Postautor: Flux » 28 gru 2018, 10:38
Ze stylizacjami Edyty jest ten problem, że są bardzo dosłowne i krzykliwe. Nie ma nic złego w nawiązaniu do lokalnego folkloru czy ludowości w ogóle ale ta zabawa w skojarzenia przybiera osobliwą formę w przypadku diwy.
Była już owinięta we flagę amerykańską, przedziwne połączenie szat liturgicznych z godłem Rzeczypospolitej. Urządzała bal kostiumowy jako Pocahontas w Pacanowie, wyścigi w worku na ziemniaki czy pojawiała się na czerwonym dywanie w klapkach wprost z plaży czy w ręczniku po wizycie na basenie.
Wtedy akcentowała swoją przekorność i niezgodę na pościg za drogimi ciuchami i karmienie próżnością. Jako buddystka miała naklejone czakry, nawróciwszy się na religię chrześcijańską, wystąpiła w kościele obwieszona największym różańcem, jaki mogła znaleźć.
Można poczytać to za dystans do siebie, luźne podejście do mody czy przemyślane dostosowywanie akcentów do okazji. Niestety EG często się spina i wypada niezamierzenie komicznie a niektóre z tych przebrań ewidentnie ją przytłaczają.
Wczoraj wyglądała wyjątkowo niekorzystnie, już abstrahując od idei, jaka przyświecała gwieździe lub jej stylistce, bo ciężko uwierzyć że sama robi sobie taką krzywdę.
Jest w tym też pewne pozerstwo, podobnie jak w zachowaniu. Najlepszy przykład: wywiady udzielone tuż po przeprowadzce do Los Angeles, gdzie Górniak nagminnie zapomina polskich słów, ostentacyjnie wtrąca angielskie zwroty pytając rozmówców o rodzime odpowiedniki czy wreszcie wymawia obcojęzyczne nazwiska z takim akcentem, jakby urodziła się na miejscu (oczywiście nie odmieniając ich). Bardziej amerykańska od McDonald's.
Na scenie jest podobnie. Kod ubioru teoretycznie zgodny z tematyką koncertu lub luźno nią inspirowany ale podejście i efekt końcowy bywają porażające. W Royal Albert Hall była na wskroś patriotyczna, w kościele śpiewała kolędy jakby sam Duch Święty na nią zstąpił. Wczoraj też się wyróżniała, ale nie powiedziałbym żeby ta symbolika jej pomagała.