporadycznie wygrać sądową batalię w jakimś kraju – w Australii z KaZaA, w USA z BitTorrent – ale niewiele to zmieniło. Niektóre serwisy, jak choćby Snocap, MashBoxx czy PeerImpact, poszły na ugodę z „majorsami”, czyli gigantami wydawniczymi – EMI, Sony, BMG, Universal i Warner – i teraz przy ich pomocy można legalnie wymieniać komercyjne pliki, ale wiąże się to z dodatkowymi opłatami.
Wszystko to przypomina walkę z wiatrakami. Przeciąganie firm korzystających z P2P na swoją stronę na niewiele się „majorsom” zdaje, ponieważ rynek internetowy jest bezdenny: w miejsce „spalonych” programów natychmiast powstają nowe. Puszczane w ruch przez RIAA programy szperacze, wyszukujące użytkowników P2P, szybko kapitulują, gdyż wielu dostawców internetu, chcąc uniknąć procesu sądowego, blokuje niektóre porty lub wprowadza miesięczny limit transferu danych. Podobnie technika wpuszczania w sieć zepsutych plików, tzw. fake’ów, które mają tę samą nazwę i długość, co oryginalne nagranie, ale zawierają tylko „zaklętą” elektronicznie informację, że aby posłuchać, trzeba udać się do sklepu za rogiem – co z tego, że ściągniesz fake’a od podstawionego użytkownika, skoro wystarczy kilka ruchów myszką, by wejść w posiadanie „zdrowego” pliku od innego użytkownika? A tych są przecież miliony.
(R)ewolucji cyfrowej nie przeskoczysz – coraz dobitniej zaczynają sobie z tego zdawać sprawę wytwórnie fonograficzne, ale i sami muzycy, którzy najszybciej tracą złudzenia. Coraz więcej artystów decyduje się na udostępnianie swoich nagrań tylko w internecie, rezygnując z tradycyjnej sprzedaży. Tak uczynił swego czasu polski Perfect, który płytę „Schody” sprzedawał za 15 zł tylko w internecie i zarobił na tym znacznie więcej niż na wydanej wcześniej o wiele droższej płycie CD. W Stanach Zjednoczonych prawie 90% artystów umieściło swoje utwory w internecie, a ponad połowie udało się je z zyskiem sprzedać. Grupa R.E.M. na przykład promowała swój album „Around The Sun” w zamkniętej społeczności 6 mln użytkowników internetowej witryny MySpace. Niedawno na portalu Onet.pl można było wysłuchać najnowszych utworów rockowej grupy T.Love, które na płycie ukażą się dopiero za kilka miesięcy.

Empetrójka nie do zdarcia

Jak grzyby po deszczu rosną też internetowe sklepy, oferujące legalną muzykę za przysłowiowy grosz. Prekursorem był sklep iTunes firmy Apple, który powstał zaledwie trzy lata temu, ale do dziś sprzedał już grubo ponad 300 mln piosenek, a z chwili na chwilę – tak w internecie płynie czas – ta liczba rośnie. Sklepowi iTunes, który wciąż jest niekwestionowanym liderem na rynku, wyrosła już pokaźna konkurencja, także w Polsce – dość wspomnieć witryny iPlay, Melo czy Soho. Klasyczne płyty CD, które dotychczas kupowało się w empikach, odchodzą na naszych oczach w przeszłość. Wielu wydawców rezygnuje nawet z umieszczania modnych jeszcze niedawno zabezpieczeń płyt przed kopiowaniem, gdyż po pierwsze, każde zabezpieczenie można bez trudu złamać, po wtóre zaś, ta nieskuteczna metoda walki z piractwem staje się coraz kosztowniejsza.
Zarówno te podziemne, jak i legalne serwisy P2P, a także internetowe sklepy nie miałyby racji bytu, gdyby nie rewolucyjny format zapisu plików – mp3. Dziś każdy utwór jest komputerową empetrójką. Jako empetrójkę możesz zapisać każdy dźwięk, empetrójkami operujesz bezpiecznie w sieci: udostępniając, ściągając, sprzedając lub kupując utwory muzyczne. Do niedawna była to największa zmora firm fonograficznych, które dwoiły się i troiły, by empetrójki zastąpić choćby tzw. wuemfałkami, czyli plikami WMV, których nie można już tak łatwo kopiować. Ale i ta bitwa została przegrana, gdy na rynku pojawił się pierwszy przenośny odtwarzacz mp3 firmy Apple, czyli popularny iPod.
To był przełom, wytrącający „majorsom”, instytucjom zwalczającym piractwo oraz samym muzykom wszelkie argumenty z rąk – empetrójki nie mogą zniknąć. Narodziny iPoda firmował zresztą swoją twarzą sam Bono, lider U2. Dziś przenośne odtwarzacze mp3 to codzienność, chleb powszedni każdego miłośnika muzyki, który walkmany i discmany bez żalu wyrzucił do kosza jako przedpotopowe wynalazki, dobre dla muzeów techniki. Według szacunkowych badań, rynek odtwarzaczy mp3 osiągnie za trzy lata wartość 58 mld dol. Prognozy te mogą być jednak mylne, gdyż najprostsze urządzenie tego typu kosztuje dziś grosze, a chętnych przybywa.

