W tym roku oglądam Eurowizję, ponieważ jest dużo szumu o tegorocznej edycji.
Nie znałam wersji studyjnych i uznałam, że nie oceniam wcześniejszych prób, a tylko to co usłyszę w TV w czasie konkursu. Jako całość Eurowizję opiszę w osobny poście, dziś skupię się tylko na występie Rafała.
Od samego początku widać było, że praca kamer nie jest najlepsza. Choreografia nie została pokazana tak, aby przedstawić jej mocne strony. Augustin zatrzymał się chyba w 2010 roku, bo te same "kocie ruchy" przewijają się w występach naszej Divy.
zajechało "myszką"
Piosenka sama w sobie była słaba, kompozycja też. Niestety Rafał nie udźwignął jej, co mnie dziwi ponieważ wdawało mi się, że on ma głos i potrafi śpiewać.
Jedno trzeba przyznać - był pomysł na piosenkę, na choreografię, na wizualizację, na wykonanie i całokształt, ale efekt końcowy nie zachwycił, co potwierdziło to, że nie przeszliśmy dalej.
Rafał poprawnie zaśpiewał tylko pierwszą zwrotkę, każdy kolejny element wypadał coraz gorzej. Niewiele się ruszał a i tak miał zadyszkę. Podczas drugiej zwrotki wiedział, że brakuje mu tchu to wolał "złapać" kontakt z publicznością niż śpiewać swoją piosenkę. To było smutne.
Szkoda mi Rafała. Mieliśmy potencjał, niestety poprzez niedopracowanie wokalu i pracy kamer wiele straciliśmy.
Sam wizerunek Rafała nie działał na naszą korzyść. Nie był ani "młody", ani "sexy", ani "gay friendly".
Podsumowując - gdyby był to koncert podczas "Wakacyjnej trasy Dwójki" uznałabym to za Mont Everest polskich możliwości, natomiast jak na konkurencję między innymi krajami to było to zrobione tandetnie i kiczowato.