ray pisze:Jak się przejrzy starsze posty w tym wątku, to widać pewną prawidłowość: ci, którzy byli na koncertach Justyny, pisali w swoich relacjach, że było świetnie i że sala była wypełniona w całości albo prawie w całości, natomiast ci, którzy nigdy nie słyszeli Justyny na żywo, pisali tutaj, że już prawie nikt nie chce chodzić na jej koncerty i że jej kariera leży i kwiczy.
Sorry, ale ja juz sie nie nabiore na ta story, bo jak sie przejrzy starsze posty w tym watku, to mozna przeczytac tez to, co nastepuje:
Słąwek pisze:Cóż, ja słyszałem niejednokrotnie Justynę na żywo. I niemal zawsze ratowały ją pogłosy. Niestety, nikt nie jest w stanie pomóc w seplenieniu - wypada znać teksty, bo za diabła ich inaczej nie zrozumiesz, także polskich - a zwłaszcza piosenek Kory.
Odsłuchane nigdy nie pokazywały wszystkich rozgłośni. Zagranicznych w ogóle. Tak, mam inne źródła, ale poszukaj sobie sam, nie będę Ci w tym pomagał.
Jeśli zaś chodzi o porównania - poczekajmy na płytę Edyty i wtedy porównamy. To będzie też dobry odnośnik, czy rzeczywiście obie panie są w tym samym punkcie kariery. Na ile przyjęły się ich ostatnie krążki na rynku, jakie miały przyjęcie za granicą - przecież Justyna tak liczyła w wywiadach na międzynarodowy rozgłos. I jak zostały przyjęte przez media. Tylko nie wstawiaj tekstów, że Justyna tworzy muzykę niszową. To jej wybór, a schodząc do niszy zazwyczaj schodzi się ze świecznika, zdecydowanie zwalniając tempo kariery. Każdy wybór niesie konsekwencje, na przykład utratę popularności. Ale na koncertach typu Muzyka filmowa brak zachwytu publiczności wynikał z miernego wykonania, a więc zlekceważenia odbiorcy. Byłem na sześciu czy siedmiu zbiorowych koncertach, wiem więc, co piszę. To Moś czy Zagrobelny zbierali owacje, nie Justyna. Jeśli zaś chodzi o trasę jubileuszową, też zobaczymy, ile koncertów z zapowiedzianych zostanie zagranych. Pół trasy - swoją drogą - to totalna porażka a nie powód do dumy.
Słąwek pisze:... Justyna przygotowuje wiele. Rzecz tylko w tym, że w jej przypadku łapanie wielu srok za ogon przynosi porażki. Maria Magdalena - złudny nowy projekt zeszłego roku, jest totalną klapą rynkową (niezależnie, czy Tobie lub mnie przypada do gustu). Liczenie projektów jest mydleniem oczu w kontekście zapracowania. Bo czym jest czterdzieści koncertów w porównaniu z Cleo lub Cerekwicką? Kasia w okresie grudzień 2018/styczeń 2019 miała trzydzieści koncertów - niemal tyle, co Justyna przez cały rok! I naprawdę wyjścia na Tributach Steczkowskiej są niestabilne - raz jest dobrze, a raz żenująco słabo i nawet szalejące pogłosy nie tuszują miernoty. W totalnym seplenieniu dorównuje jej jedynie Piasek - oboje generalnie nie muszą uczyć się tekstów - i tak nikt nie wie, co śpiewają. Słowem nie ma ani ilości, ani formy, jedynie dużo dużo szumu, ile to się nie robi. Moim zdaniem zdecydowanie lepiej skupić się na dwóch projektach i zrobić je rzeczywiście dobrze, niż rozdrabniać i gubić na większej ilości i ośmieszać efektami.
DAAMI pisze: jej kariera wygląda tak do 2015 roku
od tego czasu pojawiały się odwołane koncerty a w tym czasie wydała tylko 2 płyty i tylko 3 teledyski (a każdy miał przesunięcia w premierach).
[...]
lepiej radzi sobie
Nosowska. To też jest Artystka z lat 90.
Ona też wydała 7 albumów (nie licząc The Best Of czy albumów koncertowych i projektów specjalnych).
A jej ostatni solowy album był na 1 miejscu na OLISie, zdobył złotą płytę, teledyski miały duże wyświetlenia, a singiel "Ja Pas!" był przebojem i jest rozpoznawalny. Trasy wyprzedaje a jej książka jest bestselerem
Inną Artystką z lat 90. jest
Anna Maria Jopek.
Ona idealnie pasuje by porównać ją z Justyną.
