Kilka wrażeń ode mnie. Setlista już znana, więc do rzeczy
Wielu z Nas bało się o frekwencję na trasie (sam się do nich zaliczam), a jednak zainteresowanie jest. Wczorajszy koncert jest tego najlepszym przykładem. Ludzi było bardzo dużo, nie umiem ocenić na oko, ale miałem wrażenie, że jest ich więcej niż w Kielcach, tym bardziej, że Hala Stulecia to spory obiekt, a tłumy były. i mały procent stanowili "zatwardziali" fani, którzy wszędzie za Divą jeżdżą. Przyszli normalsi, Wrocław przyszedł
W trakcie gigu Edyta spytała, kto jest pierwszy raz na Jej koncercie. Przynajmniej 70 procent publiczności podniosło ręce. Z jednej strony może dało to Edycie do myślenia, że troszkę się nie koncertowało i taki jest efekt, z drugiej strony to też pozytywny bodziec, że mimo wszystko Edyta wzbudza zainteresowanie muzyczne i ludzie chcą Jej słuchać. Naprawdę. Reakcje publiczności potwierdzały, że jest gwiazdą i każdy wiedział z kim ma do czynienia i w jakim celu znalazł się w tym, a nie innym miejscu tego wieczoru. Była chemia między Edytą, a ludźmi. Jeszcze mniej mówienia niż w Kielcach, parę spontanicznych interakcji, generalnie kontakt na lini Artysta - publiczność bez dwóch zdań pozytywnie iskrzył. Edyta została przyjęta baaardzo ciepło, owacje w takiej hali, przy takiej ilości ludzi robiły na Edycie wrażenie, nakręcały Ją z piosenki na piosenkę jeszcze bardziej. Udany pomysł, by rzucić 8 pluszaków w stronę publiki. Ludzie połapali (Ed prosiła, by nikomu nic się nie stało, by ostrożnie, że to tylko misie), a potem zostali zaproszeni na scenę. Dopiero jak na niej stanęli, Edyta oznajmiła, ze zrobi sobie z nimi pamiątkowe selfie na tle hali (które zostanie opublikowane na FB - zgodnie z obietnicą tak też się stało). Edyta była niezwykle miła i serdeczna, a żegnając się z fanami, jedna dziewczynka (chyba z emocji) popłakała się. Edyta spytała, co się stało etc. dziewczynka chciała zawołać swoją siostrę
Po chwili, Jej siostra (w podobnym wieku, może z 6 lat?) weszła na scenę, Edyta chciała je obie przytulić, ale One rzuciły się w swoja stronę, jak papuszki nierozłączki, co wywołało u wszystkich uśmiech
Potem Edyta przez moment przygarnęłą Je do siebie, siostry zapewniły że podzielą się pluszakiem i przy owacjach zeszły ze sceny. Było to naprawdę spontaniczne, naturalne i niezwykle urocze, aż łezka się zakręciła
Edyta czuła się na scenie jeszcze pewniej, niż w Kielcach, zupełnie swobodnie, co procentowało. Wokal był w świetnej formie. Zachwycała głosem. Był potężny, akiedy trzeba było był subtelny. Uwielbiam, jak przechodzi pomiędzy mocniejszym, a delikatniejszym frazowaniem . Wysoce sprawna żonglerka. Moja mama po koncercie rzuciła hasłem "Ależ Ona ma głos. Niesamowite. Myślałam, ze może w TV coś tam podciągają, technika etc a tu na żywo jak ryknęła to się niosło ponad muzykę." Może kwestia samej Hali dodatkowo zrobiła swoje.
