Fajny temat.
Bardzo osobisty w sumie.
W moim zestawieniu miałaby szansę wygrać "Etiuda Rewolucyjna", gdyby wyszła w całości, po dobrym masteringu.
A tak na różnych etapach życia (a mam już lat 40 na karku i Edyta jest w moim życiu 27 lat - więcej z nią, niż bez niej
), to były różne piosenki, czasem konkretne wykonania. Gdzieś u szczytu listy są na pewno "Szyby" (szczególnie z występu z Koszalina 2014), z jej osobistych piosenek chyba od lat niezmiennie Never will I i Linger, choć zdecydowanie wolę Edyty covery.
Niemal wszystkie są lepsze od oryginału (no, może oprócz "Over the Rainbow"). Uwielbiam jej Nothing else matters (choć kocham black metal
i w sumie to zbrodnia
), Power of love, Sweet dreams, Dziś prawdziwych cyganów, Never love again, Ready for love, a nawet Jabłuszko pełne snów! Jest fan-tas-tycz-na interpretacyjnie. Szkoda, ze dla niej nikt takich wiekopomnych piosenek nie pisze.
Ale w miarę lubię jej popowe, staroświeckie smęty: Obudźcie mnie, Błękit myśli, Będę śniła.. i Lustro!
ale z drugiej strony uwielbiam Nie było, może nawet Consequences. Lubię jej eksperymenty, chwilowe zajawki, nawet jeśli nie wszystkie są trafione (jak choćby Lime), bo sama taka jestem. Zmiany zawsze są dobre
Z występów do bólu w życiu zdzierałam oczywiście pierwsze Opola i Sopoty, ale też "Szczęśliwej drogi już czas" z Miss Polonia 1995, "Smutek dzikich plaż", ze staroci nawet: "Bez Ciebie", "Hero of my heart" z Sopotu 1993 oraz "Magiczne ognie", a "Powrócisz tu" z Opola 2003 od 17 lat stawia mi włosy dęba. Z nowszych - wciąż niezmiennie powala mnie Hallejulah - za skromność i prostotę. I ten teledysk.
Z nowych występów powala mnie Mario czy Ty wiesz i Mizerna cicha, choć tematyka jest mi obca, to interpretacja i słowa przepiękne.
Lubię jej duety - ten z Możdżerem wstrzymał mój oddech na 6 min. z Aleksandrą Kurzak, z Cugowskim, ze Steczkowską z 1995 (kto to jeszcze pamięta?), Wodeckim, a nawet z Krzysiem Antkowiakiem (szczególnie na żywo w Dyskotece - ach, jaka ona była wtedy do schrupania!). Czekam na duet z Dimashem..
Edyta miała różne etapy, często jej muzyka jest po prostu obciachowa, a teksty słabe. Nie przeszkadza mi to jakoś, bo pewnie w mojej duszy jest jakiś kawałek ckliwy i kiczowaty, który tego potrzebuje. Ale jeśli mam być szczera, to najmniej obciachowy repertuar miała za czasów Darka: i trasa akustyczna z 2005 roku, to były - moim zdaniem - wyżyny repertuarowe: trochę soulu, trochę jezzu - "No more drama, Somebody loves you baby - to było naprawdę dobre!
Rany, wyszło mi z tego studium psychologiczne. Albo strumień świadomości. Ale świetnie się bawiłam grzebiąc w przeszłości. Dzięki za ten temat!
Wybaczcie, nie da się wybrać jednej!