Re: Taylor Swift
: 04 wrz 2017, 0:06
Mnie w ogóle nie chwyciło. Chyba jestem za stary na Taylor, mam wrażenie, że ten utwór, podobnie jak "Bad Blood", to jakiś plastikowy teen pop bez duszy, sfabrykowane "skandale" i nudne brzmienie. Z jednej strony ten nowy kawałek bardzo stara się być fajny, z drugiej strony przedobrza. Brakuje mi tu zwykłej melodii też. Taylor jest dla mnie w swoim wizerunku i stylistyce mocno średnia, od początku. Szanuję jej sukces, lubię jako osobę/ postać, podobało mi się Shake It Off i ogólnie poprzedni album - spójny, dobry pop. Aktualnie jednak zaskoczyła mnie tandetą nowego singla i teledysku - nie mam na myśli tandety technicznej. Wpada jednak w ucho, więc pewnie nawet i mnie z czasem zażre, niestety.
Śmieszny post trochę. Swoją drogą, nie dało się obejść bez porównań? Jak można zestawiać na równi oglądalność klipow, z których jeden był niedorobioną, naprędce skleconą chałturą po niewydanym oficjalnym (i żaden comeback - Britney wydawala piosenki cały czas), a drugi to wyraźnie gruba profeska?
Ogólnie te porównania są bez sensu... Przepraszam, ale takie typowo ciociowate, ekscytować się, kto pobił jaki rekord w sprzedaży albumu pop. Każda z wymienionych gwiazd miała mocne wejście i zapisała się na stałe w historii sceny (teen) pop, każda jakiś tam rekord istotny pobiła... No i co z tego. Każda jest też inna, miejsce jest dla każdej. Chill.
ediva pisze:135 milionów wyświetleń w tydzień po premierze. Dla porównania comeback video Britney sprzed roku uzbierało "zaledwie" 55 mln do tej pory... Taylor Swift to niewątpliwie największa obecnie gwiazda muzyki pop. Każdy jej teledysk ma miliardy wyświetleń, o czym Madonna czy Beyonce mogą jedynie pomarzyć. Podczas gdy dawne gwiazdy bledną, potęga Swift rośnie z każdym dniem. Jej ostatni teledysk dowodzi, że Taylor zamierza przejąć tron Królowej Popu, a właściwie już to zrobiła. Jej taniec z gejami w szpilkach to jakby manifest: "Patrzcie byłe królowe! Przejęłam waszych poddanych, teraz będą służyć mnie!". Nikt już nie ma szans z starciu z Taylor Swift.
Śmieszny post trochę. Swoją drogą, nie dało się obejść bez porównań? Jak można zestawiać na równi oglądalność klipow, z których jeden był niedorobioną, naprędce skleconą chałturą po niewydanym oficjalnym (i żaden comeback - Britney wydawala piosenki cały czas), a drugi to wyraźnie gruba profeska?
Ogólnie te porównania są bez sensu... Przepraszam, ale takie typowo ciociowate, ekscytować się, kto pobił jaki rekord w sprzedaży albumu pop. Każda z wymienionych gwiazd miała mocne wejście i zapisała się na stałe w historii sceny (teen) pop, każda jakiś tam rekord istotny pobiła... No i co z tego. Każda jest też inna, miejsce jest dla każdej. Chill.