Edyta Górniak forum dyskusyjne

To duże wyróżnienie, ale chyba brak szans. Typuję Parasite lub Almodovara.

Szans na Oscara nie ma, ale nominacja zdecydowanie pomoże karierze Komasy, w takim bardziej międzynarodowym wymiarze. Jest sie z czego cieszyć, że drugi rok z rzędu mamy polski film z nominacją do Oscara w kategorii nieanglojęzycznego filmu roku.

Obstawiam na 99 pro Parasite, które w tej kategorii zgarnia chyba wszystko po drodze. Choć sercem filmowym jestem minimalnie za Almodovarem. Niestety fakt, że ma na koncie już dwa Oscary raczej mu nie pomaga (za nieanglojęzyczny film roku w 2000 Wszystko o mojej matce i w 2003 za najlepszy scenariusz oryginalny za Porozmawiaj z nią).

Piter pisze:Bardziej interesujący był dla mnie fragment książki Gretkowskiej o Żuławskim. To oczywiście niby fikcja, ale jednak. Jest tam fragment, że zawsze gdy robiła mu loda, czuła zapach g**na. To mnie bardziej zniesmaczylo niż nudna Szamanka.

I teraz pytanie: kogo to bardziej szkaluje? Ją czy jego? Dzięki za utwierdzenie w przekonaniu, iż ta stwora nie grzeszy klasą.


Pana T. warto obejrzeć?

Kamui Shiro pisze:

Piter pisze:Bardziej interesujący był dla mnie fragment książki Gretkowskiej o Żuławskim. To oczywiście niby fikcja, ale jednak. Jest tam fragment, że zawsze gdy robiła mu loda, czuła zapach g**na. To mnie bardziej zniesmaczylo niż nudna Szamanka.

I teraz pytanie: kogo to bardziej szkaluje? Ją czy jego? Dzięki za utwierdzenie w przekonaniu, iż ta stwora nie grzeszy klasą.


Pana T. warto obejrzeć?

Nie wiem, jak to się ma do klasy Gretkowskiej. To pisarka, która dość szczegółowo opisuje intymne szczegóły swojego życia. Ma to swój sens, choć nie każdy musi to lubić.
Nie mniej jednak, w tej sprawie moim zdaniem liczy się też kontekst. Książka Gretkowskiej byla odpowiedzią na wydawnictwo Żuławskiego, w ktorym z detalami opisał swoją relację z Rosati (Weronice chyba udało się tę publikację w koncu zablokować).

Niezależnie od kontekstu, podany cytat świadczy o braku klasy, w moim odczuciu. Dodając do tego jej ogólny brak klasy. Nie o niej jednak wątek, dzięki bogom.
Właśnie mi mówiono na ten news o sytuacji z Rosati, nie wnikam - abstrahując od wszystkiego, no nie.

Parasite* czy Pan T. ? A może Kłamstewko?

*) ponoć nie tak super

Piter pisze:To duże wyróżnienie, ale chyba brak szans. Typuję Parasite lub Almodovara.

Ma takie same szanse na Oscara jak "Katyń" i "W ciemności", czytaj: żadne. Po drodze do nominacji do Oscara "Boże ciało" nie ugrało w Hollywood w zasadzie nic. Podobnie jak dwa ww. filmy. Sama nominacja jest w tej sytuacji sensacją i ogromnym wyróżnieniem. Osobiście się nie spodziewałem. Sam film jest wielce interesujący, choć arcydziełem bym go nie nazwał, choć zagrany zjawiskowo.

Byłem wczoraj na miażdżonych przez recenzentów "Kotach". Finałowy numer Jennifer wywołał u mnie ciary i... to byłoby na tyle podczas blisko dwugodzinnego seansu. No może jeszcze nieustannie krążąca w czasie projekcji po głowie myśl, na co do cholery oni wydali te 100 milionów dolarów? Wielka zagadka, oj wielka.

Nic mnie nie zdziwi, ale lekko wątpię w czytelność kontekstu podkarpackiej, katolickiej wsi w szerokim świecie. Z drugiej strony, ponoć już planują amerykańską wersję filmu. Czy dany film dostanie, czy nie, Oscara, nie ciekawi mnie za mocno, raczej podchodzę sceptycznie do hajpu przy rozdaniu takich nagród. Ludzie trochę się rozpieścili po Idzie (nie oglądałem xD) i wydaje im się, że każda polska nominacja czy jej obsada rozpala cały Zachód do czerwoności.

Kamui Shiro pisze:. Ludzie trochę się rozpieścili po Idzie (nie oglądałem xD) i wydaje im się, że każda polska nominacja czy jej obsada rozpala cały Zachód do czerwoności.

Anie trochę, nic a nic się nie zgadzam....

Ponoć najbardziej oczekiwany film roku... 365 dni.

