dzisiaj rano wrocilam z Poznania , gdzie odbywal się mecz 6. i ostatniej kolejki Ligii Swiatowej siatkarzy. Atmosfera na meczu była rewelacyjna-zreszta jak zawsze –polscy kibice po raz kolejny udowodnili ,ze sa najlepsi na swiecie . Sam mecz był bardzo dramatyczny i zakończył się zwycięstwem Polakow z Japonia3:2 (22:25, 25:18,25:19, 23:25, 22:20) . Niestety mimo dwóch wygranych (w sobote i w niedziele) Polacy nie wywalczyli awansu do finalu, który miał się odbyc w Moskwie. Zapewne staloby się inaczej, gdyby nie przepisy dotyczace awansu z grupy wprowadzone przez Prezydenta FIVB R.Acoste , które to mowia,ze o awansie nie decyduja wygrane sety a tzw stosunek malych punktow. Niestety mimo, iż Polacy mieli lepszy bilans niż Serbia i Czarnogora wygranych setow, to niestety przegrali „rywalizacje” na male punkty. Przepisy, które wprowadzil Acosta-zdaniem fachowcow- sa bardzo kontrowersyjne ponieważ czasami powoduje to,ze druzynie czasami „oplaca” się przegrac seta by w nastepnym wygrac bardzo wysoko i nadrobic stracone punkty. Dlatego tez wycofano się z takiego systemu liczenia punktow, a Liga Swiatowa jest jedynym takim turniejem, gdzie ten system obowiazuje.
tabela grupy A
Ale wracając do samego meczu, było to niesamowite widowisko. Chłopcy dali z siebie naprawde wszystko i mimo iż w 3 secie było wiadomo,ze nie zdołają odrobic „malych”punktow walczyli do konca. W trakcie meczu było tez troche zabawy, a mianowicie Świderski z Kadziewiczem umowili się,ze po każdym udanym bloku na rywalu będą robic przewroty w przod
-musze przyznac,ze takich „akrobacji” to jeszcze nie widziałam na zadnym meczu (a troche ich w zyciu obejrzałam ). Niestety w 4.secie sedzia zabronil wykonywac ”fikołków” uznając,ze to może wpływac negatywnie na przeciwnikow.
Niestety dzisiaj moj dobry humor zostal popsuty przez decyzje Acosty
, przy przyznawaniu „dzikiej” karty, która pozwala na awans do finalu druzynie, która nie awansowala bezpośrednio z pierwszego miejsca w swojej grupie. Mówiło się,ze duze szanse na otrzymanie tej karty miala wlasnie Polska , niestety stalo się inaczej - Prezydent FIVB Acosta zdecydowal,ze dostana ja Wlosi. Moim zdaniem jest to kontrowersyjne decyzja, ponieważ z grupy C awansowaly az 3 druzyny:Rosja(normalnie awansuje jeden zespol, chyba,ze pierwsze miejsce zajmie gospodarz rozgrywek-zasada jest taka,ze gospodarz zawsze gra w finale) Francja, która zajęła 2 oraz Wlochy dzieki „dzikiej” karcie. Druga sprawa to to, w jakim”stylu” przyznano te karte. Mimo,iż dzika karte przyznaje się dopiero na drugi dzien po rozegraniu ostatniego meczu w rundzie zasadniczej to okazalo się,ze Wlosi już od dawna wiedzieli ,ze to wlasnie im przypadnie grac w finale-mimo słabej gry w grupie. Już wczoraj na jednej ze wloskich stron poswieconej siatkowce pojawila informacja,ze to Wlosi dostana „dzika” karte, co jest bardzo dziwne, ponieważ oficjalnie decyzja miala zapasc dzisiaj. I tak Polacy stracili szanse na gre w finale.
Pocieszające jest to,ze mimo iż impreza docelowa nie jest Liga Swiatowa a Mistrzostwa Swiata(w listopadzie) to już teraz polscy siatkarze prezentuja swietna forme –dwoch zawodnikow zajmuje
pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej Ligii Swiatowej - Sebastian Świderski (jako najskuteczniejszy zawodnik LS ) oraz Pawel Zagumny (jako najlepszy rozgrywający)
[ Dodano: 2006-08-22, 11:16 ]
i wszystko jasne
"Dzika karta" dla Włoch – wszystko było ukartowane!
Wbrew deklaracjom prezydenta FIVB Acosty – Włosi znacznie wcześniej dowiedzieli się, że zagrają w turnieju finałowym.
Już przed piątym weekendem Ligi Światowej włoskie media obiegła informacja, że prezydent FIVB obiecał "dziką kartę" szefowi tamtejszego związku. Potem obaj panowie dementowali te informacje, ale fakty wskazywały na coś innego.
