Beata Kozidrak i Bajm
: 24 wrz 2007, 16:37
Ogólnie rzecz biorąc jestem wielką fanką Beaty Kozidrak. Zarówno jej głosu, twórczości, jak i osobowości, która dla jednych może wydawać się mdła, ale po zatrzymaniu się przy niej na chwilę okazuje się, że ma naprawdę wiele barw i jest wieczną zagadką - dla mnie nadal pozostającą nawet bez wyraźnie rysującego się rozwiązania, choć wielbię ją już trochę czasu, a i znam osobiście.
Beata, jak już nadmieniłam w opisie, to jeden z najpiękniejszych polskich głosów o skali ok. czterech oktaw. Na jej koncertach nie ma miejsca na fałsz, nietrudno za to o silne dźwięki o dużej rozpiętości, które brzmią tak samo dobrze, jak trzydzieści lat temu, a można pokusić się o stwierdzenie, że są o wiele, wiele lepsze, co na pewno określiłabym jako fenomen.
Przypomnijmy, że Beata zadebiutowała w Opolu (78') piosenką "Piechotą do lata", utrzymaną w harcerskich klimatach i zaśpiewaną głosem, który nie zdawał się być niczym niezwykłym. A jednak. Od tamtej pory Beata niesamowicie rozwinęła się wokalnie i nieprzerwanie zajmuje jedną z najwyższych pozycji na polskiej scenie. Oprócz charakterystycznej barwy głosu, wiele osób kojarzy ją również z dziwnymi scenicznymi kreacjami, które powoli - ku mojej uciesze - odeszły do lamusa, a zaczęły wypierać je bardziej eleganckie stroje, nie ujmujące niczego ni wokalistce, ni estradzie. Nie zrezygnowała jednak ze swych znaków firmowych, bo i po co skoro czas się jej nie ima - krótkie kreacje, często odsłaniające zgrabne nogi, wysokie buty i dekolty, stanowiące jednak spójną, jednolitą całość. Pisanie o wkładzie w fonografię skrócę do minimum, bo jest to dość duży dorobek - wydała ponad 10 płyt, w tym dwie solowe, będące wysokim poziomem muzycznym i dużym sukcesem wydawniczym, z czego każda pokryła się co najmniej złotem. Muzyka to przyjemny pop-rock, który na koncercie potrafi jednak przerodzić się w gitarowe szaleństwo.
Ciepła, otwarta i bardzo bezpośrednia. Na scenie daje z siebie wszystko. Nawet gdy słania się na nogach, męczona gorączką, wychodzi do ludzi i śpiewa. Na żywo. Nie ma mowy o playbacku, a jedyne koncerty, na których jest on stosowany to te, gdzie występuje wiele gwiazd, nie ma możliwości indywidualnego dopasowania dźwięku czy forma występu jest z góry narzucona przez jakąś instytucję. Wiem z doświadczenia, gdyż byłam na ponad dwudziestu - tych otwartych i zamkniętych, a z tym drobnym oszustwem spotkałam się tylko raz, podczas koncertu wielu wokalistów. Beata potrafi doskonale nawiązać kontakt z publicznością w każdym wieku, gdy jest na scenie i dotrzeć swoimi tekstami do ich serc, gdy w swych domach słuchają płyt. A są to płyty zróżnicowane, mimo, że mogłoby się wydawać, że ich tematyka ogranicza się jedynie do miłości. Jedno natomiast jest pewne i nietrudno to zauważyć, kiedy obserwuje się Beatę, biegającą wzdłuż i wszerz sceny, w swych butach na piętnastocentymetrowych obcasach, z uśmiechem na twarzy i szaloną iskrą w oku - na pewno kocha to, co robi. A kończąc to, w gruncie rzeczy bardzo krótkie, przedstawienie jej osoby, zacytuję tekst jednego z utworów: "Jedni ją kochają, inni nienawidzą" , ale jedno jest pewne - bez niej polska scena muzyczna straciłaby część swoich barw.
To tyle o mojej miłości. Natomiast jeśli już tu jestem to chciałabym się z Wami wszystkimi, korzystając z okazji, przywitać. "Edyta Górniak" - chyba każdy słyszał to nazwisko i każdy wie, jak wygląda osoba, która je nosi oraz zna przynajmniej jedną wykonywaną przez nią kompozycję. Tak też było i ze mną, ale nie zagłębiałam się ani w jej karierę, ani twórczość. Prawdziwy przełom nastąpił w końcowym odcinku pierwszej edycji programu "Jak Oni Śpiewają", a konkretniej wykonanie utworu "Stop", wywarło na mnie piorunujące wrażenie. Mam swego rodzaju hopla na punkcie wokalu, cenię go chyba bardziej niż podkład muzyczny, więc momentalnie coś we mnie zaiskrzyło i pojawiłam się tutaj.
