no no no ...Piter pisze: Latwopalni to nie geriatria, tylko wspomnienie, hołd dla Osieckiej.
łatwopalni to piękny utwór......
a jej najnowsze dzieło.. no cóż, tekst bardzo na czasie, hahah
no no no ...Piter pisze: Latwopalni to nie geriatria, tylko wspomnienie, hołd dla Osieckiej.
Najgorsza konferansjerka jaką pamiętam, paździerze wyciągnięte z dna najbardziej zakurzonej szafy i gwiazdy, które albo są zapomniane, albo nie znane, albo tak dramatycznie zdesperowane, że dają najgorsze występy w swojej karierze, żeby tylko się pokazać w telewizji. Tak źle dawno nie było. To tym smutniejsze, że na 50-lecie Maryli Rodowicz należało jej się coś więcej. Ale po kolei - najgorsza w tym wszystkim najpewniej była konferansjerka, duet Maria Szabłowska i Marcin Kusy to chyba najgorszy możliwy wybór.
Niestety przebieranie się do każdej piosenki to za mało żeby zrobić show. Nawet Maryla tańcząca boso latino z Jankiem Klimentem (przypominam - Rodowicz jest po siedemdziesiątce!) nie rozruszała tego wieczora
https://teleshow.wp.pl/pierwszy-koncert ... 480838273aCo do samych występów - trudno powiedzieć, co było najgorsze - czy Feel i Piotr Kupicha w białym golfie udający rockmana, czy Cleo udająca Nicki Minaj, czy Maryla udająca postać z kreskówki. Chyba przede wszystkim - na co zwrócili uwagę też internauci - rozlazła, przestarzała formuła, ciągnąca się w nieskończoność i przewidywalna w każdym wymiarze robiła najgorsze wrażenie
Akurat uważam, że zarówno jubileusz Edyty w Polsacie jak i koncerty trasy love2love były bardzo dobrze przygotowane muzycznie, a co najważniejsze emocjonalne. A że w Opolu, było gorzej z jakiegoś powodu, to już inna sprawa, mimo wszystko mówienie, iż Edyta ma się uczyć są na wyrostIgaAga pisze:No cóż niech Edyta się uczy co to znaczy jubileusz, Rozkosz dla duszy przeboje, muzycy, stylizacje jednym słowem całość. Kocham Marylę.Boska Maryla.
Naprawdę?KrzysiekF pisze:Dramat (...) Nie dało się tego oglądać.
Podziwiam. Ona jest ode mnie starsza o 41 lat...Maryla Rodowicz pisze:Podczas kompletowania utworów na płytę okazało się, że mam 50 propozycji. Nagrałam więc demo z materiałami na dwa różne krążki. Jak tylko "Ach świecie..." ugruntuje swoją pozycję w sercach słuchaczy, zacznę prace nad kolejnym.
Konferansjerka nie była idealna, ale też nie było dramatu. Mnie się podobały komentarze Szabłowskiej, opowieści na przykład o tym, że mama Maryli na dzień przed urodzeniem córki najadła się kołdunów, albo że Osiecka początkowo była niechętna wobec Krajewskiego. Nie wyobrażam sobie, by ten koncert miał prowadzić Maciej Musiał. Może od razu Antek Królikowski razem z Barbarą Kurdej-Szatan? Maryla jest legendą polskiej piosenki, więc pasowało, by ten koncert poprowadziła legenda polskiego dziennikarstwa muzycznego, jaką jest Szabłowska. Szkoda, że nie towarzyszył jej Krzysztof Szewczyk, zawsze tworzyli zgrany duet.Aleksandra Pajewska pisze:Ale po kolei - najgorsza w tym wszystkim najpewniej była konferansjerka, duet Maria Szabłowska i Marcin Kusy to chyba najgorszy możliwy wybór. TVP mogła postawić na sprawdzonych w scenicznych bojach Annę Popek, Tomka Kammela czy Macieja Musiała... Właściwie ktokolwiek byłby lepszy niż nudny do bólu duet w stylu "koncertu życzeń".
Z kolei Paweł Piotrowicz, dziennikarz muzyczny związany z Onetem, napisał:Aleksandra Pajewska pisze:Nawet Doda, która naprawdę świetnie sobie poradziła z hitem "Niech żyje bal", stała się jedynie jasnym punktem, a nie była w stanie uratować całości. Niewątpliwie jej interpretacji w stylu piosenki aktorskiej zostanie zapamiętana jako jeden z najlepszych wykonów w jej karierze.
Według mnie, Doda wypadła dobrze, ale szału nie było. Katarzyna Groniec czy Joanna Liszowska w JOŚ zaśpiewały Niech żyje bal jeszcze lepiej.Paweł Piotrowicz pisze:Nie porwała też niestety Doda w zbyt teatralnej, niepotrzebnie natchnionej wersji „Niech żyje bal”.
To prawda, dla mnie to był jedyny wzruszający, emocjonujący moment jubileuszu.ray pisze:Bardzo mi się podobał sam koniec jubileuszu Maryli, kiedy ona wyszła do publiczności, śpiewając To już było i potem powtarzając refren. Czuć było, że ona naprawdę jest naszym dobrem narodowym...
Całość tutaj, polecam: http://muzyka.onet.pl/wywiady/maryla-ro ... iad/8dhcpjCieszę się z tej płyty także dlatego, że tak pięknie i stylowo jest nagrana i zagrana. Wspaniałe są choćby solówki moich gitarzystów, akustyczne Marcina Majerczyka, także specjalizującego się we flamenco i potrafiącego zagrać rasowego bluesa, jak i Piotra Radeckiego, który grał kiedyś w zespole Kat. Tu też potrafi dołożyć do pieca albo zagrać w stylu Santany w „Spłukanych sercach” – tangu, w którym słuchać akordeon Marcina Wyrostka.
Bardzo wiele się w tych nagraniach dzieje, brzmią niezwykle naturalnie, analogowo, tak zresztą zostały nagrane. To płyta, jak pan zauważył, bardzo tradycyjna i ja też słucham ostatnio dużo takiej muzyki. Ostatniego Claptona, Dylana czy nawet akustycznej Lady Gagi, którą się katowałam, lecąc do Stanów, pod kątem rejestracji wokali. Stonesi z płytą bluesową są piękni, nawet jeśli numery mają tu trochę do siebie podobne. Oni, Clapton czy Dylan na pewno nie kombinują, tylko cale życie grają swoją muzykę. Bardzo mi się to podoba.