
Na wystawie można było zobaczyć mnóstwo archiwaliów związanych z Marylą - jej zdjęcia, kreacje sceniczne, gitary, rękopisy i maszynopisy Agnieszki Osieckiej (teksty piosenek i listy), kolekcję winyli, kaset magnetofonowych, wycinki prasowe z lat 70. i 80., legendarne, czerwone Porsche Maryli z lat 70. i obrazy Edwarda Dwurnika nawiązujące do różnych okresów kariery Rodowicz. Poza tym na starych, kineskopowych telewizorach wyświetlano fragmenty wywiadów i występów Maryli.
Z przyjemnością pooglądałem sobie to wszystko, ale też zauważyłem 2 błędy.


I jeszcze mam jedno zastrzeżenie - uważam, że ekspozycja trochę za bardzo koncentrowała się na latach 70. i 80., o czasach późniejszych było dużo mniej, a ostatnią dekadę już zupełnie pominięto. Myślę, że lepiej by było, gdyby ta wystawa opowiadała o 50 latach kariery Maryli. Przecież na przykład o kostiumie "Goła baba", w którym Rodowicz wystąpiła parę lat temu na sylwestra, mówiła swego czasu cała Polska - szkoda, że go tam nie było.
Na finisażu pojawiło się sporo znanych twarzy: Maria Szabłowska, Wojciech Gąssowski, Andrzej Pągowski, Marek Sierocki, Robert Kupisz, Adam Sztaba, Rafał Olbrychski i Sławek Uniatowski. Ale pierwszą znaną osobą, którą zauważyłem, była... Agnieszka Jastrzębska.


Na początku finisażu dyrektor Biblioteki i Maryla wygłosili krótkie mowy, były oczywiście wzajemne podziękowania, po czym Maryla dała akustyczny recital - zaśpiewała: Będzie to, co musi być (razem z Uniatowskim), Balladę wagonową, Remedium, Gaj, Sing, sing, Do łezki łezka i oczywiście Małgośkę. To była bardzo miła niespodzianka, że ona aż tyle piosenek tam zaśpiewała, tym bardziej, że przecież wstęp był wolny.
Dzisiaj w necie pojawiło się sporo wywiadów nagranych tam na miejscu. Według mnie, to jest trochę bez sensu, że teraz, kiedy wystawa została już zamknięta, jest o niej głośniej, niż wtedy, kiedy była czynna...