"Moizm" od kilku dni również w sklepach. tradycyjnie w przypadku Tomasza -- zakupiłem, odpaliłem.
Baaardzo dobry album. Do kilku drobiazgów bym się czepił (np nie kupuję jednego tekstu, jedynego autorstwa Wandachowicza, wplecienie motywu psiego: spłaszczyło, zażenowało, nie pasowało, pretensjonalnością zaśliniło). Jest nostalgicznie, melancholijnie, nastrojowo. Klimat przecieka i przewiewa między palcami. W nozdrza wchodzi tęsknota pragnień zaspokojonych i niezaspokojonych. Tli się nienasycenie, słuchawki pęcznieją analogowymi falami, wzburzeniem elektronicznych spiętrzeń, wibracji, szumów, niedopalonych sampli, pętli, tąpnięć dźwiękowych kaskad. Album jest dopieszczony, wymuskany i wypolerowany przez Tomasza pod względem produkcji i realizacji dźwięki. Chłopak mocno się napracował w budowie aranżacyjnej spójnej całości w tym w sumie konceptualnym albumie.
Trochę mam mały niedosyt czegoś żywszego, jak singlowe Holidays in Rome. Przynajmniej drugi energiczny kawałek by się przydał, by nieco zrównoważyć i przełamać panujący nastrój. Niemniej szacun za piękną całość. Mam nadzieję, że na kolejnej płycie będzie więcej rytmu, choc w tych samych strukturach i formach dźwiękowych
Można brzmieć bardzo dostojnie w tak tętniącej elektroniką muzie. Oj można.
Album juz zdążył zanotować numer 1 na deezerze i na itunesie. A singiel w końcu wszedł na listę trójki dziś, na 44 miejsce. Polecam Wam obczaić MOIZM.