Re: Szczecin - 16 października 2015
: 18 paź 2015, 23:52
moje wrażenia po koncercie...
długa podróż w zatłoczonym pociągu, Szczecin rozkopany, ale jakoś udało mi się autobusem dojechać pod hale azoty. Naprawdę fajny, nowy budynek bardzo przypominający Ergo Arenę w Gdańsku. Usiadłam na miejscu ogarnęłam sprzęt i rozejrzałam się. Naprawdę ludzi było tłoczno. Gdy usiałam sobie na schodku ustawić aparat podszedł do mnie ochroniarz i mnie uprzedził że mam wrócić na miejsce bo nie mogę siedzieć na schodach i zapytał czy mam zgodę na robienie zdjęć. Nie chciałam być złośliwa ale trochę mu odpowiedziałam Koncert się zaczął z tradycyjnym opóźnieniem ( tz. kiedy już nikt się nie kręcił ze spóźnialskich). Głos Edyty... Love 2 Love... takie delikatne, subtelne.... (chyba nie było wcześniej?) i dźwięki JK. Stała na schodkach i nie wierze własnym oczom! czy to na ekranie stylizacja czy ona coś na sobie ma? zeszła na dół i po głowie chodziły mi na okrągło myśli: "zdejmij to, proszę" , "gorzej niż Rodowicz to jakiś cyrk", "witraże z kościoła w kształcie skrzydeł motyla? co to ma być? " moje modły zostały wysłuchane i po JK wszystko wróciło do normy
przyznam że połowy koncertu nie pamiętam, choć za każdym razem obiecuję sobie że będę skupiona
gdy śpiewała początek szyb, przeszła mi taka myśl że chyba za bardzo kombinuje z interpretacją, zbyt koloruje i czy dalej tym bardziej aż .... mnie olśniło! to była ta magia opowiadania na dźwiękach, wyrażania emocji. Zwrotka i refren stały się jednością przekazu, pełnią jednej myśli, przepływu tej samej energii ubranej w słowa, tyle że ze zmienną dynamiką.... a razem to tworzyło ... piękno. Tak - to słowo opisuje ten koncert w Szczecinie. Gdy śpiewali dumkę... nie mam słów żeby to opisać, delikatnie, perfekcyjnie. Chciałabym utrzymać w sobie to uczucie piękna w sobie na zawsze.... Nie pamiętam teraz dokładnie przy której piosence ale przenikały mnie głosy typu: nie no, Whitney to Ty nie jesteś można było dać więcej smaczku. ALE ten głos, ta barwa głosu która wydaje te dźwięki (nawet te brzydsze) są jak diament który niezależnie gdzie i w kiedy to każdych warunkach będzie błyszczał. Nie jestem w stanie się tym diamentem nacieszyć, napełnić, ten blask uzależnia Kiedyś jakiś znawca filmowy powiedział: " Filmy których gra Elvis są naprawdę słabe. Jest tylko jeden powód by je obejrzeć - sam Elvis" Dokładnie mam coś takiego z Edytą
Później List, z koncertu na koncert piękniejszy.... aż mnie złamał, oczy wypełniły się łzami. Poczułam taką jedność, bliskość i Jej ciepło w swoim sercu. Tego nie da się opisać. I wtedy powiedziała "Przytulam Was, czujecie to?" puściły we mnie wszystkie emocje dopiero pod koniec "Nie proszę o więcej" zmusiłam się by otrzeć łzy i się trochę ogarnąć...
Koncert zapisał się w moim sercu i pamięci jako spotkanie, doświadczenie uczucia piękna, bliskości, wzajemności i miłości w jego najwyższej postaci - diamentowego głosu Edyty.