Szok pierwszy. Sala kinowa świeciła pustkami. To nie była pełna sala. Nie była też wypełniona w połowie, ba, nie była nawet wypełniona w 1/4. Producenci chyba nie na to liczyli.

Szok drugi. W filmie sexu wcale nie ma tak dużo. I wcale nie jest tak mocny jak zapowiadała twórczyni wiekopomnego dzieła literackiego, na podstawie którego to dzieło filmowe zrealizowano. Za to wszystko jest całkiem zgrabnie nakręcone.

Szok trzeci. To w sumie da się oglądać. O ile się przymknie oko na fakt, że dość długo trzeba czekać, aby mieć choćby szanse na to, aby głównych bohaterów polubić. Ona wszakże wiecznie nadąsana, on wiecznie groźny. Nie ma za bardzo komu kibicować. Najlepsza jest Lamparska jako przyjaciółka, kradnie film W międzyczasie ładne widoczki. Fajnie dobrane kawałki. W ogóle film jest porządnie wyprodukowany. Czasami sprawia wrażenie połączonych teledysków, ale przynajmniej są one na poziomie. Film bywa też niezamierzenie śmieszny. A najzabawniejsze są sceny z rodzicami. Te miały śmieszyć i śmieszą. Seans trwał prawie 2 godziny. Nawet specjalnie nie wyczekiwałem końca. Obraz kończy się wstępem do 2 części, ale z uwagi na wcześniej wspomnianą pustą salę, na miejscu producentów, aż tak optymistycznie nie byłbym nastawiony.

Czytałam książkę... znaczy próbowałam, bo większej szmiry dawno w rękach nie miałam. Pusta sala na seansie bardzo mnie cieszy... Oj cieszy... Mam nadzieję, że ludzie nie nabiorą się na tą sztucznie promowaną pseudopisarkę Lipińską.

Dla mnie Seks na ekranie to np 9 i 1/2 tygodnia, tam jest wszędzie, w obrazach, dźwiękach. Tu te luksusowe wnętrza, wymuskany aktor i aktorka bez twarzy, koronkowa bielizna... wieje mi to nudą.

Wow!
PARASITE wygrał BEST PICTURE! To pierwszy przypadek w historii Hollywood by Oscara dla najlepszego filmu roku zgarnął film nieanglojęzyczny! Kto wie, czy to zapowiedz jakiejś nowej tendencji w przyszłości Oscarów.
Świetne show na otwarcie dała Janelle Monae, wspaniała energia i koncept. Występ Cynthii Eviro to była klasa wokalna, elegancja, wszystko w punkt. Billie Ellish śpiewająca Yesterday jako tło do chiwli In memoriam zupełnie mnie nie przekonało. Nie czułem tego zupełnie. Generalnie mam jakiś problem z dziewczyną. A ponad 80 letnia Jane Fonda wyglądała młodziej i lepiej niż Judy Zellweger, która to z kolei nieco przegotowała swoją mowę ocierająć się o bełkotliwość. Myslałem już że nawet nie dojdzie do jakiejkolwiek puenty, tak jak kiedys na Telekamerach Szapołowska wręczająca nagrodę dla Jeremiego Ironsa (szcześliwie sam wkroczył do akcji i uratował ją ze słowotoku). Najlepszą acceptance speech dał oczywiście Joaquin Joker Phoenix. Niesamowity jest jak daleko próbuje sięgać do ludzkiego sumienia, odpowiedzialności i wiary w ludzką zdolność do zmiany. Wielkie brawa za dawanie do myslenia i sianie ziarna.

Piter pisze:Dla mnie Seks na ekranie to np 9 i 1/2 tygodnia, tam jest wszędzie, w obrazach, dźwiękach. Tu te luksusowe wnętrza, wymuskany aktor i aktorka bez twarzy, koronkowa bielizna... wieje mi to nudą.

Akurat dźwięk w tym filmie to nowa jakość w polskim kinie. Wszystkie odgłosy oblizywania, mlaskania, dławienia wyszły znakomicie

Sukces Parasite mnie zaskoczył. Miałem się wybrać wczoraj, może obejrzę wreszcie dziś. Co do aktorskich oscarów zero niespodzianek. Świetna była wczoraj narracja w Wiadomościach TVP jakoby Boże ciało było faworytem w kategorii Filmu Międzynarodowego. Na TVP Info zaś narracja, że to była szansa promowania religii katolickiej w opanowanym przez muzułmanów świecie No cóż, rezygnacja z offsetu przy zakupie odrzutowców nie kupiła głosów akademików

Parasite niestety nie oglądałam. Jednak bardzo mnie cieszy, że ten film zgarnął główną statuetkę. To bardzo dobrze, że wreszcie wygrał film nieanglojęzyczny. Może wreszcie ludzie zaczną bardziej doceniać filmy poza Hollywood.

To w zasadzie nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej. Jeśli idzie o sprawiedliwości taka Polska Akademia Filmowa nagradza film spoza ojczyzny tylko w jednej kategorii.