- Już przed trzema tygodniami mój włoski menedżer opowiadał mi, że działacze tamtejszej federacji głośno i bez ogródek informowali wszystkich, że dzika karta trafi w ich ręce – powiedział „Przeglądowi Sportowemu” Sebastian Świderski. Kiedy w niedzielę po drugim meczu z Japończykami zadzwoniłem do swojego menedżera, a później dyrektora sportowego, by porozmawiać o ewentualnym późniejszym powrocie do Perugii w związku z finałem LŚ, nie ukrywali zdziwienia. "O czym ty mówisz? Przecież od trzech tygodni wiadomo, że dziką kartę otrzymają Włosi. Prezes włoskiej federacji chwali się tym od dawna" mówi Sebastian.
Ale to nie koniec. Włosi jadąc na mecze ostatniego weekendu do Moskwy, zarezerwowali powrotne bilety na 29 sierpnia, a trener Montali zabrał ze sobą Alberto Cisollę, który leczył niedawno kontuzję i przeciwko Rosji nie zagrał. Lekarze twierdzą jednak, że do środy będzie już zdolny do gry. A właśnie w środę rozpoczyna się turniej finałowy…
zrodla:
www.reprezentacja.net/ www.onet.pl
[ Dodano: 2006-08-31, 17:38 ]
Glinka wyrzucona z kadry
W koszulce z orłem na piersi występowała prawie 14 lat. Najpiękniejsze były te ostatnie, kiedy dwa razy na jej szyi zawisło złoto mistrzostw Europy. Od wczoraj najbardziej znana polska siatkarka nie jest już reprezentantką Polski!
Trener reprezentacji Polski siatkarek o swojej decyzji poinformował na środowym treningu. "Trener powiedział, że rezygnuje ze mnie na turniej w Ningbo, a później się zastanowi, co robić dalej" - mówi Małgorzata Glinka.
"Na to ja, przy wszystkich, odparłam, że w tej sytuacji ułatwię mu decyzję i nie wyobrażam sobie dalszej współpracy z nim. Świat się dla mnie nie zawalił, ale w tej chwili rozwaliło się pół mojego życia, którym była gra w reprezentacji. Marzyłam o występie w mistrzostwach świata, na igrzyskach. Teraz obejrzę dziewczyny w telewizji..." - dodała najlepsza siatkarka Europy w 2003 roku.
Wszystko zaczęło się w poniedziałek, kiedy po kłótni obojga, wiadomo było, że nie skończy się na słowach. Glinka w jednym z ćwiczeń nie zaatakowała piłki, którą wcześniej niedokładnie obroniła. Niemczk, który postanowi tego dnia zafundować swoim podopiecznym ostry trening, zauważył to i nie przebierając w słowach rzucił do Maggie: „Trenujesz, albo spier…!”. Kiedy indziej Glinka pewnie by się tym nie przejęła, ale tego dnia była niewyspana, zmęczona i bolało ją kolano. Zeszła więc z boiska usiadła na ławce obok szkoleniowca i przy nim zaczęła zdejmować sprzęt treningowy.
Między nią a Niemczykiem wywiązała się dyskusja. Najpierw spokojna, a po chwili dość nerwowa, z wyrzutami z obu stron. Gosia powiedziała szczerze, że nie tak powinny wyglądać treningi i atmosfera w zespole mistrzyń Europy, który chce powalczyć o najwyższe cele w MŚ. Miała pretensje, że trenera czasami nie ma podczas zajęć, nie przykłada się do ćwiczeń.
"Dziewczyny też tak myślą" - mówiła ze łzami w oczach. "Skąd! Zapytajmy, co powiedzą" - odparł Niemczyk. "Nic, bo się boją. - Czego? - Nie wiem" - zakończyła Małgorzata, rozkładając ręce. Tego popołudnia na boisko już nie weszła. Wieczorem podczas bankietu, Niemczyk postanowił, że nie wpisze Glinki na turniej GP w Ningbo. "Tak będzie lepiej dla zespołu, nikt tu nie może być traktowany ze specjalnymi honorami."
Kiedy dowiedziały się o tym pozostałe siatkarki, poszły do pokoju selekcjonera i próbowały go przekonać, by wycofał się z tej decyzji. Jednak Joanna Mirek, Izabela Bełcik, Milena Rosner i kapitan Aleksandra Przybysz niewiele wskórały. "Po półgodzinnej rozmowie trener powiedział, że jeszcze raz to przemyśli" - mówiła Przybysz. "Zastanawiałem się nad tą sprawą. Byłem nawet skłonny zmienić decyzję. Gdyby Gośka sama do mnie przyszła, wytłumaczyła dlaczego gorzej trenuje od innych może bym zmiękł, ale tak się nie stało. Wiem, że teraz spadnie na mnie lawina krytyki, ale nie ma odwrotu od tej decyzji. Nikt mnie nie przekona nawet po powrocie do Polski. Jeśli ktoś będzie chciał odwrócić sytuację, będzie musiał mnie zwolnić" – powiedział trener Niemczyk.
www.siatka.org
mam nadzieje,ze jednak Gosia wroci do kadry po zakonczeniu GP. Polska reprezentacja bez Gosi Glinki i Doroty Swieniewicz nie jest juz niestety tak silna i obawiam sie, ze teraz to mozemy tylko pomarzyc o zwyciestwach na tegorocznych MS.