Sieć w stanie wrzenia

Tak, cyfrowa rewolucja dzieje się na naszych oczach. Warto jednak zauważyć, że chętnych do darmowego ściągania muzyki przez P2P nie ubywa, mimo że jednocześnie wzrasta liczba użytkowników płatnych serwisów oraz klientów tanich internetowych sklepów. Oznacza to, że rynek muzyczny, na którym dominował dotychczas nieprawdziwy pogląd, iż internetowe piractwo można zwalczyć poprzez obniżanie cen płyt, stoi na rozdrożu. Świat idzie naprzód, ale prawo autorskie, dawne przyzwyczajenia, dotychczasowe niepisane reguły wloką się w ogonie za nowoczesnymi technologiami. Coś na pewno trzeba z tym zrobić, jednak nie da się ominąć faktu, że sieć jest w stanie wrzenia – to, co dziś trzeba jakoś okiełznać, jutro udusi nas odorem naftaliny i staniemy z szeroko otwartymi oczyma przed nowymi wyzwaniami, które w okamgnieniu odejdą w przeszłość.
Niezmiennie jednak, wiadomo, zakazany owoc smakuje najlepiej. Dlatego też podziemia P2P, w którym nadal uczestniczą miliony, nie da się zmieść z powierzchni ziemi żadnym dekretem, groźbą, wyrokiem sądowym ani zachętą do legalnego kupowania coraz tańszej muzyki dostępnej w internecie. Możemy nawet mówić o swoistym zjawisku – socjologicznym? psychologicznym? – społeczności ludzi, którzy z bezpłatnej wymiany plików nie czerpią żadnych korzyści majątkowych, bo kręci ich sam fakt kolekcjonowania, nawiązywania kontaktów na całym świecie, wirtualnego pożyczania sobie rzadkich płyt na prywatny użytek, a nie po to, by czynić z tego procederu intratny biznes, na co zresztą jest mocny paragraf. Pamiętajmy bowiem, że programy P2P są legalne, wątpliwości może budzić jedynie sposób ich wykorzystywania.
Gdy pojawiła się informacja o sądowym obezwładnieniu programu KaZaA, internauci na jednym z portali rozpisali ranking na najlepszy program typu P2P. Pojawiło się mnóstwo propozycji – eMule czy DC++ – ale bezapelacyjnie wygrał Soulseek. Sprawdziłem. Użytkownicy, na ogół miłośnicy ambitnej muzyki z całego świata, tworzą zamkniętą, wręcz obywatelską społeczność, kierującą się własnymi zasadami: udostępniają pliki tylko tym, którzy sami udostępniają, tworzą kolekcjonerskie grupy, nieustannie komunikują się między sobą, pożyczają wirtualne płyty sprawdzonym kolegom, niemal każdego intruza, który na dziko chce się podłączyć, blokują lub wyrzucają ze swego kręgu. – Dawniej wymieniałem się płytami z kolegą ze szkoły, dziś mam takich kolegów tysiące – mówi jeden z maniaków programu, który zastrzega, że żadnej ściągniętej płyty nigdy nie zaniósł na bazar.
To już piractwo czy jeszcze tylko pasja?
Awatar użytkownika
vanity
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 9129
Rejestracja: 14 lut 2005, 2:21
Lokalizacja: 666

