Słucham sobie właśnie "Falling Into You" - jedna z najpiękniejszych piosenek o miłości jakie kiedykolwiek powstały, i... zainspirowało mnie to słuchanie do wypowiedzenia się o Celine.
Mam do niej stosunek love-hate. Jak byłem młodszy to jej wokal wraz z silnym kanadyjskim (francuskim) akcentem mnie na tyle drażniły, że mogłem zdecydowanie powiedzieć, że za nią nie przepadam. Dzisiaj mogę powiedzieć, że mój mózg nauczył się to ignorować i słucham dzisiaj z większą lub mniejszą przyjemnością, ALE...
Czy tylko mnie drażni jej postać jako całokształt? Oglądając z nią wywiady można odnieść wrażenie, że to super energetyczna, pełna pasji, szczerości i bardzo twardo stąpająca po ziemii kobieta. Czasami wręcz dzika, zabawna wariatka. Nie znam twórczości Celine jako całości (czyli wszystkich płyt po angielsku i francusku), ale znając duży procent odnoszę takie wrażenie, że jej osobowość w ogóle nie gra z jej wyborami artystycznymi i repertuarem. Męczy mnie ta dysproporcja: długa czarna sukienka i piękna posągowa ballada versus jej osobowość w luźnej rozmowie. Mam takie wrażenie, że gdyby jej mąż nie zaplanował jej kariery w taki chłodny i strategiczny sposób to wyglądałoby to zupełnie inaczej. Nie mówię, że Celine od razu łaziłaby z gołym tyłkiem, ale mam wrażenie, że byłoby to wszystko bardziej "fun" - zwłaszcza, że ona kocha modę i jakoś nie miała okazji się tym wszystkim "pobawić" (oczywiście kilka razy jej się zdarzyło). Przez ich (jej i męża) wybory artystyczne jest dla mnie mało autentyczna w swojej twórczości
Jak napisałem nie znam całej twórczości, ale chyba nie dałbym rady słuchać jednej piosenki na okrągło, a pewnie tak brzmią jej płyty w 80%. Najbardziej dla mnie autentycznie wypadała w swojej karierze w okresie krótkich włosów i w luźnym teledysku do Tout L'or Des Hommes. Oczywiście wokalnie bardzo ją doceniam i szanuję, również za kilka może kilkanaście pojedyńczych piosenek stąd love-hate. Puenta: Celine sprawia wrażenie zwykłej odtwórczyni niż kreującego artysty.