Obie są niszowymi Artystkami, obie nie są grane w radiach i rzadko kiedy pojawiają się w telewizji, a mimo wszystko AMJ sprzedaje płyty (każda z ostatnich 8 płyt które wydała od 2007 roku ma platynę albo złoto), sprzedaje koncerty i gra gra trasy koncertowe na całym świecie
-------
Lubię Justynę, słucham jej, chodzę na jej koncerty, kupię jej płyty ale analizując rynek muzyczny i będąc uczciwym to obok niej są bardziej pracowite osoby, a do tego ich praca przynosi realne efekty.
Słąwek pisze:Uczciwie pisząc, ostatnie pięć lat u Justyny to posucha i nierzetelnie jest podawać, że jest równie intensywne, jak wcześniej. Prawdą jest natomiast, że brak owacji wynika z jałowego, kiepskiego przygotowania i takiego występu. Jaka więc tu pracowitość, skoro efektów nie ma? Wyjaśnię też, że Maryla ma ponad siedemdziesiąt lat, więc nie porównujmy jej z pięćdziesięciolatką. A półwiecze obecnie to żaden wiek. Tina Turner święciła największe sukcesy, więc można. I najważniejsze - padły tu przykłady Cerekwickiej, Jopek, Nosowskiej. Takich artystek jest więcej. Głupotą jest więc tworzenie mitów o megapracowitości Steczkowskiej, skoro inni pracują nie mniej, a do tego mają jeszcze pozytywne efekty swojej pracy. U Justyny tych efektów nie ma, skoro odwoływane są koncerty, a płyty od lat są rynkową klapą.
Słąwek pisze:Gwoli jasności - Maria Magdalena to projekt z 2015 roku, nie 2019. Gdyby liczyć absolutnie wszystko, to dorobek płytowy Tiny Turner byłby nie do pobicia. Dziesiątki składanek i the best of, a single wydawane w czterech - pięciu wersjach, czyli więcej było singli niż utworów na płycie. Tak naprawdę jednak znaczenie mają autorskie nowe projekty, a nie składanki czy produkcje koncertowe. Stajesz na głowie, by udowodnić swoją kłamliwą tezę. Tykasz Cerekwicką, bo na Nosowską czy Jopek zabrakło argumentów? Kłamstwo zawsze pozostanie kłamstwem, choćbyś stanął na rzęsach. I daruj sobie rzewne opowieści o prywatnych problemach Justyny. Współczuję doświadczeń z rodzicami, ale od biegania po sądach są prawnicy. I jeszcze jedna sprawa. Kiedyś usłyszałem wybitnie trafną uwagę, że zawodowy artysta tworzy dla innych, amator do szuflady. Zastanów się, ile z tych kilkunastu płyt Justyny usłyszeli jedynie Polacy? Kto zna choćby po jednej piosence z każdej z płyt? Dziesięć procent społeczeństwa? Pięć? Jaki sens jest dla zawodowego artysty tworzyć coś, czego nikt nie słucha? I czy nadal jest więc zawodowcem? Jopek zapraszana jest na występy na całym świecie i realnie sprzedaje koncerty. Justynie nie udaje się to nawet w kraju. A występy na Tributach. W zeszłym roku byłem na pięciu i widziałem reakcje publiczności na żywo. Słyszałem też wokal, coraz mocniej podrasowany pogłosami. Wokal nie pozwalający zrozumieć nawet polskich tekstów. Tak się nazywa profesjonalizm? I te żarty wśród publiczności we Wrocławiu - patrz, Steczkowska stoi na scenie i czeka w cieniu, aż przestaną wiwatować Kasi Moś. Bo owacje trwały i trwały, natomiast po występie Justyny brawa umilkły, zanim zdążyła zejść ze sceny. Nabijanie ludzi w butelkę odwołanymi koncertami bez zwrotu za bilety też jest powodem do dumy czy raczej zwykłym oszustwem? Tak buduje się wizerunek czy też pozwala na to ranga przebrzmiałej gwiazdy? Domyślam się, że ten tekst trafi do kosza, jak inne pokazujące, że zmyślasz. Choćby niedorzeczność, że nie jest to forum Edyty Górniak. Chłopie, przeczytaj ze zrozumieniem nazwę tego forum!!! Nic to jednak, kopia zachowana, a są inne serwisy, gdzie pojawi się uwaga o "działalności" moderatora.
A do tego jeszcze to:
michal.p pisze:B@r pisze:Tymczasem Jusia zrobiła słup reklamowy z kilkuletniej córki, pozbawiając ją prywatności. Jej foty promujące ciuchy, które stworzyła, znalazły się właśnie na jej FB. Szkoda.
Przecież to nic nie szkodzi, bo dla Justyny muzyka jest najważniejsza, jest tak zapracowana, że nigdy nie znajdzie czasu na projektowanie ciuchów czy reklamowanie lakierów do paznokci jak ta leniwa Edyta.
A nie zaraz, właśnie to zrobiła.