Charlie pisze:Nie zapominajmy też o CTC i wycieku Kotka
Tych dwóch piosenek to ja nawet nie liczę jako utworów z "My" - bo po prostu nie było ich na krążku.
Według mnie, lepiej by było, gdyby
Oj, kotku znalazło się na CD jako bonus i tak samo
To nie tak, jak myślisz (i nieważne, że już wtedy ta piosenka nie była świeżynką). Skoro na przykład Reni Jusis na swoim ostatnim albumie zamieściła jako bonus tracki dwa kawałki muzycznie odstające od reszty płyty, to tak samo mogła zrobić Edyta. W miejsce
On the run - Remix Africa-Beat-Heart trzeba było dać TNTJM i
Oj, kotku i na okładkę albumu dać naklejkę: "Zawiera przeboje
Teraz-tu i
To nie tak, jak myślisz".
A
Co tylko chcesz nie powinno było nawet powstać.
Po premierze "My" Edyta wydała już tylko jeden klip do tego krążka -
Consequences. I ten teledysk, zamiast zachęcać do kupienia CD, zniechęcał. A gwoździem do trumny "My" został klip do
Co tylko chcesz.
Edyta powiedziała w marcu 2012 w wywiadzie dla "Dziennika Polskiego":
Edyta Górniak pisze:Nie lubię płyt jednolitych. Nie lubię słuchając płyt mieć wątpliwość czy to pierwszy czy trzeci utwór, bo brzmi podobnie. Poza tym chciałam dać różnorodność na różne dni, różne nastroje, na różne stany emocjonalne.
W takim razie czemu po wydaniu płyty nie otrzymaliśmy różnorodności w singlach i teledyskach? Trzeba było jesienią wydać chociaż jeszcze jeden singiel z teledyskiem, np.
Perfect heart lub
Dzisiaj dziękuję. Ktoś, kto nie interesuje się Edytą, mógł pomyśleć, że cała płyta jest w klimacie
Conseqences.
W ciągu dwóch lat od premiery "My" Edyta zagrała tylko jeden koncert - dla HBO. I gdyby nie ta stacja telewizyjna, to nie byłoby nawet tego jednego jedynego koncertu.
I ciekawe, że sama Edyta tak szybko zapomniała o "My". Wiosną 2013 w długim wywiadzie w "Gali" Edyta mówiła o Krupie, o Schrammie i o swojej matce, ale o płycie, którą "chciała śpiewać do końca życia" nie zająknęła się nawet jednym słowem.
Na samym końcu tego wywiadu powiedziała:
Edyta Górniak pisze:Przygotowuję następną płytę. (...) Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku będzie premiera i że to będzie płyta, która „dogoni czas” i przywróci bieg wydarzeń, który przerwałam kiedyś, kiedy zrezygnowałam z siebie.
To ciekawe, że "My", która miała premierę prawie 3 lata po tym, jak Edyta odeszła od Krupy, nie okazała się płytą, która przywróciła bieg zdarzeń, który Edyta przerwała, kiedy zrezygnowała z siebie.
Dopiero następna płyta - ta, która miała wyjść jeszcze w 2013, ale jakoś dziwnym trafem nie wyszła do dzisiaj - ma ten bieg zdarzeń przywrócić.