Pozdrawiam gorąco wszystkich Fanów!
Beata, jak już nadmieniłam w opisie, to jeden z najpiękniejszych polskich głosów o skali ok. czterech oktaw. Na jej koncertach nie ma miejsca na fałsz, nietrudno za to o silne dźwięki o dużej rozpiętości, które brzmią tak samo dobrze, jak trzydzieści lat temu, a można pokusić się o stwierdzenie, że są o wiele, wiele lepsze, co na pewno określiłabym jako fenomen.
Przypomnijmy, że Beata zadebiutowała w Opolu (78') piosenką "Piechotą do lata", utrzymaną w harcerskich klimatach i zaśpiewaną głosem, który nie zdawał się być niczym niezwykłym. A jednak. Od tamtej pory Beata niesamowicie rozwinęła się wokalnie i nieprzerwanie zajmuje jedną z najwyższych pozycji na polskiej scenie. Oprócz charakterystycznej barwy głosu, wiele osób kojarzy ją również z dziwnymi scenicznymi kreacjami, które powoli - ku mojej uciesze - odeszły do lamusa, a zaczęły wypierać je bardziej eleganckie stroje, nie ujmujące niczego ni wokalistce, ni estradzie. Nie zrezygnowała jednak ze swych znaków firmowych, bo i po co skoro czas się jej nie ima - krótkie kreacje, często odsłaniające zgrabne nogi, wysokie buty i dekolty, stanowiące jednak spójną, jednolitą całość. Pisanie o wkładzie w fonografię skrócę do minimum, bo jest to dość duży dorobek - wydała ponad 10 płyt, w tym dwie solowe, będące wysokim poziomem muzycznym i dużym sukcesem wydawniczym, z czego każda pokryła się co najmniej złotem. Muzyka to przyjemny pop-rock, który na koncercie potrafi jednak przerodzić się w gitarowe szaleństwo.
Ciepła, otwarta i bardzo bezpośrednia. Na scenie daje z siebie wszystko. Nawet gdy słania się na nogach, męczona gorączką, wychodzi do ludzi i śpiewa. Na żywo. Nie ma mowy o playbacku, a jedyne koncerty, na których jest on stosowany to te, gdzie występuje wiele gwiazd, nie ma możliwości indywidualnego dopasowania dźwięku czy forma występu jest z góry narzucona przez jakąś instytucję. Wiem z doświadczenia, gdyż byłam na ponad dwudziestu - tych otwartych i zamkniętych, a z tym drobnym oszustwem spotkałam się tylko raz, podczas koncertu wielu wokalistów. Beata potrafi doskonale nawiązać kontakt z publicznością w każdym wieku, gdy jest na scenie i dotrzeć swoimi tekstami do ich serc, gdy w swych domach słuchają płyt. A są to płyty zróżnicowane, mimo, że mogłoby się wydawać, że ich tematyka ogranicza się jedynie do miłości. Jedno natomiast jest pewne i nietrudno to zauważyć, kiedy obserwuje się Beatę, biegającą wzdłuż i wszerz sceny, w swych butach na piętnastocentymetrowych obcasach, z uśmiechem na twarzy i szaloną iskrą w oku - na pewno kocha to, co robi. A kończąc to, w gruncie rzeczy bardzo krótkie, przedstawienie jej osoby, zacytuję tekst jednego z utworów: "Jedni ją kochają, inni nienawidzą" , ale jedno jest pewne - bez niej polska scena muzyczna straciłaby część swoich barw.
To tyle o mojej miłości. Natomiast jeśli już tu jestem to chciałabym się z Wami wszystkimi, korzystając z okazji, przywitać. "Edyta Górniak" - chyba każdy słyszał to nazwisko i każdy wie, jak wygląda osoba, która je nosi oraz zna przynajmniej jedną wykonywaną przez nią kompozycję. Tak też było i ze mną, ale nie zagłębiałam się ani w jej karierę, ani twórczość. Prawdziwy przełom nastąpił w końcowym odcinku pierwszej edycji programu "Jak Oni Śpiewają", a konkretniej wykonanie utworu "Stop", wywarło na mnie piorunujące wrażenie. Mam swego rodzaju hopla na punkcie wokalu, cenię go chyba bardziej niż podkład muzyczny, więc momentalnie coś we mnie zaiskrzyło i pojawiłam się tutaj.
Pozdrawiam gorąco wszystkich Fanów!