Gdybym ja miał wskazać najlepszy koncert, wybierałbym między Wrocławiem a Łodzią. We Wrocławiu było
To nie tak, jak myślisz i
Obudźcie mnie i wtedy Edyta miała najlepsze stylizacje. W Łodzi były
Kasztany i
On the run i ze strojami też nie było najgorzej.
Natomiast najgorszy był koncert w Płocku. Spośród największych hitów Edyty, w Płocku nie było ani
Dumki..., ani
To nie ja (nawet we fragmencie), ani
Dotyku, którego zresztą - mimo zapowiedzi Edyty w TVN - nie było na tej trasie nigdzie. Było za to intro z Allanem gadającym coś o naleśnikach,
Jestem kobietą z syrenami i - wtedy po raz pierwszy -
Your high śpiewane 2 razy. Między pierwszym koncertem w Kielcach (8 VIII) a tym w Płocku (26 IX) Edyta miała prawie półtora miesiąca przerwy. Przez ten czas mogłaby przygotować cały koncert zupełnie od nowa, a ona tylko dodała
Obudźcie mnie i usunęła
Teraz-tu i
To nie ja.
Ale do najbliższego koncertu Edyta ma jeszcze miesiąc i jeden dzień, więc może teraz trochę pomyśli nad kształtem, nad charakterem tej trasy i w walentynki zaśpiewa w Krakowie
Dotyk,
One & one,
Sleep with me,
Stop,
Say something i jeszcze jakąś piosenkę o miłości z repertuaru Davida Bowiego.
Ponieważ jednak znam gust Edyty, obstawiam, że jeżeli będą jakieś zmiany, to minimalne, i koncert tradycyjnie zacznie się od wycia syren zwiastujących
Jestem kobietą, a skończy na podrygiwaniu w rytm puszczonego z taśmy
Gangnam Style.