Re: Walka z piractwem

Post autor: vanity »

same firmy płytowe do tego doprowadziły. tyle.
Awatar użytkownika
Marek
No przecież wcale tak dużo nie piszę...
No przecież wcale tak dużo nie piszę...
Posty: 4863
Rejestracja: 07 gru 2004, 21:29
Ulubiony album: EG
Ulubiona piosenka: Szyby
Lokalizacja: Kaczy Dołek
Kontakt:

Re: Walka z piractwem

Post autor: Marek »

W Gliwicach aresztują
Serwis informacyjny Onet.pl donosi, że gliwicka policja przeprowadziła wczoraj prawdziwą obławę na piratów komputerowych. Efektem akcji jest kilkanaście zarekwirowanych komputerów z nielegalnym oprogramowaniem oraz dyski twarde z gigabajtami pirackich filmów, muzyki i gier. W ręce policji wpadł między innymi pewien 21-latek, który udostępniał na serwerze nielegalne pliki do ściągnięcia. W jego mieszkaniu policja znalazła serwer oraz trzy inne komputery, na których łącznie zgromadzonych było ponad 500 GB nielegalnych materiałów.
Titter
Edytoświrek: ja tu mieszkam!
Edytoświrek: ja tu mieszkam!
Posty: 4106
Rejestracja: 09 gru 2004, 14:13
Ulubiony album: Edyta Gorniak
Ulubiona piosenka: Bede snila
Lokalizacja: Wichrowe Wzgorze

Re: Walka z piractwem

Post autor: Titter »

:shock: :shock: :shock: MagdoM. - chowaj sie :D :P
Awatar użytkownika
DeathlySilence
Uwaga, spammer!!!! :D
Uwaga, spammer!!!! :D
Posty: 5125
Rejestracja: 08 gru 2004, 15:29
Ulubiony album: Perła
Ulubiona piosenka: Gone
Lokalizacja: Słoneczne Mazury.

Re: Walka z piractwem

Post autor: DeathlySilence »

500GB :shock:
To mój 'twardziel' przy czymś takim to cherlak :lol: (niespełna 14GB - odjąć system operacyjny itd. zostaje mi wolnej przestrzeni jakieś 10GB) :wink: Jakby mieli u mnie zrobić nalot to wszystko zmieściłoby się w reklamówce z Biedronki :P

MadziaM z 3miasta, więc zanim do Niej dojadą, zdąży ulotnić to i tamto ;)
Awatar użytkownika
Kasia
Ready for love
Ready for love
Posty: 3127
Rejestracja: 01 sty 2005, 23:12
Lokalizacja: Tychy

Re: Walka z piractwem

Post autor: Kasia »

Oo, dobry temat bo mnie własnie interesuje jedna rzecz.

Wiadomo że to jest nielegalne, no ale nielegalne jest rozprowadzanie tego, a co jeśli ja dajmy na to ściągam to tylko dla siebie :?: Nie rozprowadzam ani nic :?:
Magda M
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 5847
Rejestracja: 10 sty 2005, 20:40

Re: Walka z piractwem

Post autor: Magda M »

Titter, DeathlySilence, o Wy zdrajcy :!: :D Kogo Wy macie na mysli :?: 8) :D

Ja jestem grzeczna.....


PS. Ide formata zrobić :lol:


PS. Uwaga pobawie sie w scalanie postów i przeniose wszytkie te ktore dot. walki z piractwem do odpowiedniego tematu :)

[ Dodano: 2006-04-12, 16:37 ]
i po robocie :D
Awatar użytkownika
B@r
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 11159
Rejestracja: 12 sty 2009, 18:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Walka z piractwem

Post autor: B@r »

Kiedy wreszcie firmy plytowe przestana byc tak cholernie chciwe i obniza ceny plyt???!!! Kto powiedzial, ze ludzie w show businessie musza byc bogaczami, dlaczego "normalni" ludzie nie?

Plyty nie powinny byc towarem luksusowym!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Powinno sie walczyc nie tyle z poractwem, co z polityka koncernow plytowych.
Awatar użytkownika
Virtual Tom
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 7740
Rejestracja: 08 gru 2004, 8:38
Ulubiony album: Edyta Górniak
Ulubiona piosenka: Anything
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Walka z piractwem

Post autor: Virtual Tom »

Musze pewne materiały pozgrywać z dysku, bo jak mi wpadnie kontrol to się zapadnę pod ziemię :lol: a Gliwice niedaleko :o
ODPOWIEDZ