Re: Britney Spears
: 29 sie 2017, 18:47
Masz sporo racji, jednak Britney w latach 2008-2012 była jeszcze bardzo popularna, więc kolejne płyty szły "za ciosem", prawdopodobnie też praca wyciągała ją z dołów, w jakich rzekomo się taplała, pozwalała ogarnąć własną sytuację rodzinno-prawną. Zgadzam się, ze playback zaszkodził jej karierze, jednak obserwuję, że ogromna (wciąż) rzesza jej miłośników ma w nosie, czy on jest, czy nie, co się dzieje, jak taniec, byle tylko w ogóle wyszła na scenę. Na drugiej szalce wagi jest spora część rozgrymaszonych (anty)fanów, którzy hejcą wszystko i rozdmuchują ten problem playbacku, mniej wyrafinowanego tańca czy braku charyzmy do rozmiarów katastrofy ekologicznej. Ja jestem pośrodku i doceniam to, że jest postęp - dno osiągnięte przecież dobre kilka lat temu wszystkiego nie da się naraz zrobić, nie wiem, kto oczekiwałby, że Spears teraz wyskoczy z jakimś występem Mtv Acoustic czy też zacznie tanczyc jak robot najnowszej generacji i emanować energią kilkunastu osób. Z drugiej strony, Britney zawsze potrafiła zaskakiwać publiczność i też zbytnio nie zdziwi mnie, jeśli coś takiego by się stało
Moim zdaniem jej karierę zabił głównie brak dojrzałości - po pierwszych 7 latach jako takiej ewolucji muzyczno-tekstowej (albumy Britney In The Zone niewydany, a szkoda, Original Doll)*, nastapił odwrót w kierunku wiecznie młodej i wiecznie głupiej Britney, na dodatek sterowanej autotunem i ewidentną postawą "niechcemisie" - i przez kolejne 7 lat tak straciła na kredybilności jako marka. Dla mnie - i dla wielu osob - jest ciekawy zarówno jej upadek i kreatywność samego upadku, jak i inne etapy kariery i (od)twórczości. Zresztą - czy ona jedna zawiodła fanów projektujących na idolki zbyt wiele swoich oczekiwań? Mariah, Whitney, Christina, Edyta, z góry najłatwiej się spada chyba i też o tym najgłośniej.
Nie zgadzam się, że Rihanna ma gorsze piosenki, ale co kto lubi. Inne style, Britney śpiewa cukierkowy pop ze szczyptą goryczy, Rihanna karaibskie rytmy z dużo garścią soli. Ich drogi muzyczne gdzieś tam się spotykają, ale ja widzę Rihannę raczej jako antyksiężniczkę pop obecnie.
*) niektóre piosenki (teksty) produkowane na Original Doll przypominały mi kierunek, jaki obierała Janet Jackson przy tworzeniu swoich najbardziej znanych, udanych płyt, przy czym Britney od zawsze inspirowała się jawnie jej dokonaniami. Czy więc wyszłoby z tego coś sensownego, a nie nędzna kopia - nie wiem, niemniej trochę szkoda, że anulując zupełnie projekt albumu w 2006r., straciła też szanse na jedyne swoje utwory ciekawsze i muzycznie, i wokalnie, i tekstowo (np. Mona Lisa, Take Off, Someday, Dramatic - wciąż naiwnie i różowo, ale jednak to była taka doroślejsza Britney, której mi zabrakło na każdej z jej następnych płyt).
Moim zdaniem jej karierę zabił głównie brak dojrzałości - po pierwszych 7 latach jako takiej ewolucji muzyczno-tekstowej (albumy Britney In The Zone niewydany, a szkoda, Original Doll)*, nastapił odwrót w kierunku wiecznie młodej i wiecznie głupiej Britney, na dodatek sterowanej autotunem i ewidentną postawą "niechcemisie" - i przez kolejne 7 lat tak straciła na kredybilności jako marka. Dla mnie - i dla wielu osob - jest ciekawy zarówno jej upadek i kreatywność samego upadku, jak i inne etapy kariery i (od)twórczości. Zresztą - czy ona jedna zawiodła fanów projektujących na idolki zbyt wiele swoich oczekiwań? Mariah, Whitney, Christina, Edyta, z góry najłatwiej się spada chyba i też o tym najgłośniej.
Nie zgadzam się, że Rihanna ma gorsze piosenki, ale co kto lubi. Inne style, Britney śpiewa cukierkowy pop ze szczyptą goryczy, Rihanna karaibskie rytmy z dużo garścią soli. Ich drogi muzyczne gdzieś tam się spotykają, ale ja widzę Rihannę raczej jako antyksiężniczkę pop obecnie.
*) niektóre piosenki (teksty) produkowane na Original Doll przypominały mi kierunek, jaki obierała Janet Jackson przy tworzeniu swoich najbardziej znanych, udanych płyt, przy czym Britney od zawsze inspirowała się jawnie jej dokonaniami. Czy więc wyszłoby z tego coś sensownego, a nie nędzna kopia - nie wiem, niemniej trochę szkoda, że anulując zupełnie projekt albumu w 2006r., straciła też szanse na jedyne swoje utwory ciekawsze i muzycznie, i wokalnie, i tekstowo (np. Mona Lisa, Take Off, Someday, Dramatic - wciąż naiwnie i różowo, ale jednak to była taka doroślejsza Britney, której mi zabrakło na każdej z jej następnych płyt).