Koncert na którym miało mnie nie być...
Po szalonym pędzie przez pół Wrocławia i ominięciu straszliwych korków baaardzo okrężnymi drogami o godzinie 19:05 udało nam się z mężem wjechać na parking pod halą. (Miejsc parkingowych było wolnych 500 za to okoliczne parkingi zajęte;))
Wchodzimy do środka, trwa jeszcze lekki rozgardiasz a my na pełnym luzie, nie śpieszymy się przekonani, że o dziewiętnastej to jakiś support zagra. ( „Edyta spóźni się minimum pół godziny"....)
Tym czasem kiedy szukaliśmy miejsc to Allan już coś opowiadał na telebimie.
Po czym bez zbędnego przedłużania, na scenie stała już Ona i przepięknie zaczęła koncert fragmentem
'To nie ja'...
Kolejny utwór 'Jestem kobietą' to jednak przebój i zawsze brzmi dobrze. Żadne syreny jej nie zaszkodzą.
'Your High' i Gangnam Style' sympatycznie ale bez większych wrażeń.
Nadszedł czas na pierwszego gościa i "Dumkę na dwa serca". Pięknie zaśpiewali, bardzo ładny aranż. Przez cały utwór drżała mi warga i żeby się nie poryczeć powtarzałam w myślach "fotografia cyfrowa, fotografia cyfrowa"- pomogło
Niestety publiczność była jeszcze strasznie sztywna. Jakby się krępowali albo nie mieli siły.
'Teraz tu' fajnie. Chyba w tym momencie Edyta rzucała misie do publiczności. Osiem osób, którym udało się je złapać zostało zaproszonych na scenę i Edyta zrobiła sobie z nimi 'selfie', które ma znaleźć się na jej Facebooku. Wśród tych osób była dziewczynka, która (podejrzewam) wystraszyła się sceny i tego że jej siostra nie przyszła razem z nią. Edyta zaprosiła więc i ją. Weszła na scenę jeszcze mniejsza dziewczynka, wpadły sobie w ramiona i tak mocno się przytulały....To był naprawdę uroczy moment i nie pomogło żadne zaklinanie- nie mogłam już opanować łez.
Przyszedł czas na prawdziwą perłę w koronie- "Szyby". Jak pisałam wcześniej, przepięknie Ed zaśpiewała i pięknie panowie muzycy zagrali. Ładnie też zagrało to wszystko ze światłami. Smaczne.
"To nie tak jak myślisz" z Ewką miło. To taki utwór lekki i przyjemny, bujający. Występ solowy super, ma głosisko dziewczyna. Ludzie bardzo dobrze ją przyjęli.
Edyta wróciła i zabrzmiało „Obudźcie mnie”. Ta piosenka jak i kolejne : „Nie proszę o więcej” i „Oczyszczenie” bardzo dobrze wypadły na żywo. Przejmująco, emocjonalnie.
W „Nie było” oboje z Glacą naprawdę dali z siebie sto procent energii. Była moc.
Potem Edyta zaśpiewała List- pierwszy raz kiedy słuchałam tej piosenki, naprawdę mnie poruszyła. Na koniec występu Ed miała mały kryzys….Chwila łez i ciszy. Ludzie wstali i krzyczeli „Edyta!Edyta!”. To było miłe, niewymuszone.
‘Niebo to my’ – super ale miałam wrażenie, że to utwór nie dla tej publiczności.
No i na koniec medley- dla mnie nieważny jednak to takie pozytywne pożegnanie, zamknięcie koncertu w radosnym tonie
Ludzie zaczęli zbierać się pod sceną, Edyta dostała prezent, kwiaty, zaśpiewano „Sto lat”…I uciekła do Poznania
Było naprawdę dobrze!
Jedną mam taką trochę smutną refleksję. Ludzie powariowali.
Zostawcie te telefony, aparaty i smartfony w domach (albo ewentualnie w torebkach/kieszeniach) i idźcie na koncert, żeby delektować się dźwiękami, naprawdę wsłuchać w muzykę.
A później oklaskiwać artystę tak, żeby oddać mu to co daje nam.