Mnie się wydaje, że pan Kubicki trochę przesadza. Polscy wykonawcy, którzy cieszą się szacunkiem publiczności (typu: Celińska, Dąbrowska, Grzeszczak, O.S.T.R., Podsiadło) i tak będą dalej sprzedawać swoje kolejne płyty w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy.
Poza tym zdanie " (...) to sprawi, że nie będzie inwestycji w muzykę jazzową, klasyczną czy lokalną" też mnie nie przekonuje, bo ta muzyka i tak się dobrze u nas nie sprzedaje - nie bez powodu progi sprzedażowe dla złotej, platynowej i diamentowej płyty dla klasyki i jazzu są trzykrotnie niższe niż dla popu i hip-hopu.
I jeszcze z jednym zdaniem z tego wywiadu się nie zgadzam: "Cała muzyka europejska i światowa jest dostępna w Polsce". To nieprawda - np. studyjna wersja
Night fever w wykonaniu Kylie Minogue jest dostępna wyłącznie jako bonus na francuskim wydaniu albumu "Kylie Christmas: Snow Queen Edition".
niuto pisze:Wytłumaczę to tym, że Justyny prawie nikt dziś nie słucha i jeśli np. na spotify sięga ktoś po jej muzykę, to jest to fan. A fani mają to do siebie, że częściej niz ograne hity słuchają właśnie piosenek mniej znanych, tzw. perełek.
Na przykład ja jestem fanem Justyny i najczęściej słucham
Dziewczyny szamana,
Leć i piosenek z "Alkimji". A
Wracam co domu słucham rzadziej - tylko, kiedy mam nastrój na ten utwór.
Po prostu teraz, w dobie YouTube i serwisów streamingowych ta piosenka i wartość, jaką ze sobą niesie, została zauważona. Podaję przykład: prawie 3 miesiące temu Anna Lewandowska, dzieląc się na Facebooku informacją o śmierci swojej znajomej, mistrzyni Polski w karate, dołączyła link do występu Justyny właśnie z
Wracam do domu. Ludzie tę piosenkę znają, mimo że kiedy była nowa, nie była przebojem w radiach.
niuto pisze:Doskonale znasz statystyki. Naprawdę twierdzisz, że "Wracam do domu" było swego czasu wiekszym przebojem niż "To tylko złudzenie"?
To tylko złudzenie (To nie miłość) to był pierwszy singiel Justyny po dłuższej przerwie (wcześniej przez parę lat Steczkowska zajmowała się projektami z założenia nieradiowymi: "Mów do mnie jeszcze" z Delągiem, "Alkimja", "Femme fatale", a potem urodziła drugie dziecko). Kiedy wykonawca wraca z nową piosenką po dłuższej przerwie, siła rażenia tego utworu jest większa. W przypadku Edyty też tak nie raz bywało -
Teraz-tu było bardziej popularne niż następne single
On the run i
Oj, kotku, a później o
Your high było głośniej niż o
Glow on i
Oczyszczeniu. Tuż po premierze
To tylko złudzenie (To nie miłość) piosenka była wałkowana i przez Radio Zet, i przez RMF, a nawet przez VIVA Polska. Ale czy przetrwała próbę czasu? Nie. A
Wracam do domu, o której było wówczas dużo ciszej - tak.
Kamui Shiro pisze:Statystykami nie ma też się co zbytnio podpierać, bo na tej zasadzie można by uznać, że One Direction to ta sama ranga co the Rolling Stones.
Oczywiście, że zestawianie żywej legendy z idolami współczesnych nastolatek jest bezsensowne. Tak samo jak zestawianie przebojów sprzed 20 lat z nowościami. Ale już patrzenie, jak teraz radzą sobie piosenki wydane 10, 11 lat temu ma sens, bo pokazuje, do czego słuchacze cały czas chcą wracać, a do czego już nie.