Niestety start od filmiku z Allanem, podtrzymuję, że nie jest to najlepszy pomysł na odpalenie show. Potem TNJ. Te pierwsze frazy w nowej interpretacji były zaskoczeniem, ciary, zaciekawienie, zupełnie inne podejście do tej piosenki. Ujęła mnie tym. JK z syrenami, scena błysnęła, gra świateł, tancerze etc. i dało to radę. Mam wrażenie, że Hala Stulecia bardziej wyeksponowała te wszystkie elementy oprawy wizualnej. Nie lubię Obudźcie mnie i Listu, ale trzeba przyznać, że świetnie zaśpiewane, z dramaturgią, zwłaszcza List.. Tak, przyznaję, nawet po pierwszych dźwiękach pojawiły się oklaski. ludzie to znają. Mojej mamie bardzo spodobało się Oczyszczenie, że "oj, to dobre było". Nie puszczałem Jej tego numeru wcześniej. Oczywiście Dumka podniosła temperaturę koncertu na inny poziom. Wyszło bardzo łądnie, choć Miecio jakby troszkę wokalnie słabiej tym razem. Przy Your High ludzie sie ruszyli, była energia, żywiołowa reakcja "po". Ten numer naprawdę rewelacyjnie sprawdza sie na koncertach. Na tyle, że nie wyobrażam sobie, że mogłoby go zabraknąć. Szyby, Niebo to my, pięknie. NPOW również lepiej niż w Kielcach. Ogólnie więcej emocji poczułem wczoraj. Byłem bardziej skupiony. TNTJM wyszło bardzo zgrabnie. Farna sympatyczna, osadzony wokal, dotrzymywała kroku. Nie było nieco odrobine inaczej w paru momentach zaśpiewane, jak zwykle jedna z powerem. Ten utwór w tym duecie się rozpędza. Minusem jest bis. No niestety.. nie umiem zrozumieć śpiewania po raz drugi YH.. (choć ludzie świetnie się bawili). Wielka szkoda, mając tyle piosenek w repertuarze. Moim zdaniem tego się nie robi publiczności... nie powinno.. Po bisie Edyta od dwójki fanów, którzy weszli na scenę dostała jakiś mikrofon, w sensie coś słodkiego w kształcie mikrofonu.. Zainicjowano zaśpiewanie 100 lat, Edyta wzruszona, nie wiedziała jak ma podziękować. Kilkanaście okrzyków ze strony publiki dało Jej JASNO do zrozumiania "ZAŚPIEWAJ".. no ale niestety Edyta zaczęła tylko mówić, po czym zeszła ze sceny.. Trochę dziwne.. po takim 100 lat i sugestiach.. żeby nie zaśpiewać choc fragmentu a cappella np Dotyku.. Ludzie oszaleliby z radości.. Na bank. może choć raz Edyta na próbę tak zrobi i sama się przekona, jak to podziała na publiczność...
Generalnie koncert na wielki plus. Muzycy jakby bardziej zgrani, wszystko jakby bardziej zgrane, dopięte. Wokal rozśpiewany na tyle, że słyszałem głos w rzędzie za mną, że z playbacku śpiewa
Miałem wrażenie, że ze 2 albo 3 elementy nowe w oprawie, np jakieś zdjęcie nowe w którymś momencie się przewinęło, ale nie jestem pewien, bo może w Kielcach tego nie zauważyłem po prostu. Stylizacje Edyty dużo lepsze. Wyglądała przepięknie moim zdaniem. W czarnych koronkach jakos tak.. majestatycznie hehe.. Neonowe szpile do kostiumu trafione w dechę. Obcisłe świecące legnisy i bluzka Sieradzkiego na koniec też bomba, bo z luzem, ale i ze smakiem. So sexy
So F... sexy
Spotkałem po koncercie znajomego. Też był pod wielkim wrażeniem/ Skwitował prostym zdaniem "Świetny koncert", po czym dodał "ale żeby nie zaspiewała Pocahontas???..." Czekał na to ze swoją ekipą. No właśnie.. Wszystkim by się chciało..
Można mieć uwagi co do setlisty, na szczęście jakieś drobne elementy repertuarowe się zmieniają. koncerty nie są całkowicie identyczne. Ale to zaplanowana trasa, wiekszych przetasowań bym się nie spodziewał. Trzeba sie z tym pogodzić. Wielkie światowe gwiazdy grają koncerty na trasie od deski do deski, jota w jotę tak samo. Zdecydowana większośc na pewno.. taki standard. Cieszy forma wokalne, ogranie, nowe stylizacje, radość Edyty i radośc publiczności. Taka jakby magia. Było czuć w powietrzu, że ludzie byli zachwyceni. Większość nie śledzi każdego kroku Edyty, więc tym większe wrażenie robiło na nich całe show. Ta trasa i te koncerty to czysty kapitał uwagi, szacunku i uznania, jaki Edyta gromadzi. Oby tak dalej. Miejsce Edyty jest na scenie, a nie na pudelku, czy w fakcie. Napaliłem się znów na kolejny koncert..