Potem tylko długa podróż domu. Ponieważ miałam 2,5h przerwy między przesiadkami w Poznaniu, o 4 nad ranem postanowiłam zwiedzić starówkę. Gdy skończyłam podziwiać akademię muzyczną idąc w kierunku przejścia dla pieszych wpadłam na... plakat EDI ale mi się humor poprawił, później znalazłam jeszcze jeden nieopodal galerii centrum. Wróciłam przeziębiona z tej podróży ale ... pełna w rozumieniu radości i piękna w sobie. (dopiero po 5tym koncercie... oporna jestem nie? ) DZIĘKUJĘ EDYTO!
długa podróż w zatłoczonym pociągu, Szczecin rozkopany, ale jakoś udało mi się autobusem dojechać pod hale azoty. Naprawdę fajny, nowy budynek bardzo przypominający Ergo Arenę w Gdańsku. Usiadłam na miejscu ogarnęłam sprzęt i rozejrzałam się. Naprawdę ludzi było tłoczno. Gdy usiałam sobie na schodku ustawić aparat podszedł do mnie ochroniarz i mnie uprzedził że mam wrócić na miejsce bo nie mogę siedzieć na schodach i zapytał czy mam zgodę na robienie zdjęć. Nie chciałam być złośliwa ale trochę mu odpowiedziałam Koncert się zaczął z tradycyjnym opóźnieniem ( tz. kiedy już nikt się nie kręcił ze spóźnialskich). Głos Edyty... Love 2 Love... takie delikatne, subtelne.... (chyba nie było wcześniej?) i dźwięki JK. Stała na schodkach i nie wierze własnym oczom! czy to na ekranie stylizacja czy ona coś na sobie ma? zeszła na dół i po głowie chodziły mi na okrągło myśli: "zdejmij to, proszę" , "gorzej niż Rodowicz to jakiś cyrk", "witraże z kościoła w kształcie skrzydeł motyla? co to ma być? " moje modły zostały wysłuchane i po JK wszystko wróciło do normy
przyznam że połowy koncertu nie pamiętam, choć za każdym razem obiecuję sobie że będę skupiona
gdy śpiewała początek szyb, przeszła mi taka myśl że chyba za bardzo kombinuje z interpretacją, zbyt koloruje i czy dalej tym bardziej aż .... mnie olśniło! to była ta magia opowiadania na dźwiękach, wyrażania emocji. Zwrotka i refren stały się jednością przekazu, pełnią jednej myśli, przepływu tej samej energii ubranej w słowa, tyle że ze zmienną dynamiką.... a razem to tworzyło ... piękno. Tak - to słowo opisuje ten koncert w Szczecinie. Gdy śpiewali dumkę... nie mam słów żeby to opisać, delikatnie, perfekcyjnie. Chciałabym utrzymać w sobie to uczucie piękna w sobie na zawsze.... Nie pamiętam teraz dokładnie przy której piosence ale przenikały mnie głosy typu: nie no, Whitney to Ty nie jesteś można było dać więcej smaczku. ALE ten głos, ta barwa głosu która wydaje te dźwięki (nawet te brzydsze) są jak diament który niezależnie gdzie i w kiedy to każdych warunkach będzie błyszczał. Nie jestem w stanie się tym diamentem nacieszyć, napełnić, ten blask uzależnia Kiedyś jakiś znawca filmowy powiedział: " Filmy których gra Elvis są naprawdę słabe. Jest tylko jeden powód by je obejrzeć - sam Elvis" Dokładnie mam coś takiego z Edytą
Później List, z koncertu na koncert piękniejszy.... aż mnie złamał, oczy wypełniły się łzami. Poczułam taką jedność, bliskość i Jej ciepło w swoim sercu. Tego nie da się opisać. I wtedy powiedziała "Przytulam Was, czujecie to?" puściły we mnie wszystkie emocje dopiero pod koniec "Nie proszę o więcej" zmusiłam się by otrzeć łzy i się trochę ogarnąć...
Koncert zapisał się w moim sercu i pamięci jako spotkanie, doświadczenie uczucia piękna, bliskości, wzajemności i miłości w jego najwyższej postaci - diamentowego głosu Edyty.
Potem tylko długa podróż domu. Ponieważ miałam 2,5h przerwy między przesiadkami w Poznaniu, o 4 nad ranem postanowiłam zwiedzić starówkę. Gdy skończyłam podziwiać akademię muzyczną idąc w kierunku przejścia dla pieszych wpadłam na... plakat EDI ale mi się humor poprawił, później znalazłam jeszcze jeden nieopodal galerii centrum. Wróciłam przeziębiona z tej podróży ale ... pełna w rozumieniu radości i piękna w sobie. (dopiero po 5tym koncercie... oporna jestem nie? ) DZIĘKUJĘ EDYTO!